Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Krytyka filmów Stanisława Barei

Coryllus, 03.07.2011
Calude Levi-Strauss opisuje żyjące w południowej Brazylii na pograniczu z Paragwajem plemię Indian, o osobliwych przekonaniach. Nędzni ci i wytatuowali ludkowie, pożerający tłuste larwy wydłubywane ze starych pni, uzbrojeni w nader prymitywne narzędzia do połowu ryb są przekonani o swojej niezwykłości i wyjątkowości. Pewność, że są kimś wybitnym, dają im przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie opowieści o ich nadprzyrodzonym pochodzeniu. Ktoś powie, że to nie jest odosobniony przypadek na planecie Ziemia. Fakt, nie jest, ale Indianie ci mieli kiedyś na przykład spory problem do rozwiązania. Brytyjscy etnologowie, którzy chcieli zaprezentować ich królowi Jerzemu w ramach jakichś dworskich uroczystości nie mogli skłonić wodza i jego córki do wyjazdu. Mimo, że plemię miało już styczność z białymi, nie bało się żeglugi po rzece i huku strzelb. Wódz i jego córka obawiali się, że król Jerzy może poprosić dziewczynę o rękę, co byłoby dla niej niemożliwym do zaakceptowania mezaliansem. Nie pojechali. Zostali w dżungli przekonani , że uniknęli hańby i kłopotliwych wyborów.

Z ludźmi wychowanymi w PRL jest podobnie, podobnie – podkreślam - nie tak samo, żeby mi tu jakiś mędrzec nie wyskoczył zaraz z argumentem, że dżungla i komuna to nie to samo. Tak więc obie sytuacje są podobne. Dobrze to widać na przykładzie tak zwanych kultowych filmów.

Nie wiem czy w innych krajach istnieje instytucja „kultowych filmów”, jeśli tak jest to nie spodziewam się, by do kultowych zaliczano tam filmy opiewające czas upokorzeń, małych dramatów, wciągania ludzi we współpracę z tajniakami, czas nędznego, nie heroicznego wcale dorabiania się. Czas sukcesów tak marnych, że dziś po prostu wstyd na nie patrzeć. Takie są właśnie filmy Stanisława Barei, które nazywa się u nas do dziś komediami, a ja wcale nie mam pewności czy śmieszą one dwudziestolatków. Trzeba by któregoś spytać.

Filmy te śmieszyły nas kiedyś, bo byliśmy w PRL zanurzeni po kokardę i tylko to było powodem, że przygody ludzi, którzy nie mogą mieć mieszkania uważaliśmy za zabawne. Świadomie czy nie Bareja przekonał nas, że absurd, w którym jesteśmy zanurzeni w jakiś sposób nas uszlachetnia i czyni lepszymi. Otóż nie uszlachetnia i nie czyni lepszymi. Czyni z nas jedynie ludzi, którzy uważają się za lepszych, bo mieli do czynienia z tak wyróżniającym człowieka doświadczeniem jak udział w spółdzielni mieszkaniowej za Gierka lub stanie w kolejce po papier toaletowy. Opowiadając o tym i szczycąc się tym jeszcze, dodając do tego argumenty socjologiczne, twierdząc, że Bareja coś odbrązawiał, pokazywał jakąś prawdę i mówił nam o nas samych, kreujemy się na biednych idiotów niestety. Pokazujemy jak można, w łatwy i niekosztowny sposób manipulować nami i odbierać nam godność.

Filmy Barei nie spełniają dziś żadnej innej funkcji poza tą jaką miały do spełnienia za komuny. Mają nas utwierdzać w przekonaniu, że wszechogarniająca nas bryndza jest nie do zwalczenia i będzie już zawsze, nie musimy się jednak martwić, bo dzięki niej jesteśmy ludźmi wyjątkowymi poprzez swoje wyjątkowe doświadczenia. Doświadczenia, które nie były udziałem innych, bo ci inni nie dali się w nie wmanewrować.

