Telewizja polska - zamach na demokrację

Z Ewą Świecińską, reżyserką i dziennikarką rozmawia Gabriel Maciejewski (coryllus) Ewa Świecińska: 1991-1992 staż we włoskiej telewizji publicznej RAI UNO, TELEGIORNALE UNO, redakcja zagraniczna i watykańska. Od 1992 - 1996 praca w Waidomościach TVP1 , redakcja zagraniczna. 1996 do 2000. RTL 7 wydawanie wiadomości 7MINUT, reportaże. Od 2000 - filmy dokumentalne dla TVP. Październik 2006 - luty 2007 szef publicystyki TVP INFO. Sierpień 2007- sierpień 2008 Polsat News, wydawca programu Sam na Sam z Dorotą Gawryluk i Konfrontacje. Od października 2009 do końca października 2010 była wydawcą głównych Wiadomości TVP 1.

C. Jak się wyrzuca ludzi z pracy w Telewizji Polskiej?

E.S. Z dnia na dzień. Mało kto ma tam etat, większość dziennikarzy to współpracownicy, zatrudniani na umowy o dzieło, więc wyrzucić kogoś jest bardzo łatwo. Po prostu wzywają człowieka na rozmowę i tam mówią, że współpraca jest zakończona. Albo nie dają pracy, bo częścią umowy są honoraria, więc jeśli reporter nie może robić materiałów a wydawca nie ma wydań to i tak nic nie zarabia. To jest inna forma wyrzucania. Zmuszanie , żeby dziennikarz sam odszedł ...
Ktoś kto ma w TVP etat i pracuje tam kilka lat, ma też przetrącony kręgosłup. Istnieje tam coś takiego jak sztuka przetrwania. Trzeba mieć pokoik i czajnik. W tym pokoiku, przy czajniku elektrycznym , można przetrwać każdą zmianę. Ci wytrwali, kiedy przychodzi nowy prezes, który nie jest z ich opcji - tam się chowają. I wychodzą z pokoju dopiero, kiedy wraca „stare”.
Normalny , wolny człowiek, który zna swoją wartość, długo w TVP nie przetrwa.
Kiedy zaczynałam w październiku 2010 pracę w Wiadomościach miałam świadomość , że to jest bardzo kruchy układ, który nie wiadomo ile potrwa. To mogła być praca na kilka miesięcy. W takiej pracy nie masz swojego miejsca , w zasadzie każdy dzien może być ostatnim, nie masz swojego biurka , swoich rzeczy. Pewnego dnia mówią ci , jesteś zwolniony, zabierasz torebkę i wychodzisz.

C. Tak po prostu?
E.S.Kiedy pracę stracił Bronisław Wildstein, nowy szef Agencji Informacji wezwał mnie i powiedział, ze on musi mnie wyrzucić, dał mi wybór albo odejdę sama albo prokurator postawi mi zarzuty.

