Coraz łatwiej ubawić się jak pies w studni Tuska

Ku mej uciesze coraz łatwiej o polityczną rozrywkę w naturalnej formie, bez satyrycznej obróbki. Memy, suharowe dykteryjki, przenicowywane na bieżące potrzeby dowcipy, nie wytrzymują konkurencji ze skrzeczącą pospolitością. O kabaretowej szmirze śmieszącej głównie skojarzeniami seksualno-optycznymi, prymitywnym antyklerykalizmem oraz kpinami z pajacowatego prezydenta i sklerotycznego prezesa, w ogóle nie warto wspominać. Zatem chociaż przyznaję, że skecze grasujące stadami po kanałach kablówek udanie konkurują żenadą z politycznym realem, wolę oryginalną groteskę.

Ostatnio na przykład ubawiłem się do łez (wrócę za kilka akapitów do tego idiomu), sejmowym Tasiemcem standupów pstrokatej koalicji na temat podniesienia kwoty wolnej od podatku do sześćdziesięciu tysięcy złotych, co Tusk obiecywał Polakom w kampanii wyborczej. Sprawdzam zakrzyknęła Konfederacja, składając do laski marszałkowskiej (greps z laską polecam ambitnym kabaretom) projekt stosownej ustawy. I zaczęła się jazda bez trzymanki po bandzie, pisowskiej naturalnie. Platformerskie klony na wyprzódki, we wszelkich tonacjach, od ironicznej, przez buńczuczną, oskarżycielską wobec poprzedniej władzy, kpiącą z populizmu konfederatów, po rapsodyczną z nutką endokrynologicznego wzmożenia, wyłuszczały dziesiątki powodów uniemożliwiających spełnienie tej obiecanki. A wystarczałoby mrugnięcie okiem, chytry uśmieszek i retoryczne pytanie: no co, frajerzy, nie znacie się na żartach. Na marginesie dodam, że klasyczny argument: po pierwsze nie mamy armat, byłby w tym kontekście jeszcze bardziej bezsensowny, bo sprawnej władzy wystarczyłyby tępe dzidy, a tych w koalicji 13 grudnia po kokardę.

Czasami wszak chichot zastyga mi na ustach ze zdumienia. Okazuje się bowiem, że w Polsce ulica, czyli w tym przypadku rolnicy w całym kraju, protestuje przeciw opozycji. A do przejęcia sztandaru Marianny wiodącej lud na barykady, aż się spina, niczym kurczak z popularnej reklamy radiowej, w której Marian woła do Barbary: „o, zobacz, jak się bestia rwie”, wiceminister rolnictwa. Pełen szacun. Zapewne bowiem zamierza on walczyć o naukowego Nobla. I dopnie celu, jeśli udowodni, że teoria kwantowa istnienia konkretnej cząsteczki materii w kilku miejscach jednocześnie, dotyczy również populizmu i demagogii, a w każdym razie Kołodziejczaka.

Wypasione spektakle beki zapewniają mi sejmowe komisje śledcze. Podziwiając elokwencję tropicieli pisowskich wszeteczeństw, powalającą zwłaszcza u kilku dam, odkryłem przy okazji nowy rodzaj nierozgarnięcia. Jest to indagowanie bez zrozumienia. Uściślając, przesłuchujący tak gmatwają pytania, że na finiszu tracą wątek. Prawdopodobnie zresztą plącze się on im od początku, jeśli w ogóle czają bazę, czyli cokolwiek rozkminiają.

Mimo obfitości uciech, wciąż odczuwam niedosyt zabawnych doznań. Na szczęście słuchając klakierów opiewających dotychczasowe dokonania rządu stu czterdziestu ministrów i wiceministrów płci wszelakich tuszę, że wkrótce grepsy o studniach Tuska przyćmią dowcipy o studniach napoleońskich. Na przykład czym się różnią studnie Tuska od studni artezyjskich? Niczym. I z jednych i z drugich leje się woda. W każdym razie wreszcie po mroku nowogrodzkiego reżymu każdy Polak, każda Polka, każde Polko i każde Polaczątko, jednym, no, dwoma słowy, cała populacja pozna uroki demokracji i użyje jak pies w studni, progresywnej oczywiście.

