Szanowni
Rozważania odnośnie odpowiedzi na pytanie "dlaczego głosować na PiS?", automatycznie sytuują nam sposób myślenia w obszarze wyznaczonym przez rozmaite propagandy z jednej i drugiej strony (dobrze jeżeli tylko jednej). Czyli albo "nie ma zbawienia poza PiSem" albo "przekupny motłoch głosuje na socjal".
Model uwarunkowania jest dość prosty: budowana jest medialnie emocjonalna dychotomia PiS/PO, traktująca obydwie strony jako monolity, dostarczająca przez dedykowane media obowiązujący przekaz dnia, przy czym jakakolwiek próba odejścia od tego przekazu jest traktowana wręcz jak zdrada główna.
Tenże model przekazu - podobnie jak w ruskiej telewizji - nie ma za zadanie przekonania kogokolwiek, tylko jest obowiązującym na dany moment szablonem ortodoksyjnego myślenia, aby "wyznawca" jednych lub drugich wiedział co można, wypada i należy odpowiedzieć na jakieś twierdzenia strony przeciwnej.
Bardzo wygodne...
Ta technika walenia kijem w pręty klatki jest teraz świetnie widoczna, bo w jej ramach można sobie np. poczytać że jakikolwiek zarzut pod adresem administracji rządu p. Morawieckiego jest wręcz atakiem w samo jądro PiSowatości (jako że nie chodzi tu o warstwę merytoryczną zarzutu, ale że sam fakt jego postawienia kwalifikuje delikwenta do kasacji ze względu na zbrodnię "obrazy majestatu"), czy też doświadczyć że "pokora", do której to cnoty odwołują się w PiS od lat, a ostatnio jakby coraz częściej (i bardzo słusznie, szkoda tylko, że jedynie w charakterze postulatu), aż nawet Tusk sobie o niej przypomniał, najwyraźniej kojarzy się z czymś nieokreślonym, chyba jakimś pozornym płaszczeniem się i umniejszaniem, a przecież wystarczy przeczytać starą definicję i już sprawa jest jasna, że na naszej scenie politycznej rarytas jest to niesłychany (dla przypomnienia - "Pokora" to stała postawa dążenia do postrzegania siebie i innych w prawdzie) i takie tam różne.
Kłamstwem fundamentalnym jest wbijany cepem do głów wspomniany model PiS jako monolitu, skoro wewnątrz ścierają się co najmniej trzy frakcje (ekipa "banksterów", ekipa "starej gwardii" i taka jeszcze jedna), a o jakości, korzeniach i kierunku działania ekipy "banksterów" może świadczyć choćby to, że miesiąc po zaprzysiężeniu "I rządu p. Morawieckiego" zastąpiono na stanowisku Ministra Spraw Zagranicznych p. Waszczykowskiego p. Czaputowiczem, co skutkowało zniweczeniem starań Białorusi na włączenie do zachodniej sfery wpływów, no a skąd p. Czaputowiczowi wyrastają nogi, to ostatnio mogliśmy sobie zobaczyć. I nie od rzeczy będzie pytanie, jakie jeszcze osoby ze środowiska "banksterów" mają podobne korzenie, przynajmniej mentalne...
Np. na podwórku p. Semeniuk-Patkowskiej (służbowo wiceministra od spraw małej przedsiębiorczości w Ministerstwie Rozwoju, a prywatnie żony p. ministra Patkowskiego, mojego ulubionego specjalisty od spraw "klasy średniej"), konkretnie w Departamencie Małych i Średnich Przedsiębiorców, wydano w zeszłym roku decyzję o dokonaniu wykreślenia z CEiDG działalności bezdomnej emerytki prowadzącej sezonową sprzedaż obwoźną przy rodzinie, a to pod zarzutem braku odpowiedzi na pismo wysłane na adres "sprzedaż obwoźna - miejscowość XXX" (pomimo podania przez nią do ewidencji adresu e-mail, ePUAP oraz numeru telefonu) i ze względu na przyjęcie fikcji doręczenia.
Ta akurat historia ma szanse na "happy-end", bo na szczęście już po roku WSA rozniósł w pył całe postępowanie, stwierdzając że decyzja podjęta w ten sposób nie istnieje, gdyż z racji wady doręczenia nie rozpoczął się w ogóle bieg jakichkolwiek terminów (choć z czego w tym czasie emerytka żyła, to - jak na razie - jest jej prywatną sprawą), ale tu akurat istotne jest to, że podpisany pod decyzją Dyrektor Departamentu, p. Wojciech Paluch, był szefem Gabinetu Politycznego Ministra jeszcze za czasów p. Piechocińskiego, no i przez dwie kadencje PiS tak sobie cały departament zestawił, jak chciał. A że bez kontrasygnaty dyrektora departamentu merytorycznego nic z Ministerstwa wyjść nie może, zaś W.Cz. p. minister zna się na mikro- i małej przedsiębiorczości jak jej mąż na "klasie średniej", więc nie ma nic dziwnego w tym, że w ramach "Polskiego Ładu" i "tarcz antycovidowych", prokurowanych tamże, mikro- i małych przedsiębiorców spotykały bardziej kolejne wersje plag egipskich niż realne wsparcie, czego najlepszym dowodem są losy tych, którym "się nie udało".
