Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Niemiecka gospodarka wciąż pod presją, ciągnie w dół polską
Wysłane przez Maciej Pawlak w 20-09-2024 [20:15]
Ostatnio notowany spadek popytu na nowe samochody elektryczne w Niemczech odbija się niestety czkawką na w dużej mierze importowanych z Polski producentach baterii litowo-jonowych wykorzystywanych przy produkcji tego typu pojazdów.
Pisał o tym ostatni Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (nr 38/2024 r.). Czytamy w nim m.in., iż „eksport baterii litowo-jonowych z Polski, dotychczasowego hitu eksportowego, w okresie styczeń-lipiec 2024 r. znacząco spadł w porównaniu do lat poprzednich. Wartość eksportu wyniosła 3,2 mld euro, co oznacza spadek o 28,3 proc. w porównaniu do tego samego okresu w 2022 r. i aż o 58,2 proc. (4,5 mld euro) w porównaniu do 2023 r”.
Co więcej, według TG PIE, „to znacząca zmiana trendu – jeszcze w 2023 r. eksport tych baterii wzrósł o 22 proc. i osiągnął wartość 10,9 mld euro”. Jednak co najbardziej istotne w opublikowanej informacji to fakt, iż największy spadek naszego eksportu tego typu baterii dotknął dostaw do Niemiec i wyniósł aż 48,6 proc. (ponad 2,6 mld euro) w porównaniu z 2023 r. Przy czym to właśnie nasz zachodni sąsiad pozostaje głównym odbiorcą polskich baterii i odpowiada za około 50 proc. całego naszego eksportu tych towarów.
Tymczasem warto przypomnieć (pisałem o tym niedawno w Gazecie Polskiej), że to właśnie Polska stała się liderem w produkcji takich baterii w Europie i drugim największym ich eksporterem na świecie po Chinach.
Według wspomnianego Tygodnika Gospodarczego PIE „główną przyczyną spadku eksportu może być zmiana popytu na samochody elektryczne (EV) na kluczowych rynkach eksportowych. W Niemczech liczba rejestracji EV w lipcu 2024 r. spadła o 36,8% r/r. W całej UE udział samochodów elektrycznych w rynku zmniejszył się z 13,5% w lipcu 2023 r. do 12,1% w lipcu 2024 r.”.
Kilka czynników złożyło się na dość nagle zmniejszone zainteresowanie nabywaniem nowych „elektryków” – zarówno w Niemczech, jak i w całej Unii Europejskiej. Chodzi przecież z jednej strony o kupowanie nowych pojazdów tego typu, a nowe z reguły są droższe od używanych, często w naprawdę wysokim stopniu. Choć Europa zachodnia, w tym Niemcy, to obszar, żyjący na relatywnie wysokim poziomie materialnym, to jednak także i tam dały się (i wciąż – choć w mniejszym stopniu - dają) tamtejszym społeczeństwom we znaki skutki przecież nie tak dawnego kryzysu covidowo-energetycznego - z - także i tam - wysoką inflacją i spadkiem realnych zarobków.
Ponadto istotną przeszkodą we wzroście popytu na „elektryki” jest wciąż niedostatecznie rozwinięta sieć stacji ładowania elektropojazdów. Oznacza to istotną przeszkodę dla swobodnego podróżowania na dalsze odległości, zwłaszcza połączonego z pokonywaniem kolejnych granic państw. Tego typu przeszkody stają się istotne zwłaszcza w przypadku pokonywania dalszych tras przez elektropojazdy ciężarowe.
Tymczasem, jak by tego było jeszcze mało gospodarkę Niemiec, ale też – rykoszetem - graniczących z nimi państw, spotyka kolejny cios. Mianowicie w związku z wciąż wysokim napływem nielegalnych imigrantów, rząd naszych zachodnich sąsiadów wprowadził na najbliższe 6 miesięcy dłuższe i bardziej drobiazgowe kontrole na wszystkich swoich przejściach granicznych.
Według analiz ekspertów z firmy Allianz Trade przywrócenie kontroli granicznych w Niemczech pociągnie za sobą znaczne opóźnienia, zwłaszcza w sektorze transportu, „dodając około 20 minut do typowego przekraczania przejść granicznych w strefie Schengen”.
Zdaniem wspomnianych ekspertów, wynikające z tego wyższe koszty transportu prawdopodobnie doprowadzą do -9,1% spadku niemieckiego importu towarów a także spadku popytu na usługi o -7,8%, o łącznej wartości 1,1 mld euro rocznie.
Co więcej, jak stwierdzają eksperci Allianz Trade, „ograniczenia te mogą zwiększyć ryzyko recesji w i tak już niestabilnym środowisku. Kraje sąsiednie odczują to ze względu na silne powiązania w łańcuchu dostaw: import z Holandii prawdopodobnie spadnie o 0,2 mld euro, podczas gdy import z Polski zmniejszy się o 0,1 mld euro, a import z Francji o 92,4 mln euro.
Wskutek tego potencjalne zmniejszenie niemieckiego PKB może wynieść nawet 11,5 mld euro rocznie – podsumowują eksperci.
Jak zwykle przyszłość pokaże, jak bardzo przewidywania te sprawdzą się w realnej rzeczywistości.
Komentarze
20-09-2024 [21:14] - Jabe | Link: Czy pisowcy cieszą?
Czy pisowcy cieszą?
20-09-2024 [21:17] - u2 | Link: Schadenfreude to wasz
Schadenfreude to wasz niemiecki wymysł.