Wara od Owsiaka, bo czeka was marny los krnąbrnej staruszki!

Już od lat nie kryję, że używane przez wyrobników i wyrobnice progresywnej propagandy określenie wolne media budzi we mnie skojarzenia gastryczne z wolnym stolcem. Do niedawna, choć w sposób mniej wytworny, podobnie oceniałem wysiłki bodnarowców ścigających pisowskich złoczyńców. Ale ostatnio obserwuję przesunięcie na skali represji, od biegunki śledczych nadgorliwców ku dyzenterii killerów odwetu. Ich ofiarą padła nawet pewna starsza pani, która ośmieliła się zelżyć w Internecie samego Owsiaka.
Podobno notable z prawicowej wierchuszki pomijani chwilowo przez karzącą pięść demolkracji walczącej, czują dyskomfort niedoceniania. Bez obaw, przyjdzie kryska na każdego mafioza z Nowogrodzkiej. Zadba już o to najbardziej obiektywna prokuratorini 3 RP, Ewa Wrzosek, kierująca specgrupą tropiącą pisowskie wszeteczeństwa, zwłaszcza brutalne akty przemocy wobec demonstrantek na wiecach proaborcyjnych za czasów słusznie minionych.
Ponieważ ryba psuje się od głowy, Adam Bodnar kontynuuje czyszczenie złogów poprzedniego reżymu w prokuraturze krajowej. Po spacyfikowaniu Dariusza Barskiego, z nominacji Zbigniewa Ziobry szefa tej instytucji i wyznaczeniu w to miejsce Dariusza Korneluka,
ostatnio zawiesił jednego z jego zastępców, Michała Ostrowskiego. Ten bowiem ośmielił się wszcząć śledztwo przeciw ekipie Donalda Tuska oskarżanej przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego o pełzający zamach stanu.
Jednak ja nie o tym, gdyż głos na ten temat zabrali już wszyscy, od szefa Naczelnej Rady Adwokackiej, Przemysława Rosatiego, który odbył perswazyjne tournee po generatorach rzeczywistości urojonej i był cytowany nawet w „Dzwonku Pernambuko", po panią Ziutę z warzywniaka na Woli. Przyznam, że analiza pani Ziuty wydała mi się trafniejsza.
Wspominam o zamieszaniu z zamachem wyłącznie po to, by wyrazić podziw dla rzeczniczki prasowej prokuratury, pani Anny Adamiak. Ta zacna dama, nie dość, że pozwoliła wpuścić na salę wywrotowych funkcjonariuszy telewizji Republika udających dziennikarzy, to ze swadą i wdziękiem elokwentnej polemistki zręcznie zbijała ich wszelkie agresywne zarzuty. Pomyślałem wówczas, że gdyby podjęła się reprezentować płaskoziemców, wsparłbym fundusz na dokarmianie żółwi podtrzymujących skorupę ziemską.
Niemal tak samo pozytywnie oszołomił mnie premier swym deregulacyjnym standupem w gmachu Giełdy. Najbardziej wszak z tego przemówienia, obok chińskich tłumaczy, byli zadowoleni zapewne korespondenci agencji informacyjnych. Tekst modelowej depeszy układał się właściwie sam. „Zbudujemy nową Polskę, zbudujemy taki świat, w którym wszystko będzie lepsze, w którym nowy będzie ład. Niech się mury pną do góry!”
Greps z tłumaczeniem na chiński wykorzystałem przed kilkoma tygodniami, więc nie będę rozwijać wątku. Ciekaw jestem jedynie czy przez feerię owacji dla premiera, do uszu depeszowców i tłumaczy dotarło jakieś wredne, opozycyjne echo, pointujące złośliwie: „a mury runą, runą…”.
Echo być może nie, lecz monachijska połajanka wiceprezydenta USA J. D. Vancea, na bank wkurzyła modernistyczną elytę unijną. A Vance stwierdził po prostu, że odejście od tradycyjnej aksjologii tworzącej podwaliny europejskiego ładu, jest bardziej zgubne niż zagrożenia płynące z Chin czy Rosji. Tu przypomnę filozoficzną przestrogę, pasującą jak ulał do sytuacji, że agresorzy mogą nam odebrać tylko życie, zaś ideologiczne, lewackie miazmaty zatruć dusze.
