Wzrost cen powrócił do poziomu sprzed roku

Inflacja w maju według szybkiego szacunku GUS wyniosła 13,0%, a w stosunku do kwietnia br. ceny utrzymały się na tym samym poziomie.
To w sumie optymistyczna wiadomość, ale jak to w życiu bywa, wszystko zależy od punktu widzenia. Zaś w tym przypadku od tego, czy na inflację patrzymy, biorąc pod uwagę tzw. normalne czasy, a więc te sprzed początku pandemii koronawirusa, tj. ostatnie lata poprzedniej dekady do lutego 2020 r. włącznie, czy też trzy ostatnie lata, a zwłaszcza rok ostatni, kiedy poszybowała ostro w górę, przechodząc stopniowo z jednocyfrowej w dwucyfrową, by ostatecznie w lutym br. sięgnąć 18,4%, już dawno przekraczając tzw. cel inflacyjny określony przez Radę Polityki Pieniężnej na poziomie 2,5% (z możliwością odchylenia o 1%, tj. pomiędzy 1,5%, a 3,5%).
Przypomnijmy, że rekordy – nieporównywalne z czasami obecnymi – biła na przełomie lat 80. i 90., tj. w okresie tzw. transformacji. W tym czasie ceny rosły w tempie nawet ponad 1000% rok do roku, by osiągnąć swój maksymalny poziom 1183,1% w lutym 1990 r.
Nie ma co także porównywać czasów obecnych z początkiem lat 20. XX wieku, kiedy u zarania odzyskanej niepodległości, między 1920, a 1924 rokiem ceny wzrosły aż o 2,5 mln%!
Niemniej jednak i tak nie trzeba nikogo przekonywać, że ta obecna, (tylko?) dwucyfrowa inflacja daje się mocno we znaki nam wszystkim.
Powróćmy zatem do czasów nam współczesnych. Jak poinformował GUS najbardziej w maju br. – w porównaniu z majem ub.r. (o 18,9%) zdrożała żywność i napoje bezalkoholowe oraz nośniki energii (o 20,4%), za to o 9,5% spadły ceny paliw. Co ciekawe, z danych o inflacji w naszym kraju od początku 2022 r., wynika, że na podobnym co w maju br. poziomie inflacja była rok temu: w kwietniu wynosiła 12,4%, by w maju podskoczyć do 13,9%. Choć jeszcze w styczniu i w lutym było to odpowiednio 9,4% i 8,5%.
Potem, w kolejnych miesiącach po lutym ub. roku już tylko rosła. W lipcu – 15,6%, październiku – 17,9%, by maksymalną wysokość osiągnąć w lutym br. (przypomnijmy: 18,4%). Na szczęście, począwszy od marca br., systematycznie spada.
Jeszcze w maju br. prezes NBP przypominał, że według marcowej projekcji NBP dotyczącej tegorocznej inflacji „wszystko wskazuje na to, że na koniec roku się znajdziemy w przedziale między 7 a 9 proc., czyli jednocyfrowej inflacji, radykalnie lepszej. Można mieć marzenie, że w ramach tego przedziału się znajdziemy przy tym niższym punkcie, i to jest moje stanowisko”.
Według analityków PKO Banku Polskiego w maju, pierwszy raz od 14 miesięcy, mierzone jako ogół ceny konsumpcyjne nie rosły: „głównym źródłem obniżenia inflacji w maju były ceny paliw, które spadły trzeci miesiąc z rzędu, a skala spadku przyspieszyła do -4,8% m/m. W efekcie, roczna dynamika cen paliw spadła do -9,5% wobec -0,1% w kwietniu. Dla porównania, w lutym br., kiedy inflacja (...)ustanowiła szczyt, roczna dynamika cen paliw sięgała +30,8%”. Zdaniem ekspertów „niższe ceny paliw odzwierciedlają normalizację cen ropy (w maju były niższe o 32% r/r) i umocnienie złotego (względem dolara o 5% r/r). Nawet w przypadku stabilizacji cen paliw na obecnym poziomie ich roczna dynamika w najbliższych miesiącach będzie się dalej obniżać, prowadząc do dalszego spadku inflacji”. Z kolei ceny energii obniżyły się nieznacznie, o 0,5% m/m. „Podobnie jak w poprzednich miesiącach wg nas wynikało to ze spadku cen opału (ten trend zdaje się jednak wyhamowywać), przy dalszym wzroście cen ciepła. Ponieważ w 2022 począwszy od marca ceny nośników energii wyraźnie rosły, ta kategoria także znacząco przyczynia się do obniżania inflacji w ujęciu r/r (w maju ceny nośników drożały o 20,4% r/r wobec 31,1% r/r w lutym br.)” – napisali analitycy.
Zaś zdaniem ekspertów Banku Pekao SA majowy odczyt inflacji opublikowany przez GUS, jest „tak naprawdę pierwszym, w którym widzimy wyraźny sygnał dezinflacyjny także w części bazowej. Nie wiemy jeszcze, które konkretnie dobra i usługi stały za tym spadkiem (dowiemy się za dwa tygodnie). Dlatego zachowujemy ostrożność co do wniosków.”
Większość ekspertów zachowuje daleko idącą wstrzemięźliwość co do prognoz poziomu inflacji na koniec br. Prawdopodobnie dynamika jej spadku z trzech ostatnich miesięcy (o łącznie 5,4 pkt. proc. – z 18,4% w lutym do 13,0% w maju) osłabnie w kolejnych. Tym niemniej w grudniu powinna osiągnąć poziom jednoprocentowy, choć wciąż wysoki i  odbiegający od celu inflacyjnego – w okolicach 9% rok do roku.