Przewiduję, że coraz więcej polityków, partii politycznych i państw będzie prawdopodobnie, z czasem szukało wymówek (pretekstów), aby ograniczyć swoją pomoc militarną i gospodarczą (w mniejszym stopniu polityczną) dla Ukrainy. To, co stało się w sobotę 30 września na Słowacji, gdzie wygrali socjaliści, wprost opowiadający się za zatrzymaniem pomocy wojskowej dla Ukrainy, może być jeśli nie zachętą, to sygnałem dla szeregu państw Europy Zachodniej (i nie tylko), aby wsparcie dla Kijowa ograniczyć. Jednocześnie mogą temu towarzyszyć proukraińskie gesty polityczne – jednak gestami wojen się nie wygrywa.
Ukraina powinna bardzo uważać, aby nie dostarczać właśnie pretekstów do ograniczenia lub nawet wstrzymania tej pomocy. Jej antypolskie demonstracje mogą oczywiście przełożyć się na pewne formy rewanżu ze strony Polski, choć wydaję się, że w pierwszym rzędzie przełożą się na wzrost społecznej niechęci do niesienia takiej pomocy - a to z kolei może mieć wpływ na polskich polityków. Jednak nie chcę pisać tu o Polsce i naszych bilateralnych relacjach z Ukrainą, bo to na pewno temat na osobny tekst.
Dziś chcę się zając sprawą, która w praktyce może spowodować osłabienie pomocy Zachodu dla Ukrainy a na pewno będzie wykorzystywana przez Rosję i prorosyjskie media – także te funkcjonujące na Zachodzie. Chodzi o kwestie wciąż gigantycznej korupcji u naszego wschodniego sąsiada. Już miesiąc temu Departament Stanu USA ogłosił raport, w którym określił korupcję na Ukrainie, jako poważną przeszkodę dla amerykańskiego zaangażowania gospodarczego w tym kraju. W raporcie tym jest mowa o oczekiwaniach Waszyngtonu wobec Kijowa podjęcia realnej, skutecznej i zakrojonej na szeroką skalę walki z systemową korupcją. Na razie zżera ona państwo ukraińskie od środka, podważając nie tylko wizerunek Ukrainy w świecie, ale też obraz Ukrainy w oczach własnych obywateli. Oto bowiem w prywatnych rozmowach część Ukraińców, którzy osiedlili się w Polsce i to nie tylko po agresji, ale już wcześniej, podkreśla, że w swoim kraju nie widzą dla siebie żadnych szans, ponieważ system polityczno-gospodarczy sprzyja korupcji i przekreśla faktycznie równe szanse nie tylko w biznesie, ale też w oświacie, nauce, czy służbie zdrowia (!).
Ten problem będzie narastać. Zełenski zresztą potwierdza, że jest to jedno z głównych wyzwań dla Kijowa, skoro dziesiątki i setki osób zostało już zdymisjonowanych, a część z nich aresztowanych z powodu korupcji. To przecież właśnie korupcja, przy uzyskiwaniu specjalnych oświadczeń umożliwiających wyjazd z kraju (inwalidztwo, opieka nad inwalidą -dzieckiem, czy posiadanie kilku dzieci) było powodem, że kilkadziesiąt tysięcy młodych Ukraińców wyjechało z kraju, w czasie trwającej wojny, mimo że zgodnie z prawem i obligacjami nałożonymi przez rząd – powinni walczyć na froncie.
Jeżeli Kijów nie rozwiąże tego problemu, samotność Kijowa może być bardziej spektakularna niż się o tym myśli.
*tekst ukazał się na portalu dorzeczy.pl (03.10.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 604
To nie socjaliści, to komuniści.
https://pl.wikipedia.org…
W latach 1987–1990 należał do Komunistycznej Partii Czechosłowacji.
Też się z tym zetknąłem. Moja znajoma ukraińska rodzina wróciła na wakacje do kraju, na Ukrainę i zdała relacje: Korupcja jeszcze większa niż przed wojną. Syf. Dopóki tylko będą mogli siedzieć w Polsce to tu zostaną.
O take Ukrainę walczymy.
Naprawdę trzeba być dziecinnie naiwnym by wierzyć w cały ten ukraiński heroizm itp. Ale faktycznie dużo takich ludzi się znajduje. I tu w Polsce, także na NB, nie pozwalających na żadną krytykę, powątpiewania w sens tej „wojny”. No i na Ukrainie gdzie frajerzy ruszają na front podczas kiedy inni rozpychają się na polskich plażach nad Bałtykiem. I to ci właśnie, którzy załatwili sobie lewe zwolnienia z woja będą budować nową Ukrainę. Zdobywszy kontakty czy rozkręciwszy interesy podczas kiedy ci frontu zostaną z urwaną nogą lub ręką.
Można powrócić do pytania „Ale przecież Putin napadł!”. No faktycznie, powiedzmy że nawet coś w tym stylu, że napadł. Ale na kogo? Po co? Przecież nie napada się na tych co nie mają nic. A właśnie tacy walczą na froncie.
Walczą o co? O kraj w który traktuje ich jak, hmm, śmieci.
Pisałem o tym od początku.
Putin napadł i co z tego? Co by się zmieniło gdyby Zełeński się poddał? Ci wszyscy oligrachowie wywodzący się z ruskich układów zniknęliby nagle? Ukraińska władza by się zmieniła? Wielcy posiadacze ziemscy z Zachodu też by przykładowo zniknęli? Co mógłby zrobić Putin z Ukrainą czego nie mógłby zrobić bez wojny? W tamtejszym syfie i tak każdy może sobie załatwić wszystko. „Rządziłby” Putin, Ukraina pozostałaby tym samym krajem robiącym te same interesy ze światem. Który z czasem urządziłby kolejny Majdan i Putin poszedłby w odstawkę.
Ponieważ z Ukrainą tak naprawdę nie da się nic zrobić. Więc w tej wojnie, logicznie, nie chodzi o Ukrainę. Ta, a w szczególności frajerzy, których Zełenski rzucił na śmierć czy kalectwo, walczą o co innego. Był interes do zrobienia, wiem już chyba w końcu jaki, rzucono ckliwe historyjki, pacnięto paroma rakietami w bloki dla efektu i ludki zaczęły pracować na rzecz tego interesu. Na Ukrainie, w Polsce, na świecie.