Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Dziewictwo intelektualne
Wysłane przez Coryllus w 01-07-2013 [09:05]
Opowiem dziś dwie anegdoty, jedną zwykłą, a drugą wulgarną. Zaczynamy. Kolega opowiadał mi kiedyś, jak to pewna panna zdawała egzamin na historii. No i pan egzaminator ją pyta z czego Rzymianie robili alkohol. Na co ona – nie odpowiedziawszy uprzednio na żadne poważniejsze pytanie, mówi – z ziemniaków. I dostała ocenę dostateczną za dziewictwo intelektualne. Teraz druga historia, ta wulgarna. W Dęblinie, na Michalinowie, przez długi czas leżały koło torów, przedziwnie wyprofilowane betonowe elementy. Były olbrzymie i dzieci z Michalinowa bawiły się tam w wojnę albo w chowanego, albo w kowbojów i Indian, albo w co tam kto chciał. Nie było to bezpieczne, ale co wówczas było bezpieczne? Koło tych dziwnych betonowych, potężnie zbrojonych elementów, odkryto kiedyś zbiorową mogiłę żołnierzy radzieckich rozstrzelanych tam przez Niemców w czasie wojny. Wiem, bo sam grzebałem w tym znalezisku i wyciągałem guziki z gwiazdą, sierpem i młotem. Wyjęliśmy też z kolegą czaszkę, ale nie mogłem jej wziąć do domu i zabrał ją taki Maciek, którego potem już nigdy nie widziałem.
Na jednej z betonowych, zbrojonych ścian, ktoś wymalował kiedyś widoczny potem przez wiele lat z daleka, bardzo niegrzeczny napis. Brzmiał on: U Stachy błona z blachy, na nic chłopcze twoje machy. Ktoś, kto jeździł w tamtym czasie pociągiem z Lublina do Warszawy na pewno widział ten napis, bo nie było innej możliwości. Nie będę tu wyjaśniał kogo ów napis dotyczył, co mam nadzieję, jest zrozumiałe. Pora wyjaśnić do czego zmierzam i dlaczego torturuję dziś czytelników takimi okropieństwami. Otóż chodzi mi o dokładne i precyzyjne opisanie jaki charakter ma dziewictwo intelektualne niektórych zaglądających na mój blog komentatorów. Otóż ono jest połączeniem ziemniaków i blachy, hybrydą, którą nie daje się zgruchotać niczym, nawet młotem pneumatycznym, że o zwyczajnych argumentach nie wspomnę.
Wczoraj pewien człowiek, próbował mnie przekonywać, że Paweł Lisicki stworzył prawie z niczego dynamiczny tygodnik, w którym zebrał równie dynamicznych autorów i wbrew wszelkim przeciwnościom odniósł sukces, który później został zaprzepaszczony. Ja się mogę z całym spokojem odnieść do takich projekcji, ponieważ wiem jak wygląda w dużych redakcjach realizacja nowych projektów. Oto najpierw pojawia się pomysł, a za nim od razu budżet. Budżet ten obsiadają z miejsca wszyscy „krewni i znajomi królika”, ponieważ chodzi właśnie o to, by dać zarobić swoim i zbudować w wydawnictwie nową hierarchię bytów, by raz jeszcze podzielić ludzi na lepszych i gorszych i tym lepszym dać jeszcze więcej pieniędzy. Praca nad nowym projektem odbywa się na tych samych stanowiskach komputerowych, na których dziennikarze siadają codziennie, czasem bywa tak, że sprawę utrzymuje się w tajemnicy przez jakimś redakcyjnym planktonem, ale to nie jest żaden wymóg i właściwie można to ze spokojem uznać za folklor. Jest oczywiście obawa, że layout wycieknie i ktoś go ukradnie, ale kto niby i po co miałby ukraść layout takiego tygodnika jak „Uważam Rze”? W środowisku dziennikarzy panowało od dłuższego przekonanie, że nie da się zrobić dobrego tygodnika dla Polaków, bo oni go nie chcą i do niego nie dorośli. Przekonanie to wzięło się z serii klęsk jaka spotkała nowe projekty w czasach niesławnej pamięci tygodnika „Ozon”. Było ich kilka i wszystkie zrobiły klapę. Stało się tak, ponieważ były zrobione źle, i miały obrzydliwe aspiracyjny charakter. Od tamtego czasu ludzie decydujący o budżetach zatrzasnęli kasetki i pokazali redaktorom figę. No, ale czas płynie i coś trzeba robić. Był Smoleńsk, który nie od razu przyniósł zmianę, trzeba było czekać kilka miesięcy. No i na bazie emocji, bo w Polsce biznes wydawniczy opiera się zwykle o negatywne emocje, wymyślono serię periodyków zwanych prawicowymi. To wszystko. Powstanie ich zostało wymuszone przez okoliczności i jestem przekonany, że nic innego tam nie grało roli. Gdyby nie było Smoleńska, nie byłoby żadnych prawicowych gazet, nie byłoby nurtu rewizjonistycznego w historii najnowszej, który reprezentuje Piotr Zychowicz. Byłyby blogi i tylko one. No, ale mamy tygodniki i one są odpowiednio legendowane. Oto grupa niezależnych autorów, wśród licznych niebezpieczeństw decyduje się postawić na szali swój życia los i stworzyć nowy periodyk, dla ludzi, dla zwykłych, ludzi, którym odebrano godność! Tak to jest przedstawiane zwykle i uporczywie. I cóż ja mogę tutaj rzec? Mogę jedynie zacytować ten napis, co go tam ktoś na Michalinowie kiedyś wymalował białą farbą: u Stachy....itd....
