Zacznijmy poważną dyskusję o POLEXICIE

Czy to, że jestem szczerym patriotą oznacza, że jestem także paskudnym nacjonalistą (w skrócie nazi )?

Tak przynajmniej twierdzi Sprytna Ulka von der LEYEN.

Właściwą klapkę w mózgu otworzył mi Wojtek Cejrowski w rozmowie z biednym, zastrachanym Krzyśkiem Skowrońskim (a kiedyś był to taki dzielny wojownik...)
Przyłączam się więc do naszego Bosego Kowboja i zgadzam się:

Trzeba z tej paskudnej Unii jak najszybciej (bo moment jest dobry) wyp***dalać – że użyję stylu pani rzecznik lewicy, Anny Marii Żukowskiej.

Przyznam, że już od dawna się wahałem; a nawet boleśnie biłem się z myślami. Rozważałem za i przeciw. Głównie podobał mi się Układ z Schengen. Reszta już nie tak bardzo. Lecz od słynnego "Ulica i Zagranica" zupełnie to stowarzyszenie przestało mi się podobać. Ba... podobać... Od tego nieszczęsnego roku pańskiego 2015, gdzie euforia pogonienia tych lewackich typów na drzewo nas zaślepiła, rok po roku, stosunek do wymarzonego Zachodu, reprezentowanego przez Unię Europejską, zaczął się zmieniać. Coraz bardziej negatywnie ten świat wyglądał, jako że w Polsce przez lata dyktatury komuny i potem rządów postkomunistycznych cwaniaczków pod kuratelą różnych ubecji, uopowców i wsioków, świat poza graniczną Odrą był dla nas wymarzoną krainą miodem i mlekiem płynącą..
Dla mnie ten mityczny 'Zachód', to nie była jakaś prowincjonalna wizja marzyciela o Raju Wolności i Dobrobytu. Od 35 roku życia pracowałem już poza krajem. I aż do emerytury za granicą. Praca na morzu pozwalała mi poruszać się po całym świecie. Poznać bogactwo i poznać nieprawdopodobną nędzę. Takie życiowe doświadczenia powodują, że powoli już nie chcesz tego Nowego Jorku, pięknego Rio De Janeiro i uroczego Kapsztadu, bo wolisz miejsce, gdzie się urodziłeś – Polskę, Gdynię...
Czujesz to całym swym jestestwem, że tylko tu jest twój prawdziwy dom.
Chyba tak właśnie buduje się najlepiej i najmocniej prawdziwy patriotyzm.

Od wygranej w wyborach prawicowej, konserwatywnej partii PiS i prezydenta Dudy, powoli, nieco siermiężnie, czasami nawet naiwnie i niezgrabnie, coś zaczęło się zmieniać. I to wszystko zaczynało iść w dobrym kierunku. Mimo, że pod górkę i raczej wyboisto.
Lecz także od tego zwycięstwa 2015 do ubiegłego roku zostaliśmy zmuszeni nieustannie się bronić i bezsensownie marnować czas i energię, omijając przeróżne kłody rzucane Polsce pod nogi przez Brukselę i Berlin.

A w roku 2020 Ziemię ogarnęła pandemia. Nie żadna dżuma, czy cholera, tylko tajemniczy, nieznany wirus. Na dodatek pochodzący nie z Afryki, nie z lasów tropikalnych Amazonii, tylko z Chin. Do dzisiaj, niemalże po pięciu latach, nie wiemy jaka jest geneza tego nowoczesnego SARS-CoV-2. I dzisiaj, nie widomo jeszcze jak długo, cierpimy nadal przez to gówno – które zawdzięczamy niechlujstwu i tandecie chińskiego laboratorium, choć... może to był taki eksperyment Państwa Środka, testujący jak z premedytacją uderzyć w resztę świata.