Do jeszcze jednej ważnej i groźnej rzeczy przekonuje nas Stanisław Bareja, mam nadzieję, że mimowolnie. Otóż udało się, mimo końcówki „Misia” i paru innych wstawek, przekonać Polaków, że największym dla nich niebezpieczeństwem nie jest utrata godności, ale popadnięcie w patos. Być może Bareja sam próbował się przed tym ratować dokręcając w swoich filmach takie sceny jak ta z ostatnich minut „Misia”, być może, ale ja tego nie wiem na pewno. Wiem za to, że dziesiątki tysięcy ludzi wielbiących jego filmy nie skupia się ani sekundy na tych scenach, powtarza za to bezmyślnie wszystkie nędzne i głupawe gagi wypełniające je od początku do końca.

Te filmy się nie zestarzały, nie dlatego, że ktoś z młodych chce je oglądać, one się nie zestarzały i ciągle są pokazywane dlatego właśnie, że potrzebne są władzy i dają jej głębokie przekonanie, że film Barei i postacie tam pokazane to my. Tym głębsze jest owo przekonanie im głośniej się na komediach Barei śmiejemy. Im mocniej podkreślamy ich wartość socjologiczną i demaskatorską. Demaskowanie nędzy i upokorzenie nie prowadzi do ich zaniku, prowadzi do ich uświęcenia i nobilitacji. Tak było za schyłkowej komuny. Zapomnieliście? Filmy Barei były i są wykorzystywane do tego by wykastrować nasze mózgi z marzeń. Byśmy do usranej śmierci zastanawiali nad tak zwanymi realiami oraz nad tym jak to nam się poprawiło od czasów kiedy towarzysz Jaruzelski wprowadził stan wojenny.

Napisał przedwczoraj w salonie24 bloger o nicku ksiądz Busoni tekst o Stanisławie Barei właśnie. Napisał, że był być może Bareja wmanewrowany w grę służb mającą przed narodem skompromitować Gierka i jego ekipę, która chciała zmiany władzy i wprowadzenia na tron Jaruzelskiego. Napisał ksiądz Busoni także, że ludzie którzy takimi manewrami zajmowali się za komuny mogli maczać swoje palce w sprawie Smoleńska. Pozwolił sobie więc na krytykę filmowca i całej sytuacji w jakieś ten filmowiec się znalazł.

Ja nie wiem jak było. Wiem jednak, że głosy oburzenia, które się podniosły, głosy nie trafiające ani w istotę tego tekstu, ani w intencje księdza Busoni, ani w samego Bareję nawet brzmią niczym ta odmowa dzikich udania się do Londynu. Nie chodzi o to czy Stanisław Bareja był wielkim artystą, nie chodzi o to, że – jak napisał nasz mistrz komunałów Freeman – tłum tańczy na grobie zasłużonego człowieka, chodzi o to w jaki sposób niejednoznaczność w jakieś nurzała ludzi schyłkowa komuna, rzutuje na przyszłość. Tak to zrozumiałem. Bo przecież nie napisał ksiądz Busoni, że Bareja była agentem odpowiedzialnym za Smoleńsk jak to się wydało dwudziestu chyba osobom.

A że owa niejednoznaczność rzutuje na przyszłość, na naszą dziś teraźniejszość nie muszę chyba nikogo przekonywać. Tak jak nie muszę przekonywać, że ołtarzyki budowane ze skrawków peerelowskiej kinematografii, kawałków spodni bistorowych, plastikowych żołnierzyków i winylowych płyt z kultową muzyką, służą jedynie skutecznemu usypianiu ludzi. I nie chrzańcie mi tu teraz, jaka to jest świetna rozrywka, bo jak ktoś skończy czterdzieści parę lat i ma dzieci to rzadko myśli o rozrywkach, a częściej o niepewnej przyszłości.

