W ciągu ludzkiej historii narody miały okresy wzlotów i upadków. Czasem, nie wiadomo dlaczego, jakiś naród staje się na parę pokoleń wylęgarnią geniuszu. Wydaje mnóstwo genialnych uczonych, artystów, wynalazców — i zaczyna przewodzić intelektualnie światu. A potem równie szybko ten geniusz się kończy, naród się zwija, przechodzi regres. A jakiś inny naród staje się centrum intelektualnym świata.
Nie wiadomo, od czego to zależy. Najwyraźniej Pan Bóg, z sobie wiadomych względów czasem wylewa puchar geniuszu nad tym czy innym kawałkiem planety. A potem ten geniusz odbiera. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że nagle, ni stąd, ni zowąd wśród fizyków budujących bombę atomową pojawia się wyraźna nadreprezentacja Żydów. A wśród tych Żydów jest wyraźna nadreprezentacja Żydów z krajów Międzymorza? A wśród tych Żydów z Międzymorza jest wyraźna nadreprezentacja Żydów węgierskich, w dodatku pochodzących z kilku konkretnych dzielnic Budapesztu?
A może jakiś tam powodów nagle w budapesztańskich wodociągach w wodzie pojawiły się śladowe ilości jakiegoś tam minerału, który wywołał wśród pijących talent do fizyki? Że co, że to niepoważna hipoteza? Może. Ale czy macie lepszą — która nie odwołuje się do łaski Pana Boga?
Podobnie — jak wytłumaczyć, że sto lat temu we Lwowie, w Polsce, czyli kraju, w którym nie było żadnych tradycji wielkich badań naukowych — nagle nie wiadomo czemu nastąpiła eksplozja geniuszu matematycznego — tak, że nagle Lwów stał się przodującym centrum światowej matematyki?
Albo Pan Bóg nagle wylał swoją łaskę nad Lwowem — albo ktoś coś dodał do wody w rurach.
Przez długie setki lat wylęgarniami geniuszu były kraje Starej Europy — Niemcy, Włochy, Francja, Niderlandy, Wyspy Brytyjskie. Tam powstawała nauka — a reszta świata to była naukowa prowincja.
A teraz coś się zmienia.
Europa w dziedzinie innowacyjności pozostaje daleko za USA — to wiadomo. Od dłuższego już czasu europejska nauka i technika pozostaje w stagnacji. Rewolucje dokonywane są w USA a Europejczycy mogą się co najwyżej przyglądać.
Wiadomo też, że brukselskie eurowszy o tym wiedzą i próbują temu zaradzić pisząc dyrektywy i programy. Tu czytamy o jakiejś tam eurokonferencji, na którą zjechały eurowszy, pojadły, popiły i zakąsiwszy uchwaliły, że ma być innowacyjnie. A tu znowu inne eurowszy martwią się, że badania naukowe w Europie są mało scentralizowane, więc trzeba je scentralizować, bo ple, ple, ple.
A tymczasem bez wielkiego echa przeszła kolejna Międzynarodowa Olimpiada Matematyczna. Zawody dla licealistów w rozwiązywaniu problemów matematycznych. Pisaliśmy o Olimpiadach Matematycznych tutaj.
Polskie ekipy startują w nich od dekad i na ogół wypadają dobrze ale nie rewelacyjnie - to znaczy zazwyczaj są w pierwszej dwudziestce a czasem w pierwszej dziesiątce. Natomiast tradycyjnie dobrze na nich wypadają kraje Miedzymorza - liczone jako całość.
W tegorocznej olimpiadzie Matematycznej kolejność miejsc była następująca:
- Chiny
- USA
- Korea Południowa
- Japonia i Polska
- Izrael
- Indie
- Singapur
- Wietnam
- Turcja
- Hongkong
- Iran
- Rumunia
- Węgry
- Australia
- Zjednoczone Królestwo
- Kazachstan
- Włochy
- Mongolia
- Taiwan
Na przestrzeni ostatnich lat można już zauważyć prawidłowość: Dominują matematyczne potęgi, czyli Chiny, USA, Korea, w różnej kolejności. Czasem dołączają do nich inne kraje Azji, zazwyczaj dobrze wypadają kraje Międzymorza, zwłaszcza Rumunia i Węgry oraz (trochę gorzej) Polska. Stara Europa jest daleko w tyle. Niemcy — kraj osiemdziesięciomilionowy, dawniej ojczyzna Leibniza, Gaussa, Hilberta, Dirichleta, Riemanna, Dedekinda, Gödela, Kleina i setek innych — dzisiaj nie jest w stanie wystawić silnej reprezentacji na Olimpiadę Matematyczną i rutynowo zajmuje na niej miejsce za Mongolią.
Co to znaczy? Czy możemy powiedzieć, że Pan Bóg zaczyna wylewać czarę geniuszu na kraje Międzymorza, a jednocześnie odbierać talenty Starej Europie? Innymi słowy: Czy to co widzimy oznacza, że Stara Europa głupieje a Międzymorze mądrzeje?
