Litwa: kontynuacja

LDotychczasowy prezydent naszego północnowschodniego sąsiada Gitanas Nauseda w drugiej turze wyborów na stanowisko Głowy Państwa zmiażdżył swoją rywalkę, obecną premier Ingridę Simonyte. Zaprzyjaźniony z polskim prezydentem i często odwiedzający nasz kraj (bodaj najczęściej ze wszystkich głów państw) Nauseda (w cywilu ekonomista i bankowiec) uzyskał w drugiej turze rzadko spotykany wynik, bo dobrze ponad 80% głosów. Frekwencja była niemała, bo wyniosła blisko 53,5%. Podkreślam to w kontekście faktu, że w pierwszych dwóch wyborach do europarlamentu Litwa była w ogonie UE, gdy chodzi o frekwencję (zresztą obok… Polski, a także Słowacji).

Nauseda ma 60 lat (sześćdziesiąte urodziny obchodził dokładnie osiem dni temu, jest żonaty, ma dwie córki i jest… najwyższym prezydentem w historii Litwy, mierzy bowiem 192 cm). Jeden z bardzo znanych dyplomatów a obecnie polityków obecnego obozu władzy, zapytany przeze mnie trochę przekornie, który z tych dwóch kandydatów będzie lepszy dla Polski, odpowiedział, że „chyba Nauseda, ale to wybór lepszego z dwóch diabłów”. To chyba jednak za ostre stwierdzenie, choć rzeczywiście trudno zrozumieć meandry litewskiej polityki, która ma w sobie jedną aberrację: stosunek do mieszkających tam Polaków. W skali kraju zaledwie co czternasty obywatel to Polak, choć w stolicy – Wilnie, co niedawna co piąty jej mieszkaniec był Polakiem. Jednak już w regionie wieleńskim, też stosunkowo niedawno, aż połowę mieszkańców stanowili Polacy, zaś w Solecznikach (po litewsku Solecznikai) ponad 80% stanowią nasi krajanie.

Gdy chodzi właśnie o stosunek do Polaków, Nauseda jest nieco bardziej otwarty niż nieszczęsna premier Simonyte. Z tego punktu widzenia lepiej, że to on będzie ponownie – przez kolejnych pięć lat – głową państwa. Może dlatego nie ma w sobie specjalnych emocji negatywnych wobec Polaków i Polski, bo sam urodził się w Kłajpedzie, gdzie naszych rodaków było jak na lekarstwo.

Litwa była jest i będzie antyrosyjska. To oczywiste. A jednocześnie jako mały kraj ma swoje kompleksy, które wyrażają się w przemożnej chęci bycia prymusem w Unii Europejskiej za wszelką cenę. To dlatego przecież litewski Seimas, czyli Sejm (zapożyczyli nazwę z polskiego!) przez aklamację przyjął (jako pierwszy kraj członkowski UE) nieszczęsną śp. „Konstytucję Unii Europejskiej”. Konstytucję szlag trafił dzięki wynikom referendum w Holandii i Francji, a Litwini się tylko ośmieszyli.
 
*tekst ukazał się na portalu wprost.pl (27.05.2024)