C. Jakiego rodzaju?
E.S. O nadużycia finansowe. To się zwykle tak w telewizji załatwia. Nadużycia finansowe to dobry powód do straszenia dziennikarzy. Nie mogłam popełnić żadnych nadużyć finansowych, byłam wtedy przez cztery miesiące szefem publicystyki w TVP INFO, bo nie miałam uprawnień do decydowania o pieniądzach , mogłam podejmować tylko decyzje dotyczące programu. 5 miesięcy temu - staraciłam pracę w ciągu mojego wydania Wiadomości na 19.30. To był koniec października 2010 , zrobiliśmy kolegium redakcyjne, podzieliliśmy tematy, ale po 12.00 okazało się , że dotychczasowy szef Wiadomości Jacek Karnowski został zwolniony, przyszła dyrektor TVP1 pani Iwona Schymalla przedstawiła nową szefową Wiadomości Małgorzatę Wyszyńską, która przyszła już ze swoim wydawcą Piotrem Jaźwińskim, a mnie w trakcie wydania podziękowała za współpracę. W tym samym dniu pracę straciło jeszcze kilku innych dziennikarzy szef Wiadomości Jacek Karnowski, Marek Pyza, Bartek Wróblewski. Nowy wydawca ułożył sobie wiadomości z nowych tematów, a swoją twarz dla tego „przewrotu” dał wezwany w trybie pilnym - Piotr Kraśko, bo Danuta Holecka , która zgodnie z grafikiem miała wtedy prowadzić Wiadomości, też została przez panią Wyszynską odsunięta. Było to najbrutalniejsze przejęcie władzy w Wiadomościach. Nigdy wczesniej wydanie nie zostało przerwane a wydawca i reporterzy nie zostali wyrzuceni w czasie pracy nad wydaniem.
Ale nie ma czego załować. To my przeprowadziliśmy Polaków przez żałobę narodową po katatstrofie smoleńskiej .Od 10.04.10 codzinnie robiliśmy materiały o postępach w śledztwie, żeby nie pozwolić zapomnieć o tej nawiekszej po wojnie polskiej tragedii .
To był dla mnie bardzo dobry czas , mogłam pracować z szefem , który znał się na telewizji i na dziennikarstwie, mówię o Jacku Karnowskim , Marzenie Paczuskiej, byli tez bardzo dobrzy reporterzy Marek Pyza, Bartek Wróblewski, Marcin Wikło,wydawca Alicja Daniluk -Jankowska, wszyscytego samego dnia stracili pracę, ale pracować z nimi to był zaszczyt.

C. Czy telewizja pomaga politykom w zdobyciu władzy?
E.S. Jeśli przedstawia ich we właściwym świetle to oczywiście, że tak. To nie jest tak, że kto ma media ten traci władzę. Władza się kończy , kiedy media wydają wyrok na polityków i przestają ich chronić. Media i władza są powiązane i dobrze to widać teraz na przykładzie sytuacji PiS i PO. W telewizji publicznej rządza teraz ludzie z PO i SLD, media prywatne TVN i Polsat też są po stronie PO i są dobrze nastawione do SLD więc politycy tych ugrupowiań mają w mediach łatwe życie, bez trudnych pytan, bez ataków...a politycy PiS takiej ochrony nie mają , są wyśmiewani, atakowani, niedopuszczani do głosu, są zagrożeniem dla systemu władzy , wiec ten system ich niszczy , i to się przekłada się na wyniki wyborów. Bo dla większości ludzi jedynym źródłem informacji jest telewizja.

C. Może nie aż tak bardzo?
E.S. Proszę pana, telewizja ma znaczenie. Można zniszczyć polityka poprzez telewizję tak jak to robią media z Jarosławem Kaczyńskim i tak jak wcześniej niszczyły prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ludzie nie głosują na PIS bo boją się, że Jarosław Kaczyński jest nieobliczalny, szalony, że jest jakimś dykatatorem i z zemsty za śmierć brata w katatsrofie smoleńskiej rozpocznie jakąś wojnę dyplomatyczną z Rosją, a media ich w tym fałszywych wyobrażeniach utwierdzają. PiS był i jest systematycznie niszczony przez media i to wyraźnie zaważyło na wyniku wyborów prezydenckich i wyniku wyborów samorządowych. Tu jeszcze w niszczeniu PIS-u pomogli rozłamowcy z PJN