Uczestnicząc w tym cyrku pandemii, widziałem co się dzieje i jak sobie radzi Unia Europejska. Właściwe Unia nie radzi sobie kompletnie. To każde państwo członkowskie radzą sobie indywidualnie. Burdel wytworzył się niesamowity.
To wtedy właśnie już w sposób zdecydowany uznałem, że Unia to jakaś pomyłka. Pic na wodę. Berlińsko – Brukselski kartel – mafia, która chce zdobyć wszystko co się da, a ludność europejskich narodów zapędzić do poddańczego kieratu, okraść ze wszystkiego i zmusić do klasycznej funkcji "chłopa pańszczyźnianego".

I wtedy zacząłem kombinować, jak się z tej gangsterskiej szulerni wymiksować tak, by mi na dowidzenia nie poobcinali palców, albo jeszcze gorzej – obcięli to na dole i wsadzili do ust, bym się zadławił na śmierć. By inni widzieli, że od mafii uciec nie można.

Wiedziałem wtedy już bez najmniejszej wątpliwości, że my, Polacy, wyjście mamy tylko jedno - wyjście z Unii. I to szybko. W podskokach.
Bo ci mafiosi zrobią z nami to, co nawet Hitlerowi się nie udało.

Właśnie mija całe pięć miesięcy, jak przez swoją durnotę i pychę; przekonanie, że już nikt im nie podskoczy i rządzić będą tak długo, jak tylko będą chcieli, Prawo i Sprawiedliwość dało dupy i przerżnęło wybory. Każdy ma swoje własne wnioski, dlaczego tak się stało. Nieważne... Lecz to, co w kraju się potem rozpętało, to przerosło nawet moją obrzydliwie bujną wyobraźnię. Choć coś już wyczuwałem, gdy zobaczyłem wtedy, w noc wyników wyborów jak pokazano świętujących zwycięzców – lemingów Tuska – w ich komitecie wyborczym, skandujących ze łzami w oczach – Je**ć PIS! Je**ać PIS!

Po przegranej, przez dwa miesiące niemalże, aż do objęcia władzy 13 grudnia – dokładnie w rocznicę rozpoczęcia stanu wojennego, wielkich aresztowań, czystek i terroru ZOMO – było względnie spokojnie. Choć właściwie to była taka cisza przed burzą.
To, co się potem w kraju rozpętało i praktycznie trwa do dzisiaj, to jakiś pojeb**y horror. Polska wersja "Noc Żywych Trupów".
Rzeczpospolitą opanowały zombie – istoty bezmózgowe, tylko żądne krwi, destrukcji i niszczenia.
Każdy ugryziony przez nich przyzwoity Polak zamienia się w takiego samego potwora.

Od tamtego czasu czuję się jakbym nagle znalazł się w sennym koszmarze, którego scenariusz opracował Franz Kafka. Albo Philip K. Dick pisząc proroczo dystopię "Ubik", gdzie wszystko jest ułudą, widzimy "maskony", czyli nie rzeczywistość, jaką jest naprawdę, tylko taką jak ją rysują inżynierowie od manipulacji społeczeństwami i już prawie władcy naszych wszystkich umysłów. I co ważne – wszystko to ma nas cieszyć i nam się podobać. Masz mlaskać ze smakiem i się oblizywać, jakbyś właśnie skonsumował ulubionego steka, lub świeżą ostrygę, gdy naprawdę wpieprzyłeś paskudną larwę wstrętnego robala.

Nie mogę się jeszcze w pełni połapać, czy to, co właśnie widzimy; a ja pilnie obserwuję i staram się znaleźć pewną logikę i właściwe wnioski; to naturalna utrata rozumu, niemalże człowieczeństwa, jak to miało miejsce z zarazą w roku 994 w Akwitanii, gdzie sporysz – pasożytniczy grzyb zboża, objął zarazą setki tysięcy ludzi, pozbawiając ich właśnie umysłu, i zabijając 40 tysięcy zarażonych.
Bo takiej ilości głupców – i to u władzy, jak też wśród wyjącego motłochu, jeszcze nigdy nie widziałem. Co gorsza – to dzieje się nie tylko w naszym kraju, lecz prawie w obrębie naszej całej umierającej cywilizacji łacińskiej. A wzorem takiego szpitala niebezpiecznych wariatów jest dla mnie Parlament Unii Europejskiej.
Myślę też alternatywnie: - może właśnie tak ma być - co wszyscy widzimy - bo wszystko to zostało starannie przygotowane, wyreżyserowane; wyprano świadomie mózgi, tworząc głupców, chamów i krzykliwych arogantów.