A wracając do moich oszołomień, kto by pomyślał, że w jednym tekście skomplementuję dwie panie prokuratorki z zaciągu Adama Bodnara oraz prezesa Rady Ministrów z zaciągu progresywnej populacji. Bo szacuj dla amerykańskiego wiceprezydenta jest oczywisty.
Tymczasem wciąż czuję niedosyt klakiera. Kogo by tu jeszcze pochwalić? O, już wiem! Okażę uznanie an block progresywnej awangardzie komentującej nadwiślańską kampanię wyborczą, za  ugruntowany niczym granitowy monolit, publicystyczny modus operandi, niezmienny od czasów koronacji Bolka, och te nieznośne skojarzenia, Bolesława Chrobrego, naturalnie.
Otóż skrzeczącą pospolitość nadal wypełnia ekscytacja towarzysząca asowi ortografii w drodze po niespełnioną finalnie prezydenturę. Jeszcze nie przebrzmiał także doping dla Rafała Trzaskowskiego w zwycięskiej w istocie batalii z uzurpatorem Dudą. Nad złogami libertynizmu w centrach metropolii wciąż krąży widmo euforii sukcesu koalicji 13 grudnia, choć w praktyce z dnia na dzień maleje wiara podręcznych wodza w dyrektywę: kupą mości panowie, kupy nikt nie ruszy!
Tonacja i sugestie zawarte w Meldunkach wolnych mediów z frontu zmagań magistra Rafała Trzaskowskiego z doktorem Karolem Nawrockim, do złudzenia przypominają melodię doniesień z amerykańskiej kampanii prezydenckiej. Trumpowi, wróć, Nawrockiemu idzie jak po grudzie. Wszędzie powtarza te same banały. Pis jest bliski decyzji o zmianie kandydata, którego podróże służbowe kosztowały podatników ponad 800 tysięcy złotych…
A tak w ogóle prawicy wychodzą bokiem sejmowe owacje na stojąco dla Trumpa po jego sukcesie. Kto przy zdrowych zmysłach zagłosuje w maju na Nawrockiego wpatrzonego jak w obraz w swego idola z Waszyngtonu, cynika, który bez wahania blatuje się kosztem Ukrainy z Putinem? Na szczęście zdeterminowani obrońcy demokracji z Berlina, Paryża i Brukseli nie pozostawią Rusi Kijowskiej na pastwę moskiewskiej barbarii. I ogłoszą setny pakiet sankcji na kremlowską dyktaturę. Ale Ukraina musi wytrwać samotnie na długim froncie przeciw żołdactwu, którego mentalność niewiele się zmieniła od czasów carskich. „Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara jest car. Car gniewny? Umrzem, rozweselim cara!” Nie wypada chyba przypominać, skąd zaczerpnąłem ten cytat.
I nie trzeba Clausewitza, by rozumieć, że wsparcie logistyczne zachodu, dostawy broni i srogie miny brukselskich biurokratów nie przechylą szali zwycięstwa na stronę Ukrainy, bez bezpośredniego zaangażowania NATO, z USA, lub bez. Tyle, że bez oznacza klops. A żyć trzeba.
 
Sekator
 
Ps.

- Doszedłeś już do siebie po meczu Igi Świątek z Jeleną Ostapienką? - pyta mój komputer.
- Są rzeczy na świecie, o których nie śniło się filozofom odpowiadam zrezygnowany Eustachemu. - Nie potrafię pojąć, czemu druga, a niebawem być może znów pierwsza rakieta świata, przegrała, ostatnio wręcz sromotnie, wszystkie pięć pojedynków ze średnią tenisistką z czwartej dziesiątki rankingu WTA? I jak tu nie wierzyć w fatum?
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ijontichy

21-02-2025 [07:46] - Ijontichy | Link:

Teraz już nie ma kobiecego tenisa,babsztyle z mięśniami jak Godzilla walą 200k/h Ostapenko a i Iga to walą sztachetą od płota,albo i kłonicą tego już się nie da oglądać...
Ale Iga pewaliła mecz z 17-latką ....
To jest choroba psychiczna,Janowicz,Hurkacz,Świątek....ich zachowanie to wynik jakiejś choroby...
Kibice już w Australii spiewali: HOC,HOC,HOC...JESTEŚ SROC A NIE GROC!!