Ceny ponownie (lekko) w górę

Powiedzieć, że „wszyscy się spodziewali”, bądź „stało się to, co się stać miało”, to właściwie tyle, co nic nie powiedzieć. Bo faktycznie wszyscy się spodziewali, że marcowy odczyt inflacji w Polsce (1,9% rok do roku) stanowił jej minimum, po którym nastąpi jej (na razie lekkie) odbicie w górę.
I stało się. Jak poinformował GUS, w kwietniu sięgnęła poziomu 2,4% (rok do roku). Rzecz jasna tego typu wysokość inflacji, choć łatwo o tym zapominamy, to przecież „mały pikuś” w porównaniu z tym, co przeżywaliśmy jeszcze rok temu - a w kwietniu ub. roku wynosiła 14,7%.
Owego niewielkiego wzrostu (tegoroczny kwiecień w porównaniu z marcem) spodziewano się od dość dawna, po zapowiedzi zniesienia 0% VAT na artykuły żywnościowe od kwietnia. Co można powiedzieć na pewno to fakt, iż mimo wzrostu inflacji w kwietniu (także w porównaniu z marcem - o 1,0%) wciąż pozostaje ona w celu inflacyjnym Rady Polityki Pieniężnej NBP (tj. w ramach poziomu 1,5-3,5% w porównaniu z takim samym okresem rok wcześniej).
Według szybkiego szacunku GUS na wzrost inflacji w kwietniu największy wpływ miał rzecz jasna wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych (o 1,9% - w porównaniu z kwietniem ub.r.). Natomiast nośniki energii i paliwa do prywatnych środków transportu okazały się tańsze niż rok temu (odpowiednio o: 2,3% i o 1,2%).
Jak napisali analitycy PKO Banku Polskiego, którzy - jeszcze przed ogłoszeniem tego przez GUS - przewidywali, że kwietniowa inflacja sięgnie poziomu 2,5%, sytuacja wygląda tak, iż „jednocześnie widzimy nieznaczne ryzyko w dół dla tego odczytu ze względu na trwającą „wojnę handlową”, która mogła przyczynić się do bardziej nasilonego niż zakładamy rozłożenia podwyżek cen w czasie”. Zapewne chodzi im o szczęśliwie, z puntu widzenia konsumentów, wciąż trwającą „wojnę” pomiędzy największymi w naszym kraju sieciami supermarketów, których nazw nie będę tu wymieniał.
Z kolei Piotr Ludwiczak, Zarządzający Funduszami spółki VIG/C-QUADRAT TFI zauważył, iż „wstępny odczyt inflacji za kwiecień wyniósł 2,4% r/r, podczas gdy konsensus Bloomberga zakładał wzrost o 2,5%. Z kolei w skali miesiąca, dynamika cen wyniosła 1,0%, tj. o 0,1 pkt proc. mniej od oczekiwań rynkowych. (...)W kolejnych miesiącach spodziewamy się dalszego wzrostu cen”.
Eksperci ekonomiczni Banku Pekao SA dodają: „Przed dzisiejszym odczytem rynek zastanawiał się jaki będzie realny wpływ powrotu wyższego VAT na żywność. Część dużych detalistów deklarowało, że nie podniesie z tego tytułu (przynajmniej nie od razu) cen dla konsumentów „biorąc na siebie” w jakiejś części podwyżkę VAT. Oczywiście rynek dyskontów i supermarketów to nie cały rynek sprzedaży detalicznej żywności (ok. 55%). Dla mniejszych detalistów wyższy VAT oznaczał większą konieczność podniesienia cen 1:1. Z dzisiejszych danych widzimy ok. 65% całkowitego przełożenia, co dołożyło 0,5-0,6 pkt. proc. do kwietniowej inflacji. Reszta efektu (ok. 0,3 pp.) zostanie rozłożona na najbliższe miesiące”.
W opinii analityków Banu Ochrony Środowiska SA „z punktu widzenia prognozy kwietniowego wskaźnika inflacji kluczową kwestią (i wyzwaniem) była skala przeniesienia przez podmioty handlowe podwyższonej stawki VAT na ceny detaliczne żywności płacone przez konsumentów”. Co przy tym istotne „wstępny szacunek GUS wzrostu cen żywności w kwietniu na poziomie 2,1% m/m oznacza, że przekładanie podwyższonej stawki VAT na ceny konsumpcyjne postępuje stopniowo i będzie rozłożone na kilka miesięcy”.
Na koniec opinia Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej, który w wywiadzie dla naszego portalu filarybiznesu.pl, na moje pytanie o prawdopodobieństwo powrotu znanej z ub. roku dwucyfrowej inflacji powiedział, że najprawdopodobniej do tak wysokiej inflacji nie powrócimy. „Musiałoby dojść do splotu jakichś skrajnie nieszczęśliwych wypadków, choć tego nie można na 100% wykluczyć. Ale nie jest to bazowy scenariusz. Raczej teraz na wiosnę i wczesnym latem inflacja dojdzie do ok. 5%, zwłaszcza, gdy ujawnią się zmiany cen nośników energii, co jest planowane od początku lipca. Wtedy inflacja może sięgnąć poziomu ok. 5%, lub ciut więcej. I ponownie zacznie się obniżać w końcu obecnego roku”.
Jak więc widać dalsze losy inflacji w naszym kraju w dużej mierze będą zależeć od bieżących posunięć obecnych władz. Niestety wciąż nie znamy dokładnego scenariusza planu odejścia rządu począwszy od 1 lipca od wciąż jeszcze obowiązującej Tarczy antyinflacyjnej w odniesieniu do wciąż jeszcze zamrożonych cen energii dla gospodarstw domowych.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

05-05-2024 [11:53] - Alina@Warszawa | Link:

Nie wiem jak mierzą tę inflację. Gdyby mierzyli w Biedronce, to codziennie wychodziłyby inne wartości. Nawet w zależności od godziny i dostępności towarów w "promocji", które są w promocji, czyli ze znaczną zniżką ceny, ale ich już nie ma, bo było kilka sztuk i zostały wykupione przez pierwszych klientów. 
Wojna marketów o klientów ma jednak czasami dobre strony w postaci obniżanych czasowo cen. Ale chyba tylko emeryci i gospodynie domowe mają czas, żeby polować codziennie na tańsze produkty. 
Na prawdziwe ceny i prawdziwe problemy trzeba poczekać do 9. czerwca, do wyborów do PE. Wybrańcy narodu, jeśli to będą członkowie mafii Tuska, dadzą nam popalić. Dlatego mam zamiar głosować na kandydata, który nie był w PE i sprzeciwia się dotychczasowym unijnym kretynizmom. Byłam przeciwna wejściu do UE, bo uważałam, że te programy można było wypróbować bez wstępowania do UE, ale skoro już jesteśmy, to trzeba głosować wg zasady "gdybym miał możliwość wyboru kapo w obozie koncentracyjnym, poszedłbym do wyborów".
Tymczasem mamy bardzo słoneczne dni i energię elektryczną z fotowoltaiki "za darmo". Słuchanie dziennikarskich i politycznych głupot z telewizorów jest znacznie tańsze niż w zimie....