Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kwestia kontroli...
Wysłane przez Zbyszek_S w 03-10-2023 [20:03]
Wydarzenie 201, często wspominane przy nawiązaniach do plandemii, polegało na prowadzeniu symulacji postępowania z pandemią groźnej choroby na świecie. Zaangażowano szereg osób profesjonalnych w swoich dziedzinach, zestawiono ich razem i postawiono zadanie reagowania na symulowany, także wskutek ich decyzji, bieg zdarzeń.
Na pozór wydaje się takie postępowanie czymś dziwacznym, niezwykłym. Jednak proces i mechanizm symulacji jest obecnie bardzo rozpowszechnioną metodą przygotowania się na wyzwania, metodą przewidywania możliwej przyszłości. Szeroko jest stosowane w wojskowości, tej na najwyższym szczeblu rozwoju. Przykładowo ćwiczenia wojskowe prowadzone za pomocą amerykańskiej technologii i know how, polegały na symulacji napaści Rosji na Polskę i obejmowały kilka tysięcy naszych oficerów.
Pytanie czy ty i ja nie prowadzimy takiego samego postępowania, czy nie tworzymy i wykonujemy symulacji. Gdy mamy mieć rozmowę o pracę, czy nie "widzimy" w umyśle, możliwych pytań prowadzącego taką rozmowę, czy nie ważymy naszych odpowiedzi, czy nie "sprawdzamy", reakcji, możliwych lub prawdopodobnych reakcji prowadzącego na nasze odpowiedzi? Ja myślę, że dokładnie to właśnie robimy. Co więcej, wcale nie tylko przed rozmową o pracę, ale znacznie częściej, niemal zawsze wtedy, gdy przed nami "widnieje" jakaś nieznana nam sytuacja. Szczególnie wręcz wtedy, gdy ta sytuacja może mieć na nas wpływ, czy mieć dla nas znaczenie.
Nic dziwnego, mechanizm symulacji - także nam właściwy i przez nas nieświadomie, a stale, używany - jest wykształcony naturalnie. Dzięki niemu podejmujemy lepsze decyzje, dzięki niemu łatwiej o przetrwanie, sukces, uniknięcie szkód i krzywd. Państwa, organizacje, ludzie nieustannie dokonują symulacji, by "poznać" nieznane, by przygotować się na "nieznane", by "nieznane" uczynić do pewnego stopnia znanym, ująć je w ramy, poddać kontroli...
Człowiek nie może funkcjonować w nieznanym. Dziecko poznaje świat, raczkuje tu, raczkuje tam. Gdy stanie się coś przykrego, bolesnego, groźnego, wraca do centrum znanego, do rodzica, do matki, która przytuli, osłoni, wtedy można odzyskać utracone poczucie bezpieczeństwa, wtedy jest się bogatszym o zebrane doświadczenia, wtedy można ponownie, ruszać w nieznane, aby je poznawać.
Od stopnia naszej kontroli nad otoczeniem, ba, nawet nad nami samymi, zależy w dużym stopniu... wszystko. W szczególności nasze życie i przetrwanie. W kontakcie ze środowiskiem, w kontakcie z innymi. Dlatego odczuwamy uporczywe pragnienie dowiedzenia się, jak wyglądamy w oczach innych. Czy dobrze? Ile mamy lajków? Czy może są negatywne komentarze. "Musimy" to mieć pod kontrolą, bo w życiu rzeczywistym, tym wirtualnym nieco mniej, od tego zależy trochę nasza pozycja i los.
Wielcy chcą mieć kontrolę nad wszystkim. Dosłownie nad wszystkim, bo tylko taka kontrola zapewnia im bezpieczeństwo jako wielkim. Bo było już wielu wielkich, których nie ma, a oni chcą być. Stąd tak rozpaczliwa pazerność koncernów medialnych na nas. Na naszą uwagę, na nasze umysły, na naszą duszę. Oczywiście po to - powiadają fałszywie - żeby nam lepiej służyć, lepiej podpowiadać to, co nas interesuje. Chcą nam pomagać szefowie G***le, zwanym Alfabetem, tworząc odpowiednik każdego z nas, odpowiednik naszych emocji, naszego myślenia, nas samych. Taki, który "reaguje" jak my i na tej podstawie - poprzez kolejne symulacje, można przewidzieć i dobrać, dowolnie długie strategie wpływania - na nas. Można sterować ludźmi. To po prostu kwestia kontroli.