Teraz zgodnie z zapowiedzią spróbuję osadzić idiom: ubawić się do łez, pośród osobliwości ulicznej lingwistyki, w rodzaju gry półsłówek. Z tej kategorii pamiętam na przykład wylansowane przez Internet, w trakcie prezydentury Roberta Biedronia, domki w Słupsku. Nudę rozprasza także wyłuskiwanie nowych znaczeń z pospolitych wyrazów. I tak kiełbasa to jednocześnie ząb śpiewaka, katastrofa to wiersz kata, a nazwę zacnego miasteczka Kałuszyn, proszę sobie rozczłonkować na własną rękę.
Do elity takich melanży należy fonetycznie słowo parlament, które nie jest jedynie zbitką przypadkowych słów w rodzaju lektura, czyli lekarstwo zwierza, lecz zawiera także przesłanie merytoryczne. I tu właśnie docieram do sedna plebejskiej egzegezy fonetycznej wersji łzawego ubawienia. Parlamet! Czemu te pary lamentują? Nad czym ronią łzy? A może są bliskie ubawienia się do łez? Te wszystkie doznania gwarantuje im polski sejm, od szołmena marszałka, po elokwentne do bólu kłabasa śledczynie.
Żeby wszak nie popaść w zrywającą boki głupawkę, zakończę prześmiewczy tekst ponurą refleksją z pocieszającą pointą. Prominenci koalicji 13 grudnia działając w myśl zasady kto bogatemu zabroni, zdają się wierzyć, że będą rządzić do końca świata i dwa dni dłużej. A po nich choćby potop.

Funkcjonariusze propagandy medialnej przekonują żądnych zemsty narwańców, że demolka, wróć, przywracanie prawa na pokolenia musi potrwać nieco dłużej, niż wódz gwarantował przed wyborami. I na przykład taki Glapiński nie zostanie wywleczony z NBP przez karki, lecz odpowie za grzechy przed Trybunałem Stanu. Przyjdzie także kryska na Przyłęcką i Manowską, ba, na Kaczyńskiego i Morawieckiego. A gdy do pałacu prezydenckiego wtargnie, wróć, wkroczy w majestacie woli ludu, następca Andrzeja Dudy, znikną ostatnie bariery kołtuństwa. Pozazdrościć pewności siebie wizjonerom przekonanym, że kolejnym prezydentem zostanie ktoś a la drag Queen.

A pointując optymistycznie, żywię nadzieję, że na zmierzch tej ekipy nie będzie trzeba czekać do Sądu Ostatecznego. Już nie takie ansamble liczyły na tysiącletnie panowanie. Jednak by wrócić do władzy, szeroko pojęta prawica, określenie zjednoczona byłoby dzisiaj, niestety, oksymoronem, musi przeanalizować antycypacyjne lektury, że zacytuję na zanętę: „miałeś chamie złoty róg”. Polecam także bajki Krasickiego, zwłaszcza tę o wadzących się wilczkach. Nie od macochy byłoby też przewertowanie jakiegoś podręcznika psychiatrii klinicznej, z jasno zdefiniowanymi cechami durni, kretynów oraz idiotów, potocznie zwanych debilami. A potem, jak mawia główny wróg kosmopolitycznych elyt III RP: Alleluja i do przodu!
 
Sekator
 
Ps.

-- Ciekawe - mruczy mój komputer - czy komentatorzy skoków narciarskich wezmą przykład z politycznych klakierów pstrokatej koalicji?
-- W jakim sensie - pytam, choć znam odpowiedź, ale nie chcę odbierać analitycznej satysfakcji Eustachemu.
-- No, czy odtrąbią sukces naszej ekipy w mijającym właśnie sezonie - odpowiada z nutką zarozumiałości.
 
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

27-03-2024 [21:27] - NASZ_HENRY | Link:

  

Internet jeszcze  pokaże niejednemu, tfu pokarze niejednego😉