Ograniczenie liczba znaków nie pozwoliło mi umieścić w tytule „logika” Bartoszewskiego. Ale pal licho, drapieżny staruszek jaki jest, każdy widzi. I można wierzyć w to jego szczere wyznanie, że widok niemieckiego oficera na warszawskiej ulicy w czasie okupacji była dla niego wytchnieniem w chwilach permanentnego strachu przed sąsiadami gdy kupował o tę jedną bułkę więcej niż zazwyczaj. W końcu chyba to on wie najlepiej jak reagował gdy na ulicy widział niemiecki mundur. I trzeba przyjąć do wiadomości także i to, że przyjmował na wiarę, iż tamci umundurowani Niemcy nie są żadnym złem wcielonym a jedynie „wykonują rozkazy”.
Ale można też nie wierzyć i przyjąć że starszy pan albo nie wie co mówi albo mówi to co wie, że się spodoba.
To po prostu kwestia wiary. Ale nie o wierze będziemy mówić lecz o ocenach. One, tak jak i wiara, są kwestią indywidualną. zarówno jeśli chodzi o ich formułowanie jak też o publiczne wygłaszanie.
Prawdą jest, że wygłaszanie ocen jest czynnością dość niebezpieczną. Zawsze i wszędzie pociąga za sobą rozliczne niebezpieczeństwa i pułapki. na naszym, polskim podwórku, tym takim bardziej europejskim a może nawet i światowym, najpoważniejszą rafą na która można się wpakować jest wcale nie to, czy ocenimy kogoś sprawiedliwie ale to kogo ocenimy. Niektóre osoby mają, że się tak wyrażę, zamknięty katalog ocen dopuszczalnych, który nie przyjmuje absolutnie nic poza wisami w rodzaju „genialnie” albo „oh, jak wspaniale!” Nawet jeśli oceniana osoba, tak, jak w tym przypadku uświadomiony po latach przez pana Grossa w kwestii „prawdziwego oblicza” wielkiej wojny i uwikłanego w nią polskiego narodu staruszek zdradza ewidentne przejawy rozmiękczenia mózgu.
Marta Kaczyńska właśnie testuje tę nie uwzględniającą żadnych wyjątków zasadę za sprawą brylującego od jakiegoś czasu „wybitnym intelektem” pana profesora Nałęcza. O którym, jak często wspominała moja mama mająca przyjemność oglądać to w telewizji, sam „mędrzec Europy” Lech Wałęsa miał się onegdaj wyrazić „w życiu nie widziałem głupszego profesora” . I coś jest chyba na rzeczy.
pan Nałęcz „wyjechał” z grubej rury. Wedle niego Marta Kaczyńska wykazała się ignorancja o takiej skali, że aż uskrzydlającą. I skompromitowała się niewyobrażalnie. Oczywiście skompromitowała się ośmielając wyrazić swa opinię na temat tego, co w sprawie nikczemnych zachowań Polaków w czasie wielkiej wojny miał staruszek Bartoszewski do powiedzenia Niemcom. Wedle pana Nałęcza „Apelowałbym o umiar i rozwagę, bo jeśli chce się wypowiadać na temat II wojny światowej, trzeba zgromadzić na ten temat jakąś wiedzę. (...) Myślę, że mało jest w Polsce najwybitniejszych badaczy, którzy by się ośmielili korygować wypowiedzi Bartoszewskiego na temat II wojny światowej"*
Szczególnie ciekawe jest to ostatnie zdanie pana Nałęcza. Wskazujące na to, że z odwagą naszych luminarzy nauk historycznych nie jest najlepiej. Wszak wspomniane „wypowiedzi Bartoszewskiego” aż proszą się może nie o „korygowanie” ale o kilka zapytań. Choćby o to, czemu pan Bartoszewski udzielał się w polskim a nie niemieckim ruchu oporu jeśli wręcz nie w niemieckiej armii. Wszak wtedy miałby ten komfort, że zamiast koszmaru przebywania wśród skażonych genem delatora Polaków zażywałby przyjemności obcowania z niemieckimi żołnierzami. Którzy nie mieliby wówczas przecież najmniejszego powodu a więc i rozkazu ku temu, by chcieć pana Bartoszewskiego aresztować. No chyba, że pan Bartoszewski to oczywisty masochista lubiący się czuć niekomfortowo. A szkoda, gdyby on a z nim reszta społeczeństwa zrobiła co sugeruję, wojna i okupacja byłaby oczywistą sielanką bo przecież wtedy nikt by z Berlina, z kancelarii Rzeszy nie zasypywał tych wspaniałych chłopaków w mundurach oficerów Wermachtu a może i SS rozkazami aresztowania kogokolwiek. Byłaby istna sielanka!