Kontrola oznacza poddanie swojej władzy. Oznacza też gromadzenie i posiadanie. Można się tu posłużyć analogią do wiru, którego modus operandi - sposób funkcjonowania - polega na tym, że wciąga on więcej i więcej. Nie dlatego, że ma potrzebę uzyskania konkretnej ilości czegoś, tylko dlatego, że jest wirem. Pragnienie kontroli jest pragnieniem kontroli, ono nie ma końca ani progu zaspokojenia. Bo żyć i "rosnąć" chcemy zawsze.
Ale w życiu ludzi nieustannie odbija się, prześwieca, jeszcze inna sfera. Można ją określać w rozmaity sposób, ja używam na przykład określenia - "poza słowami". Ta sfera jest źródłem. Z jednej strony człowiekowi nieznanym, niemożliwym do objęcia kontrolą, choć oczywiście ludzie i tego by chcieli. Stamtąd, bierze się wszystko, wszystko, co ludzie tworzą nowe. Bo chociaż we wszystkim "nowym" są elementy tego, co już było, to jednak jest owo "coś" z "zewnątrz", z "poza słowami". I wtedy człowiek z wiru, staje się właśnie jakby źródłem i wydobywa "nowe", poematy, idee, muzykę itd. Cała prawdziwa sztuka pochodzi stamtąd, co tak dojmująco widać, na próbach udawania sztuki przez systemy tak zwanej sztucznej inteligencji, które mielą to, co znane, na milion razy i sposobów, i w "atrakcyjny" sposób pokazują te efekty mieleń starego, których owszem nie było, ale w których nic nowego nie ma. A przecież przeszliśmy, od średnio artykułowanych dźwięków, do wierszy Herberta, od podstawowych emocji, do "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna. Od jakichś zgrubnych tonów, do nokturnów Chopina.
Wydaje się, że człowiekowi dane są jednak dwie drogi. Pierwsza to ta polegająca na poznawaniu i poddawaniu kontroli. Budowaniu struktur wiedzy i doświadczenia, poszerzania "znanego". Gromadzeniu. Posiadaniu. Ale jest i ta druga, polegająca na wyjściu "poza", na odkrywaniu, na wyznaniu, jak to uczynił św. Tomasz z Akwinu, że cały gmach możliwy do zbudowania przez najbardziej przemyślny wysiłek człowieka to słoma na spalenie, przy kontakcie z Bogiem, jak to ujął Tomasz, przy "poza słowami", jak to można - można? - ująć prozaicznie.
Wydaje się, że cała współczesna kultura i cywilizacja jest opętana żądzą kontroli, krucjatą odcinania ludzi od tego "poza", od tej nieskończonej nigdy, bezczasowej, nieopisanej, nie mającej granic sfery, której jakoś jesteśmy "dziećmi", synami, córkami. Która się nam przecież nieustannie udziela, czeka, "Stoję i kołaczę", aby człowiek otworzył, drzwi własnego serca, świadomości, siebie samego. Aby wyszedł wieczorem nad rzekę, aby się zapatrzył na cokolwiek, aby wyszedł poza krąg - posiadania i obręb, tego co "zna".
Więc ludzie są zamykani, w pompowaniu w siebie, doznań, odczuć, przyjemności, emocji, strachu, posiadania, wiedzy, władzy. Ale to wszystko nieuchronnie objęte jest granicami "ja". A człowiek to nie jest tylko "ja". W człowieku mieszka właśnie owo "poza". Ono jest częścią człowieka, a człowiek jest częścią tej nieskończoności. Czy można tego doświadczyć, jakoś praktycznie, jakoś na serio? Wydaje się, że tak. Że o tym mówił właśnie św. Tomasz, o tym mówili mistycy innych kultur i religii.