Dla odmiany "stara gwardia" nie tylko nie praktykuje cnoty "pokory", ale chyba nawet nie wie na czym to polega (mam tu kilku faworytów), w dodatku istnieje obawa, że o sprawach gospodarczych mają do powiedzenia tyle co p. Suski, natomiast o społecznych, cywilizacyjnych i międzynarodowych albo jeszcze mniej (tak, jest to możliwe), albo tak umiejętnie się maskują, że byle komu trudno ich o kompetencje w tym zakresie nawet posądzić.
O "trzeciej frakcji" rozpisywać się nie będę, niech tam robią to analitycy "bieżączki", niemniej wydaje się, że z racji uwarunkowań międzynarodowych od roku ma coraz więcej do powiedzenia.
Ciekawe, że p. Prezes Kaczyński w swoim wystąpieniu w Końskich odwoływał się do wartości konstytutywnych dla Cywilizacji Łacińskiej, ale ogłoszone elementy programu jakoś te kwestie pomijają, szczególnie w kwestiach gospodarczych.
I teraz można pokusić się o próbę odpowiedzi na tytułowe pytania: "Dlaczego - mimo wszystko" - no bo każda inna opcja jest cywilizacyjnie gorsza (czyli, niestety, technika "mniejszego zła"), natomiast jak?
Ano, trzeba rozważyć, która z frakcji jest tą "naszą", kto według nas najlepiej ją reprezentuje na liście w naszym okręgu i na niego głosować.
Skoro p. Terlecki startuje z "jedynki" na Podhalu (bo to "biorące" miejsce jest, znaczy), to znaczy że metoda selekcji przez wyborców działa - jak może nie wszyscy wiedzą, w poprzednich wyborach startował z Krakowa i kolejno uzyskiwał coraz mniej głosów, aż ostatnio miał ich tyle, że wyprzedził go p. Gowin i widać istniała obawa, że w tegorocznych byłoby podobnie, pomimo że p. Gowin nie startuje w ogóle. Czy to możliwe, że mało kto tęskni za sposobem prowadzenia obrad przez p. Marszałka?
Oczywiście potęgi finansowej "banksterów" się nie da tak prosto złamać, a mają całe mnóstwo narzędzi do bardziej lub mniej politycznego oddziaływania, natomiast w parlamencie jest tak, że nieobecni nie mają racji, a jeżeli w Klubie i na komisjach głos decydujący będą mieli ludzie rozsądni i kompetentni, to może uda się wreszcie zredukować rolę przedstawicieli ministerstw przy pracach nad legislacją do właściwych ram - to nie oni mają decydować, jak ma wyglądać prawo, natomiast nie tylko mogą, ale i powinni, przybliżać spodziewane skutki rozmaitych postulatów jego zmian.
No i może wreszcie przestaną łgać parlamentarzystom, korzystając z obecnej ignorancji co niektórych...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5802
A
Pozdrawiam.
Zalecam daleko posuniętą ostrożność podczas posługiwania się aluzjami jako formy zawoalowanej agresji. By nie postało wrażenie, że niezmąconą pewność kolegi co do moich doświadczeń z krzaków, czerpie kolega ze wstydliwych opowieści z własnego domu.
Poza tym dobór ilustracji uważam za trafny, jak się okazuje...
Tak właśnie jest. Tyle, że niewolnicy telewizora mają do łba wepchnięte co innego: fałsz i zakłamanie, a z takiej optyki mniejsze zło przenosi się do obszaru dobra ponieważ nie ma innej alternatywy.
Ale to zawdzięczamy przede wszystkim tym właśnie ludziom. No i braku realnej kontroli nad poczynaniami administracji.
Moja osobista trauma po tamtym podłym czasie jest niczym w porównaniu z kosztami, jakie ponieśliśmy jako kraj i społeczeństwo. Tym 200 000 Polakom nikt życia nie zwróci. Najgorsze jest to, że nikt i nigdy nie poniesie za to żadnej odpowiedzialności. Tak właśnie wygląda działanie czystego ZŁA, zjednoczonego ponad podziałami.
Ok. Obraz zarysowany ale odpowiedzi na tytułowe pytanie brak.