C. Dlaczego telewizja nie pokazuje marszów pamięci?
E.S. Odpowiedź wynika z poprzednich pana pytań. Nie pokazuje, bo jest zdominowana przez ludzi PO i SLD. Nie zależy im na tym by pokazywać jak tysiące ludzi co miesiąc demonstrują pod Pałacem Prezydenckim i przypominaja rządzącym, że nie zrobili zbyt wiele żeby wyjaśnić Katatsrofę Smoleńską, jak ludzie wyzywani od moherów i wariatów podtrzymują pamięć o dzielnym prezydencie Lechu Kaczyńskim a PO nie chce o nim pamiętać, bo postać tego prezydenta poddaje w wątpliwość politykę którą od 3 lat prowadzą, bo to PO i premier Tusk nam wmawia, że Polska jest słaba i się nie liczy, więc musi ustępować. Myślę tu o umowie gazowej z Rosją, bardzo złej dla Polski, której szczegółów nie znamy do dziś, bo rząd ich nie ujawnił, myślę o gazociagu północnym, który zblokował port w Świnoujściu i praktycznie uniemożliwił nam pozyskanie gazu z innych źródeł niż rosyjskie. Tych wszystkich rzeczy pilnował Lech Kaczyński, po jego śmierciTusk zrobił to co chcieli Niemcy i Rosja.

C. A co z uczciwością dziennikarską?
E.S. Żartuje pan? Nic takiego nie istnieje. Uczciwi ludzie nie pracują dziś w telewizji.

C. W jaki sposób dziennikarze tłumaczą ten serwilizm wobec polityków?
E.S. Jeśli już uważają swoją postawę za serwilizm, bo wielu po prostu sądzi, że robi obiektywne dziennikarstwo najwyższej jakości. Jeśli więc już mają świadomość tego swojego serwilizmu, to tłumaczą, to kredytem w banku, to jest tak zwane pokolenie „franka”, od franka szwajcarskiego bardzo popularnej waluty do kredytowania zakupów na które nas nie stać.
Ci ludzie uwierzyli, że stać ich na wszystko co widzą. Jesli mają stałą pracę, to banki chętnie dają kredyty i tak powstało plemię niewolników, które musi pracować , bo inaczej nie zapłaci kolejnych rat kredytu i straci wszystko. Dla ludzi, którzy całą swoją nadzieję złożyli w dobrym, wygodnym życiu, z efektownym samochodem i najnowszym telewizorem LED w tle, strata czegokolwiek to fizyczny ból i kompromitacja publiczna , takimi ludzmi jest bardzo łatwo manipulować, są jak kiedyś chłopi pańszczyźniani przywiązani do ziemi i odrabiający co miesiąc pańszczyznę dla swojego pana.

C. Dobra odpowiedź. Ludzie reagują na nią tak jak byk na czerwoną płachtę. Tłumaczenie zadłużonemu narodowi, że nie można być uczciwym bo ma się długi. Znakomite, naprawdę.
E.S. Tak jest i oni nie widzą w tym nic złego ....”no wiesz rodzina, kredyty, trzeba jakoś żyć, urządzić się...”

C. Mogą się zdziwić pewnego dnia.
E.S. Mogą, ale nie muszą. To są ludzie, nie wszyscy oczywiście, ale wielu takich jest , bardzo powierzchowni. Istnieją , bo szybko wyczuwają jak się trzeba zachować, co można a czego nie można mówić. Ich praca w telewizji to wynik selekcji negatywnej. Ci ludzie są tak przywiązani do tej pracy, że będa mówić i robić, to co chce od nich silniejszy w tym układzie. Nie powiedzą :” ale to nie jest prawda.”
Wolnym dziennikarzem może być tylko wolny człowiek, który potrafi widząc kłamstwo wstać i wyjść , który nie żebrze tam o litość : „zostawcie mnie , zostawcie mnie , ja dla was zrobię wszystko..”. Tych reporterów trudno szanować, bo oni sami siebie nie szanują.