Jeśli chodzi o moją godność to ona jest najsilniej zubażana przez takie właśnie opowieści. Uważam, że jest to kolejna odsłona działań w niszy, które mają ustawić tę całą prawicę w takiej pozycji wobec GW, żeby tamtym nie stała się krzywda i żeby maksymalnie wycisnąć przypisany do prawicowego tygodnika target. Są to, tak myślę, kolejne produkty na rynek wewnętrzny, które przeżywają dziś pewien boom, bo zmultiplikowały się natychmiast, nie specjalnie dbając o oryginalność, przyjdzie jednak moment, że zaczną się zwijać, jeden po drugim. Moment ten zbliża się wielkimi krokami. I wtedy znów wyjdzie ktoś mądry i powie, że nie, że ta prawica to jednak nie ma ochoty czytać mądrych gazet, nie ma co dla nich pisać. Niech już lepiej rządzi ta Gazownia i spokój.
Rozumiem, że wiele osób nie wie o co mi teraz chodzi? Otóż biorąc pod uwagę poziom dyskusji, która toczy się zwykle na blogach, nie można produkować pisma, w mojej ocenie rzecz jasna, które będzie się zajmowało roztrząsaniem problemów: czy lepiej z Rosją czy lepiej z Niemcami. To są fikcje, póki co komiczne, ale niedługo może okazać się, że także niebezpieczne. Kłopot największy tkwi w tym, że załogi tych periodyków pozycjonują swoje aspiracje korzystając z wzorów GW. To są wszystko ludzie, którzy myśląc: sukces, myślą: Michnik. I każdy lub prawie każdy z nich chce być małym, lub trochę większym Michnikiem. Chce mieć ten, tak zwany rząd dusz. Po pierwsze: Michnik nie ma żadnego rządu dusz, to jest złudzenie, które demaskuje nasza tutaj obecność i aktywność. Po drugie: po co? Po jaką cholerę wam panie i panowie jakiś rząd dusz? Prócz tej dziwnej fikcji prawicowym dziennikarzom przyświeca jeszcze jedna myśl: żeby było jak na Zachodzie. Ja tu powrócę do starego, zapomnianego rysunku najbardziej przez nas tutaj nielubianego polskiego twórcy obrazków satyrycznych Andrzeja Mleczko. Oto mamy mieszkanie, a w nim małżeństwo. I mąż mówi do żony: Zocha pokaż dupę będzie jak na zachodzie. Rysunek ten przypomniał mi się, kiedy zajrzałem wczoraj na blog Józefa Monety i zobaczyłem tam program pod tytułem „Kuchnia polska”, który prowadził Cezary Gmyz odziany w czarny surdut. Na głowie zaś miał redaktor Gmyz czerwoną czapkę konfederatkę, którą od czasu do czasu zdejmował. Obok niego stał redaktor Janke, a przed nim, na stojaczku umieszczono książkę „Napastnik” opowiadającą o Viktorze Obranie, która to książka jest najnowszym sukcesem naszego gospodarza. Obaj panowie rozmawiali najpierw, a potem zaczęli masakrować ryby i cebulę. Na tym się całe szczęście skończyło i było prawie jak na zachodzie. Prawie jak w dobrym programie o wojnie, bo była tam i krew i łzy. Krew tych biednych karpi i łzy redaktorów krojących cebulę. Obyło się całe szczęście bez potu i elementu, który rysownik Mleczko uznał swego czasu za koniecznie potrzebny do tego, by z Polski uczynić Zachód.