Jako przyprawiający moją żonę o nerwicę bałaganiarz, mam obsesję na temat porządkowania wszystkiego. Oczywiście teoretycznie, w myślach. W praktyce mam niestety jakieś dziwne zahamowania odnośnie porządku. Toteż w chwilach wolnych medytacji, obecnie najczęściej w wannie z obfitą pianą (mam wstręt do prysznica na stojąco po wszystkich latach na morzu), bawię się w układanie – w czasie i przestrzeni – wszystkiego co się da, choć najczęściej interesuje mnie dynamika przemian społecznych, źródeł przyczyn zmian w życiu, chronologia ważnych zdarzeń i dopasowanie przyczyn do skutków.
Toteż rósł we mnie coraz większy niepokój i zwątpienie, czy bycie elementem właśnie przepoczwarzającej się struktury Unii Europejskiej jest słusznym działaniem. Coraz więcej o tym myślałem.

To był proces ewolucyjny. Od pewnej radości i aprobaty w roku 2004, gdy do UE przystępowaliśmy – mieliśmy to poczucie wzrostu wartości, pewnego przywrócenia nas po latach uciemiężenia pod ruskim butem, do klubu państw europejskich – prawdziwie europejskich z ich całym splendorem, kulturą, swobodami i dobrobytem. To właśnie my – sieroty po bolszewizmie sowieckim nareszcie stajemy się jednymi z NICH. Praktycznie nie myślało się wcale o tych wszystkich zawiłych i, jak się później okazało, niedostrzegalnie podstępnych traktatach, umowach i dyrektywach. Ważna chyba dla wszystkich była wówczas swoboda podróżowania, możliwość wyboru pracy wszędzie na terenie Unii bez zbędnych ograniczeń i oczywiście możliwość dowolnych zakupów gdziekolwiek i przywozu do domu bez tych paskudnych procedur i kosztów celnych.

Inauguracyjna euforia zaczęła dość szybko ustępować. Poznaliśmy, że nie wszędzie jesteśmy witani uśmiechem i przyjmowani z otwartymi ramionami.
Wielu z pracujących za granicą, w obszarach Unii, po pewnym czasie, gdy już nieco okrzepli, zauważyło, że całkiem sporo "ludzi zachodu" po prostu nami gardzi. Uważa nas za dzikich prymitywów. Ludzi mało wartych. Ludzi których można traktować niepoważnie. To bolało.

Trzydzieści lat z czterdziestu na morzu, spędziłem, jak my to mówimy, pod obcą banderą. Co również oznacza, że pracowałem dla armatorów niemieckich, amerykańskich, brytyjskich, szwedzkich i norweskich. Również przez sześć lat dla rządowej firmy Kuwejtu. Za wyjątkiem pełnomorskiego Pacyfiku, zwiedziłem cały pozostały świat. Różne kultury, egzotyczne zwyczaje... Niebotyczne bogactwo i skrajną biedę.
Tyle lat w tylu miejscach tak różnorodnych, rozwinęło moją tolerancję i pewien stoicyzm. Jednakże nie zapomnę, że w tych najbliższych krajach, w Niemczech, Holandii, Belgii, Francji, Danii, czy Szwecji, my Polacy spotykaliśmy się często, z pewnym chłodem. A czasem nawet z ostentacyjną nienawiścią i pogardą. Przykre to było, ale armator płacił dobrze i to on doceniał naszą pracę i naszą wartość.
Po latach zrozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego istniała taka postawa wobec nas, gdy nie daliśmy żadnych powodów, by nami gardzić. Widząc nasz wysiłek i wiedząc, że jesteśmy właśnie u nich, bo w kraju było kiepsko i raczej biednie, oni bez kozery prezentowali nam ten jakże niemiecki schadenfreude – tą złośliwą przyjemność z cudzej biedy.

Odkryłem jeszcze więcej. My byliśmy lepsi!

