Komisariat przy Wiejskiej rusza do ataku na wrogów

W oczekiwaniu na inaugurację nowej ery w krajowej polityce, trwa bełtanie medialnych zbuków. Nie używam zwyczajowego w takim kontekście określenia: bicie piany, gdyż tę czynność uważam za bardziej szlachetną. Czyli, niczym w piosence, tak naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca. Bez przesady.
Bossowie demokratycznych ugrupowań podpisali przed kamerami ramową umowę koalicyjną. W ramach tkwi na razie głównie zagruntowane płótno. Pośród nielicznych konkretów pięciu mężów stanu potwierdziło, że dla nowej władzy najistotniejsze będą prawa kobiet. I słusznie, my faceci wiemy najlepiej czego oczekują nasze panie. Nie jest to zresztą polityczna specyfika. Szefem WTA, federacji zawodowych tenisistek jest 68-letni Steve Simon. A trenerami sportsmenek, zwanych przez genderystki sportowczyniami, są w większości mężczyźni.
Kursuje też sporo plotek o personaliach. Rotacyjna na przykład ma być funkcja marszałka sejmu. Feminatyw jest w tym przypadku zbędny, bo obaj rotacyjni kandydaci to mężczyźni. W prezydium senatu zmiany w stosunku do pierwotnych ustaleń nastąpiły jeszcze przed pierwszym posiedzeniem. Liderzy koalicji rozważają czy posadzić Elżbietę Witek w fotelu wicemarszałkini sejmu czy postawić przed Trybunałem Stanu. Dumają też jak zawlec tam Adama Glapińskiego… I rezerwują zapewne bilet lotniczy do Brukseli dla Włodzimierza Karpińskiego, który niespodziewanie z aresztanta stał się europarlamentarzystą. Z należytym szacunkiem przyznaję, że będzie pasował tam jak ulał.
Zatem coś tam się dzieje, ale Robespierzy z mandatami do władania landem, wróć, jeszcze suwerenną Rzeczpospolitą, grożą, że prawdziwe tsunami dopiero nadciąga. Bowiem tuż po przejęciu przez nich pełni rządów nastanie czas prawa i sprawiedliwości, jak we Francji pod koniec XVIII wieku, w Rosji w 1917 roku, w Niemczech po chwilowej klęsce Trzeciej Rzeszy czy wreszcie w Polsce po upadku(?) komuny. No, może nie posypią się głowy prawicowych ortodoksów? Może bonzów  reżymu z Nowogrodzkiej nie spotka los rodziny carskiej zmasakrowanej w jekatierinburskiej piwnicy? A czeka ich jedynie infamia, jaka spadła po roku 1989 na Jaruzelskich, Kwaśniewskich, Kiszczaków, Millerów, Urbanów, Cimoszewiczów? Żartowałem.

No to jeszcze przez kilka akapitów pozostanę we frywolnym nastroju.
”Ugrzązł wóz, ani ruszyć już się nie mógł w błocie;
Ustał furman, ustały i konie w robocie.
Truteń, który na wozie siedział wtenczas prawie,
Sądząc, że był ciężarem w takowej przeprawie,
Pomyśli sobie: „litość nie jest złym nałogiem”.
Zleciał i rzekł do chłopa: „jedźże z Panem Bogiem!”

Zastąpiłem motyla z bajki trutniem, bo bardziej pasuje do współczesnych realiów, ale zmiana owada w niczym nie deprecjonuje sedna pointy Krasickiego. Przypuszczam wszak, że dziś zacny biskup nie pokpiwałby z takim wdziękiem z mitomańskich rojeń bielinka kapustnika. Otóż przekładając ezopową symbolikę na skrzeczącą pospolitość, zwłaszcza polityczną, teraz właśnie jego mizerna masa przeważa szalę wyborczych rozstrzygnięć na stronę zlepku partii, kanap i taboretów z programami od Sasa do lasa… Zamierzałem dodać: i o niekompatybilnych rodowodach, lecz być może bym przesadził.
Żywiąc nadzieję, że nie uchybiam powadze urzędu, połączę górne C uznania dla prezydenta Andrzeja Dudy za decyzje personalne, od senioralnej laski marszałkowskiej dla Marka Sawickiego, przez powierzenie formowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu, po awansowanie najwyższego dowódcy sił zbrojnych, Wiesława Kukuły, do rangi generała armii, z Dolnym  Powiślem. Wiem, że Powiśle nie ma przymiotnika, ale czego nie robi się dla grepsu.
Przypomnę, że na Powiślu, przy łazienkowskiej mieści się stadion Legii, jednej z drużyn dominujących od lat w ekstraklasie, ostatnio zdymisjonowanej przez Raków. Tak czy owak zwykle klub mistrzów Polski wyraźnie góruje nad resztą stawki, a już miażdżąco nad outsiderami. Jednak nawet najsilniejszy zespół byłby bez szans w starciu z reprezentacją ligi, co nie zmienia faktu, że mistrzowie, to mistrzowie.
W podobnej sytuacji znalazł się najliczniejszy w parlamencie klub Prawa i Sprawiedliwości, któremu zwłaszcza mimozy z garstką posłów, trutni, no, motyli, z bajki Krasickiego,
nie dorastają do pięt. Ale nec Herkules contra plures.
No, to się odrobinę pocieszyłem, lecz czas wracać do skrzeczącej pospolitości. Oczyma wyobraźni widzę, jak gmach sejmu przekształca się w wielki komisariat, a posłowie i posłanki wszystkich płci i amorficzni, rządzącej koalicji paradują w długich skórzanych(ze sztucznej skóry naturalnie) płaszczach komisarzy, a la Dzierżyński. Bo sądząc z zapowiedzi, szacuję liczbę najpotrzebniejszych komisji śledczych najmarniej na dychę. Oj, będzie się działo!
 
Sekator
 
Ps.

- Jak właściwie formułuje się rząd? - pyta mój komputer.
- To proste - wyjaśniam Eustachemu. - Trzeba najsamprzód przez półtorej dnia oglądać się do tyłu, by nie zapominać o wspaniałych resentymentach łączących nas z przeszłością, potem zakrzyknąć do poprzedniego lidera: kończ waść, wstydu oszczędź… A serio, rząd się formuje, a nie formułuje. Chociaż w mowie inkluzywnej, o której zapewne wkrótce wspomnę, bo ja wiem?