Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wartości, wspomnienia i przyszłość.
Wysłane przez Archiwum w 17-04-2015 [23:11]
Pani Anastazja zmarła mając sto dwa lata. Pochodziła z okolic Targowicy na Wołyniu.
Była przyjaciółką mojej Babci Ani. Dobrze pamiętam tę łagodną, zawsze uśmiechniętą Panią,
z wianuszkiem siwych włosów, upiętych ze starannie zaplecionego warkoczyka.
Nigdy nie zapomnę Jej wspomnień o mężu, który był policjantem. Z Miednoje nie wrócił.
Trudno zapomnieć opowieści o podróży koleją na Syberię. O służbie w szpitalu polowym
i opiece nad dziećmi – sierotami i chorymi, w Iranie, gdzie trafiła z Armią generała Andersa.
Pamiętam promieniującą dobroć i życzliwość. To było wprost wzruszające.
Nadal jeszcze to czuję wspominając Panią Anastazję.
We wszystkich swych wspomnieniach o minionych, tragicznych czasach i o ludziach,
z którymi się zetknęła, z łatwością każdy mógł zauważyć wyjątkowy szacunek, jaki Pani Anastazja miała do wszystkich. Było w tym coś wręcz z uniżoności, jakby podziw dla drugiego człowieka, choćby mówiła tylko o bliżej nieznanym robotniku kolejowym.
Szczególnie zaś brzmiały słowa Polak, Polka, z Polski, Polskie, Polska …, jakoś tak radośnie,jakby to było dla Niej samej zaszczytem, że znała te osoby.
I jeszcze słowo „dzieci”. Wypowiadane niezwykle miękko, z tym charakterystycznym wschodnim zaśpiewem, który niwelował dźwięk „z”,przykrywając go lekkim „i”. Nie potrafię tego napisać, ale wciąż to słyszę …Pani Anastazja nie miała własnych dzieci. Nie mając pewności co do losów męża, do końca życia pozostała mu wierna. O dzieciach mówiła zawsze z czułością, wyrozumiałością i troską.
Opowiadała kiedyś, że w dzieciństwie maiła koleżankę, córkę sąsiadów, Halinkę. Bawiły się razem dość często, bywając u siebie.
Pewnego razu, mała wtedy Anastazja ( miała wówczas może pięć, może sześć lat ), wróciła od przyjaciółki bardzo szczęśliwa. Powodem tego szczęścia była piękna, nowa lalka, którą to, jak powiedziała mamie, dostała od przyjaciółki. Wieczorem mama podzieliła się wiadomością o prezencie z mężem. Rodzice nie mogli przejść nad tym obojętnie.
Pamiętajmy, że były to okolice roku 1915, jak szacuję.
-To taką piękną lalę dostałaś od Halinki dzisiaj ? – zapytał tata ze zdziwieniem,
- No, tak. Aaa, no … jaa, właściwie to, to ją pożyczyłam. - niejasno tłumaczyła dziewczynka,
- A czy Halinka aby wie, że ty tę lalę pożyczyłaś sobie ? – upewniała się mama,
Mała się rozpłakała nie wytrzymując dłużej nacisków „śledczych”.
Rodzice wyjaśnili córce co zrobiła, jak to wygląda i uspokoili jej obawy przed karą.
Tata wyjaśnił, że jedyne wyjście i odkupienie winy, to oddanie lalki i przeprosiny i Halinki,
i jej rodziców. Oczywiście musiała to zrobić sama sprawczyni całego zamieszania …
„Dura lex, sed lex”. Mała Anastazja dzielnie przeżyła tę próbę odwagi i pokory.
Do sąsiadów poszła, lalkę oddała, przeprosiła i długo się dziwiła, że rodzice Halinki wcale nie krzyczeli.
Pani Anastazja pamiętała dobrze ten dzień. Jednak nie było to dla Niej wspomnienie złe.
Była wdzięczna tacie, że w ten stanowczy i prosty sposób, pokazał córce, co to znaczy uczciwość,
szacunek dla innych, ich własności oraz szacunek do samej siebie.
Wartości, które mimo upływu lat, nie zmieniają się.
* * *
Dzisiaj widziałem dwa odcinki serialu „Rodzinka” …
Gdy ktoś mnie zapyta o moje wrażenia, to odpowiem, że wielki, wielki smutek.
A dlaczego smutek ? Dlatego, że chamstwo, egoizm, bezczelność, kłamstwo, cynizm, roszczeniowość, bezwzględność, głupota, podłość, cwaniactwo, wyrachowanie ...
Komentarze
18-04-2015 [08:53] - NASZ_HENRY | Link: Jednym słowem Karolak ;-)
Jednym słowem Karolak ;-)
18-04-2015 [09:04] - Piotr Jelicz (niezweryfikowany) | Link: Witam Pana, żeby to tylko o
Witam Pana,
żeby to tylko o aktora chodziło, to mały pikuś byłby.
Pozdrawiam.