Mieliśmy znacznie więcej wiedzy, umiejętności, sprytu i twórczego myślenia.
Gdy współpracowałem z francuskim, czy niemieckim inżynierem, który mniej więcej reprezentował mój poziom zawodowy, to widziałem, że mam do czynienia z kimś, kto potrafi poruszać się wyłącznie w zakresie i sztywnych ramach konkretnej instrukcji. My natomiast potrafiliśmy działać niestereotypowo, konstruktywnie i innowacyjnie.
Szefostwo podziwiało, a współpracownicy zgrzytali zębami.

Gdyby to było tylko raz, drugi, trzeci... Pojąłem wtedy, że my tam nie pasujemy. I długie lata nie będzie równości między nami a ludźmi Unii.
Przestałem brać kontrakty z obszaru UE. Ostatnie dziesięć lat – dziś wiem – najszczęśliwsze i najbardziej satysfakcjonujące lata na morzu, spędziłem pod flagą norweską. Także przy owocnej współpracy z Amerykanami.

Z takim życiowym doświadczeniem, osobistymi przemyśleniami i przeżytymi emocjami dzisiaj mogę się tylko głośno pytać - CO MY W TEJ UNII JESZCZE DO CHOLERY ROBIMY?!

Jesteśmy za przyzwoici, jesteśmy (sic!) za uczciwi. Jesteśmy też poczciwi, naiwni i prostolinijni.
Lata pod bolszewickim butem nie nauczyły nas jak współżyć z gangsterami i szubrawcami. Zwłaszcza z tymi w białych i niebieskich kołnierzykach.
Po 13 grudnia ubiegłego roku czara się przelała. Zachód – ten brukselsko-berliński, a kto wie, czy również przy współpracy Moskwy zainstalował u władzy ludzi, o których można powiedzieć tylko jedno z pełną pewnością: - oni nie pracują i rządzą dla dobra Polski i Polaków. Wszystko co dotychczas robią – i będą nadal robili, aż zakończą zlecone zadanie, to precyzyjne wykonywanie praktycznie odwiecznego, pruskiego kiedyś, a teraz niemieckiego projektu, całkowitego zniszczenia Rzeczpospolitej.

Fakt, to co dzieje się właśnie w Polsce jest dziwne, wprost absurdalne. Lecz wiemy dobrze, że jest to początek realizacji projektu dla całej wspólnoty Unii Europejskiej.
Dlaczego Polska poszła na pierwszy ogień maszyny do anihilacji? Czy z powodu odwiecznej nienawiści Prusaków, kiedyś zmuszonych do złożenia nam hołdu, czego nigdy nie puszcza się płazem, hołdu Rzeczpospolitej i tych paskudnych podludzi Polacken? Czy może tylko dlatego, że właśnie w tym kraju, najsłabszym psychicznie, wiecznie indoktrynowanego i dręczonego społeczeństwa, udało się zebrać zespół najemników – putinowskich "zielonych ludzików", z całkowicie wiernym i lojalnym berlińskiej władzy, skrajnie patologicznym psychopatą? Tej Bandy Ryżego, która na rozkaz pójdzie po trupach do celu. Czy to właśnie dlatego dzieje się teraz to co widzimy i co może wszystkim rozsądnym spędzać sen z powiek.

To co wydaje się nam, że widzimy i napawa nas niepokojem, a coraz większą liczbę ludzi wstrętem, ta władza Unii ze skorumpowanym do cna parlamentem, z komisarzami komisji i wodzusiami neobolszewickich partyjek, to tylko fikcja, bajeczka dla naiwnych maluczkich. Po prawdzie nie widzimy i nie wiemy tak naprawdę nic. To, jak to określają profesor Modzelewski i doktor Bartoszewicz, państwo abstrakcyjne w sensie orwellowskim. Nie wiemy kto naprawdę rządzi, kto podejmuje decyzje i po co to robi. Dlaczego chce zniszczyć życie człowieka, każdego obywatela – tego dopiero co poczętego zabić zabiegiem aborcji, a tych u schyłku życia łaskawie uraczyć eutanazją.
A wszystkich od narodzin do śmierci pozbawić wolności, pozbawić własności – i co najgorsze – autonomicznej świadomości.

