Panie Rafale, merci za wiarę w mądrość naszego narodu!

Guru jasnowidzów 3 RP, Krzysztofowi Jackowskiemu, przybył niebagatelny konkurent, Rafał Trzaskowski., który w swym wieszczym natchnieniu przewidział, że wybory prezydenckie wygra cała polska. I słowo stało się ciałem. Cała narodowa, patriotyczna, szanująca tradycję przodków i budująca suwerenną, dostatnią przyszłość, Ojczyzna, może dzisiaj podziękować Trzaskowskiemu, że nigdy nie zwątpił w wolnego ducha Polek i Polaków. Merci, panie Rafale!
Ten krótki adres do wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej wystylizowałem z przekonaniem, graniczącym z pewnością, w przedwyborczą sobotę. Ale w niedzielę, tuż po 21.00, okazałem się człowiekiem małej wiary. Gdy euforia w sztabie kandydata koalicji 13 grudnia sięgnęła zenitu i wiwatom na cześć nowego prezydenta oraz pierwszej damy nie było końca, wyłączyłem telewizor. Ten głupi impuls pozbawił mnie satysfakcji podziwiania on line najradośniejszej stypy w historii 3 RP. A powtórki nie budzą już takich emocji.
Gotów do wyznania swej słabości sądziłem, że wtopię się w skrzeczącą pospolitość gromady znacznie bardziej zbłąkanych uczestników debaty politycznej. Jednak nie zaprzątałem sobie głowy frajerami wykpiwającymi Karola Nawrockiego, że prymitywny, drętwy, że nie ma szans na drugą turę, której zresztą nie będzie, bo Trzaskowski wygra w pierwszej, a ewentualnie w drugiej zmierzy się z Mentzenem.
Olewałem także sugerujących, że Kaczyński z obawy o swą pozycję w partii, specjalnie wybrał niegroźnego dlań nieudacznika. I mimo apeli, ba, błagań pisowskiego zaplecza, nie wycofał go z rywalizacji z takim herosem jak Trzaskowski.
Nie myślałem też o cynglach z polskojęzycznych wolnych mediów, często na obcym żołdzie, odsądzających od czci i wiary kandydata obywatelskiego, oszusta, kibola, kryminalistę i alfonsa. Oni po prostu wykonywali swoją wredną robotę. I z miedzianymi czoły będą to czynić nadal, póki ktoś będzie chciał ich czytać, słuchać i oglądać. A jak znam życie, chętnych nigdy nie zabraknie. Samo miasteczko Wilanów to już target co się zowie… Ten idiom uzupełniony stosownym dopełnieniem, przeistoczył by się w inwektywę, więc pozostaną przy wielokropku domyślnym…
Liczyłem natomiast na choćby minimalną refleksję jakiegoś odsetka całej masy niby obiektywnych sondażowych mędrków i mędrkiń. Między innymi na tych, którzy z minami talmudystów rozprawiali, że w drugiej turze głosy poparcia wyborców Mentzena rozłożą się co najwyżej jak 45 do 35 dla Nawrockiego. Albo, że o wyniku drugiej tury zadecyduje dwa miliony demokratycznego elektoratu nie głosującego w pierwszej rundzie… Wprawdzie asekuracyjnie przebąkiwali o różnicy na żyletki, lecz u bookmacherów byli już pewni swego, niczym rasowi hazardziści, wróć, niczym nieomylni wyznawcy.
Ale gdzie tam. Oni wszyscy po werdykcie narodu nadal są najmądrzejsi. Na wszelakie sposoby międlą sondażowe słupki. Ba, co bardziej zadufani w swą omnipotencję, domagają się ponownego przeliczenia głosów. Takie żądania zdetonowała jedna z krakowskich komisji wyborczych mylnie dodając tysiąc iksów na Trzaskowskiego Nawrockiemu. Co ciekawe, owymi rachmistrzami byli wyłącznie przedstawiciele koalicji 13 grudnia. Giertych szaleje. Lis popiskuje. Tylko zaskakująco zdystansowany Tusk stara się tonować emocje. Istotnie bowiem przypadek sfałszowania wyborów przez opozycję stanowiłby kuriozalny ewenement w światowej polityce.
Tak czy owak liczny chór wujów i ciot nadal, niczym w kampanijnym amoku oszczerstw, nie odpuszcza Nawrockiemu. Bo jaki międzynarodowy autorytet może mieć aktywny uczestnik kryminalnych kibolskich ustawek i wytatuowany sutener?! A mnie zżera zawiść, że nie ja błysnąłem grepsem w stylu Tuska o spodziewanym spotkaniu w Białym Donu ruskiego agenta z alfonsem.
No to teraz, dla relaksu po wyborczych emocjach, zaprezentuję wariacje na temat ustawek właśnie. Spójrzmy prawdzie w oczy. Od wieków, jak kraj długi i szeroki grupowe mordobicia należały do tradycji szlacheckiej i ludowego folkloru. Czymże bowiem był ostatni zajazd na Litwie w „Panu Tadeuszu”? Czym „Monachomachia”, czyli walka mnichów z poematu biskupa Krasickiego? Czym łomot jaki chłopaki z Wierzchosławic spuszczali parobkom z za rzeki, o czym z werwą wspomina Wincenty Witos, człowiek szlachetny i religijny, bo niemal na tym samym oddechu cytuje w pierwszym tomie swych pamiętników tekst nabożnej pieśni do Matki Boskiej Gidelskiej.