Pragnienie kontroli, tak bardzo nam właściwe, tak pomagające w życiu i przeżyciu, pozbawione tego drugiego, otwarcia się na "nieopisane", ostatecznie staje się mechanizmem zamknięcia człowieka w nim samym, w "ja". Staje się mechanizmem budowy absolutnie perfekcyjnego więzienia, z którego może nie być wyjścia, bo wszelki ruch jest do wewnątrz. I jeśli "poza słowami" istnieje, to pragnienie kontroli, dążenie do kontroli, za cenę "sukcesu" w świecie kontroli poddanym, da nam całkowite oddzielenie od nieskończoności, szczęścia, od cudu, z którego się wzięliśmy, który sam nam się oferuje i w końcu częściowo przejawia, w tym, co piękne, nowe, niezwykłe.
Rezygnujmy czasem z kontroli. Całkowicie. Że to się może źle skończyć? Tak, to jest jeden z argumentów kontroli, wiru, który mówi, musisz oprzeć się na sobie, na znanym. Ale wydaje się, że znacznie częściej i znacznie gorzej może się dla nas źle skończyć, próba bycia bogiem, bo tym właśnie jest dążenie do podporządkowania sobie i do poznania, i do przewidzenia całej rzeczywistości. By móc nad nią sprawować kontrolę. Taki bóg ma w końcu to, co ma, ale to zawsze i niezależnie od kwantyfikowalnej ilości jest wielkość skończona. A więc jest to dokładnie nic, w zestawieniu z "poza słowami", w zestawieniu z Bogiem, z którego wszystko się bierze. Który w nas mieszka. Który na nas czeka. By obdarować nas Sobą.
Może los człowieka, to jest taka wielka droga powrotu i odkrycia. Od poznawania i kontrolowania danej mu w doświadczeniu rzeczywistości i samego siebie, aż do zdania sobie sprawy, że istnieje o wiele więcej i że sam człowiek jest czymś o wiele więcej. I potem znów, to o "wiele więcej", człowiek przynosi, do tu i teraz, siada nocą przy ognisku i patrzy w gwiazdy...
Komentarze
03-10-2023 [21:25] - NASZ_HENRY | Link: Budujesz
Budujesz swoje wyobrażenia w oparciu o animacje czyli o gotowe scenariusze, a do opisu Świata potrzebne są symulacje bazujące na matematycznych modelach. Animacja wymaga dostarczenia informacji a symulacja dostarcza informacje. Do takiego opisu potrzeba jednak innych talentów niż kaznodziejskie 😎
04-10-2023 [11:53] - Ijontichy | Link: PIF,PAF! I brata Zbyszka nie
PIF,PAF! I brata Zbyszka nie ma...
Ten portal jest tak zinfiltrowany przez lewactwo,konfę i zwykłych "niewyżytych" filozofów netowych,że z trudem sie brnie przez ich słowotok.
04-10-2023 [20:52] - Zbyszek_S | Link: @Ijontichy: Też świetny
.
05-10-2023 [04:53] - NASZ_HENRY | Link: @Ijontichy😉
Jak milo, miło, miło że, po latach znowu, mamy taką samą opinie 😉
04-10-2023 [20:50] - Zbyszek_S | Link: @NASZ_HENRY: Dlaczego używa
.
05-10-2023 [04:46] - NASZ_HENRY | Link: @Zbyszek
@Zbyszek....widzę, że ćwiczysz inteligencję emocjonalną; pkt. 4 - MILCZENIE. Bardzo słusznie 😉
05-10-2023 [11:50] - Ijontichy | Link: @Nasz_Henry
@Nasz_Henry
Oj,mylisz sie...brat Zbyszek [jezuita lub sulpicjusz] zamieścil na s24 nowość!!! Juz sie tam zbiegli wszyscy...od konfy,do lewicy i i jeszcze gorzej...:-)))
05-10-2023 [11:50] - Ijontichy | Link: @Nasz_Henry
§22 z dodatkami