Opisuję to z taką dokładnością Kochani nie po to, by się pastwić nad redaktorami, ale po to, by uzmysłowić Wam z czym w Polsce ludzie kojarzą sukces. Jak się wobec sukcesu pozycjonują. Program w telewizji, pod tytułem „Tańczący z karpiami”, pozycja umęczonego bojownika o wolność i demokrację, autorstwo książek demaskujących podstępy Niemców lub Rosjan w czasie II wojny światowej. To są te konkurencje, w których startują ludzie sukcesu prawej strony politycznej i publicystycznej sceny w Polsce. Jest w tym wszystkim jedna pociecha. Otóż ci inni, zwani onymi, nie mają wcale lepiej. Ja się długo zastanawiałem kiedyś jaki bonus z życia mają dzieci tych wszystkich beneficjentów okrągłego stołu, co tam takiego jest, o co trzeba było walczyć aż tak strasznie. Otóż tam nie ma nic. Tam jest niewolnicza praca po 12 godzin na dobę w strukturach korporacyjnych, którym zwisa to czyim krewnym jest ten czy inny pan. Są oczywiście wyjątki, ale będzie ich coraz mniej. Dlaczego tak? Otóż dlatego, że transformacja, którą przeżywamy nieustająco do lat 20 nie została zaaranżowana po to, by dawać szanse tubylcom, nawet bardzo ustosunkowanym. Ta szansa może być im dana na etapie przejściowym, można im pozwolić prowadzić jakiś program o rybach, albo robić europalety z osinowych desek, albo prowadzić think thank czy coś podobnego, co będzie dyscyplinowało tłuszczę i produkowało dla niej memy, ale nic więcej. Bo prawdziwe bonusy i prawdziwa władza przeznaczone są dla kogoś innego.
My zaś, mając świadomość takich działań i zamierzeń, musimy się do nich odnieść z odpowiednią dozą krytycyzmu. Musimy przestać myśleć o rzymskim winie z ziemniaków i o pani Stasi, to na nic. Żeby cokolwiek uzyskać musimy przebudować pojęcie sukcesu i przenieść je na inne, odległe od naszych podwórek obszary. Inaczej się nie da. Napisałem to wczoraj w komentarzu, ale jeszcze powtórzę: historia miast północnoniemieckich i rządzących w nich organizacji jest fascynująca i budująca. Wyłania się z niej pewna prawidłowość, pewna zasada, którą możemy wziąć jak swoją. Oto, w każdym takim mieście rządziła jakaś klika, która miała pieniądze przywożone z daleka, obstawiała najważniejsze działy handlu i dobierała współpracowników poprzez kooptację. System taki wydawał się sztywny i nie do ruszenia. I był taki aż do chwili, kiedy w ratuszu, pojawiali się ludzie z jeszcze większym budżetem, przywiezionym w tajemnicy z jeszcze dalszych miejsc i za pomocą perswazji oraz dobrego słowa wyjaśniali, że czasy się zmieniły i teraz co innego jest już ważne. Kiedy się na rzecz całą patrzyło od środka, z wnętrza dworu Artusa, z wnętrza sali zebrań w ratuszu, sytuacja nie miała tej dynamiki, którą my dziś dostrzegamy patrząc na te odległe czasy z kilku perspektyw. Myślę, że dzisiejsi ludzie sukcesu również nie przeczuwają jak wielką dynamiką odznaczają się nasze czasy i jak marnym bonusem jest posada redaktora naczelnego w poczytnym tygodniku.
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, 6 lipca do Wrocławia, do kawiarni Merlin na 18.00, a 12 listopada do muzeum w Nysie, również na godzinę 18.00.
Komentarze
01-07-2013 [09:42] - CzarnaLimuzyna | Link: "czy lepiej z Rosją czy lepiej z Niemcami"
zawsze
lepiej z Bogiem i lepiej z pieniędzmi
01-07-2013 [13:57] - fritz | Link: Zdajesz sobie sprawe z tego, ze to wlasnie Niemcy puszczaja
Polakow i Polske z torbami, np. przy pomocy deindustrializacji czy tez paktu klimatycznego o CO2 z 2008 roku.
Narod pozbawiony srodkow ekonomicznych przestaje istniec.
Niemcy zastapily komory gazowe ekonomicznym Auschwitz.
01-07-2013 [10:21] - mostol | Link: Dobra uwertura
przed spotkaniem na Ruskiej we Wrocławiu.
01-07-2013 [11:23] - Coryllus | Link: mostol
To jest raczej Rzeźnicza niż Ruska cieciu.
01-07-2013 [11:55] - mostol | Link: Grabisz sobie
u gospodarza domu.
