"Polska The Times", Jan Osiecki, TVN 24 i "GW" - przeproście

Płk Zbigniew Rzepa w komunikacie: W wyniku oględzin prokuratorzy nie ujawnili kadrów, z których można byłoby wysnuć wniosek o rzekomej kłótni Dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika z dowódcą statku powietrznego – kpt. Arkadiuszem Protasiukiem. Na tę okoliczność prokuratorzy przesłuchują osoby, które mogą posiadać jakąkolwiek wiedzę w tym zakresie, jednakże dotychczas żadna z przesłuchanych osób nie potwierdziła w złożonych zeznaniach, aby była świadkiem takiego zdarzenia.

Prokuratorzy kończą pracę nad tym wątkiem, który - zupełnie niepotrzebnie - zabrał im parę tygodni. Niepotrzebnie, bo został on wprowadzony w lipcu po publikacji "Polski", następnie sensację o rzekomej kłótni powielił Jan Osiecki w książce, a za nim łańcuszek poszedł jak w tytule mojego tekstu - TVN 24 znalazło sensacyjne dowody, a Czuchnowski i Kublik zrobili akcję z chorążym BOR-u. Nikt nie zamierzał w mainstream'ie polemizować, przedstawić logicznego ciągu zdarzeń.

Największą jednak "zasługą" tej wrzutki jest poróżnienie rodzin. Pełnomocnikom zależy m.in. na tym, by ofiary katastrofy, związane z rodzinami, które reprezentują, nie poniosły winy za tragedię. Sensacja z kłótnią Protasiuka i Błasika skłoniła mecenasa Werniewicza do wygłoszenia publicznej tezy o pewnych naciskach Dowódcy Sił Powietrznych na pilota. Strona, reprezentująca rodzinę gen. Błasika, zaprotestowała. Jedność wśród rodzin została załamana.

Nie stało się to, co najciekawsze, na przełomie lipca i sierpnia, gdy wrzutka ujrzała po raz pierwszy światło dzienne. Dopiero, gdy do akcji ruszyli dziennikarze TVN 24 i "Gazety Wyborczej", informacja obiegła całą opinię publiczną w myśl zasady: czego dziennikarze tych mediów nie ujawnią, tego w przestrzeni nie ma. W dodatku zajmujący się tą sprawą od początku insynuowali, jakoby kłótnia o mgłę w Smoleńsku była pewnikiem. Nie wyrażano żadnego przypuszczenia, media przyjęły tę wersję za pewnik. Mimo, że Ci sami dziennikarze (np. Kublik) informowali o dwóch prognozach, jakie otrzymał Protasiuk, w których warunki na Siewiernym były dopuszczalne i niezłe (przynajmniej pierwsze dane). A niektórzy - jak Jan Osiecki - sugerowali, że Protasiuk za wszelką cenę chciał wylądować, by przypodobać się Błasikowi i otrzymać awans. I dlatego wcześniej pokłócił się z dowódcą i usłyszał bluzgi na swój temat?

Analizy i wszelkie wywiady nt. kłótni Błasika z Protasiukiem zajęły mediom kilka tygodni, podobnie jak prokuraturze. Zepchnęły debatę nt. katastrofy smoleńskiej na zły tor, można rzec - rosyjski - a w jej czasie atakowano zmarłych, którzy nie mogą odpowiedzieć i niczego wyjaśnić. W dodatku poróżniono rodziny ofiar.

Dziś należy powiedzieć otwarcie: wszyscy - od "Polski Times", po Jana Osieckiego, TVN 24 i dziennikarzy "Gazety Wyborczej" - którzy zabrali nam czas i zaoferowali ten spektakl na grobach ofiar katastrofy, mają obowiązek przeprosić.