O ludziach, którzy uświęcają miejsca i innych ludzi

Bynajmniej nie dlatego, że cała policyjna wierchuszka pojechała do Kostrzyna wraz z księdzem Bonieckim i Miecugowem, żeby tam kokietować brudnych młodzieńców i niedomyte dziewczęta, postanowiłem napisać ten tekst. Czynię to albowiem pod jednym z wcześniejszych wpisów doszło do wymiany zdań pomiędzy Toyahem a Bendixem na temat tak zwanych idoli. Piszę ten tekst także z tego powodu, że ostatnio, w pewnej raczej poważnej rozmowie mimochodem złożyłem dość istotną (chyba) deklarację. Powiedziałem mianowicie, że raczej nie ruszę się z tego miejsca gdzie jestem, nie zostanę celebrytą, pisarzem z gazety tygodniowej, sławnym felietonistą ani nikim takim. Nie zamierzam jednym słowem kształtować opinii masowych, a jedynie niszowe. „Na marginesie internetowej niszy” - jak mawia nasz nieoceniony Sowiniec – tu pozostaniemy. To jest oczywiste i jasne dla każdego kto rozumie o co chodzi w tym całym biznesie ze sławą i pieniędzmi w tle. O cyrografy chodzi, jeśli ktoś się jeszcze nie domyślił. Poza tym chodzi także o to, by krewni księdza Bonieckiego, tych milicjantów co tam z nim do Kostrzyna pojechali, dzieci i wnuki Miecugowa, ale także naszych celebrytów, taki David Wildestein na przykład, ponoć zdolny i inteligentny chłopak, mogły poczuć się dobrze i na właściwym miejscu. My pozostaniemy tutaj po to, by mogła wypełnić się dana im obietnica, by nie spadli z tych swoich stołków kiedy okazałoby się nagle, że ich rodzice, dziadkowie i najbliższe otoczenie kłamali i wcale nie jest tak, że oni akurat mają być konsumentami jakichś szczególnych przeznaczeń.

Kiedy myślałem sobie o tym dziś z rana, przypomniała mi się jedna z anegdot opowiadanych przez Agatę Passent, córkę Agnieszki Osieckiej. Była to tak przewrotna historia, że sam nie mogę się nadziwić jak ta Agata Passent mogła ją wygłosić publicznie w obecności setek ludzi zgromadzonych w opolskim amfiteatrze, w obecności Magdy Umer i milionów Polaków przed telewizorami. To był jeden z tych fantastycznych recitali, które na pewno pamiętacie, taka aranżacja, w której Józefowicz śpiewa piosenkę o Cyganku, a Zborowski w poluzowanym krawacie udaje, że wzrusza się losem internowanych i pije z tego powodu wodę ze szklanki udającą wódkę, śpiewając jednocześnie piosenkę pod tytułem „Pijmy wino za kolegów”. Ja się zastanawiałem długo o jakich kolegów chodzi i czy naprawdę o tych, co to zamknięto ich w stanie wojennym. Bo Agata Passent przywołała po tej piosence taką oto anegdotę; oto jedzie sobie z matką i nagle zatrzymują się na skrzyżowaniu za ciężarówką pełną zomowców. Oni – ci zomowcy – reagują na widok Agaty poprawnie, to znaczy szczerzą zęby, machają i usiłują skłonić ją gestami do zmiany samochodu i udania się w dalszą podróż z nimi na pace. Agata, która była wtedy nastolatką, także reaguje naturalnie, czyli zaczyna szczerzyć zęby i machać zomowcom. I wtedy włącza się Osiecka i z całą powagę mówi do córki: tym panom nie machamy. I potem jest ten koncert w Opolu, kiedy to Agata Passent opowiada publiczności i Magdzie Umer o tym doświadczeniu, które zmieniło jej życie, bo już wiedziała komu machać, a komu nie machać. Na koniec zaś obie z Magdą Umer serdecznie się uściskały. Popłynęły łzy i wszystko było takie piękne...

Ja jednak przypomniałem sobie inne jeszcze piosenki Osieckiej, szczególnie zaś tę, która zawiera słowa „nie ma jak pompa”. I inną jeszcze, w której Agnieszka Osiecka wyznaje z wrodzonym wdziękiem, że „kocha pic”. Może kocha, pomyślałem sobie, a może musi kochać. To jest dość istotna różnica, a ja za wszelką cenę chciałem Agnieszkę Osiecką usprawiedliwić.

No, ale ileż można usprawiedliwiać, szczególnie jeśli ktoś nie chce machać zomowcom co mają po dziewiętnaście, dwadzieścia lat, a macha innym osobom, lub wręcz przebywa z tymi osobami sam na sam w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie nie ma nawet otwartego okna. Co to za osoby spytacie? Ja nie wiem, ale wiem, że ani Agata Passent, ani Agnieszka Osiecka nigdy, przenigdy nie znalazłby się tu gdzie my, czyli na marginesie internetowej niszy. Nie o nie zresztą chodzi, bo co by nie mówić Osiecka potrafiła napisać piosenkę, a jej córka, choć nie potrafi, to odziedziczyła po matce różne aktywa i nie ma się co na nią boczyć. Takie jej prawo.