Filmy Stanisława Barei dzielą się na dwa rodzaje i to jest tak dziwne, że aż nieprawdopodobne. Artysta o znakomitym warsztacie, który potrafi zrobić agitkę, całkowicie zakłamaną i cukierkową jak „Żona dla Australijczyka”, potem dalece niekompatybilną z rzeczywistością komedyjkę we francuskim stylu pod tytułem „Poszukiwany, poszukiwana” nagle zabiera się – i co ważne dostaje na to pieniądze – za filmy demaskatorskie, za seriale o tematyce społecznej, za jakieś krzywe zwierciadła. Chyba nie chcecie mi powiedzieć, że nie było na to zgody odpowiednich czynników? Oczywiście, boje z cenzurą itp, itd, ale ja sam pamiętam jeszcze jak to Piwowski opowiadał w telewizji o swoich „bojach z cenzurą” w czasie kręcenia „Rejsu”. Jaką macie pewność, że Bareja w ogóle jakiś bój z cenzurą stoczył? Może to wszystko zostało nakręcone tak po prostu, bo takie właśnie miało być. Jaką macie pewność, że jakiś partyjny kacyk wykształcony na Zachodzi nie uznał was wszystkich za gromadę nędznych proli, którym trzeba dać trochę rozrywki, pomrugać do nich okiem, „powiedzieć im prawdę o nich samych”, żeby mieli się czym ekscytować przez najbliższe czterdzieści lat? Jaką macie pewność, że Bareja nie dostał propozycji kręcenia takich filmów i nie skorzystał z niej, próbując coś tam przemycać do treści? Ja nie ma żadnej. Stąd moja niechęć do filmów i seriali kultowych i do tak zwanych „ołtarzy kultury” w ogóle. To jest manipulacja, w dodatku długofalowa, którą większość traktuje jak rozrywkę. Dlaczego? Bo życie jest coraz trudniejsze do wytrzymania. I co? Mamy sobie tego gratulować? Mamy rozpocząć jakiś dyskusyjny panel o filmach Barei w tych okolicznościach.

I jeszcze jedno; wczoraj pod tekstem Freemana najbardziej nie podobało się dyskutującym to, że ksiądz Busoni połączył jakoś tego Bareję, zasłużonego przecież i odznaczonego ze Smoleńskiem. A ja sobie myślę, że może lepiej połączyć go z zabójstwem księdza Popiełuszki, bo to przecież i czas bliższy i realia podobne i zawsze jak już się z tej mszy wróciło do domu, albo o tych zwyrodnialcach posłuchało, co księdza zamordowali można było włączyć se telewizor i coś fajnego obejrzeć. Co nie?

Wszystkich tradycyjnie już zapraszam na swoją stronę www.coryllus.pl gdzie można kupić moje książki „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” , „Dzieci peerelu” oraz ostatnie egzemplarze „Pitavala prowincjonalnego” , nie są one może tak zabawne jak filmy Stanisława Barei, ale wielu czytelników może odnaleźć w nich swoje własne przygody. No i nie kierowały mną przy pisaniu żadne intencje, które nie zrodziłby się w mojej jedynie głowie. Nie musiałem także niczego w treści tych książek przemycać i do nikogo „mrugać okiem”, by zrozumiał przekaz.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 11592
Domyślny avatar

Szarlej

03.07.2011 11:34

Brakuje tylko tezy, że Bareja celowo stworzył te filmy dla obecnie rządzących :P
Coryllus

Coryllus

03.07.2011 15:06

Dodane przez Szarlej w odpowiedzi na To przekracza granice absurdu

Czyli uważacie państwo, że rezyser, którego filmy TVP pokazywała jeden po drugim przez całe lata osiedziesiąte od końca stanu wojennego poczynając był prześladowany przez komunistów? Dobrze zrozumiałem?
Domyślny avatar

Szarlej

03.07.2011 15:36

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na wszyscy

Nie twierdzę, że był prześladowany. No bo jak może być prześladowany przez PRL ktoś, komu PRL daje pieniądze na robienie filmów. Ale szczytem absurdu jest szukać drugiego dna tam, gdzie go nie ma. Są to po prostu śmieszne komedie dla osób dorastających w latach osiemdziesiątych. Dla starszych może nie są takie zabawne, bo oni pamiętają PRL twardo rozprawiający się z każdą krytyką. No ale nie muszą ich oglądać.
Coryllus

