Gazwyb wysłał swojego pisarczyka do Gujany Francuskiej, aby opisał start rakiety Ariane 6.
Pojechaliśmy zobaczyć kosmodrom na obrzeżach amazońskiej dżungli. Czekamy na start rakiety Ariane 6
To jest po prostu żałosne. Europa totalnie przegrywa wyścig kosmiczny. Melon Usk ze swoją rakietą wielokrotnego użytku Falcon 9 zrewolucjonizował loty kosmiczne zbijając koszty wyniesienia ładunku na orbitę. W tym samym czasie Europejczycy, dawniej poważni gracze na rynku komercyjnych lotów kosmicznych, latali ze swoją rakietą Ariane 5, która zaczęła być przestarzała. Trzeba było zbudować dla niej następcę. Zamiast pójść drogą wytyczoną przez Muska i budować rakietę wielokrotnego użytku Europejczycy poszli po linii: Nie ma potrzeby cięcia kosztów lotów kosmicznych, bo ostatecznie podatnik i tak zapłaci — i zbudowali rakietę Ariane 6. Czyli w epoce Falcona 9 - kompletnego dinozaura.
Melon Usk swoimi rakietami Falcon 9 lata na orbitę non stop, średnio co dwa dni. W tym roku wyniósł już więcej ładunków niż wszystkie amerykańskie promy kosmiczne przez te trzydzieści lat swojego istnienia. Loty Melona są tak rutynowe, że merdia ich w ogóle nie zauważają i nie odnotowują, tak jak nie odnotowuje się w merdiach kursów promu z Gdańska do Szwecji czy odjazdów pociągów z dworca.
Natomiast rakieta Ariane 6 do tej pory poleciała całe trzy razy, teraz poleciała czwarty raz — i jest takie ho-ho wielkie wydarzenie, że wysyłani są dziennikarze do Gujany, aby relacjonować start. Co po prostu stanowi rozpaczliwą próbę ze strony Arianespace przypomnienia o swoim istnieniu: Widzicie, jeszcze działamy, jeszcze coś potrafimy odpalić w kosmos.
Pytanie brzmi: Po co? Różnica w kosztach lotów między Melonem a Arianespace jest tak kolosalna, że przed pytaniami: Po co komu Ariane 6? - uciec się nie da.
"Wyborcza" jest w Gujańskim Centrum Kosmicznym, z którego dziś wystartować ma rakieta Ariane 6. Przedstawiciele ESA i UE przekonują, że wysyłanie kolejnych kosztownych misji na orbitę opłaca się.
Przedstawiciele UE i ESA mogą przekonywać, że przepalanie kasy ma sens, ale w tym samym czasie Melon Usk dokonuje kolejnych próbnych lotów megarakiety Starship, która przebije obecnego Falcona 9. I wtedy to już naprawdę przedstawiciele UE i ESA będą mogli sobie mówić sobie co chcą, ale przed rzeczywistością nie będzie ucieczki:
W rywalizacji kosmicznej między Europą a Melonem Uskiem zwycięzcą jest ten ostatni. I nie jest to zwycięstwo na punkty, ale poprzez kompletny i bezapelacyjny nokaut.
Europka w swej szaleńczej misji zbawienia Zielonym Ładem coraz bardziej brnie w śmieszność.Nie ma co liczyć że inaczej będzie w Polsce. Nie inwestuje się w edukację, nie wykorzystuje młodych talentów i nie wspiera ich aktywności. Kto ma szanse w pracy?W Totalizatorze Sportowym podległym ministrowi Aktywów Państwowych stworzono specjalnie stanowisko ,,specjalisty d/s różnorodności,nkluzyjności i wizerunku pracodawcy'' panu drag queen. Ten o sobie mówi,że jestosobą niebinarną,ma pseudo Konfucjana, jest edukującą draguską bawiącą się płcią, ballującą występując w damskich strojach i bieliźnie.Zwierza się z pierwszego dnia pracy z której wyszedł już po 6 godzinach bo się ,,znudziła''choć ,,poumawiała'' się z nowymi koleżankami co do odwiedzin w najlepszych szmateksach. Trochę przydługi wpis ale może to tłumaczy dlaczego nie ma i nie będzie poprawy w technologiach. Wprawdzie przykład pokazuje tylko dziwne praktyki kadrowe jedynie w Totalizatorze Sportowym ale jest wiado że tam gdzie nie jest postawiony właściwy człowiek na właściwym miejscu nie będziemy mogli marzyć o naszym udziale w postępie technicznym.