Wspomnę na marginesie, że sam także, niemal od urodzenia, pozostaję pod metafizycznym urokiem tej świętej figurki, największego skarbu klasztoru Dominikanów w Gidlach. I kto wie czy to nie dzięki jej wstawiennictwu Żydówka z tamtych okolic, Maria Neuman, matka Jana Kiepury, stała się gorliwą katoliczką.
A wracając do ustawek, nikt nie zliczy ile zabaw w remizach kończyło się naparzanką na sztachety i orczyki, a potem na łyżki do opon. Mordobicia drużbów i „szwagrów”, podnosiły rangę Wielu hucznych wesel. Atrakcyjną areną ustawek bywały, skąd u mnie ten czas przeszły,, przykościelne odpusty. Takie właśnie zwyczaje opiewał bard wieśniaczej sielanki, Kazimierz Grześkowiak, w „Kawalerskich nocach”.
„A co było potem, co potem było, niech wam opowie mój tęskny śpiew, jak nas napadło liczebną siłą pi razy oko dwudziestu trzech(…) To się zaczęły okrutne jatki. A jak my bili, no to bił tak: jo, Miecek Haliniok, Romek Stromka młodszy, Stromka Jędrek od Kapliców i ten… wiecie, no ten… no te… A wśród nocnej ciszy, wśród ciszy nocnej, zabrzmiał bojowy okrzyk: uch, ty! I już kolega trafiony mocniej, zmrużył oczęta, o szczęściu śni.” Tu dodam, że ten, no, wiecie, ten, o świcie był już świętej pamięci. A Kolberg wędrował po kraju szukając lepszej strony obrzędów ludowych.
Specyfiki subkultury kibolskiej nie sposób oczywiście opisać w kilku zdaniach. W swym mrocznym wcieleniu dojrzewała na angielskich stadionach, gdy u nas największą obelgą miotaną na arbitra był okrzyk: sędzia kalosz! Niestety, potem poszło już z górki. I nie pomagały propagowane przez „Przegląd Sportowy” kluby kibica.
Teraz niektóre środowiska fanów futbolu zamieniły się w groźne gangi. Najbardziej znanym, krakowskim, kierowała do niedawna pewna operatywna dama. Ciekawe czy Genderowe aktywistki spod Bramy Floriańskiej zgłosiły ją, wzorem liderki strajku kobiet w stolicy, do plebiscytu na krakowiankę roku?
Te wariacje spointuję kontrowersyjną, żeby nie napisać prowokacyjną uwagą. Otóż co by złego nie mówiło się o ustawkach, podobnie jak o klatkowych galach MMA, w nawalankach biorą udział wyłącznie wolontariusze, wróć, ochotnicy. Zaś ani dyskoteki, ani odpusty, ani wesela, że o spontanicznych zadymach nie wspomnę, nie gwarantują bezpieczeństwa przypadkowym osobom.
Do tej pointy dołożę gorzką refleksję na temat aksjologicznej hierarchii nadwiślańskiego establishmentu. Sprawę ustawek, fakt, że brutalnych, bezwzględnie i cynicznie wykorzystywano w kampanii prezydenckiej przeciw Karolowi Nawrockiemu. Natomiast „lekarka”, która zabiła, wróć, abortowała zdeformowany płód, a konkretyzując, zastrzykiem chlorku potasu wbitym w serce, pozbawiła życia dziewięciomiesięczne dziecko w łonie matki, stała się dla elyt 3 RP, godną szacunku ofiarą napaści oszalałego z nienawiści antysemity. Wszak gdyby sięgnąć głębiej do praźródeł aksjologii, być może wniosek, że Grzegorz Braun to ostatni sprawiedliwy w Sodomie, wróć, w Oleśnicy, nie byłby całkiem pozbawiony podstaw.
W tym kontekście przypomnę, że niedawno Krzysztof Stanowski wspomniał prowokująco na jakiejś debacie o aborcji odłożonej, na przykład do piątego roku życia.
taki pomysł współczesnej skały Tajget, z której w Sparcie strącano niewydarzone bachory, etyczni esteci uznali za niesmaczny żart.
Parafrazując bom mot Wieniawy Długoszowskiego, można by w takim razie zapytać, gdzie kończą się żarty, a zaczyna legalna aborcja? Bo chłopiec z Oleśnicy został uśmiercony, wróć, abortowany, zgodnie z prawem. W identyczny sposób, zgodnie z prawem Trzeciej Rzeszy, zastrzykiem fenolu w serce, niemiecki oprawca zabił w Auschwitz ojca Maksymiliana Kolbe. Subtelni moraliści zaprotestują zapewne przeciw zrównywaniu porodówki szpitala w Oleśnicy z bunkrem głowowym w Auschwitz. Ale czy istotnie miejsce kaźni ma znaczenie dla ofiary.
I żeby nie kończyć w tak dramatycznym tonie. Początkowo sądziłem, że koryfeusze awangardy postępu nadal plotą napuszone butą bzdury pod wpływem szoku powyborczego. Jednak dokładniejszy nasłuch zweryfikował tę psychiatryczną opinię. Syndrom Papkina, perfekcyjnie wyeksponowany na przykład u posła Tomasza Treli, to po prostu ich przypadłość genetyczna.
 