Coryllus

03.07.2011 16:07

Dodane przez Szarlej w odpowiedzi na Nie

A co pana w tych komediach śmieszy najbardziej?
Domyślny avatar

Maja

03.07.2011 19:58

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Szarlej

ale...smiac sie z siebie, kiedy to na skutek totalitaryzmu wrzuceni zostalismy w te szara smutna codziennosc...to dobra rola dla szalenca....dla mnie, choc na koniec lat osiemdziesiatych przypada moje poźne dziecięctwo, to czas poczucia wielkiego upokorzenia...do dzis pamietam zdziwienie mojej ciotki-Polki, która wywieziona za czasów II-wojny na roboty, na tzw. Zachód , gdy po długiej nieobecnosci w Polsce,(poczatek lat 70-tych), kiedy to odwiedzila rodzine, z synami, i jeden z nich w tym czasie znalazł sie w jednostce wojskowiej na przysiedze, skad - posadzony o szpiegostwo- nie wrócił od razu, tylko po kilkutygodniowych staraniach strony Belgijskiej i polskich adwokatów, został wypuszczony na wolnosc, a rodzina otrzymala zakaz wjazdu na kilkanascie lat do POlski, wiec ta ciotka przyjechała znów do ojczystego kraju w roku 1987 i pamietam jej wielkie zdziwienie, ze brakuje u nas papieru toaletowego, ze moglismy napisac, to ona przywiozłaby w motylki, w kwiatki, pachnacy, grajacy, jaki tylko dusza zapragnie, i moje jeszcze wieksze poczucie nierealnosci tego i ogromn powatpiewanie w istnienie czegos takiego, kiedy u nas nie było nawet szarego.....i to niewspólmierne zazenowanie moich rodziców-ogromnych patriotów, którzy w swoim domu nie posiadali takowego, a za papier - słuzyły papierowe serwetki stolowe, nienajlepszej jakosci....wszystko to dzialo sie w tej samej Europie, w tym samym roku, w tej samej kulturze.......tylko cywilizacja jedna jakby zatrzymała sie w rozwoju..dlatego wybaczcie - mili i mniej- forumowicze, ale mnie nigdy nie bawiły te komedie, jedyne co czulam, to wstyd i zazenowanie, i smutek, ze przyszło mi zyc w takim kraju, gdzie cwaniactwo, uklady i kombinowanie to jedyna droga do "cywilizowanej" codziennosci...a ludzie z inna wrazliwoscia skazywali siebie na te wielkie dysproporcje w poziomie zycia,,w krajach , na które wplyw kiedys miala ta sama kultura europejska.
Coryllus

Coryllus

03.07.2011 20:35

Dodane przez Maja w odpowiedzi na niby smiac sie z siebie to wielka cnota

Dziękuję Pani bardzo za tę opinię.
Domyślny avatar

Gość

04.07.2011 02:55

Dodane przez Maja w odpowiedzi na niby smiac sie z siebie to wielka cnota

Po godzinie kultowego rechotu oglądaliśmy -mniejkultową kupę na palcu, który przełaził w kiblu przez pomiętą gazetę. Taki kultowy MIŚ, na miarę potrzeb...i świadomości.
Domyślny avatar

Heretyk

03.07.2011 15:43

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na wszyscy

polską rzeczywistość lat 70-tych i 80-tych.
Uczciwi ludzie zmuszani do małych kombinacji
Cwaniacy-działacze-biznesmeni pływający w mętnej wodzie państwowo-prywatnych interesów.
Pseudointelektualny bełkot "elit" (zróbcie mi przebitkę zająca na drzewie, plebejski uciekinier w ramionach prasłowiańskiej gruszy, niech on się odszczekuje prześladowcom z pańskiego dworu...)
Znam sytuację Stanisława Barei z pierwszej ręki.
To był wyjątkowo uczciwy człowiek.
Najlepiej dyskretnie usunąć ten tekst...
Coryllus

Coryllus

03.07.2011 16:06

Dodane przez Heretyk w odpowiedzi na wszyscy uważamy, że filmy Barei pokazują we właściwym świetle

Swoje teksty może pan usuwać. Na tym proszę się skupić.
Domyślny avatar

Heretyk

03.07.2011 16:25

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Heretyk

jw.
Domyślny avatar

Jermar

03.07.2011 20:01

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na wszyscy

Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, żeby filmy Barei były w latach 80. szczególnie często prezentowane w TVP.
Domyślny avatar

