Przeglądałem polską prasę z 1938 roku. Wtedy naprawdę rzadko kto mógł sobie wyobrazić, że po wielkiej wojnie, nazwanej później I wojną światową, może zdarzyć się coś podobnego. Ludzie żyli w przekonaniu, że świat jest z grubsza poukładany i wielkie zmiany są mało prawdopodobne. Rok później Polska przestała istnieć jako państwo, wybuchła jeszcze bardziej krwawa wojna niż dwie dekady temu, a Rosjanie i Niemcy wymordowali w jej rezultacie ponad 6 mln naszych obywateli. Doszło do ogromnej zmiany granic, a wolność zaczęliśmy odzyskiwać dopiero 60 lat później. Skutki wybuchu kolejnej wojny faktycznie odczuwamy do dzisiaj. Historia nigdy się nie kończy, jej fatalne i dobre strony potrafią całkowicie zaskoczyć.
Dwa lata temu rzadko kto wierzył w wybuch kolejnego wielkiego konfliktu w Europie. Nasze ostrzeżenia, między innymi niżej podpisanego, odbierano jako straszenie albo wręcz rusofobię. Minęły dwa lata i za wschodnią granicą zginęło przynajmniej pół miliona ludzi, trwa nierozstrzygnięty konflikt, w którym na froncie i zapleczu bierze udział około 2 mln żołnierzy, a świat z trwogą przygląda się, czy nie rozleje się na inne kraje, i to jeszcze przy użyciu broni masowego rażenia.
W 2013 roku byliśmy o włos od rozpoczęcia procesu, który miał doprowadzić do rozpadu państwa. Armia została całkowicie rozbrojona. Jedyne plany obrony przewidywały krótki opór na linii Wisły. Już wiemy, że w tym momencie pomoc NATO byłaby niemożliwa. Po pierwsze, za mało czasu, po drugie – i to może ważniejsze – Pakt zostałby sparaliżowany w wyniku umów, które po cichu polskie służby zawarły z Rosją. Nikt nie wysyłałby swoich wojsk wiedząc, że Rosjanie spenetrowali Polskę. Pewnie sami by to ujawnili, żeby związać ręce naszym sojusznikom. Co więc nas uratowało? Wojna na Ukrainie.
Dzisiaj politycy odpowiedzialni za narażenie naszego państwa na katastrofę znowu pchają się do władzy. Zależni od Berlina, szantażowani przez Moskwę. Te wybory rozstrzygną nie tylko, kto będzie rządził. Zobaczyliśmy wreszcie, co nas mogło spotkać, i dostaliśmy drugą szansę. Trzeciej może już nie być. Nie ma miejsca na niefrasobliwość czy zaniechania. Kto nie zrobi tego, co do niego należy, będzie ponosił odpowiedzialność wobec nas wszystkich, wobec swoich dzieci i wnuków. Trzeba pójść i głosować. Trzeba głosować mądrze. Obecny system wyborczy powoduje, że głos ma różną wagę. Jeden procent dla PiS oznacza, że według najnowszych sondaży zyskuje on około 6 mandatów. Jeden procent na Konfederację to połowa mniej. Może warto to uświadamiać niezorientowanym. Trzy mandaty mogą zdecydować o tym, kto rządzi, a to tylko jeden procent oddany na partie walczące o podobny elektorat.
Trzeba nakłaniać bliskich i przyjaciół. Trzeba rozmawiać nawet wtedy, gdy wydaje się to trudne. Naprawdę nasza przyszłość rozstrzygnie się o włos. Spędźmy ostatnie kilkadziesiąt godzin, pracując dla Polski po to, żeby kilka pokoleń nie musiało tego odrabiać.
Felieton z najnowszego wydania "Gazety Polskiej" z 11 października 2023
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3004
Może warto uświadamiać niezorientowanych.
Zacznę od pana redaktora!
