Powrót niskiej inflacji przesunięty w czasie

To nie była dobra wiadomość dla osób, czy firm spłacających kredyty, ani dla tych, którzy zdążyli się już przyzwyczaić do niskiej inflacji. Komentowany podczas comiesięcznej konferencji prof. Adama Glapińskiego najnowszy raport NBP przesuwa z 2025 na 2026 rok powrót inflacji do celu inflacyjnego Rady Polityki Pieniężnej NBP, a wiec do poziomu 2,5 proc. z możliwością odchylenia o 1 punkt proc. (do 1,5/3,5 proc.). Co więcej, oznacza to jednocześnie, że poziom stop procentowych pozostanie do tego czasu na obecnym, wysokim poziomie (stopa referencyjna 5,75 proc.).
Przekłada się to na wciąż wysoki koszt comiesięcznych rat spłacanych kredytów.
Wszystko to wynika z polityki obecnych władz, które zdecydowały się „odmrozić” ceny nośników energii prądu, gazu i ciepła w dwóch etapach: od 1 lipca br. i od 1 stycznia 2025 r. Przypomnijmy, że owe ceny zostały objęte przez rząd PiS tzw. Tarczą antyinflacyjną, a więc zamrożono je na poziomie z 2022 r. Dodajmy, że wcześniej obecna koalicja przywróciła także „stare” stawki VAT (z ) na 5 proc.) na artykuły żywnościowe.
Wszystkie te ruchy zaskutkują podwyższeniem inflacji z obecnego, bezpiecznego poziomu, ok. 2,5 proc. do nawet powyżej 5 proc. w kolejnych miesiącach obecnego i następnego, 2025 roku.
Sam prezes NBP, Adam Glapiński podczas ostatniej konferencji prasowej tłumaczył następująco tę sytuację: - Polityka pieniężna NBP musi pozostać ostrożna. Czasami osoby niezorientowane, ale interesujące się pytają, dlaczego stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego nie spadły jakoś radykalnie, jeśli inflacja spadła z 18,4 proc. do 2,5 proc. To dlatego, że my patrzymy co jest w następnych kwartałach, w tym półroczu, w następnym roku i wiemy, że od lipca, czyli od teraz, te ceny znów zaczną rosnąć. I nasza polityka jest na to nakierowana, żeby tłamsić ten wzrost cen. Są też inne ryzyka dla inflacji. Oczywiście kształt polityki fiskalnej jest nadal nieznany – mówił prof. Glapiński.
Ponadto, jak podkreślił, pod koniec br. inflacja może być zbliżona nawet do 5 proc. - Zakładamy, że nie przekroczy 5 proc. Będzie zbliżona. Im mniej, tym lepiej. W pierwszym kwartale 2025 r. nastąpi jeszcze jedno pchnięcie inflacyjne z tytułu wzrostu cen energii i dynamika cen powinna się stopniowo obniżać. Od tego pierwszego kwartału 2025 r. i w 2026 r. powinniśmy znów znaleźć się w celu inflacyjnym, czyli blisko 2,5 plus minus jeden. Przy zachowaniu tych stóp procentowych, które mamy w tej chwili – wyjaśniał Adam Glapiński.
Pytany przeze mnie w wywiadzie dla naszego portalu ekonomicznego filarybiznesu.pl o skutki podwyższonej inflacji i utrzymywania się wysokich stóp procentowych dla rynku kredytowego, Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, zwrócił uwagę, iż: - zasadniczo odczyt inflacji za lipiec ma znaczenie z punktu widzenia kredytowego, tylko o tyle, o ile informacja o tej wyższej inflacji może wpływać na decyzje RPP. Oczywiście zgodnie z wszelkimi oczekiwaniami inflacja się zwiększa na skutek częściowego odmrożenia cen energii. W efekcie będzie utrzymywała się na podwyższonym poziomie przez kolejne 12 miesięcy. To jest o tyle istotne, że jest to argument, na który powołują się wciąż RPP i prezes Glapiński, jako na jedną z głównych przesłanek za utrzymaniem takiego kursu. A to z kolei powoduje, że stopy procentowe pozostają na obecnym stosunkowo wysokim poziomie.
W przekonaniu eksperta: - w rezultacie utrzymuje się mniejszy popyt na kredyty w gospodarce, w szczególności jeżeli mówimy o finansowaniu długoterminowym. Odnosi się to zwłaszcza do segmentu kredytów mieszkaniowych, na które popyt nie wygląda tak silnie, jak jeszcze w okresie, kiedy stopy procentowe były na niższym poziomie.
Z kolei w swym lipcowym raporcie o inflacji NBP zwraca m.in. uwagę na fakt, że „w najbliższych kwartałach dynamika cen przejściowo wzrośnie, osiągając najwyższy poziom w I kw. 2025 r. W największym stopniu wpłynie na to ograniczenie działań chroniących dotychczas gospodarstwa domowe i firmy przed skutkami wcześniejszego wzrostu cen surowców na światowych rynkach, co najsilniej podniesie dynamikę cen energii. Inflację krajowych cen żywności w najbliższych kwartałach będą dodatkowo podwyższać niekorzystne warunki agrometeorologiczne wpływające na zbiory owoców oraz ponowny wzrost cen surowców rolnych na rynkach światowych”.
Jak więc widać w gospodarce, tak jak w życiu: raz na wozie, raz pod wozem. Choć ostatnie miesiące niemal odzwyczaiły nas od podwyższonej inflacji, teraz musimy się przygotować na jej powrót. Dobrze przynajmniej, że nic nie zapowiada jej dwucyfrowych poziomów.