C. Czy możliwa jest zmiana w telewizji?
E.S. Cuda się zdarzają.

C. Zwycięstwo PiS w wyborach mogłoby być takim cudem?
E.S. Wysokie zwycięstwo , przy takim ataku medialnym na PIS to rzeczywiście byłby cud. Wszystko jest możliwe, jest kryzys, nie wiadomo jak długo uda się Tuskowi, zrzucać wszystkie problemy Polski, na załamanie światowej gospodarki , wojnę w Libii , albo trzęsienie ziemi w Japonii. Czy media publiczne staną się kiedykolwiek wolne od wpływu polityków? Nie wiem , ale trzeba próbować. Bo bez wolnych mediów nie ma demokracji , a teraz duża część społeczeństwa , ta prawicowa, wyznająca tradycyjne wartości, popierająca PiS - nie ma dostępu do mediów, to jest bardzo niedobra sytuacja , cofneliśmy się do czasów PRL, tylko , że teraz zamiast radia Wolna Europa mamy Radio Maryja.

C. Zagląda pani na blogi?
E.S. Tak, ale uważam, że Internet to obieg zamknięty, dla wielu ludzi niedostępny i ma ograniczoną skuteczność jeśli chodzi o przekazywanie informacji. Internet przypomina „drugi obieg” w PRL.

C. Ma pani jakiś pomysł na to by zaktywizować Polaków nie uczestniczących w wyborach?
E.S. Czuję bezradność, wydaje mi się, że ostatnim człowiekiem , który umiał dotrzeć do ludzi był Jan Paweł II, to kilka miesięcy po jego śmierci w 2005 roku Lech Kaczyński został prezydentem , a PiS wygrał wybory parlamentarne. Zabrakło papieża, który budził sumienia i z Polakami stało się coś złego. Ludzie nie chodzą na wybory, bo zajmują się swoim życiem , nie ma poczucia wspólnoty , odpowiedzialności za wspólne dobro, każdy żyje dla siebie, ludzie uważają, że sa wolni bo mają pełne sklepy i paszport w szufladzie. Że to jest właśnie wolność. Donald Tusk mówi Polakom to samo: „żyjemy tu i teraz, najważniejsza jest ciepła woda w kranie, a patriotyzm to wygodne życie , bez problemów i cierpienia”. Wielu komentatorów uważa, że zmiana jest możliwa dopiero jak gospodarka padnie i zacznie brakować jedzenia albo na jedzenie. Że Polacy są zdolni do protestu i do walki tylko kiedy zabraknie kiełbasy na grila. Protest społeczny - „ bo Ojczyzna w niebezpieczeństwie „- to się wydaje niemożliwe.

C. A zna pani jakiś inny sposób?
E.S. Opcja prawicowa jest teraz od dłuższego czasu stroną przegrywającą, ale to nie znaczy , że nie ma racji , jeśli Jarosław Kaczyński przegrywa - to nie znaczy , że nie ma racji. Prawda jest jak drogocenny skarb zapakowany, w szary, zniszczony papier. Dlatego jest niewygodna. Ludzie chcą tego co jest ładne, efektowne, taki jest premier Tusk. Ma modne buty i drogie spinki ale to nie znaczy, że ma rację. Tusk obiecuje: będzie spokój, bedzie dobrobyt, co jest oczywiście kłamstwem, bo tego dobrobytu nie ma i gospodarka sie wali i zaraz wszyscy to odczujemy ale ludzie kupują to kłamstwo bo nie chcą cierpieć. Najwyższa wartość - święty spokój. Nie chca pamietać o Smoleńsku, bo katatsrofa smoleńska jest dla nich wyrzutem sumienia, bo rząd Tuska , państwo Polskie nie ochroniło swojego prezydenta, najwyższej emanacji państwa polskiego, to jest kompromitacja na skalę swiatową, bo takie samoloty z takimi delegacjami na pokładzie nie spadają w cywilizowanych krajach, drugie upokorzenie to raport MAK, Rosjanie pokazali światu pijanego polskiego generała zmuszającego przestraszoną załogę do szarży na lotnisko , którego nie widać. Polski rząd nawet nie przetłumaczył na angielski swoich uwag do raportu MAK. Zachodni eksperci wypowiadają się o katatsrofie smoleńskiej tylko na podstawie rosyjskiego raportu. Dzięki temu rządowi straciliśmy podstawowe dowody czarne skrzynki i wrak samolotu. Możemy ich nigdy nie odzyskać. Co więcej w rok po katatsrofie nie ma winnych fatalnej organizacji tego lotu, fatalnego zabezpieczenia wizyty prezydenta w Smoleńsku. Nikt nie podał się do dymisji , nikt nie został zdymisjonowany. Nawet szef BOR, wciąż jest szefem BOR.