01-07-2013 [10:23] - NASZ_HENRY | Link: Każda POsada
jest słabo POsadowiona ;-)
01-07-2013 [10:23] - zaginionyląd | Link: pragnienie wiedzy
panie Gabrielu , ludzie fundamentalnie nie chcą wiedzieć..... kiedy zaczyna się coś tłumaczyć zaraz zmieniają temat , bo czują dyskomfort , np taki , że są głupsi lub jakiś inny . Ale czasem słuchają .... i to też jest nieszczęście , ponieważ to co jak się okazuje usłyszeli jest wprost zdumiewające i nijak sią ma do tego co zostało powiedziane . Dlatego jak już coś piszę pod blogami to podpisuję się jako zaginiony ląd ..... Dlatego coraz mniej mówię.... Posiadanie wiedzy , stałe jej korygowanie i uzupełnianie to wielki czasochłonny wysiłek . Jakiś rodzaj luksusu ...... Ale proszę pisać dalej swojego bloga , czytam z wielką ulgą , bo oto spotykam się z autorem , który myśli ..... i w dodatku coś samodzielnie robi ......
01-07-2013 [11:31] - Józef Darski | Link: Myśli Pan schematycznie
Koniec Wybiórczej się zbliża i jej rolą przejmie Od rzeczy. Po to zostało powołane. Po prostu Wybiórcza jest już passe i przy jej pomocy nikogo nie da się kontrolować. Zbyt wąska definicja. Teraz kontroler musi być w kontuszu.
01-07-2013 [11:58] - boson | Link: A telewizja?
Czyja role przejmuje TV Republika?
01-07-2013 [12:10] - NASZ_HENRY | Link: Jeżeli GieWu to i TVN
ITI ma POnad mld długu - euro oczywiście ;-)
01-07-2013 [12:55] - Józef Darski | Link: Republika do tego nie dorosła
najpierw musiałaby twardo zaistnieć na rynku
potem czystka i tresura pozostałych - ale to jest walka i możliwość gry z naszej strony o niepewnym wyniku dla nich.
W wypadku Od rzeczy - wynik jest pewny na 200 procent - Lisicki.
01-07-2013 [13:20] - boson | Link: Lisicki
Pan mysli, ze problem jest w Lisickim, ale podobna ekipa w Republice da rade bo szefem jest Barelkowski? ..aha...
01-07-2013 [13:35] - Józef Darski | Link: Lisicki nie stanowi żadnego problemu
Po prostu trzeba znać charakter Lisickiego i Wildsteina. I rozumieć co jest kryterium ich działania. Bronek nie da sobie niczego narzucić, więc musieliby go usunąć. Lisicki zrobi wszystko za kasę i pozycję (trudno mi powiedzieć w jakiej kolejności).
01-07-2013 [13:50] - fritz | Link: Bronek ufa (jeszcze ograniczenie) Gowinowi... no to moze
przypadkiem nie trzeba mu nic narzucac.
Jest juz na lini, tez przypadkiem.
01-07-2013 [13:54] - fritz | Link: O Republice: ".. i możliwość gry z naszej strony o niepewnym
wyniku dla nich."
*** To jest wyraz wielkiego optymizmu.
Jestem pesymista.
Jezeli Lisicki 200% to TV Republika "tylko" 100% dla nich.
01-07-2013 [13:48] - fritz | Link: No to jeszcze potrzebne jest "Codziennie Od Rzeczy", bez tego
nie da rady.
Jezeli hipoteza jest korrekt, to niebawem i to doslwnie niebawem musi sie taki tabloid pojawic.
01-07-2013 [17:02] - mostol | Link: "Koniec Wybiórczej się zbliża i jej rolą przejmie Od rzeczy"
Wężykiem Jasiu, wężykiem! Do tej złotej myśli jak nic pasuje kwestia z kabaretowego skeczu Kobuszewskiego i Golasa.
07-07-2013 [17:13] - Ewaryst Fedorowicz | Link: @Józef Darski
"Nikt z nas nie myśli po prostu samym sobą. Wszyscy myślimy za pomocą (chociaż dzieje się to w różnym stopniu) schematów myślowych naszego otoczenia społecznego." To... Zybertowicz (ostatnie "Sieci")
01-07-2013 [16:06] - postman | Link: Dobra analiza
Dobra analiza i niezwykle celna. Z racji swego nicku czuję się w obowiązku przekazywać dalej Twe celne strzały Coryllusie. I powiem Ci, że żałuję,że nie możesz widzieć tych wielu przygłupiastych min, nieskoordynowanych reakcji graniczących niekiedy z tańcem św. Wita, gdy dostają strzała w postaci tych Twoich porażających pytań typu "za ile", w zamian za co" lub "w czyim interesie".
A wracając jeszcze do krakowskiego spotkania z Tobą i Grzegorzem Braunem, to i symptomatycznym i smutnym był brak prominentnych prawicowych historyków krakowskich. I nie tylko :(. A problem dotyczył przecież pytania prowokacyjnie fundamentalnego: czy nie należy jednak zacząć pisać historię Polski /i nie tylko/ od nowa ?!
Nieustająco trzymam za Cię kciuki, wyczekuję kolejnej książki i serdecznie pozdrawiam :)
01-07-2013 [16:56] - mostol | Link: Postman amator,
czy na etacie?