Zapomnijmy o tych Marksach, Leninach i Spinellich i poszukujmy kogoś, kto dzisiaj decyduje jak najgorszy tyran o życiu i śmierci milionów, tak obecnie pogardzanych, białych ludzi.
Czy to paskudny staruch Klaus Schwab w szwajcarskim Davos ze swoim izraelskim przydupasem Yuvalem N. Haraim. Może jednak to Bill Gates i reszta rozpaskudzonych bogactwem, jak nigdy na świecie kolesi z Big Tech. Lub ci jeszcze bardziej bogatsi – władcy z tych enigmatycznych Black Rock, czy Vanguard. Bo Przecież nie tacy durnie jak Olaf Scholtz, Emmanuel Macron, król Karol, Joe Biden, albo Justin Trudeau. Albo nawet ten potwór Putin, czy skośnooki cwaniak Xi.

Kto ma nas – Polskę i Polaków – wchłonąć, skonsumować i wypluć resztki?
Przecież nie Banda Ryżego. Przecież nie ta patologia z Brukseli i Berlina.
W tym rzecz, że nawet dokładnie nie wiemy, kto chce nas pozbawić najważniejszych i najbardziej cennych atrybutów człowieczeństwa: - wolności, prawa do własności i własnej, niekontrolowanej świadomości.

Zaczynali małymi kroczkami, lecz oni też mają presję czasu, bo nieco się obawiają wyników czerwcowych wyborów unijnych, więc dali kopa na pedał gazu. Dlatego my również nie mamy już na co czekać. Nie ma już uspokajania typu: - Spokojnie panowie. Kto się spieszy, to się diabeł cieszy. - jaką to właśnie filozofię lubią prezentować przywódcy konserwatystów, Prezes Kaczyński i prezydent Duda. Uważacie Państwo, że mamy jeszcze czas?

Nie mam wątpliwości, że zaraz odezwie się nasz tradycyjny Chór Wujów i wiecznie zaniepokojonych Koleżanek, którzy będą rozważać i wykrzykiwać: - No dobra. Ale jak to zrobić?! Jak wyjść z tej Unii, aby samo wyjście nas nie zniszczyło. Wielokrotnie bogatsza Wielka Brytania odeszła i jeszcze dzisiaj, wiele lat po tym, cierpi społecznie i gospodarczo. A my mamy dać radę?

Nie odpowiem jak wyjść, bo to nie moja działka. Lecz wiem, że jest w kraju wiele wybitnych ludzi, niewystraszonych ostrożnych sklerotyków, czy miłośników kompromisu za wszelką cenę, którzy są w stanie skutecznie uwolnić nas od szykujących się do zjedzenia Polski.
To już właściwie krok na jutro. Dzisiaj musimy wszelkimi sposobami zabezpieczyć i nie dopuścić by nam odebrano tego, co jeszcze mamy. A jest tego sporo:
Nie pozwolić by odebrano rozum naszym dzieciom.
Nie pozwolić, by odebrano nam naszą złotówkę i tony złota, które zabezpieczają nasze finanse.
Nie pozwolić, by odebrano wielkie narodowe projekty, które mają nas dźwignąć na jeszcze wyższy poziom na świecie. Nie zapominajmy, ze już dzisiaj jesteśmy na 21 miejscu najbogatszych państw świata. A ktoś pamięta gdzie byliśmy po upadku komuny?
Nie pozwolić by odebrano nasze zdolności do obrony bezpieczeństwa. Tylko siła militarna jest w stanie zapewnić pełną suwerenność.

Wyjaśnię jedno: - nie jestem przeciwnikiem zjednoczonej traktatami Europy. Lecz wyłącznie w stylu EWG – Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, tak, jak sobie to wyobrażał Robert Schuman.
Sprzeciwiam się i nawołuję do sprzeciwu wobec obecnej Unii Europejskiej, mafijnego gniazda lewaków, zakłamanych, nieuczciwych, chciwych i skorumpowanych. Unii dla których jesteśmy czymś, co chcą wyłącznie skonsumować. Nas zniszczyć i zabrać nam wszystko.

