W 2005 r. opracowałem i wyprodukowałem jedyny jak dotąd e-book o Powstaniu Warszawskim. E-book, sprzedawał się jak ciepłe bułeczki w Muzeum Powstania Warszawskiego. W ciągu roku poszło 700 sztuk (był na płycie CD). Potem muzeum przestało zamawiać. Wtedy jeszcze nie istniało pojęcie e-book. Mówiło się publikacji elektronicznej, albo multimedialnej, tak zresztą zatytułowałem ową publikację. "Powstanie Warszawskie - publikacja multimedialna". Jak dotąd żadne... podkreślam ŻADNE wydawnictwo nie pokusiło się o wydanie podobnej publikacji... Więcej, żadne z czasopism komputerowych nie zainteresowało się nią. Więcej! żadna publikacja, która ma na czole napisane Historia! "Urz", "DoRz" "W sieci" "Gazeta Polska"... nawet nie zainteresowało się nią! Dlaczego?... Dopiero w tym roku dobiłem się do księgarni Gazety Polskiej, aby tę publikację sprzedawać. Publikacja jest innowacją... wtedy też była, jeszcze większą! Otóż do dokumentu PDF, wewnętrznie polinkowanego, dodano pliki filmowe (wywiady z powstańcami) i muzyczne, w taki sposób, że wszystko to tworzy jedną zwartą kompozycję, opisującą wszystkie aspekty PW sytuację przed w Warszawie w czasie trwania poza Warszawą, postawę Niemców, 6 arkuszy baaaardzo szczegółowej mapy i wiele innych rzeczy. Publikacja spotkała się ze sporym zainteresowaniem. Kilka księgarń w Warszawie to sprzedaje stale, trochę pojechało za ocean. Jednym słowem z 3 tys., które wytłoczyłem zostało mi koło 7% A więc sukces! Chcę dodać, że cała produkcja zwróciła się po roku. Trochę, sprzedawałem ze stolika sam. I tu moje spostrzeżenia. Publikację kupowali najczęściej dziadkowie, także Ci pamiętający czasy wojny, ale i młodsi - dla swoich wnuków! To ważne spostrzeżenie. Raczej nie było wśrdó nich osób w średnim wieku... A to znaczy, że kupowali ją ludzie, którzy urodzili się przed wojną, lub też mieli rodziców, którzy urodzili się przed wojną! A co było przed wojną??? Przed wojną była gwałtowna industrializacja Polski, nie tylko prowadzona przez państwo, ale również przez firmy prywatne! Dość tylko wspomnieć, że w państwie nie posiadającej żadnych tradycji lotniczych, były trzy biura konstrukcyjne, w tym jedno państwowe (PZL), RWD, LWS. I ci ludzi starsi wiedzieli, że w powodzi 200 książek, które leżały obok i których cena była 2-3 razy wyższa od mojej płyty WARTO KUPIĆ PŁYTĘ! Mimo, że książki można przejrzeć, a płyty nie!!! To byli z pewnością ludzie, którzy docenili innowacyjność! Dlaczego zatem wydawcy obecnych gazet - luminarze propagandy nie zająknęli się ani na jotę o tej płycie? Myślę, że z tego samego powodu, dla którego klientów w średnim wieku to nie zainteresowało! Brak potrzeby innowacji... Oni chętnie kupią sobie gadżet - telefon z kamerą, samochód z systemem parkowania, 60" telewizor, ale nie płytę od jakiegoś stacza przy stoliku. NIE ZARYZYKUJĄ! A gdzie "niezależni" dziennikarze, którzy z zapamiętaniem cyganów żebrzących po tramwajach opisują swe krzywdy w "państwie Tuska" Czy poszukali sobie autora i producenta, zapytali dlaczego to zrobił, co mu przyświecało itd.? Nie... zaprosiło go tylko Radio Wnet, ale za to dwa razy. Ci ludzie wolą, narzekać, ze jest źle, że w wszystko w Polsce leży, że nie nic się nie robi, że gender, że homosie... Jednym słowem 30 tytułów prasowych nakręca cierpiętnictwo Polaków. Nie twierdzę, że nic się nie da zrobić... Ale przeczytajcie sobie chociażby o Flaris Lar1 - najlepszej konstrukcji lotniczej ostatniego salonu na Le Bourget! gdzie cena przelotu 1 km wynosi 1 zł!!!! Dlaczego nic o tym nie ma? Dlaczego u "niezależnych dziennikarzy" nie przeczytam o Karpińskim - który stworzył PC na 15 lat przed jego zaistnieniem - lepszego niż pierwszy IBM?, Dlaczego nie przeczytam o twórcy Zazul - mikronadajników Solidarności? Bo właśnie chodzi o nakręcanie cierpiętnictwa, bo tak jest najłatwiej... Ale jest najłatwiej, bo to cierpiętnictwo wytworzył system socjalistyczny, ten homosovieticus to człek wiecznie nie zadowolony ze swej egzystencji, że tylko w wódzie się utopić, że ma przyjść państwo i mu wszystko dać! I dlatego jak na straganie leży coś nietypowego, to cierpiętnik socjalistyczny po to nie sięgnie... NIe ma potrzeby mentalnej! Woli żyć w klimacie, że... się nie da!!! I kupuje 30 tytułów, które potwierdzają jego tezy i nakręca się dalej!