Rajmund

03.07.2011 12:18

ale dawno czegoś tak absurdalnego nie czytałem. Filmy Barei doszlachetniają nas Polaków? Bzdura. Pokazują grono małych cwaniaczków, sporą grupę dużych świń i kanalii i kilku uczciwych. Czyli przekrój społeczeństwa wtedy i teraz. Trudno o lepszy obraz absurdu życia w komunie jak te filmy. Ale oczywiście jak to z dziełem artystycznym każdy doszuka się tu tego, czego chce. Co to w ogóle za moda na jeżdżenie sobie po Barei ostatnimi czasy nastała? To chyba po tym ostatnim obrazie Bromskiego. Idę o zakład, że ten ostatni kierował się osobistą zazdrością wkładając w usta bohatera swojego filmu antybarejowskie teksty. To w tym środowisku naturalne jak oddychanie. Sam pan Bromski szył do tej pory drętwe obrazki kompletnie bez polotu. Ciekaw jestem czy ostatni film to jednorazowy wybryk(w dobrym słowa znaczeniu) czy trwała tendencja.
Domyślny avatar

Heretyk

03.07.2011 12:54

Stanisław Bareja jako jedyny ukazał istotę socjalizmu, ciągłe ubabranie w absurdzie małych spraw.
Jako jeden z nielicznych filmowców nie poszedł na żadne kompromisy. Za życia był wyśmiewany przez resztę "artystów" (termin bareizm to najgorsza obelga).
Ludzie z zachwytem rozprawiają o Dostojewskim, ale nie potrafią dostrzec siebie w postaciach z filmów Barei.
Rzeczywistość III RP już dawno przekroczyła poziom absurdu z filmów Pana Stanisława, jednak brak dzisiaj chociaż jednego twórcy zdolnego do powiedzenia prawdy.
Do tego niektórzy twórcy "kina moralnego niepokoju" okazali się moralnymi zerami i ograbili pozostałych kolegów z dorobku całego życia. (nieuczciwie sprywatyzowano zespoły filmowe, czerpią olbrzymie korzyści z tantiemów.) lub kolaborują z władzą w zamian za ogromne dofinansowania ich filmów.
Wystarczy porównać listę dofinansowanych filmów (polski instytut sztuki filmowej) z listą komitetów poparcia .
Domyślny avatar

Jermar

03.07.2011 12:54

Już to, że talent reżyserski i wogóle filmy Barei zjadliwie krytykował niejaki Kuc, powoduje, że ja staję w obronie niestety przedwcześnie zmarłego Pana Stanisława. Dodam, że Kuc wyrażał swe negatywne opinie o twórczości Barei jeszcze w latach 80., za życia reżysera. Kuc, to jak wiadomo doradca kulturalny Gierka, współpracował z KC w latach 70. Podejrzewam, że niemało pomógł Wajdzie, któremu wówczas było wolno więcej, był pieszczochem komuchów. Bareja niestety miał kłopoty z cenzurą, nie miał tego wsparcia finansowego, i pamiętam, że o Barei wówczas trudno było coś przeczytać w komunistycznej prasie. Przyznam, że bardzo długo nie wiedziałem jak Bareja wygląda, chociaż miałem za sobą obejrzane wszystkie jego filmy. Nie było z nim wywiadów, artykułów w prasie, recenzji itp. Proszę zatem nie doszukiwać się drugiego dna w twórczości Barei.
Domyślny avatar