Wiem, że sprowadzam rzecz ad absurdum. Choć po prawdzie czy aby na pewno ja?! czy raczej ów starzec upierający się by mówić koniecznie to, co się może spodobać i nie potrafiący już korzystać przy tym z sita zdrowego rozsądku.
Ale wróćmy do pana Nałęcza, który nową wizję okupacyjnej historii Polski kupuje bez choćby drobnej uwagi. Tej wyrozumiałości, z którą podszedł do wypowiedzi pana Bartoszewskiego, zabrakło mu gdy zmierzył się z wypowiedzią Marty Kaczyńskiej. Do tego stopnia zabrakło panu Nałęczowi dobrej woli, że dał chyba sobie spokój z próba pojęcia tego, co pani Kaczyńska naprawdę powiedziała. Tak to sobie tłumaczę odrzucając stanowczo diagnozę wygłoszoną jakoby kiedyś przez „mędrca Europy”.
Gdyby jednak wykazał dobrą wolę to chyba bez trudu by do jego umysłu dotarło, że pani Kaczyńska w zasadzie o historii wielkiej wojny mówi niewiele. Ot kilka pytań w rodzaju: „Jak to możliwe, że w okupowanej Polsce można było czuć się pewniej, spotykając niemieckiego żołnierza niż własnego rodaka?” albo „Hitlerowskie Niemcy nie były takie złe?” „Za udzielanie pomocy Żydom karali Niemcy czy Polacy?”. Zaznacza przy tym rzecz fundamentalną. Która z perspektywy osoby w jej wieku, bez względu na to, czy mieszka w Polsce czy, co bardziej oczywiste, w Niemczech, mówi wprost zadając takie pytania „Nie rozumiem”. A i przy tym zastrzega, że „Nie mam prawa oceniać tamtych czasów, tak jak mogą to czynić osoby, które doświadczyły wojny.”**
Cała reszta wypowiedzi dotyczy konsekwencji tego znakomicie zaznaczonego „Nie rozumiem”. Bo za nim stoi wyjaśnienie z czego biorą się tak często znajdowane w światowych mediach „polskie obozy koncentracyjne”. Szkoda, że umiaru i roztropności pana Bartoszewskiego usiłuje uczyć ktoś, komu los oszczędził takiej lekcji, jaka była jego udziałem. Że robi to osoba, która teoretycznie powinna „kupować” czy tam „łykać” pana Bartoszewskiego „prawdę” o okupacji jak przysłowiowy pelikan. Albo jak pan profesor historii Nałęcz. Który zdaje się nie mieć wątpliwości, że w czasach okupacji niemieckie mundury na ulicach służyły temu głownie by się odstresowywać z wszechogarniającego lęku podczas powrotów z zakupów w piekarni pomiędzy polskie” wściekłe psy” mieszkające po sąsiedzku.
Panu Nałęczowi zaś należy poradzić, by, zanim zdarzy mu się kogoś ocenić, starał się doczytać do końca to, co ma być podstawą oceny. A jeszcze lepiej by próbował to na dodatek pojąć. I niech pamięta, że jeszcze bardziej uskrzydla głupota. Czego za jego sprawą co i rusz doświadczamy.
ps. szkoda, że wśród tagów do wyboru brakuje takiego: ZDROWY ROZSĄDEK
* http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/324283,tomasz-nalecz-krytykuje-marte-kaczynska.html#komentarze
** http://niezalezna.pl/6833-autorytet-za-granica
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3799