Oni jedzą dzieci

Propaganda i dezinformacja to kluczowe narzędzia polityki wewnętrznej i zagranicznej władz Federacji Rosyjskiej. Główną rolę w szerzeniu rosyjskich kłamstw odgrywają ludzie nazywający siebie „dziennikarzami” i „publicystami”, a w rzeczywistości będący częścią systemu kłamstwa zarządzanego przez Kreml. To oni kształtują rosyjską opinię publiczną, zapewniając tym samym utrzymanie społeczno-politycznej stabilności reżimu.






„Oni jedzą dzieci”, ukraińska szarańcza, szantaż nuklearny – czyli co tam słychać w rosyjskiej propagandzie

                                    
                                  

W ekskluzywnym wywiadzie dla Kyiv Post przedstawiciel Departamentu Komunikacji Strategicznej Urzędu Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych Denys Bogusz wyjaśnił, jak można wykryć rosyjską propagandę, dlaczego rosyjscy propagandyści uciekają się do szalonych kłamstw, i co kryje się za rosyjskim szantażem nuklearnym. 

Minął kolejny tydzień od „pochowania” Budanowa, sam Putin komentuje Załużnego – wygląda na to, że już go „wskrzesił”. Po co w ogóle powstają takie fejki?

Cóż, po pierwsze, taki jest styl rosyjskiej propagandy. Wpadają w pewne oczekiwania ludzi. Ludzie chcą, żeby Załużnyj, Budanow i Zełenski odeszli i chcą wygrać. Jeśli na froncie nie ma zwycięstw, to muszą wymyślić coś, co dałoby rosyjskiemu społeczeństwu materiał do powiedzenia: „Wow! Jesteśmy super!”

Niektóre źródła twierdzą również, że Ukraina ma swoją własną propagandę, Rosja ma własną propagandę. Czy możesz to skomentować?

Tutaj bardzo ważne jest, abyśmy zrozumieli, że toczy się wojna informacyjna, a Rosji bardzo zależy na tym, aby Ukraina miała takie „półszare” źródła informacji, które zawierałyby zarówno prawdę, jak i kłamstwa. I dlatego w tej wojnie informacyjnej bardzo ważne jest trzymanie się oficjalnych źródeł – Sił Zbrojnych Ukrainy, Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, Prezydenta, Gabinetu Ministrów.
Mamy wiele oficjalnych zasobów, które pokazują to wszystko. Istnieje wiele sieci społecznościowych - oficjalnych i półoficjalnych. Mamy wielu blogerów, którzy nie są oficjalnymi źródłami, ale kształtują opinię publiczną i wpływają na nią. A zatem, jeśli chcemy poznać jakieś prawdziwe informacje, musimy oddzielić oficjalne źródła i czerpać z nich informacje, odróżniając je od innych. To jest bardzo ważne.
Decyzją Rady Bezpieczeństwa Narodowego w 2014 roku na Ukrainie zablokowano 15 rosyjskich kanałów telewizyjnych i 600 serwisów informacyjnych. I udało nam się jakoś od razu odejść od tej propagandy i jej wpływu. Gdyby to się nie udało, teraz byłaby inna opinia publiczna. Spójrz na te kraje europejskie i stany amerykańskie, w których rosyjskie strony internetowe nie zostały zbanowane.
Dopóki nasza międzynarodowa publiczność nie zrozumie, że przestrzeń informacyjna to przestrzeń, w której toczy się wojna, nic nie zrobią.
Istnieje wiele przykładów. Rozumiemy, że rosyjskie kanały telewizyjne są propagandowe i bardzo poważne. Ale w każdym kraju na świecie wchodzisz do dowolnego hotelu, a tam są wszystkie te rosyjskie kanały. Mówią wszędzie. I tylko czasami w niektórych krajach - na przykład Russia Today została niedawno zakazana w kilku krajach
Są kraje, które jakoś zdały sobie sprawę, że tam jest prawdziwa propaganda, ale na przykład Ameryka ma wielu zwolenników Trumpa, zwłaszcza grupę MAGA. Oglądają Russia Today i biorą stamtąd narracje, a w komunikacji z Demokratami lub Amerykanami nadają te rosyjskie narracje w ich najczystszej postaci. I tak w każdym kraju, a to jest bardzo poważna historia.

Czy są jakieś sygnały świadczące o tym, że ta wiadomość może być fałszywa?

