
Napisałem te krótkie słowa dziesięć lat temu. Było, minęło... Coś jakby się poprawiło, lecz oni nas za dziadów nadal uważają. Dziś nawet Ukraińcy nas uważają, może nie za dziadów, tylko za frajerów, których można skubać. W 2013 roku dostałem bańki, że nawołuję do walk na barykadach. Mamuśki wrzeszczały: - krew mężów i synów ma się znów polać!?
Co więc robić?
==========
Jeden z blogerów (a dzisiaj nawet pewien kandydat na prezydenta) twierdzi z przekonaniem, że polską racją stanu jest trzymanie się blisko Rosji. A polski mister spraw zagranicznych Sikorski wielokrotne złożył w Berlinie wiernopoddańczy hołd Niemcom. Czyli już dwie drogi – Polska z Rosją, albo Polska z Niemcami.
Wszyscy ci namawiacze i niedorośli ideolodzy nie zapytali o jedno – czy tym partnerom zależy na ścisłych sojuszach z Polską?
Bo niestety, tak jest, proszę państwa, że z dziadami się nie rozmawia.
Do momentu o rozmyślaniach, który sojusz byłby najkorzystniejszy, jest daleka droga. Zanim przyjdzie pora za to się zabrać, trzeba najpierw ustalić dla Polski priorytety i hierarchię zadań i celów.
Polska musi być silna. I to wewnętrznie, jak i na międzynarodowej arenie. To jest najważniejsza polska racja stanu.
Trzeba robić wszystko, aby Polska odzyskała należny jej status silnego, dosyć dużego państwa w środku Europy, z mądrymi obywatelami, prężną gospodarką i niezależnością ekonomiczno – polityczną.
Polskę trzeba od nowa odbudować.
Potencjał mamy ogromny. Może nie aż taki, jak Ukraina, lecz mamy tą przewagę, że jesteśmy 20 lat do przodu; jesteśmy od dawna w NATO, oraz już prawie 10 lat w Unii Europejskiej.
Jak do tej pory staliśmy się świetnymi dostawcami wykwalifikowanej i nie wykwalifikowanej siły roboczej, wysoko cenionej na świecie. Nasze produkty rolne mają wysoką markę i dobrze się sprzedają.
Przemysł niestety kuleje, bo daliśmy sobie narzucić politykę gospodarczą Unii, która nie przewiduje dla nas zbyt dużo miejsca w wytwarzaniu dóbr.
Coś tam składamy dla światowych potentatów, budowane w ich fabrykach i zakładach. Nasze, typowo polskie, konsekwentnie, powoli są niszczone.
Nie dostarczamy też za dużo myśli technicznej i naukowej na światowy rynek. Uniwersytety i pozostałe uczelnie wyższe kiepsko są notowane w światowym rankingu, gdzieś w połowie czwartej setki.
W kulturze też nie dajemy światu za dużo owoców.
Jak na świecie rozmawiam ze zwykłymi, aczkolwiek wykształconymi ludźmi, to stwierdzam, że Czechy lub Węgry mają znacznie wyższy prestiż niż Polska. Wyraźnie jesteśmy utożsamiani z niższą półką.
Polską racją stanu i zadaniem na dzisiaj, jest to wszystko zmienić. Podnieść rangę naszego kraju we wszystkich możliwych dziedzinach.
Pracować potrafimy. Udowadniamy to codziennie. Lecz nie umiemy gospodarować i nie umiemy uprawiać polityki.
Najważniejszym zadaniem, do którego my wszyscy piszący w internecie, możemy przyłożyć rękę, jest podnoszenie świadomości narodu. Jest tu ogromna robota do zrobienia. Bo popatrzcie: na komunę nadal chce głosować 15% wyborców. A ile narodu w ogóle nie zamierza głosować. Nad tym trzeba intensywnie pracować, aby to zmienić.
Ludzie świadomi swojej pozycji w państwie nie dadzą się tak łatwo manipulować, zaczną myśleć, co jest najlepsze dla nich, a także dla ich otoczenia.
Odbudowa państwa dla polskiej racji stanu, to w pierwszym etapie, jak to niektórzy nazywają, kontrrewolucja. Musimy w końcu zrzucić krępujące jarzma post-komunistycznych układów, odsunąć lub zminimalizować czerwonych oligarchów, wzbogaconych na majątku narodowym albo zagranicznym, przeciąć wszechwładne knowania i intrygi służb.
Musimy się oczyścić.
I oczywiście odsunąć na stałe od władzy, władzy wszelakiej, od gminy do Warszawy, skorumpowanych nieudaczników.
Polski rząd ma służyć narodowi i, co jest oczywiste, polskiej racji stanu.
Tego teraz nie ma i ojczyzna stacza się coraz niżej. Jeżeli ktoś mówi, że w czymś jest lepiej, to łże jak pies. Nowe drogi i nowe domy to normalny postęp i jak popatrzeć, to np. za komuny było "1000 szkół na tysiąclecie", a za Tuska jest 1000 Orlików do piłki nożnej. To właśnie ta miara postępu.
W Estonii, czy na Słowenii postęp i rozwój znacznie bardziej rzuca się w oczy.
Gdy naród w końcu będzie miał swój rząd, nie jakiś twór wymyślony przez układ, skorumpowany i szkodliwy to odzyska rangę suwerena. To będzie można zacząć budować polską rację stanu.
Na początku nie będą nam potrzebne silne sojusze, z bliskimi lub dalszymi sąsiadami. To przyjdzie naturalnie. Gdy staniemy się już dostatecznie mocni, to do nas zaczną się zgłaszać państwa, by z nami zawrzeć obustronnie korzystny sojusz.
Wtedy to będzie znak, że osiągnęliśmy etap, w którym racja stanu jest na należytym miejscu.
Sorry, taki mamy klimat.