To, że Bartek Zmarzlik na przekór różnym szychom z Discovery Warner Bros i FIM został po raz czwarty mistrzem świata – wszyscy wiedzą. Jednak mało kto wie o kuluarach towarzyszących Speedway Grand Prix w Toruniu. Oto przed zawodami na Motoarenie jeździł sobie, jak gdyby nigdy nic, Greg Hancock. Grega bardzo lubię, był przez lata zawodnikiem Sparty Wrocław, a ostatnio przez jeden sezon funkcjonował we wrocławskim sztabie szkoleniowym. Jednak teraz jest związany ze stajnią Monstera, w której jest również obecny wicemistrz świata Szwed Fredrik Lindgren. Sytuacja, w której bardzo doświadczony żużlowiec, czterokrotny indywidualny mistrz świata, jeździ sobie w najlepsze po torze, po którym zaraz będzie ścigał się podopieczny Monstera i może mu o tym przekazywać pewne informacje, np. jak jest przygotowany – jest rzeczą niewłaściwą i niedopuszczalną. O tym, kto jeździ po torze w przeddzień czy dniu zawodów, decydują władze żużla, a konkretnie promotor cyklu. Ta sytuacja potwierdza tylko, że są w światowym speedwayu ludzie, którym bardzo zależy, żeby przełamać polską dominację i Biało-Czerwony monopol na wygrywanie najpoważniejszych zawodów...
W Toruniu kuluary aż huczały od rozmów różnych ważnych ludzi o sytuacji, która miała miejsce w Vojens. Nie tylko o niesprawiedliwej dyskwalifikacji Zmarzlika. Wtedy miało też dojść do pojedynku-przepychanki między Philem Morrisem (Wielka Brytania) a Janem Konikiewiczem (Polska). Cóż, nie pierwsze to polsko-brytyjskie starcie nie na torze, ale z żużlem związane. Podobnie było w 2013 roku po Grand Prix w Toruniu, gdzie na „after party” doszło do najpierw spięcia słownego, a potem fizycznego między reprezentującym Benfield Sport International (BSI) innym Angolem Paulem Bellamy, a reprezentującym One Sport Waldemarem Wernikiem (Polska). Eskalacji pojedynku, który zaczął się na żużlu, a zakończył na zapasach, zapobiegł inny polski działacz żużlowy, obecnie kandydat do Senatu z Leszna Sławomir Kryjom. Było to dawno, ale ludzie pamiętają, a uczestnikom starcia została z tego tytułu „mołojecka” sława…
I jak widać dochodzi nie tylko do przepychanek w parku maszyn między zawodnikami, czy ich pomocnikami, ale także do starć w kategorii „działacz żużlowy”. Dzieje się to nie w świetle jupiterów TV, więc jest mniej znane – ale tym bardziej smaczne. Skądinąd miejscem tego polsko-angielskiego pojedynku był toruński klub nocny o wiele mówiącej nazwie „Moskwa”. Wówczas powodem owego starcia (albo pretekstem) był fakt, że tenże Bellamy po chamsku usunął z parku maszyn ówczesnego wiceprzewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego Adama Krużyńskiego (obecnie przewodniczący Rady Nadzorczej żużlowego For Nature Solutions KS Apator Toruń). Jak widać „zniewaga krwi wymaga”.
Wielu już o tym zapaśniczym pojedynku zapomniało, ale ja pamiętam… Stanowczo kuluary żużla bywają niemniej pasjonujące niż sam „czarny sport”!
*tekst ukazał się na portalu magazynzuzel. (02.10.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 313
Znowu żużel 😎