Sekator
 
Ps.
 
- A w wyborach było faktycznie na styk. I aż strach pomyśleć jakie rezultaty mogłoby dać ponowne przeliczenie głosów– prowokuje mój komputer.
- Bredzisz, Eustachy - prycham znudzony taką czczą gadaniną. - Wojciech Fortuna zdobywając dla Polski pierwszy i na długie lata jedyny złoty medal zimowych igrzysk olimpijskich, pokonał srebrnego medalistę najmniejszą możliwą różnicą jednej dziesiątej punktu. I czy ktoś pamięta jego nazwisko?

 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

09-06-2025 [10:37] - u2 | Link:

***oszusta, kibola, kryminalistę i alfonsa***

Trochę za późno Tusk zrobił tę wrzutkę o Grand Hotelu. Dopiero przed 2 turą. Deutsche Welle trąbiło o tym wątku w życiorysie już kiedy "oszust, kibol, kryminalista i alfons" ogłosił swoją kandydaturę.  Widać że Donald Corleone wszystko postawił na "jedną kartę". Czy podniósł wynik Trzaska, czy raczej obniżył? Tylko jedna sondażownia, a mianowicie OGB - Ogólnopolska Grupa Badawcza, prognozowała niewielkie zwycięstwo "oszusta, kibola, kryminalisty i alfonsa" nad POstrachem rekinów i węgorzy morskich.

Więc raczej Tusk przysporzył zwolenników dla "oszusta, kibola, kryminalisty i alfonsa". Niewiele, ale jednak :-) :-) :-)

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

09-06-2025 [12:06] - NASZ_HENRY | Link:

Dobrzy Niemcy
zabijali fenolem a mogli palić żywcem
https://ekspedyt.org/wp-content/uploads/2025/04/Molech.jpeg
idąc śladem Molocha 😎
  
 

Obrazek użytkownika juur

09-06-2025 [16:36] - juur | Link:

“Kibole” od zawsze mający w d… koncesjowany patriotyzm bo ich jest autentyczny, bez udawania, od zawsze z jednaķą zaciekłością zwalczani przez PoPis. Im więcej karierowiczów, kombinatoròw, gadaczy w PoPis tym wieksza zaciekłość by ich niszczyć.

Obrazek użytkownika spike

09-06-2025 [20:01] - spike | Link:

@juur
coś ci się chyba pozajączkowało, zamkniętych i prześladowanych kiboli przez Tyfusa, za słynne już hasło , jak pamiętam PiSowcy ukręcili łeb sprawie, efekt taki, że kibole wspierali Nawrockiego, jakby nie patrzeć wytypowanego przez PiS kandydata na prezydenta.

