Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Sitcom grozy ansamblu Sroki vel Goździkowej, czyli „Rejs 2”
Wysłane przez Sekator w 08-02-2025 [09:45]
Do niedawna uważałem panią ministrę Barbarę Nowacką za czołową Dyzminę we fraucymerze Donalda Tuska. Bo od kiedy sięgam pamięcią, ta dama o osobowości nienachalnej, acz niebywałym tupeciku, dawała czadu, dystansując takie ostre sportowczynie partyjne jak Izabela Leszczyna, Kinga Gajewska, Dorota Łaboda czy nieco już zapomniana Ewa Kopacz.
Ale ostatnio, choć jeszcze przed jej demaskatorską wypowiedzią o polskich nazistach, zweryfikowałem nieco swoją ocenę. Dyzma, co by o nim nie sądzić, miał jednak klasę, utrwaloną zwłaszcza serialową kreacją Romana Wilhelmiego. Pani ministra przypomina raczej aktywistkę ZMP, druhnę przewodniczkę z „Dreszczy” Wojciecha Marczewskiego, świetnie zagraną przez Teresę Marczewską. Znakomicie pasowałaby także do zaangażowanego chórku z „Misia skandującego: „parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze nie!”.
Tu zamierzałem wtrącić drobną dygresję na temat kilku zabawnych przejęzyczeń. Przed laty na przykład na akademii czczącej rocznicę Rewolucji Październikowej, pewna aktorka wyrecytowała uduchowionym głosem: „przyjechał Lenin w wytartym napletku”, zamiast oczywiście w paletku. Na plenum KC PZPR ktoś perorował o socjalistycznej gospodrace. A sekretarka ministra uprzedzona, by nie przekręcić przez telefon nazwiska prezesa Kotasa, z wrażenia poinformowała, że pan minister pragnie rozmawiać z prezesem Chojem.
Ale jak to bywa z epigonami, nim przystąpiłem do wystukiwania tych sucharów, publicystyczni rewolwerowcy zdążyli już wystrzelać całe eseje o przejęzyczeniach. Wszak bez żalu poniechałem tego tropu, bo jako żywo, rewelacja ministry o polskich nazistach budujących obozy koncentracyjne, miała tyle wspólnego z przejęzyczeniem, co internetowy przykład takiej wtopy werbalnej, gdy przy śniadaniu zamyślony mąż prosząc żonę o sól, mówi: „zmarnowałaś mi dwadzieścia lat życia, stara suko”.
I tu zaczyna się nie lada problem. Jeśli bowiem ministra się nie przejęzyczyła, to o czym świadczy jej wypowiedź? Bez psychoanalizy nie rozbieriosz. Po amatorsku przypuszczam, że w podświadomości druhny przewodniczki z polskimi nazistami konweniują takie skojarzenia, jak faszyzująca Sanacja, Bereza Kartuska, Falanga Piaseckiego, antysemita Dmowski, Brygada Świętokrzyska, Łupaszka, żołnierze wyklęci in gremium, szmalcownicy, Jedwabne… Czekam na decyzję ministry edukacji, by „Ojczyzna” Wandy Wasilewskiej wróciła do kanonu lektur obowiązkowych.
Nowacka wspomina o polskich nazistach, Kotula zamierza się doktoryzować bez magisterium, Tusk idzie w zaparte w sprawie awansu Trumpa na ruskiego szpiona, jakiś lewicowy nielot żąda delegalizacji telewizji „Republika”, koalicja 13 grudnia przekwalifikowała Mariana Banasia z sutenera w sumienie narodu, cyngle wolnych mediów atakują Nawrockiego za występki o ciężarze gatunkowym cichego chodu po ulicy, władza obawia się sfałszowania wyborów przez opozycję… A w Taplarach Krasula powiła cielę z trzema głowami…
Śmieszno i straszno. Mroczna groteska konkuruje z absurdalną farsą. Nic więc dziwnego, że poeta wygłaszając w „Weselu” kwestię: „a to Polska właśnie”, zamiast dźgnąć molestująco w biust pannę młodą, macha z rezygnacją ręką. A drugi ironizuje: „chcieliście Polski, no to ją macie…”. - Tak, tak – potwierdza jakieś omnipotentne echo – polskość to nienormalność.
