Cykl „Słów odkrywanie” to moje antidotum na „słów rozmywanie”. Dziś, po latach kłamstw komunizmu zalewa nas trucizna relatywizmu. Gdy zapanowała moda na pogląd „jest wiele prawd, to zależy od punktu widzenia, a prawdy te są równoważne”, wiele słów straciło swoje pierwotne znaczenie, pierwotny blask. Trzeba im je przywrócić. To zadanie dla wszystkich, którzy czują odpowiedzialność za słowo. Każdy może i powinien dołożyć cegiełkę do budowanego gmachu Prawdy. Choćby tak małą jak moja.
Zacznijmy więc od prawdy.
Co to jest prawda? - pytał Piłat Jezusa. Nic w tym dziwnego: pozbawiony absolutnych odniesień pogański Rzym żył wielością bóstw i wielością prawd. Styl ten wraca jak echo w myśli oświeceniowej i współczesnej.
Prawda intryguje wielkie i małe umysły. Egzystuje w naszym życiu codziennym. A to „w oczy kole”, a to „na wierzch wypływa”. Z prawdą „się mijamy”, „po prawdzie” mówimy. Prawda jest „święta”, „bolesna” (czasem wręcz "arcybolesna"), „bezlitosna”.
A co nam podpowiada wyrocznia naszych czasów – Google? Dziś podpowiada rzecz zaskakującą. Gdy wpisałem w polu wyszukiwarki słowo "prawda", uzyskałem takie podpowiedzi” prawda o kobietach”, „prawda jedyna”.
Coś w tym jest. Jakby odbicie ukrytego marzenia o dążeniu do tej prawdy najprawdziwszej. Do Prawdy.
Do tej „prawdy najprawdziwszej” dążą filozofowie. Biedzą się od lat nad pojęciem prawdy. I choć pada tu wiele napuszonych, uczonych słów, choć pełno w bibliotekach opasłych tomów traktujących o prawdzie, to tak „po prawdzie” ani na cal nie przybliżyło to ludzkości do... prawdy.
W nieco korzystniejszej sytuacji są matematycy. U nich prawda to jeden z biegunów logiki, która (w klasycznym wydaniu) dysponuje tylko dwoma pojęciami: prawda-fałsz. Logika dwuwartościowa zrobiła zawrotną karierę. To przecież na fundamencie binarnym (prawda-fałsz, zero-jeden, tak-nie) zbudowano informatykę! Skuteczność matematyki opartej na logice dwuwartościowej powinna nas przynajmniej zastanowić, jeśli już nie przekonać, że jest coś ... z prawdy w słowach Jezusa: „Niech wasza mowa będzie: tak-tak, nie-nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37).
Trochę inną, też dwuwartościową, acz zabawniejszą logikę zaproponował kiedyś Janusz Korwin Mikke, wymyślając neologizm „lewda”. Prawda - powiada on - jest wartością prawicy. Lewica natomiast ma swoją „prawdę” - czyli „lewdę”.
Choć to smutne, to właśnie w polityce najczęściej dochodzi do rozmycia prawdy. Świat nie jest czarno-biały, lecz kolorowy - argumentują politycy. Każda ze stron przedstawia swoje racje, chytrze przemilczając słabe i akcentując mocne aspekty rozumowania. W rezultacie poczciwy, prostolinijnie myślący człowiek wpada w stan skołowania umysłu: już nie wie, która ze stron mówi prawdę, której przyznać rację. W końcu daje się przekonać, że każda ze stron ma tej racji „po trochu”. Że prawda jest „częściowo tu”, „częściowo tam”. Jedynym roztropnym rozwiązaniem zdaje się być kompromis. Całkiem jak w przysłowiu „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”.
W filmie „Rashamon” Akiro Kurosawa pokazuje wielość prawd. To samo zdarzenie widziane oczami różnych ludzi wygląda zupełnie inaczej. Czy to jednak oznacza, że prawda jest względna? Jeśliby tak było, oznaczałoby to, że jej po prostu nie ma!
Wielość prawd jest złudzeniem. Bohaterowie wspomnianego filmu widzą to samo, lecz interpretują inaczej: każdy na swój sposób. Lecz chyba tylko szaleniec twierdziłby, że nie istniał jeden obiektywny przebieg zdarzeń!
Istnieje prawda absolutna, czyli Prawda. Bez Niej świat byłby ledwie bezładnym zlepkiem atomów, a człowiek trzciną chwiejącą się na wietrze. Jeśli komu to odpowiada, niechaj tak uważa. Ja myśli tej zdzierżyć nie mogę. Nie umiem uwierzyć w totalny bezsens wszystkiego.
Może to przejaw słabości, może męstwa? Któż to wie? Któż wie naprawdę?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3178
Można zatem śmiało powiedzieć, że dzięki lenistwu istniejemy! Istniejemy dzięki lenistwu nie tylko świata ożywionego, ale także świata nieożywionego! Nieżywy a leniwy, wyobraża Pan to sobie?
*** działanie to różnica pomiędzy pracą, którą wykonujemy pomniejszona a pracą, którą możemy i powinniśmy ale nie musimy wykonać pomnożona przez czas trwania pracy.
Dalej komentował nie będę, bo jeszcze gotowiśmy dojśc do konkluzji, że Bóg także jest leniwy :)