Tuż po wyborach skrzecząca pospolitość polityczna rozbrzmiała pohukiwaniami elyt III RP na prezydenta, by natychmiast zwołał posiedzenie sejmu i powierzył misję tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi. Przy tej okazji, jak zwykle od ośmiu lat, towarzystwo raptusiewiczostwo wycierało sobie gęby konstytucją. A wyluzowany prezydent postępując lege artis nucił być może w duchu przebój czy raczej zważywszy na koneksje wrzeszczących, szlagier, Kasi Sobczak.
Przypomnę owym bilowatym, że solistka Czerwono-Czarnych śpiewała: „Nie bądź taki szybki Bil”, z dydaktyczną frazą: „niecierpliwość to okropnie brzydka wada, przez tę wadę się niekiedy głupio wpada”. Skrócona wersja tej rymowanki brzmi: spiesz się powoli, co pan Zagłoba pieczętował aforyzmem, że pospiech jest wskazany wyłącznie przy łapaniu pcheł.
Mój krotochwilny nastrój usiłują zmędzić, wróć, zmącić, hiobowe insynuacje, wróć, wiarygodne doniesienia wolnych mediów. Tu wtrącę na marginesie, że ta zbitka wkrótce straci sens, bo niemal wszystkie media, od publicznej telewizji wytrzebionej z pisowskiego lokajstwa, po lokalną prasę wyszarpaną z łap Obajtka, będą wolne jak amerykański telebim PO, stacja TVN 24.
Wracając do doniesień, wedle dobrze poinformowanych źródeł upadły reżym potrzebuje niczym kania dżdżu kilkunastu dób na zatarcie swej przestępczej działalności. W Alejach Ujazdowskich, w ministerstwach, spółkach, agencjach, od świtu do świtu pracują niszczarki i spalarnie. Na wypadek awarii sprzętu w gotowości czuwają przeżuwacze… Ale nic to. Tropiciele pisowskich wszeteczeństw odtworzą dowody kryminalnych przewałów nawet z popiołów, czym zajmie się laboratorium Feniks.
Aż żal, słychać utyskiwania w obozie pogromców pisowskiego samodzierżawia, że prawo zakazuje publicznych egzekucji. Nie, żeby od razu szafot czy stryczek. Wystarczałoby jakieś widowiskowe napiętnowanie, na przykład dyby, lub batożenie.
Wyznam z zażenowaniem, że moja sadomasochistyczna podświadomość już się sposobi na fajerwerki legislacyjno-personalne anonsowane przez rządne odwetu elity… Zamierzałem dokończyć: III RP, jednak wstrzymam się z dokładniejszą identyfikacją do ich rozpoznania po czynach.
Tak czy inaczej, zanosi się na brawurową ekwilibrystykę prawną choćby przy ocenie konstytucyjności czegokolwiek. Formalnie bowiem takie werdykty stanowią domenę Trybunału Konstytucyjnego, który wszak zdaniem nowej władzy jest niekonstytucyjny.
Sposobem odrywania nominantów prawicy od kadencyjnych foteli będzie być może defenestracja, metoda rodem z Pragi Czeskiej, czyli wyrzucanie delikwenta wraz z fotelem przez okno, niczym fortepianu Szopena w wierszu Norwida.
Jeśli kohabitacja Andrzeja Dudy z Donaldem Tuskiem nie przywoła prezydenta do porządku (hasztagi: Ruki po szwam! Hande hoch!), będzie można skorzystać z wzorców literackich („Makbet”, „Nie Boska komedia”), lub historycznych (szturm na Pałac Zimowy). A w rezerwie zawsze pozostaje straszak impeachmentu (hasztag: paszoł wont!)
Zaś na co dzień zaroi się od wzmożenia obywatelskiego. Pełne zwrotów akcji spektakle przed komisjami śledczymi. Procesy karne prominentów ancien regime. Witani chlebem i solą uchodźcy z za muru na granicy z Białorusią. Hufce pracy ekologów zakopujące Mierzeję Wiślaną… A wszystko rzetelnie relacjonowane przez obiektywne(inne przestaną istnieć) media, w których informacje będą wyraźnie oddzielane od komentarzy ekspertów i ekspertek.
Chyba mam w sobie coś z mizogina, bo coraz częściej dostrzegam pośród gadających głów damy o powalającej erudycji i nie nachalnym intelekcie, błyskotliwe niczym światła odblaskowe. Stąd rozważam, niemal całkiem serio, czy nie należałoby rozbudować dla nich tytulatury akademickiej o takie na przykład dystynkcje jak doktora poznańska czy profesora toruńska, o stopień wyższa niż zwyczajna. Tu sprecyzuję, że jeśli analogia z kiełbasami jest przypadkowa, to już z Toruniem i Poznaniem merytoryczna.
I jak w piosence, „kobiety, które mam na myśli, powychodziły za mąż już”, o czym świadczą ich podwójne nazwiska. Ale nie wychodzą ze studia w moim ulubionym radiowęźle i nie znikają z wizji na równie sympatycznym telebimie. Mniejsza o personalia. Liczą się pryncypia.
Obym nie wykrakał, lecz sytuacja na krajowych uczelniach każe mi sądzić, że wkrótce zaludnią się one po kokardę klonami naukowczyń toruńskich i poznańskich, tudzież warszawskich, zrzeszonych pod egidą Fundacji Batorego. I te zastępy światłych genderystek będą wprowadzać do obiegu całe pokolenia studenterii ukształtowanej na ich wymiar. A wydziały socjologii, politologii, historii, przepoczwarzą się w jeden wielki wydział propagandy progresywnej.
Czy ja przypadkiem nie nazbyt zachowawczo używam czasu przyszłego? W każdym razie nuda w długie zimowe wieczory mi nie grozi.
Sekator
Ps.
– To jak teraz będzie się nazywać Święto Wszystkich Świętych? - pyta mój komputer.
– Och, ten dzień od dawna w progresywnym języku nosi nazwę święta Zmarłych - odpowiadam Eustachemu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2010
Mam nadzieję ze prezydent zadnej rotacyjnej hybrydy nie podpisze.
To ujma dla panstwa polskiego, ta 12 partyjna hybryda będzie się w Sejmie notorycznie kłócić, i doprowadzi do rozprzężenia i obstrukcji parlamentu, w rezultacie spowodują, że państwo przestanie działać.
Oni nie mogą rządzić, tam za duzo roznic, a jednocześnie kazdy chce rządzić.
Musiał więc na jutro wieczorem przełożyć wizytę na cmentarzu.