#6. Czterej jeźdźcy apokalipsy i nasze – teraz

To już ostatni tekst z cyklu "Jeźdźcy apokaplipsy". Mało ludzi wie, że Karol Marks był poetą. Pisał swoje wiersze, jeszcze zanim został znanym ideologiem "walki klas", być może ten ich wspólny front przeciw Bogu miał nie tylko prywatno osobiste podłoże. W końcu, jeśli Bóg istnieje, to wypada wierzyć św. Pawłowi, który pisał w liście do Efezjan "Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich"

***

Nie przynieśli nam pokoju, nie przynieśli nam szczęścia, nie wskazali sensu życia człowieka czy społeczności. Przyszli, żeby niszczyć. Marks podpalał społeczeństwo i chciał napełnić ludzi nienawiścią. Nietzsche podpalił człowieka i wszystko, co się na niego składa. Za każdym razem w imię szczytnych, dalekich, mglistych, ale jaśniejących swą atrakcyjnością celów. Sartre i Foucault byli wtórni. Jeden zaprowadził ludzi do “nigdzie”, a drugi zatruwał ludzkie myślenie, by jego własne demony mogły być wolne.

Wszyscy czterej byli ateistami i to Bóg deklaratywnie był ich wrogiem. Ale Bóg nie jest jedynie przedmiotem kultu tej czy innej religii. Bóg to Logos, Bóg to ostateczny początek i odniesienie rzeczywistości. Bóg to źródło wszelkiego sensu. Bóg to przestrzeń, z której wywodzi się racjonalność. Dlatego to wszystko, jawnie – jak u Nietzschego lub pośrednio jak u dwóch Francuzów, zostało podeptane i usunięte z przestrzeni ludzkiego myślenia. Wrogiem stała się sama filozofia, samo spójne budowanie niesprzecznych wyjaśnień, mających prowadzić do prawdy. Nie prawdy o wyniku działania matematycznego, ale prawdy o sensie świata, o tym – jak żyć.
Więc tej prawdy już nie ma i sensu też nie ma. Dlatego staliśmy się “ostatnimi ludźmi”, jak to proroczo opisał Nietzsche. Skupionymi na tym, co w zasięgu ręki. Zdrabniającymi i drwiącymi ze wszystkiego, co ponad dzisiejszą i jutrzejszą konsumpcję, odrzucającymi na zasadzie odruchu wszystko, co ponad nasze, bieżące i odpowiadające nam pojmowanie. Swoje przekonania ogólne powielającymi z kalekich, prymitywnych i ciemnych kalek dostarczanych przez władzę, medialną, polityczną, rozrywkową. Rozstaliśmy się z rozumem, wykraczającym poza zaspokajanie żołądka czy emocji. Rozstaliśmy się z normami, oczekiwaniami i moralnością, którą żeśmy przekręcili, zinfantylizowali, zdeformowali do postaci patologicznej, służącej osłonie i podbudowie naszego egoizmu. Liczy się wyłącznie korzyść. Liczy się pozycja. Doznania. Szydzimy ze wszystkiego innego i wyśmiewamy to. – Trochę przyjemności na co dzień, dużo by zemrzeć bez bólu – jak pisał Nietzsche.

Rodzili się kolejno, Marks w 1818, Nietzsche w 1844, Sartre w 1905, Foucault w 1926. Rodzili się w dostatnich rodzinach. Nie było problemem ich młodości, co robić, żeby przeżyć. Przyziemne życie nie było ich udziałem. Poza Marksem nie mieli rodziny. Nie poznali kobiety, która chciałaby dzielić z nimi życie i być matką ich dzieci. Nie stali się ojcami, którzy  przytuliliby własne dziecko. Nietzsche twierdził, że argument ad hominem jest równie warty, a może więcej, niż argument ad rem, bo ten pierwszy mówi o człowieku, o tym, co nim kieruje, gdy formułuje swoje konstrukcje intelektualne. W jakimś być może sensie, każdy człowiek opowiada najpierw siebie. Jego idee rodzą się z jego osobistych przeżyć, odczuć, z jego własnego życia. Wszyscy nadużywali środków modyfikujących świadomość. Alkohol, narkotyki były częścią ich życia. To nie zarzut, to fakt.

Charakterystyczne jest to, że tylko Marks próbował tworzyć system o charakterze filozoficznym, to znaczy spójnym logicznie. Począwszy od Nietzschego nazywanie jego oraz Francuzów filozofami jest nadmiarowe. Rozstanie z Bogiem oznaczało bowiem rozstanie z ograniczeniami rozumu. Jasność, klarowność, niesprzeczność, logiczność to tylko narzucone ograniczenia. Stąd Nietzsche, Sartre i Foucault są pisarzami, a nie filozofami. Produkują potoki słów, dramaty, powieści, dzieła pseudo-mistyczne. Zarzucają odbiorcę breją intelektualną, mętnymi terminami, relacjami tych terminów, które przysłowiowo “nie trzymają się kupy”, ale nie muszą się trzymać, bo żądanie porządku i egzamin z racjonalności jest agresją na ich wolność, zaś ich zadaniem nie jest w żadnym razie podporządkowanie się wymogom rzetelności, tylko wywołanie u odbiorców odczuć, przekonań i postaw, które chcą wywołać.