To zależy od postrzegającego. Jeśli nie czytasz książek, a jedynie oglądasz telewizję, to nie myślisz krytycznie i nie będziesz w stanie odróżnić prawdy od kłamstwa. Jeśli powiedzą ci: „Tak było”, wtedy powiesz: „No cóż, tak było”.
A jeśli myślisz krytycznie, słuchałeś i powiedziałeś sobie: „Cóż, jakoś tak nie jest”. I zaczynasz szukać w innych źródłach, wtedy możesz coś porównać. Niestety takich osób jest coraz mniej.

Kto, Twoim zdaniem, jest najskuteczniejszym rosyjskim propagandystą?

Cóż, moim zdaniem jest to złożony system. Oznacza to, że duża liczba wszystkich tych wiadomości została wymyślona pod kierownictwem Dmitrija  Kisieliowa. On prowadzi tę maszynę. To znaczy, są ludzie, którzy piszą, a on wkłada to wszystko do maszyny do pisania, która rozprowadza to po całym świecie.



Jaka jest Twoim zdaniem najbardziej szalona rosyjska podróbka?

Oglądam wiele tego typu rzeczy i było wiele takich jak zjadanie dzieci, ISIS w Donbasie i terroryści. Biolaboratoria to dla nich generalnie taki temat. Komary przenoszące wirusy, ptaki przenoszące wirusy, pszczoły bojowe i tak dalej.
Jest tego dużo. Śmiejemy się z tego, ale są naprawdę pewni, że używamy takiej biotechnologii: „O! Leci do nas!” W zeszłym roku byli pewni, że ukraińska szarańcza, bio-szarańcza, zniszczyła całe plony w regionie krasnodarskim.
Mówi się im o broni klimatycznej. Ale ich największym przerażającym tematem jest szantaż nuklearny. To właśnie w nich działa. Mówią: „Użyjemy broni jądrowej”.
Wszystkie kraje świata, które podpisały te wszystkie dokumenty dotyczące bezpieczeństwa jądrowego, nierozprzestrzeniania broni jądrowej, muszą na to zareagować, ponieważ istnieje zagrożenie jądrowe. Rosjanie robili to co trzy miesiące, aż przyszedł Xi Jinping i osobiście powiedział Putinowi: „Grozicie bronią nuklearną. My, Chiny, tego nie popieramy”.
Potem jakoś to ustało. Za każdym razem grozili bronią nuklearną i po raz siódmy to nie zadziałało. A potem wymyślili nowego stracha na wróble, który nie obraziłby Chin. Zapowiedzieli przekazanie broni jądrowej Białorusi, państwu niejądrowemu. I nikt nie wie, co robić, bo Białoruś jest państwem nienuklearnym. W ten sposób naruszają wszystkie dokumenty dotyczące bezpieczeństwa jądrowego, dotyczące nierozprzestrzeniania broni jądrowej.
Jeśli w jakiś sposób coś nuklearnego wystartuje z Białorusi, oznacza to, że państwo niejądrowe zaatakowało inne państwo - w ogóle nie jest to nigdzie napisane. Teraz grożą tym całemu światu. Ale wierzę, że ludzie na świecie już zaczęli myśleć krytycznie. Nawiasem mówiąc, jest to złe, ponieważ gdy istnieje realne zagrożenie nuklearne, zwrócenie na to uwagi może nie być tak poważne. I dlatego nadal musimy coś zrobić w tym duchu, aby zatrzymać te wszystkie procesy.
Najważniejszym kanałem propagandowego oddziaływania na społeczeństwo pozostaje w Rosji telewizja państwowa. Jej czołowi propagandyści, czerpiąc spore dochody ze swojej aktywności, dzień w dzień utrwalają w głowach Rosjan główne linie narracyjne rosyjskiej propagandy – kłamią na temat wojny na Ukrainie, wychwalają imperialistyczne zapędy Władimira Putina, szerzą fałszywe mity dotyczące historii, atakują i ośmieszają Unię Europejską oraz NATO, a jednocześnie budują w rosyjskiej świadomości poczucie zagrożenia i grożą państwom Zachodu, w tym Polsce. Szczególnie aktywni w tym zakresie są prowadzący programy o tematyce politycznej emitowane z dużą częstotliwością, którzy działają na zlecenie Kremla.