Rzecz rozbija się tak naprawdę o to że wyborcy nie ustalają na czym im zależy. Nie tworzą sobie wyobrażenia państwa jakiego by chcieli. Gdyby to zrobili i spojrzeli trzeźwo na działania władzy, na jej zaplecze, na jej uwiązania łatwo doszliby do wniosku że nikt pewnie nawet w przybliżeniu nie zrealizuje ich pragnień. Stąd coraz bardziej dominująca narracja głosowania na mniejsze zło, na „mimo wszystko”, „tamci są gorsi”. Ekspozycja negatywnych cech wrogich ugrupowań, przez co przyjazne wydają się być bardziej strawne.
Ta ekspozycja negatywów tak swoją drogą uwypukla na co się naprawdę głosuje. Jednak w wielkim krzyku oskarżeń jakoś to ginie. Ginie świadomość że głosuje się tak jak autor opisał bo ktoś mocno tłucze kijem w pręty klatek myślowych pobudzając wybrane przez tłukącego procesy myślowe zagłuszając przy okazji inne, własne, krytyczne.
Z mojej strony tylko chcę dodać że wiele osób, wyborców PiS posługuje się zadziwiająco naiwnym postrzeganiem polityki i nie dociera do nich jak bardzo globalny ta ma wymiar. Dokładnie tak samo jak gospodarka i wszystkie inne właściwie dziedziny naszego życia. Ludziom wydaje się że pójdą i zagłosują na jakichś swoich. Tylko że tacy nie istnieją. Bo nie istnieje taka polityka. Jednak 30 lat kreowania różowo pudelkowego świata dla nowego pokolenia zrobiło swoje. Nie widzi się już potężnych światowych grup interesów, które przecież jawnie narzucają całemu światu te same zjawiska. LGBT, migracja, zielona energia, covid i być może najbardziej znamienny: socjal.
Socjal po prostu zawładnął światem. Wszędzie tam gdzie państwa są w stanie w miarę normalnego funkcjonowania jest wprowadzany socjal. Im bogatsze państwa tym więcej coraz bardziej rozpasanego socjalu.
Ten socjal stał się fundamentem kreacji różowej wizji z dobrymi niezależnymi politykami.
Paradoksalnie i jednocześnie znamienne ten socjal jest fundamentem poparcia PiSu. To właśnie zjawisko, które zawładnęło UE.
Tu mamy jeden z kluczy do zrozumienia polityki. Gdzie z jednej strony wyborcy PiS wierzą że ta partia walczy jako jedyna zadba o Polskę, na której łapę chce położyć zła UE. A z drugiej program PiS jest właściwie dosłowną kalką działań tej złej UE. W tej i każdej innej sprawie.
Mamy światowy schemat, światowe interesy, światowe zjawiska, frakcje. I jednocześnie te różowe okulary przysłaniające wyborcy najbardziej fundamentalne sprawy.
Socjalny znaczy społeczny. Zjednoczona Prawica jest ugrupowaniem prospołecznym w odróżnieniu od liberałów-aferałów skumanych z lewizną. Lewizna i pełomafia to twory aspołeczne pasożytujace na społeczeństwie. Lewizna pasożytuje od 1944 roku od czasów PKWN, pełomafia od czasów otrzymania kasy z Niemiec przez ich firerka. Co prawda dopiero kiedy ich firerek dorwał się do władzy okazało się co to oznacza w praktyce. Wcześniej można było go uważać za sympatycznego obiboka na urzędzie marszałka sejmu.
Dla mnie to oczywiste. Ekonomia głupcze !
Pomimo pandemii i wojny miedzynarodowe ratingi Fitcha, Moody`s i S&P nie kłamią, Bolanda się rozwija w ostatnich 8 latach. To potwierdza moja codzienna praktyka i doświadczenie. No jest nieźle wokół mnie. Inwestycje gonią inwestycje. Ludzie mają kaskę na wszystko, jest czas prosperity, który pewnikiem nie będzie wiecznie trwać, dlatego warto wybudować infrastrukturę zanim przyjdą te gorsze dni.
Dlatego to nie jest wybór "mniejszego" zła tylko ponowny wybór dobra, czyli Dobrej Zmiany. Dla mnie nie są przeszkodą ich turbopatriotyzm i katolicyzm. Ja nie jestem ani katolikiem, ani nawet polskiego pochodzenia, choć uważam się w 100% za Polaka :-)
Skąd to piszesz? Co przyjąłeś? Długo trzyma?
"...miesiąc po zaprzysiężeniu "I rządu p. Morawieckiego" zastąpiono na stanowisku Ministra Spraw Zagranicznych p. Wachowskiego p. Czaputowiczem..."
I co tu dalej odpowiadać...
I jeszcze sie upiera...