Obrazek użytkownika spike

09-06-2025 [20:05] - spike | Link:

W kwestii jasnowidza Jackowskiego, jeszcze przed wyborami publikowałem tu linka do jego przepowiedni, w której stwierdził, że Trzaskowski nie będzie prezydentem, a dodał też, że Tusk będzie miał spore problemy, rząd się rozpadnie.
Czekam na spełnienie upadku rządu.

Obrazek użytkownika u2

09-06-2025 [20:51] - u2 | Link:

***W kwestii jasnowidza Jackowskiego***

Wróżbita Pershinga przewidział, że Pershing zginie od serii z automatu gdzieś w Warszawie. Peshing ufny wróżbicie wyjechał do Zakopca i tam rzeczywiście został zabity serią z automatu. Okazało się, że wróżbita miał prawdziwe widzenie, ale zmyliła go nowoczesna zabudowa Zakopanego. Sądził że to stolica Polski, a nie stolica Tatr :-)

PS. Tak może być z wizjami wróżbity z Człuchowa i w sprawach globalnych. Wie że 3 wojna światowa jest nieuchronna, ale nie może podać daty. Już kilka razy jego terminy mijały :-) Słynny ks. Klimuszko przepowiedział, że 3WŚ wybuchnie kiedy zostaną podpisane wszelakie traktaty pokojowe. I tę wizję traktuję na poważnie, bo Klimuszko przywiązywał wielką wagę, aby nie pomylić się.

Obrazek użytkownika spike

09-06-2025 [21:36] - spike | Link:

@u
co ty znowu jakieś wtrącenia bez sensu podajesz, masz choć gram wiedzy czym są proroctwa, przepowiednie?
z tego co tu wypisujesz, widać, że nie masz pojęcia.
Proroctwo może się nie spełnić i taka jego rola, jak dotyczy nieszczęścia wielkiej skali, by się nie spełniło, ma za cel ostrzec, w jakich warunkach się spełni, a warunki można zmienić.
Jakby przepowiednia była nieuchronna, to by przeczyła wolnej woli człowieka!

Jackowski powiedział konkretnie o Trzaskowskim, a do czasu wyborów, nie było o nim mowy, dopiero przed kampanią wytypowano jego, więc nie trzeba podawać daty, bo ona jest określona datą wyborów.

Jeżeli inne przepowiednie Jackowskiego się nie spełniły, nawet nie masz pojęcia jakie, to całkiem możliwe, że zmieniły się okoliczności, nie wiem, nie śledzę twórczości Jackowskiego, ta przepowiednia "wpadła" mi przypadkowo, ktoś opublikował, więc ją podałem dalej z ciekawości, czy się spełni.

Co do samego Jackowskiego, skoro jest znany, to z jakiegoś powodu, inaczej dawno by go ignorowano, do tego dochodzi współpraca z Policją w poszukiwaniu osób i miejsc ich pochówku, z tego co wiem, jest dość skuteczny. W historii Polski przewija się sporo nazwisk jasnowidzów, mających uznanie.

Obrazek użytkownika u2

10-06-2025 [23:03] - u2 | Link:

***Jakby przepowiednia była nieuchronna, to by przeczyła wolnej woli człowieka!***

To nie była przepowiednia, tylko wizja. Niektóre wizje są niezwykle realistyczne i zapadają w pamięć. Wróżbita z Człuchowa jest dobry w odnajdywaniu zwłok. Złośliwi twierdzili, że to dlatego, że przyjaźnił się z Pershingiem. Ale miałem przypadek w swojej pracy, że wróżbita, ale nie ten z Człuchowa, odnalazł kobietę, która zaginęła na przejażdżce rowerowej w lesie. Zgubiła się i nocowała w nieprzyjemnych warunkach. Ale się odnalazła. Happy end :-)

Przepowiednię to usłyszał podróżnik Kossakowski w Kosowie u lokalnego wróżbity i znachora, że wkrótce się szczęśliwie ożeni i bedzie miał dwójkę dzieci. To było kilka lat temu. Sprawdziłem niedawno. Ożenił się, ale z Martyną Wojciechowską i dosyć szybko sie rozwiódł. Dzieci ze związku nie było :-)