Co do pierwszej części tego zdania — że Stara Europa głupieje — to chyba jest coś na rzeczy. Duże kraje Starej Europy systematycznie wypadają gorzej od krajów Międzymorza. Ale czy to oznacza, że Międzymorze mądrzeje — i wkrótce stanie się sercem światowej nauki — z tym bylibyśmy ostrożni. Jeszcze za wcześnie, aby wyciągać takie wnioski.
W dodatku proszę pamiętać: Prawdziwymi potęgami w nauce są dzisiaj Chiny, USA i Korea.
Tak dochodzimy do kwestii "dlaczego w Europie nie ma innowacyjnych startupów". Zwykle mówi się, że przyczyną jest przeregulowanie i przebiurokratyzowanie rynku w Europie. I na pewno to jest jedna z przyczyn.
Ale zwracamy uwagę, że w firmach technologicznych w USA też nie widzimy wielu pracowników ze Starej Europy. Absolutnie dominują w nich Hindusi i Chińczycy, potem długo nic, a potem pracownicy z Międzymorza. Białych Amerykanów jest niewielu, ale to można tłumaczyć wieloletnią polityką amerykańskiego lewactwa, aby blokować białym Amerykanom dostęp do edukacji (Pisaliśmy o tym obszernie tutaj). Natomiast białych ze Starej Europy jest w amerykańskich startupach zupełnie jak kot napłakał.
Czyli problemem nie jest to, że w Europie rynek jest przeregulowany i najzdolniejsi nie mogąc robić karier uciekają z Europy — ale tego, że w Starej Europie tych naprawdę zdolnych po prostu nie ma. To są kraje zwijające się, jadące jeszcze siłą rozpędu, przejadające bogactwo wypracowane przez pokolenia — ale ani się nie obejrzymy jak nagle okaże się, że są na poziomie Trzeciego Świata.
Być może, być może, przed krajami Międzymorza otwiera się teraz szansa jedna na tysiąclecie. Ale czy zostanie wykorzystana — tego nie wiadomo.
Międzymorze, rozumiane jako obszar między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem, to przestrzeń o niezwykle bogatej historii. Przez wieki było areną ścierania się imperiów, ale też miejscem, w którym przetrwały tożsamość, język, duch wspólnoty i silne wzorce kulturowe. To właśnie ta historia, często tragiczna, ale hartująca, stworzyła cywilizacyjną energię, która dziś zaczyna się objawiać.
I w tym kontekście trzeba jasno powiedzieć:
Polska jest naturalnym liderem Międzymorza.
Zarówno ze względów demograficznych (największy kraj regionu), geopolitycznych (położenie centralne), jak i kulturowych (najsilniejsze instytucje narodowe w regionie, stabilna tożsamość, wielowiekowe tradycje państwowe), to właśnie Polska może i powinna pełnić rolę łącznika, inicjatora i koordynatora współpracy w regionie.
Już dziś widać to choćby w edukacji. Polska, obok Rumunii i Węgier, regularnie plasuje się w ścisłej czołówce Międzynarodowych Olimpiad Matematycznych. Ale oprócz wyników jednostkowych, dysponujemy też szerokim zapleczem: licznymi uczelniami, rosnącym sektorem nowych technologii, a przede wszystkim, ambitnym młodym pokoleniem, które nie chce być jedynie „zasobem eksportowym” do Doliny Krzemowej.
Stara Europa tymczasem grzęźnie w biurokracji, poprawności politycznej i programowym rozmontowywaniu własnej kultury. Jej system edukacyjny uczy równości, ale nie doskonałości. Uczy konformizmu, ale nie myślenia krytycznego. Tymczasem w Polsce i krajach ościennych, pomimo wielu trudności, zachowały się instynkty cywilizacyjne: ambicja, dyscyplina, głód wiedzy.
Ale potencjał to nie wszystko.
Potrzebujemy instytucji, które nie będą kopiowały zachodnich modeli, tylko stworzą coś nowego — na własnych zasadach, zakorzenionego w naszym doświadczeniu historycznym.
Polska może być tym ośrodkiem, ale nie jako hegemon, tylko jako koordynator regionalnej współpracy, pomost między Bałkanami a Bałtykiem, między Wschodem a Zachodem.
Jeśli dziś w czasie dekadencji Zachodu i agresji ze Wschodu, nie wykorzystamy tej historycznej szansy, ona nie wróci.
Ale jeśli ją wykorzystamy, Międzymorze może stać się nowym centrum cywilizacyjnym Europy — z Polską jako jego osią.
Wodzu, rozumiem, że nadajesz zza Wielkiej Wody. Ale talentów w the Banana Republic of Bolanda nie brakuje. Na przykład Magdalena Pudełko, która zwyciężyła jako pierwsza dziewczyna w chłopięcej olimpiadzie w Bolanda, ale również zdobyła złoty medal w MOM, czyli międzynarodowej olimpiadzie matematycznej.
Co do węgierskich żydów, to rzeczywiście są genialni i świetni vide sukces sióstr Polgar. Choć ja podziwiam również ewidentnego żyda Lajosa Portischa czy Victora Orbana :)
Ale taki węgierski żyd Teller nie poradziłby w Projekcie Manhattan, gdyby nie pomoc polskiego żyda, właściwie Polaka, Stanisława Ulama :)