Ale niech żywi nie tracą nadziei. O mocy tej dyrektywy losu przekonałem się po śmierci Stanisława Tyma, ostatniego, ba, kultowego scenarzysty absurdalnej pospolitości. Przecież żaden z tych koszmarnych chałturszczyków rozśmieszających gawiedź wicami seksualno-optycznymi, nie zdoła nawet zbliżyć się do maestrii „Misia”, przemknęło mi w pierwszej chwili zadumy przez myśl. Jednak wkrótce szlagwort, że życie przerosło kabaret, nabrał realnych kształtów. Wystarczyło bowiem ustawić kamerę przed frontem komisji śledczej zgłębiającej enigmę Pegasusa i kręcić „Rejs 2”.
Kolektyw, choć nie wyselekcjonowany z castingu, lecz z sejmowej większości składającej się głównie ze statystów, dawał oscarowego czadu. Stefek Burczymucha, Papkin, baron Munchausen , Kogut Czupurek, pajęczyca Tekla i przewodnicząca tego ansamblu, dama o genotypie pani Goździkowej, bohaterki z offu reklamy jakiegoś medykamentu, wznosili się na wyżyny aktorstwa. Te srogie miny, ten władczy ton głosów, te pozy Michała Bajora grającego Nerona u Kawalerowicza, z domieszką cynizmu Bogusława Lindy , Franza Mauera z „Psów”…
Tu dla jasności rozwinę skrót myślowy dotyczący reklamowego offu. Określając precyzyjnie, zazwyczaj jest to głos z za kadru. Natomiast Goździkowa, podobnie jak żona porucznika Columbo, to osoby nigdy nie pojawiające się na ekranie, więc inspirują wielu widzów do kreatywnego szkicowania ich postaci. I mnie właśnie pani Magdalena Sroka pasuje jak ulał do roli Goździkowej. Tyle dygresji.
A wracając do recenzji „Rejsu 2”, jedynym mankamentem tego montypytonowskiego cymesu jest zbyt małe zróżnicowanie treści gróźb miotanych pod adresem Zbigniewa Ziobry, wróć, monologów praworządnych Katonów. Radziłbym tej trupie gwiazd serialu pod tytułem: „Nie złapali go, choć nie uciekł”, wprowadzić do tekstów kilka zwischenrufów typu: przyszła kryska na Zbyszka, nosił Zbynio razy kilka, ponieśli i Zbyńka, kto ma wisieć, nie utonie, okraszonych jasełkową symboliką: „za twe zbrodnie, za twe zbytki, chodź do piekła, boś ty brzydki”…
A oczyma wyobraźni widzę zwiastun serialu, duet śledczych, Witolda Zembaczyńskiego i Tomasza Treli, jako pociesznych awatarów Mieczy sława Czechowicza i Wiesława Michnikowskiego, śpiewających mrożącą krew w żyłach pieśń z Kabaretu Starszych Panów: „My jesteśmy tanie dranie…”, z przerażającym chichotem Wiesława Gołasa z upiornego twista w tle.
Sekator
Ps.
- A wiesz, że PiS domaga się likwidacji tej nielegalnej komisji - pyta mój komputer.
- Po moim trupie! - syczę w konwencji pointy, pesząc Eustachego. - To mój ulubiony sitcom grozy!
Komentarze
06-02-2025 [05:29] - Pers | Link: @Sekator
@Sekator
Ty przynajmniej (jak na pisiora) potrafisz pisać składnie i po polsku.
Daj parę lekcji obecnym tu kolegom.