Wracajmy do wymiany zdań pomiędzy Toyahem a Bendixem. Otóż mechanizm działa tak, że w każdym pokoleniu dorasta mnóstwo ludzi, którzy przeżywają rozmaite niepokoje. W latach osiemdziesiątych także tak było, wiem, bo sam dorastałem i przeżywałem. I dla tych ludzi władza miała specjalną ofertę, zupełnie tak samo jak dziś, tyle, że bardziej siermiężną. Oferta ta składała się z tak zwanych idoli, którzy śpiewali, mruczeli, wygłaszali jakieś kwestie lub tylko się pokazywali. I ja tu stawiam w jednym rzędzie generała Jaruzelskiego, Ryszarda Riedla, Kabaret Starszych Panów oraz zespół Lady Pank i Rafała Wojaczka z Edwardem Stachurą na dokładkę.

Dlaczego tak? Nigdy nie zapomnę bowiem pewnego, bardzo krótko emitowanego programu dla młodzieży, którego formułę wymyślił chyba sam generał Kiszczak, tak było to doskonałe. Na pewno tego nie pamiętacie. Prowadził ten program aktor Wojciech Wysocki i był to taki pierwotny tok szoł, bez szpanu jeszcze i bez tych wszystkich bajerów, które mamy teraz. Była to jednym słowem bieda z nędzą. Zapraszał ten Wysocki do swojego programu tak zwanych ciekawych ludzi, samych naturszczyków. To jest za każdym razem szalenie niebezpieczne, ja znam to z własnych redakcyjnych doświadczeń, zawsze bowiem jest tak, że kiedy ludziom każe się mówić coś od tak zwanego serca, oni natychmiast zaczynają gadać o pogrzebach i nieboszczykach. To jest tak pewne jak wschody i zachody słońca. Przećwiczcie kiedyś tę formułę. Wysocki w swoim programie gościł właśnie takich ludzi, ale tym jego gościom ktoś wcześniej mówił co powinni, a czego nie powinni prezentować na antenie. Ja zapamiętałem trwającą chyba z piętnaście minut rozmowę z jakimś młodym karateką, gdzieś z prowincji. Wysocki pytał go kto jest jego idolem i ten facet przebrany w powłóczyste chińskie wdzianko i trepki powiedział, że Bruce Lee, potem zaś wygłosił własnoręcznie napisany utwór liryczny o swoim idolu. Ja sobie zapamiętałem jedną linijkę tego utworu i teraz z całą złośliwością Wam ją zaprezentuję. Chodziło o to, że gość Wysockiego po całym dniu treningu zasypia i we śnie spotyka aktora Bruce'a Lee. Tekst leciał mniej więcej tak: idę dalej w sennej jawie. Patrzę! Ćwiczy ktoś na trawie...! Dalej nie pamiętam, ale ten co ćwiczył na trawie to był właśnie Bruce Lee. Na koniec rozmowy Wysocki zadał pytanie najważniejsze dla tego programu i dla całego cyklu. - Czy masz jeszcze jakichś idoli – spytał popularny aktor karatekę z prowincji. - Oczywiście – odpowiedział tamten. - A kto to taki? - indagował aktor. - Generał Jaruzelski.

Program zdjęto z anteny szybko, bo, jak sądzę, ujawniła się jego nieskuteczność. Z innymi gośćmi Wysockiego nie było bowiem lepiej. Kiedy sobie dziś to przypominam, myślę, że ten karateka mógł być może nawet jednym z tych zomowców, do których machała Agata Passent. Miał w sobie jakiś podobny sznyt.