Gość

03.07.2011 13:34

ad hoc jest nagonka na filmy Barei i Kieślowskiego w,, Newsweek,, u, gadajcie sobie zdrów, a ja jednego i drugiego lubię i cenię na nic się nie da wasze czcze gadanie , ma pan jakiś problem z twórczością Barei?? to przykre ,mogę się domyśleć dlaczego .Idę sobie obejrzeć ,,Misia,,
Domyślny avatar

nielubiegazety2

03.07.2011 13:41

Panie Macieju Rybiński! Jesteś już po tamtej stronie. Załatw mi łaskę łatwego omijania tekstów tego odpustowego mistyka i oddal pokusę sprawdzania gdzie leży granica tego szaleństwa.
Domyślny avatar

ghostrider

03.07.2011 14:56

Dodane przez nielubiegazety2 w odpowiedzi na Prośba

Też o to proszę.
Domyślny avatar

krzyh

03.07.2011 14:44

Dla mnie najsłabszy jest "Miś" tak lubiany przez innych. Pamiętajmy że to kino rozrywkowe i nie było jego celem zmieniać świat tylko rozbawić publiczność. Lubię ten humor bez wyrzutów i goryczy pokazujący absurdalną rzeczywistość a jednocześnie pełen empatii do ludzi w niej żyjących.
Domyślny avatar

Heretyk

03.07.2011 18:42

człowieka.
Najlepszym dowodem na (świadomą lub nieświadomą) kolaborację z komunistami jest śmierć Stanisława Bareji w wyniku choroby serca (najpierw zawał).
Choroba ta to wynik długoletniej walki z cenzurą i całkowicie nieprzychylnym mu środowiskiem filmowym.
Proszę nie pisać o wydarzeniach o których nie ma się zielonego pojęcia.
Domyślny avatar

Strzelec

03.07.2011 18:44

Filmy Stanisława Barei pokazywały wykrzywioną codzienność PRL jako rezultat ułomności mentalnej obywateli, a nie immanentną cechę każdej sowieckiej dyktatury. I miały tę wykrzywioną rzeczywistość z jednej strony wyśmiewać, ale też i oswajać. I dziś mają ten sam cel. A jak obywatele po raz setny obejrzą film o PRL nie tylko śmieszny, swojski, ale i na dodatek "kultowy" to kto wie, czy "kultowy" nie okaże się w końcu i sam PRL?
Domyślny avatar

Gość

03.07.2011 20:44

filmy Barei są dobre , świetne pokazują ten komunistyczny syf w jakim przyszło mi było żyć , coś ostatnio dziwnym swędem czepiacie się tego twórcy, nie możesz pan po nocach spać ?? Kto pana wpuścił na te forum ?? narodziła się nowa tradycja ??
Domyślny avatar

Darek

03.07.2011 20:58

Mimo ze bardzo lubie klimat filmow Barei, musze sie z toba zgodzic. Zeby krecic takie filmy, ktore pokazywaly syf komuny, musial miec na to zgode wladz. On myslal ze jest cwany, a oni wiedzieli ze to bedzie niezly wetyl bezpieczenistwa, ludziska beda mogly sobie porechotac. Te same funkcje mialy kabarety, typu Tey, Laskowik, Pietrzak. Poprzez smiech przyzwyczajaly do bylejakosci, rozladowywaly napiecie.
Domyślny avatar

Gość

03.07.2011 21:42

reżyser nie żyje , a komuś ością w gardle stoi ,pokaż pan kwity ,a jak nie to nie zawracaj pan d....y? bo ja też mogę tak samo napisać o panu !!!! komunę pamiętam ,a pana tekst śmierdzi nią na odległość mimo, że dziwnym trafem pojawił się tutaj.
Coryllus

Coryllus

03.07.2011 22:08

Dodane przez Gość w odpowiedzi na rozumiem , że temat jest zastępczy

To nie jest tekst o kwiatch tylko o interpretacjach.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

03.07.2011 22:35

A mnie najbardziej nie podobało się to, że ksiądz Busoni twierdził stanowczo, że "za Gierka było bardzo dobrze" i ze Bareja TYLKO za jego czasów kręcił filmy, z czego wyciągnął wiele nieprawdziwych tym samym wniosków. Tymczasem wiemy jak było za Gierka a Bareja nakręcił też "Zmienników", może i w zmowie z komuchami, ale dobrze, że ludzie mogli to obejrzeć, lustro bywa potrzebne, a na pewno nie był to film,po którym można było polubić epokę Jaruzelskiego. Teraz Pan napisze, ze ten film szykował przekręt z Okrągłym Stołem?

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,930,896
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności