Jeszcze w marcu tego roku premierowi Tuskowi ani w głowie postało odżegnywanie się od ingerencji w treść raportu komisji Jerzego Millera. Na niedzielnej konferencji prasowej w Gdańsku 13 marca szef rządu spokojnie i bez żadnego skrępowania informował o koniecznych według niego zabiegach, jakich trzeba będzie dokonać na sprawozdaniu komisji badającej okoliczności tragedii smoleńskiej.
„Po otrzymaniu raportu będziemy musieli w porozumieniu z prokuraturą i naszymi urzędnikami bardzo precyzyjnie ocenić, co nadaje się do publicznej prezentacji, a co nie - myślę tu o tych wątkach, które mogą być tajemnicą śledztwa(...) I to na pewno trochę czasu zajmie. Nie będę ani zwlekał, ani przyspieszał”.
Każdy chyba przyzna, że ewentualne usunięcie fragmentu raportu jest drastyczną ingerencją w jego treść bez względu na słuszność motywacji. Więcej powiem, jest to zmiana fundamentalna na tyle, że można mówić o innej wersji raportu. I premier przez nikogo wówczas nie naciskany mówił w gruncie rzeczy to samo – że zmieni raport, jeśli to będzie konieczne.
Nawet dwa i pół miesiąca później,1 czerwca, marszałek Grzegorz Schetyna w wywiadzie dla radia TOK FM z równie niezmąconą swobodą oznajmił, że raport „po uwagach premiera zostanie upubliczniony” w połowie miesiąca. Przecież nie ma powodu sądzić, że marszałek Sejmu, jedna z najlepiej poinformowanych osób w państwie, wymyśla sobie coś na poczekaniu. Tym bardziej że słowa o koniecznych uwagach premiera do raportu znał jak wszyscy, również z wypowiedzi samego delikwenta.
Tymczasem reakcja jest natychmiastowa i premier już na drugi dzień po wypowiedzi marszałka diametralnie zmienia zdanie w tej kwestii: -„Bez zbędnej zwłoki - należy to do moich obowiązków - przeczytam raport i nie będę tam proponował ani wprowadzał żadnych zmian”. Trudno uwierzyć, że Tusk rezygnuje z przestrzegania procedur, których konieczność zachowania sam niedawno publicznie podkreślał. I to tylko dlatego, że wypowiedź marszałka może zaszkodzić jego osobistej wiarygodności.
Wygląda to raczej tak, jakby Schetyna nie został na czas uświadomiony, że jego wiedza na ten temat jest już nieaktualna, a premier wpadł na nowy koncept – raport powinien być jedynie słuszny, a tę właściwość może zagwarantować jednomyślność komisji. Łatwiejsze do wykonania niż się wydaje, skoro wszelkie bardziej kategoryczne sądy muszą być wykluczone przez brak bezpośredniego dostępu komisji do dowodów. A w kompetencjach premiera leży wszystko, co dotyczy komisji Millera – może zabronić upublicznienia całego raportu lub tylko wybrać fragmenty do usunięcia, czyli dokonać swoistej cenzury. Może także na własne życzenie być informowany na bieżąco o treści powstającego sprawozdania.
Pytanie jest następujące: - Czy nie znając treści raportu, premier Donald Tusk może na długo przed jego oficjalnym ukończeniem obiecać, że nie dokona żadnych zmian, nawet ze względu na tajemnicę państwową, o której wcześniej wspominał? Oczywiście, że nie może, jeśli nie ma pewności, że nie będzie to konieczne. A taka pewność może zaistnieć dopiero po przeanalizowaniu gotowego raportu.
Tymczasem dopiero trzy tygodnie po deklaracji z 2 czerwca, że nie będzie niczego zmieniał, premier poinformował, że prace nad raportem są na ukończeniu: -„Prace komisji są na etapie absolutnie finalnym. Jest kwestia redakcji już poszczególnych zdań. Bardzo zależy szefowi komisji, a także jej poszczególnym członkom, aby wszyscy członkowie komisji mieli poczucie, że to jest wspólny raport, że nie ma np. zdania odrębnego i dlatego tak dużo czasu zabiera też redagowanie poszczególnych konkluzji”.
Wniosek jest oczywisty, że premier wiedział doskonale jaka będzie treść raportu na długo przed dostarczeniem mu go na biurko. Tylko w takim przypadku jego przyboczny minister Graś mógł zapewnić jeszcze przed przeczytaniem go przez premiera, że upubliczni on raport w takiej wersji, w jakiej otrzymał go od komisji, nie zmieni nawet przecinka.
W tym kontekście znamienna jest troska Tuska, żeby nie było zdania odrębnego wśród członków komisji. Wtedy być może musiałby zmieniać nie tylko interpunkcję. Ale po co zmieniać cokolwiek, skoro wszyscy członkowie komisji mają już jednakowe zdanie?
http://www.wprost.pl/ar/…
http://wyborcza.pl/1,754…
http://m.wiadomosci.gaze…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4445
Niby nie ma sensu, ale jak się tego nie skomentuje, to powstaje wrażenie, że wszyscy się zgadzają z tym procederem kłamstwa.
Pozdrawiam
No i stało się wedle naszych przewidywań...
Pozdrawiam