Jeszcze jeden przykład. Nim wyprodukowałem płytę o Powstaniu, zrobiłem dla pewnej szkoły wyższej podręcznik elektroniczny z dołączonymi fragmentami filmów ilustrujacych pewne zachowania społeczne. Zleceniodawca ucieszył się z tej płyty i zachęcał kilku wykładowców, aby poszli w jego ślady, a wtedy byłem świadkiem bardzo ciekawej rozmowy.
- A po co, panie profesorze nam ta publikacja, przecież możemy po staremu kserować wykładów, przecież ksero i papier są za darmo
- A jak będzie trzeba płacić za ksero i papier?
- To podniesiemy czesne.
O właśnie... to jest mentalność ludzi, którzy nie potrzebują innowacji, bo one burzą cały ich porządek. Jak im ktoś kupi, pokaże, nauczy to może zaakceptują, ale cały czas będą narzekać, że nie ma tego, albo tamtego...
Na własnym przykładzie pokazałem brak klimatu na innowacyjność, która jest potrzebna, aby nowy produkt zaistniał na rynku.
Druga sprawa, ważniejsza, to jest ogrom przepisów, które po prostu hamują przedsiębiorczość, innowacyjność. Najlepiej, zamiast się męczyć nad wymyślaniem nowych rzeczy, forsować je na rynku zmagając się z niechęcią odbiorców, konkurencją, która będzie chciała zdezawuować te produkty, zamilczeniem ze strony rodzimych mediów, które wolą kwękać niż popierać swoje, a przede wszystkim walczyć z durnymi przepisami i nadgorliwymi urzędasami, tłuc masówkę, a pieniądze wydawać na wille z basenem...
Jeśli zatem w programie prezesa Kaczyńskiego są wezwania do innowacyjności, to powinny za nim pójść i czyny, czyli zapowiedź zlikwidowania administracyjnych przeszkód wprowadzania tej innowacyjności. Nic takiego jednak nie ma, z tego wniosek, że jest to tylko kolejna połajanka wobec krnąbrnych przedsiębiorców, którzy nie chcą włączyć się do wyścigu cywilizacyjnego. Ale żeby im to umożliwić, to trzeba byłoby np. porzucić opiekuńcze skrzydła Unii Europejskiej, która produkuje tyle durnych przepisów, że np. rolnikom nie opłaca się hodowla owiec. Że na wyprodukowanie i sprzedaż oscypków - tradycyjnych serów, którymi zajmowali się polscy górale od 600 lat trzeba mieć kwit! Dużo więcej tutaj. Jeśli zatem chce się mieć innowacyjną gospodarkę, to:
1. trzeba zmienić przepisy
2. trzeba zmienić klimat mentalnościowo-medialny.
Inaczej się nie da...
Od jakiegoś czasu nie myślę o nowej edycji e-booka o Powstaniu... Za dużo kosztowało mnie to nerwów wtedy... A teraz, pewnie bym zderzył się z tą samą obojetnością mediów "prawicowych", które wolą podsycać cierpiętnictwo Polaków.
Dobranoc Państwu
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2998
Dzięki pazerności urzędników, państwo traci!