Dziś recitale i programy wspomnieniowe prezentujące twórczość Agnieszki Osieckiej to już przeszłość i sławna oraz uwodzicielska dyskrecja, którą wprowadzała w nasze życie pani Agnieszka i jej utwory, gdzie pojawiały się takie frazy jak „ złote stosy pomarańczy”, „nie mam serca, do idioty, zgubionego, wajdeloty” oraz te o pompie i picu odchodzą nieodwołalnie w przeszłość. Agatę zaś Passent pokazują tylko w jakichś śniadaniowych nudziarstwach. Wracamy do rzeczy prostszych i dla wielu osób bardziej czytelnych oraz – jakby to powiedzieć? O, już wiem! Do rzeczy bardziej ujmujących i bezpośrednich. Podobnych trochę do tego utworu lirycznego, który zaprezentował dawno temu młody karateka w programie prowadzonym przez Wojciecha Wysockiego. Mamy dziś jednym słowem zielone światło w kwestii machania zomowcom. A stało się tak dlatego, że władza zrozumiała ile pracy już zostało wykonane i zrozumiała także, że ci, którzy odbierali emocjami i umysłem teksty Osieckiej i pojmowali je właściwie są dziś w mniejszości. I dlatego mamy cały BBN w Kostrzynie. I księdza Bonieckiego, Miecugowa i całą resztę z Wojewódzkim na czele. „Idę dalej w sennej jawie...Patrzę! Ćwiczy ktoś na trawie...” . Nie jest to jednak już Bruce Lee, ale Monika Jaruzelska w zastępstwie papy, któremu wiek nie pozwala, a obok niej przysiady robią Rafał Ziemkiewicz i jego redakcyjni koledzy. Na rozstawionych zaś wokół łączki gdzie oni ćwiczą, „ekranach molocha” ktoś wymalował portrety znanych idoli: Riedla, Wojaczka, Kim ir Sena i całej reszty niepokornych poetów.

Nie martwcie się jednak, mamy alternatywę. Oto dziś z rana ukazał się w portalu WP fantastyczny artykuł o jednym z najpiękniejszych miejsc w Europie. O Toskanii. Ja Wam go tu wkleję w całości, bo on jest jeszcze lepszy niż liryka karateki. I jest tam wszystko to co było w piosenkach Osieckiej: pompa, pic, pomarańcze, wino za kolegów, cyganek, Małgośka i chwasty w sadach. Oto on:

Niewiele jest miejsc w Europie, które tak dobrze nadają się do odkrywania powolności jak włoska Toskania. Tutaj swoją przystań znalazła Krystyna Janda, która od 20 już lat wraca w te regiony by odpocząć i nabrać sił do pracy twórczej. - Nie wyjeżdżam na wakacje już nigdzie indziej, nie zwiedzam, nie poznaję nie szukam atrakcji w innych stronach. Przyjeżdżam tu po spokój, po czas "bez agresji", po spokojny oddech, noce nasączone zapachem lasów piniowych, słońca i oliwek. Po harmonię i czułość. Po dobre samopoczucie, wrażenie, że nie istnieje granica miedzy moim ciałem a wszystkim, co na zewnątrz. Kiedy patrzę na ten krajobraz, na kolory, na morze, kiedy otula mnie to powietrze, zapach, dźwięki, czuję tkliwość, topnieję, cichnę, jestem na swoim miejscu - mówi znana aktorka i felietonistka. Poznajcie bliżej ten niezwykły region Europy!

Wspominamy znów Powstanie Warszawskie, zaplanowałem na sierpień wielką wakacyjną promocję. Jak pamiętacie I tom „Baśni jak niedźwiedź” zawiera 63 rozdziały, tyle ile dni, w wersji znanej i akceptowanej przez większość, trwało Powstanie. W sierpniu więc tom I Baśni oraz Audiobook kosztować będą po 25 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. Promocja dotyczy tylko strony www.coryllus.pl Na mieście książki i płyta kosztują tyle co wcześniej, ale tak jak nadmieniłem, promocja trwa tylko miesiąc.

Jeśli ktoś poczuł po przeczytaniu powyższego przemożną ochotę zakupienia naszych książek, zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do księgarni www.multibook.pl. Do księgarnihttp://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

04-08-2013 [10:50] - NASZ_HENRY | Link:

Osiecka to może błedy młodości POpełniać a Ziemkiewiczowi jego młodzieńczych słabości to nie przepuścisz ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

04-08-2013 [11:25] - Coryllus | Link:

Niech Ziemkiewicz napisze jakąś piosenkę.

Obrazek użytkownika zaginionyląd

04-08-2013 [15:39] - zaginionyląd | Link:

proszę mnie nie ochrzaniać że znowu się ,,wcinam,, ale tak mi się nieodparcie nasuwa całkiem niesłuszny okres twórczy , pewnie niesłusznego poety ... ,, kiedy przyjdą podpalić dom..... , ten w którym mieszkasz , Polskę , stań u dzrzwi , bagnet na broń,, no sorry , co ja poradzę , jestem stara i tak mi się nasunęło , ja dawno chodziłam do szkoły i mam pewne zbitki slów z tyłu głowy ... a słowa są własnością wszystkich .... nawet ........ nie , nie chce mi się pisać ..... Któraś blogerka ma hasło ,, myślenie nie boli ,, otóż często boli , ale nie należy sie tym usprawiewdliwiać ..... jeszcze raz przepraszam za włączenie się

Obrazek użytkownika tanat

04-08-2013 [19:32] - tanat | Link:

Słuszne spostrzeżenie. BBN w Kostrzynie.
Cóż za upadek państwa Polskiego.
A Pani Janda, cóż... może coś jest, ale raczej nie w Toskanii. To spostrzeganie w człowieku.