.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika tricolour

25-03-2024 [09:07] - tricolour | Link:

@MM

No to wymienił Pan, że mąż - co oczywiste - pije i bije, na rodzinę nie łoży, ogląda telewizor z piwem w ręce, zdradza, słowem "nie podejmuje obowiązków wzajemnie przyjmowanych i przekazywanych", a żona jest święta jak ta lelija. I trzeba rozwodu, bo żona się dusi w tak toksycznym związku. 

To teraz jeszcze proszę - może być w punktach - jak sobie żona wyobraża rozkład win i wynikający z tego: podział majątku, aktywów, pasywów, opiekę nad wspólnymi dziećmi, alimentację. Oraz oczywiście swoją przyszłość: jako samotna matka szukająca rozpaczliwie portek czy dumna singielka zabijająca wieczornymi drinkami świadomość życiowej porażki?

Albo inaczej: co po rozwodzie? Jest tu jakiś mądrala, którego myśl sięga dalej?

Obrazek użytkownika Marek Michalski

25-03-2024 [10:06] - Marek Michalski | Link:

@Tricolour Umowy międzypaństwowe nie są małżeństwem z miłości. Nie ma powodów do emocji. Są powody do rezygnacji z destrukcji.
Co dalej?
1. Odzyskanie suwerenności i reforma państwa.
2. Koniec z degradacją gospodarki pod ideologicznymi pretekstami.
3. Odzyskanie suwerenności energetycznej tym ważniejsze, że mamy zagrożenie wojną.
4. Współpraca gospodarcza  z UE, w tym z Niemcami, które uzależniły się od dostaw podzespołów z Polski jak od Chin (tylko różnica w odległości).
Czerpanie korzyści z degradacji gospodarek unijnych bo rynek nie znosi próżni. Trzeba się liczyć z wciąganiem Ukrainy w orbitę UE.
5. Otwarcie na współpracę bilateralną ze światem, który istnieje poza UE, w tym z Wielką Brytanią, z gospodarkami wzrastającymi na innych kontynentach.
Korzystanie i tracenie na barierach w transporcie lądowym Europy.

Obrazek użytkownika tricolour

25-03-2024 [11:46] - tricolour | Link:

@MM

Nie przekonał mnie Pan, że wie, czego chce.

1. Suwerenność mieliśmy odzyskiwać podczas zaborów, gdy Polski nie było. Potem po II WS gdy w każdym mieście stał ruski garnizon. Teraz też? Na kolanach prosimy o wojska amerykańskie przecież. Za każdym razem jest taka sama potrzeba odzyskiwania suwerenności?

2. Degradacja gospodarki bierze się z potrzeby posiadania zachodnich rzeczy, a nie ich wciskania,  Golfów, Passatów i serków z Lidla siłą na ulicach....

3. Odzyskiwanie suwerenności energetycznej polega na budowaniu elektrowni, a nie zamykaniu istniejących oraz plajtowaniu Rafako.

I tak dalej.

Generalnie mówi Pan, że potrzeba zbudować dwa miliony polskich samochodów elektrycznych, po czym kończy na ściernisku, po wycięciu lasu pod fabrykę, której nie umiemy zbudować i wyposażyć. 

 

Obrazek użytkownika Władysław Ludendorf

25-03-2024 [06:02] - Władysław Ludendorf | Link:

jak nie nie toleruję @tri za pogardę i chamstwo, tak muszę przyznać mu rację. To to samo, o co zapytał dr Bartosiak, kim chcą być Polacy? Mówił, że Turcy wiedzą, Rosjanie wiedzą, Węgrzy wiedzą, a Polacy nie. Pozostaje "suma prywaty". Jak dla mnie możemy pozostać w unii i być niezależni nie biorąc od niej dotacji (czyli być płatnikiem netto), tak to nie proste, wymaga wysiłku, w pewnych sprawach arbitrażu wto. ale żeby to zrobić to trzeba chcieć być kimś więcej niż tutejszym. A po ostatnich wyborach osobiście nie widzę innej przyszłości dla tutejszych i w czasie dekoniunktury powrócimy do patologii lat 90tych. Co ładniejsze dziewczyny w firmie dziwex, a mężczyźni w mafii albo jako niewolnicy na plantacjach.