C. Wróćmy jednak do buntu o kiełbasę, a raczej o jej brak
E.S. Dobrze wróćmy. Poprzednie protesty w PRL też zaczynały sie od kiełbasy. Pokazuje to dobrze film „Czarny czwartek” Antoniego Krauzego, opowiadający o wydarzeniach Grudnia’70 w Gdyni.
A Smoleńsk jest symbolem zupełnie innego myślenia.
Bo tam ludzie po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci zginęli za Polskę , a nie z powodu braku kiełbasy. Oddali życie służąc polskiemu państwu, i to odkrycie na nowo Polski ważniejszej od własnego wygodnego życia jest bezcenne. Pewnie dlatego rządzący tak się tej pamięci o katatsrofie smoleńskiej boją.

I. Pani zrobiła film o Smoleńsku, nazywał się „Gorycz i chwała”.
E.S. To nie film o Smoleńsku tylko jedyny na razie jaki powstał film o prezydencie Lechu Kaczyńskim. To film - plakat, bardzo emocjonalne wspomnienie, córka prezydenta Marta wspomina swojego tatę, o prezydecie mówią też jego przyjaciele, cały film jest ułożony ze zdjęć, jest jak przeglądanie albumu. Ten film powstawał w bardzo krótkim czasie, bardzo szybko, miał jedną emisję w TVP1 18 czerwca , na urodziny Lecha Kaczyńskiego.
Potem TVP nigdy go już nie powtórzyła. /Film „Gorycz i chwała” można zobaczyć na You Tube./

C. Pamięta pani co się mówiło w telewizji po Tragedii Smoleńskiej?
E.S. Tak. Nie wolno było używać słowa „zamach”.

C. Dlaczego?
E.S. Dlatego, by nie zakłócać czasu żałoby.

C. Ktoś ten zakaz wydał. Kto?
E.S. Nie potrafię określi, kto to był. We wszystkich mediach był wtedy „zapis” na słowo „zamach” . Nie można było tego słowa używać nawet przy rozważaniu jednej z przyczyn katastrofy.

C. Czego jeszcze nie wolno było mówić wtedy w mediach ?
E.S. Nie wolno było mówić, że PO nakręciło spiralę nienawiści, która zniszczyła Lecha Kaczyńskiego i jego rodzinę. Nie wolno było pytać – co się stało?

C. Jak się zostaje filmowcem w Polsce, filmowcem – dokumentalistą?
E.S. Trudno tą pracą zarobić na życie. To raczej pasja. To nie jest produkcja gwoździ, można zrobić jeden dobry film na rok , a czasami praca nad filmem trwa o wiele dłużej. Film „Po piąte - nie zabijaj” robiłam przez prawie 3 lata, w między czasie umarł mój bohater i wydawało sie, że wogóle nic nie powstanie. Dokument to chodzenie po lodzie , nie wiadomo kiedy wszystko się zawali, a jak już się skończy zdjęcia - to nie wiadomo co z tym teraz robić, co z tego powstanie. Ja do filmu weszłam bocznymi drzwiami, skończyłam studia humanistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim , potem zostałam dziennikarzem , kiedy w 2000 roku Adam Pieczyński, ówczesny szef już nie pamiętam czego w małej stacji RTL7 wyrzucił mnie z pracy - postanowiłam robić filmy dokumentalne. Tak to się zaczęło.

Dziękuję za rozmowę.