Współcześni inkwizytorzy wydali wyrok - zniszczyć, unicestwić, zohydzić naukowców podważających dogmat "wypadku lotniczego w Smoleńsku".
Zbierają się gapie, wytykaja palcami, śmieją się, a dzień w dzień ktoś nowy, zwykle nie mający nic wspólnego z nauką celebryta dokłada paliwa do medialnego ognia.
O tym, że proceder jest nikczemny i że historia osądzi go właściwie, nie muszę chyba pisać, warto natomiast odnotować nazwiska tych, którzy swoimi wypowiedziami podsycają płomień.
Do red. Kublik z Gazety Wyborczej, która swoim zmanipulowanym artykułem rozpoczęła nagonkę na ekspertów ZP, dwa dni temu dołączył Aleksander Smolar, wg którego "możliwość swobodnego działania takich osób jak Wiesław Binienda i Jan Obrębski wskazują na problemy z wzajemną kontrolą naukowców.
...)Widzimy kompletnie nieodpowiedzialne zachowanie ludzi z tytułami naukowymi, a środowisko reaguje z dużym opóźnieniem, w sposób bardzo słaby, wtedy gdy z punktu widzenia autorytetu nauki wymaga to bardzo radykalnego odcięcia się i potępienia.
Smolar skrytykował również profesora Michała Kleibera, który jako prezes Polskiej Akademii Nauk chce zorganizować debatę ekspertów z Komisji Jerzego Millera i zespołu Antoniego Macierewicza. - Jak można stwarzać wrażenie, że to są równe strony? - mówi rozetuzjazmowany.
Mówiąc o „haniebnym i szkodliwym” działaniu ekspertów, którzy w jej mniemaniu nie są ekspertami, oliwy do ognia dolewała wczoraj (również u Moniki Olejnik, cóż za zbieg okoliczności) Agnieszka Holland, a dzisiaj odezwał się Daniel Passent. Ten od kilku lat znowu aktywny kublicysta, uznał pomysł konferencji naukowej (wg prof. Kleibera w konferencji mogliby wziąć udział eksperci, których wyniki ustaleń prac nad katastrofą byłyby najpierw przedłożone komisji naukowej, kwalifikacyjnej, tak aby pod obrady trafiły tylko opracowania naukowe i wartościowe) za chybiony i ma nadzieję, że padnie.
No i wreszcie Magdalena Środa – znana ze swojej niechęci do Kościoła Katolickiego zwolenniczka publicznych debat, która kilka lat temu pisała tak:
„Potrzebujemy debat, byśmy wiedzieli, że żyjemy w demokracji; systemie opartym na wymianie programów, argumentów i umiejętnościach, a nie na przemocy i autorytaryzmie. Debata pełni wszak funkcje nie tylko poznawcze i polityczne, ale też edukacyjne i kulturowe, jeśli oczywiście zasad kultury przestrzega.”
oraz „Tak przecież powstawała demokracja. Grecy uważali, że umiejętność mowy, a zwłaszcza perswazji, jest czynnością nie tylko stricte polityczną, lecz także uczłowieczającą. Byli też dumni, że w ich demokratycznym polis panuje izonomia i isogoria, czyli równość praw i równość uczestnictwa. Każdy Grek był równy innemu, a ich wolność polegała na zaangażowaniu w sprawy państwa.”
„Równość praw i równość uczestnictwa” – pod jednym wszakże warunkiem, otóż (wg Środy z dnia dzisiejszego) wszyscy mamy prawo do opinii i jej wypowiadania pod warunkiem, że nie przyczynia się to podważania fundamentów demokracji (!!!)
Czyli, jak trzeba, debata jest fundamentem demokracji, a jak nie trzeba, to ją podważa. Imponuje mi elastyczność Środy, zwłąszcza gdy ubolewa, że cyt.: „w naszym kraju (i tylko tu) istnieje przepis zabraniający wyrażania opinii naruszających uczucia religijne, nie ma natomiast przepisu zabraniającego naruszania norm zdrowego rozsądku.”
Oczywiście, o tym co narusza zdrowy rozsądek zdecyduje właściwe gremium. I to właściwe gremium zdecydowało, a my mamy wierzyć w dogmat „pancernej brzozy”. bo kto to tej wiary nie podziela, poddaje w wątpliwość, domaga się naukowych badań lub dowodów oraz jeśli do tego publicznie głosi wyniki swoich badań i znajduje słuchaczy musi liczyć się z tym, że zostanie uznany za "naruszającego normy", ewentualnie maga...
„W XXI w. magów można odnaleźć w grach komputerowych oraz w powieściach, takich jak „Harry Potter” czy „Władca Pierścieni”. Myślę też, że pewien ich gatunek trafił do komisji Macierewicza. Panowie Obrębski, Rońda i Binienda – jak twierdzą niektórzy eksperci – należą do grupy „magów ognia” i ich prawdziwe imiona brzmią Xardas, Milten i Carristo. Są bohaterami wielu walk, posiadają wiedzę tajemną, używają czarów, unikają śmierci, a kiedy poniosą klęskę – znikają.” – napisała Magdalena Środa.
Metody się zmieniają, inkwizytorsko-cenzorska mentalność pozostała.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4692
nic nie znacza, moze jedynie,iz znowu talmudysci ruszyli do boju--zero zrozumienia u prawicy.Wiec niech oni sie martwia o swoja gluPOte.My mamy profesjonalistow cenionych w swiecie miedzynarodowych naukowcow.Nie ma nawet sensu wymieniac nazwisk tej gawiedzi szechterskiej....
zadna nie jest etnicznym Polakiem?
Natomiast niektory byly wrecz iconami zydokomunistycznej dyktatury, tej ktora z Polski republika chciala zrobic a z Polakow miedzynarodowcow sowieckich?
PS. Komuny nie ma, Rosje Niemcami zastapili ale reszte zostala: nienawisc do wolnej suwerennej Polski i Polakow dumnych z polskiej historii i Polskosci.
GW dała ciała w pięknym stylu zagrywką prokuratorską
mam nadzieję ,że Pan Bimenda wniesie do sądu w USA
pozew przeciwko Gazecie o odszkodowanie ,zagraniczni
udziałowcy zapewne się z tego bardzo ucieszą.
Wygląda na to ,że tej możliwości Pani Kublik nie
brała pod uwagę.
tagore
"Gazeta Polska" przybliza niektore sylwetki "specjalistow" rzadowej komisji:
Analityk ruchu drogowego na drogach dwupasmowych.
Specjalista od spadochronow i parolotni.
Psycholog z salonow kosmetyczych -czylikompetencje Komisji Millera-rzadowego ciala zajmujacego sie katastrofa smolenska.
Przytacza tez liczbe publikacji naukowych i cytowan(w ostatnich 16 latach) glownych "specjalistow" z Komisji Millera - dr.Laska,prof.Krystka,dr.Michalaka i dr.Zurkowskiego.
W kazdym przypadku wynosi "0" (slownie:zero)
I porownoje z ekspertami wspolpracujacymi z Zespolem Parlamentarnym A.Macierewicza:
prof.Binienda(95 pubilkacji,455 cytowan), prof.Ronda(15-69), dr.Szuladzinskiego(18-7),dr.Nowaczyka(29-855)
T0 jasne,ze Kubliko-spolce pozostalo tylko plucie.
Link:http://wpolityce.pl/wyda…