Niewiele osób wie, że Karol Marks był poetą i pisał wiersze. Poezja jest mostem zbudowanym ze słów do świata znaczeń pozasłownych, takich pierwszych, przedzmysłowych i ponadzmysłowych. W poezji każdego twórcy przegląda się jego najgłębsze “ja”, przeczucia, intuicje. Bóg był dla wszystkich czterech Marksa, Nietzschego, Sartre i Foucaulta wrogiem i nieprzyjacielem podstawowym. I mamy prawo myśleć, że to wszystko, że pozostawał tylko człowiek, ale możemy też przywołać wiersze Karola Marksa, by zrozumieć, że to może tylko część prawdy:

Skrzypku, pogardą rozdzierasz serce.
Twój talent od Boga
By jaśniał melodią, kołysał się rytmem,
By tańczył na niebie z gwiazdami.”
A jednak! Zanurzam, zanurzam bez przerwy
Mój krwistoczarny miecz wprost w twoją duszę.
Tej sztuki Bóg nie chce i nie o niej nie pomyśli,
Ona z czarnych mgieł piekła wprost do mózgu wpada.
Jak długo zmysłów stanie i serca czarowanie:
Z Szatanem było moje umowy zawieranie.
On znaki daje ciągle, odmierza dla mnie czas,
Gram marsza śmierci szybko: raz, dwa, trzy, raz…
—Karl Marx, “Skrzypek” 1841

Po odrzuceniu Boga i racjonalności odnajdującej sens całej rzeczywistości człowiek znalazł się w położeniu strasznym i dobrze to wskazał Nietzsche. Jednak lepsze stało się wrogiem dobrego. Zarówno ideał nadczłowieka Nietzschego jak i ideał komunizmu Marksa doczekały się materializacji. Ziściły się postulaty jeźdźców apokalipsy. Komunizm ukazał, że nienawiść jedyne co buduje, to zbrodnię. A zwolnienie człowieka z okowów moralności i sięganie po to, co chce, zaprowadziło – wg  wyznań Guy Sormana – Foucaulta na tunezyjski cmentarz, gdzie odbywał stosunki z dziećmi.

Ale świat siedzi cicho. Świat nadal ich uwielbia. Świat ich stawia na piedestale, bo “Świat” to ci ludzie, którzy pragną przekonania, że są – nad – ludźmi. Że inni – jak pisał Nietzsche – to dla nich jak małpy dla człowieka, jak choroba na skórze Ziemi. Że ich najwyższą powinnością jest robić, co chcą. Że nie istnieją wymagania ani moralność. Że ostatecznie żyje się tylko tu i teraz, że istnieje tylko to, co materialne i dane w odczuciu, że wartość “niższych ludzi” jest ujemna i świat byłby lepszy bez nich. A tłumy będące adresatem tych odniesień do małpy i ujemnej wartości, po utracie realnej wiary w Boga i aspiracji do objęcia rozumem całości życia choćby własnego, odbijają korki z szampana, sięgają po talerze napełnione TikTokiem, NetFlixem, mediami. Światła miliardów ekranów komórkowych migają, strzaskana uwaga ludzi łyka dostarczane podrażnienia tkanki nerwowej, nikt już nie wie nic poza tym, że czuje, przyjemność, wkurwienie, ekstazę, depresję i znów przyjemność, i nienawiść, i strach i lęk w koniecznych do dyscyplinowania dawkach.

Każdy kto wychodzi poza skrótowe drażnienie zmysłów i emocji jest wyśmiewany, potępiany lub pomijany milczeniem. Wszyscy rywalizują ze wszystkim, o korzyści i o swoje własne “ja”, a ściślej o bieżące doznanie jego słuszności, wielkości i niezależności. Narcyz staje się bogiem, bogiem w każdym z nas. A ofiarą jest prostytucja, więc wszyscy się prostytuują, na ołtarzu złotego cielca i własnej, napełnionej rozgoryczeniem, złością i nieuświadomioną frustracją samoświadomości. Nikt już nie stawia żadnych wielkich tez ani pytań, bo nie ma z kim i o czym rozmawiać. Bo jedyna rozmowa możliwa jest o tym, jak za*uchać, zapić i zapomnieć. Zbigniew Herbert pisał w wierszu “Babylon“:

festiwal Apokalipsy pochodnie samozwańcza Sybilla
rozgrzeszała pijane tłumy wyznawców obfitości
zdeptane ciało Boga wleczono w triumfie i w pyle
tak spełnia się finimono zastawione stoły etruskie
w koszulach splamionych winem nieświadomi losu świętują
barbarzyńcy przychodzą na koniec aby przeciąć aortę

------------------------------------------------------
Cały cykl:
#1. Mechanizmy i jeźdźcy apokalipsy
#2. Karol Marks – prorok krzywdy, nienawiści i agresji
#3. Nietzsche apostoł egoizmu i prorok współczesności
#4. Sartre: przewodnik do wolności w “nigdzie”
#5. Foucault: ostateczne wyzwolenie od władzy
#6. Czterej jeźdźcy apokalipsy i nasze – teraz

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

28-06-2024 [11:16] - NASZ_HENRY | Link:

  

Trzymaj się sentencji przypisywanej Ignacemu Loyoli:
Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj jakby wszystko zależało tylko od Ciebie.💚