Proponowana strategia zabierania głosów Konfederaci jest mało efektywna. Czy Konfederacja uzyska jeden procent więcej czy mniej głosów nie ma znaczenia, z wyjątkiem tego że przelicznik głosów na mandaty dla dużych partii jest około dwa razy bardziej efektywny. Ale ponieważ wyborcze elektoraty są od kilku lat zabetonowane, to próby podkupywania są skazane na niepowodzenie. Jedyne dodatkowe głosy mogą dać wyborcy niezdecydowani i dotychczas nie glosujący!
Niezdecydowanym wyborcom należy proponować głosowanie bezkonfliktowe, wydaje się z pozoru neutralne, na Bezpartyjnych Samorządowców. Namawianie na inne głosowanie jest z przyczyn psychologicznych bezcelowe. Taki sam bonus dla PiSu, dzięki metodzie d’Hondta przeliczania głosów wyborczych na mandaty poselskie, może dać także nieuzyskanie przez "Trzecią Drogę" wymaganych dla koalicji 8% głosów. I to na 3Drodze należy się skupić z krytyką a nie na ciągłym podgryzaniu Konfederacji. Wydaje się, że jest to prosta matematyka wyborcza!
Przykro mi, ale czuję się ostatnio Panem zawiedziony, zresztą nie tylko panem 😎
https://bezpartyjnisamor…
Nie kluczą w sprawach polityki migracyjnej i unijnej. Podoba mi się ich program.
PS. No i mają szanse na przekroczenie progu 5%. Mają w notowaniach 5,3%.
Obecny system wyborczy powoduje, że głos ma różną wagę. Jeden procent dla PiS oznacza, że według najnowszych sondaży zyskuje on około 6 mandatów. Jeden procent na Konfederację to połowa mniej. Może warto to uświadamiać niezorientowanym.
W ten sposób stwierdził Pan jasno, że stosowany w Polsce system wyborczy jest niekonstytucyjny, niedemokratyczny, a więc metoda D'hondt'a przyjęta do ustalania ilości mandatów, to jedno wielkie oszustwo, które w sposób zupełnie nieuzasadniony dodaje mandatów jednym, a ujmuje innym! Żeby wszyscy pamiętali - to system wprowadzony przez dwóch aparatczyków PZPR - Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera, sponsorowanych od zawsze przez Wielką Rosję, bez względu na to jak się akurat w danej chwili nazywała.
W tych oparach oszustwa musimy wybierać swoich przedstawicieli ponownie, tracić czas na przedwyborcze manewry, na tasiemcowe listy "kandydatów", którzy już zostali wstępnie wybrani przez prezesów partii.
Dużo tańsze i prostsze byłoby losowanie posłów do sejmu ze wszystkich chętnych, którzy się zgłosili do PKW z listami poparcia np. 50 osób (i z własnymi programami na przyszłość). Czyżby idea Jednomandatowych Okręgów Wyborczych była zbyt trudna do zrealizowania od 1989 roku, w którym ponoć odzyskaliśmy niepodległość? Czy jest bardzo prosta, ale władcom niewolników (Polaków) nie pasuje, żeby ci sami się rządzili?
PS. A nie martwi pana Redaktora, że PO/KO dostanie mandaty wg tego samego liczydła co PiS - 6 mandatów, a martwi się Pan, że Konfederacja odbierze PiS-owi głosy. Ja bym wolała, żeby to PO/KO znikło z Sejmu, a Konfederacja została. No chyba, że otoczenie PiS chce mieć PO i Tuska w Sejmie? Tylko po co? Powinien Pan dotrzeć do wyborców PO/KO i odwieść ich od głosowania na Tuska i jego antypolską mafię.
Pezetpeerowski system bardzo się PiSowi podoba, bo daje dwa razy więcej mandatów niż innym, mniejszym partiom.
Chcesz to zmienić? Co się z tobą dzieje?
Przeczytaj moją STRATEGIE i spróbuj oszacować, ile kto może dostać mandatów,
gdy 3Droga dostaje 7,5% głosów a BS 4,5% ;-)