Obrazek użytkownika jazgdyni

25-03-2024 [07:19] - jazgdyni | Link:

@Władysław Ludendorf 

Witam

Wyjście z Unii rozważam dlatego, bo to, co ona dzisiaj reprezentuje i jej stosunek do nas, wskazują, że dano nam miejsce poza obszarem, gdzie można mieć coś do powiedzenia. Oczywiście, gdyby Unia sie zmieniła i zdecydowanie poparła suwerenność wszystkich członków, to można by mysleć o pozostaniu w tej strukturze.

Faktycznie nie mamy sprecyzowanej tożsamości. Czyli mamy problem kim chcemy być, Proszę zauważyć, że większośc dyskusji, debat i nawet rozmów przy stole jest o przeszłości i sensacjach dzisiejszych zdarzeń. Praktycznie brak rozważań o naszym jutrze. Nie mówiąc już o strategicznym planowaniu.

Jestem przekonany, że obecna władza ma zmielić Polskę i to mielone podać Niemcom i Unii na sznycle i klopsy.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

25-03-2024 [14:06] - Imć Waszeć | Link:

Zapominacie Panowie o jednym małym fakciku. Wyjście z Unii w większym gronie całkowicie zmienia zasady gry. Czyli np. gdyby w czasie tzw. Brexitu razem z GB wyszły trzy inne państwa, to powstałyby zręby jakiegoś innego porozumienia państw. Ale "my" woleliśmy siedzieć pod miotłą i stąd teraz ten syf mentalny zwany pospolicie kacem moralniakiem. I najważniejsze: nie będziemy już nigdy wychodzić z żadnej Unii Europejskiej, bo już jej nie ma od dawna. Jest Czwarta Rzesza Niemiecka, jej dyktat i skolonizowana za pomocą jurgieltu Generalna Gubernia na terenie Polski, od lat zajmująca się głównie zaostrzaniem praw, mnożeniem zakazów i nakazów, a przede wszystkim gnojeniem Polaków za każde drobne przewinienie jak np. grabienie i palenie liści w ogrodzie. Czy to coś Panom mówi?

Obrazek użytkownika Władysław Ludendorf

25-03-2024 [18:20] - Władysław Ludendorf | Link:

największą ironią jest to, że za czasów GG była nadzieja. Polacy wiedzieli kim są i czego chcą a szmacenie się nie było w dobrym tonie, a teraz to sexworkers chlubiący się swoją profesją (to o tych 60%).

Obrazek użytkownika sake3

25-03-2024 [09:11] - sake3 | Link:

@jazgdyni........Do wpisu z wczoraj   23:35.......Autor pyta kim są dzisiaj profesorowie.Autorytetami jak kiedyś?Pewno są tacy,ale niewidoczni,a ich dorobek naukowy oceniany tylko pod względem poprawności politycznej,a nie jako pasja mysliciela,badacza czy krzewiciela wiedzy.Nie musimy daleko szukać przykładów upadającego prestiżu dzisiejszej kadry naukowej,sami z dumą pokazują swoją miernotę.Profesorowie na usługach doradzają j szukają sposobów na usunięcie demokratycznie wybranego prezydenta ,czy delegalizacje innych partii profesorowie którzy zamiast kształcić studentów parają się polityką,wprowadzaniem nowych moralnych trendów i obyczajów posługujac rynsztokowym językiem,którzy dla kilku grantów są gotowi na każdą podłość.Znamy ich? Oczywiście.Są wybitni prawnicy którzy dla przypodobania się władzy bez zażenowania powiedzą,że środowisko sędziowskie oczyści się samo.Ten upadek a wrecz degrengolada środowisk naukowych powoduje ,że narasta chaos i niewiara w to że może być kiedykolwiej lepiej czy choćby uczciwiej.W tym wytworzonym chaosie trudno jest przeciętnemu obywatelowi stwierdzić czy chociażby Polexit jest koniecznością czy tylko niepotrzebną mrzonką.

Strony