Seksualizacja dzieci czyli ekshibicjonista zamiast Apolla Belwederskiego
Choć minęło już kilka dni, wciąż jeszcze słychać echa oracji majowego Triduum obiecanek, wróć, gwarancji świetlanej przyszłości. Imaginacja pomaga mi symbolicznie wyodrębnić z kakofonii ofert zręby programu demokratycznej opozycji. Płyń pieśni!
„Pan prokurator ma rację, mamy w Polsce demokrację… Wyrwij z murów zęby krat, zerwij kajdany, połam bat… Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata, przed ciosem niechaj tyran drży, nadejdzie jednak dzień zapłaty, sędziami wówczas będziem my… Zbudujemy nową Polskę, zbudujemy nowy świat, w którym wszystko będzie lepsze, będzie nowy, lepszy ład… Dla mięsożerców: W alkowie stoi stół. Ma czworo nóg wołowych, wędzonych w dymie z ziół, pożeram wszystkie nogi, zostaje tylko blat. Och, mój żywocie błogi, och, piękny, piękny świat… A dla ortodoksyjnych wegan: jutrzenki blask duszkiem pić…
„I leży Waryński, lecz nie wie, że cienie się w celi zbierają…”. Sorry, to już echa weekendowego grillowania, bo dziwnym trafem elegijny wiersz Broniewskiego stał się pieśnią biesiadną. „Hej sokoły! I te oczy, te oczy zielone… jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce…”
„Chcieliście Polski, no to ją macie, skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie”, wzdycham frazą niczym z reklamy konserw, zdegustowany skrzeczącą pospolitością. Dopiero pod wieczór drażniący bębenki hałas ustępuje pola łagodnym tonom litanii do Matki Boskiej nuconej przed wiejskimi kapliczkami przez gromadki wiernych. I polemizując z Gałczyńskim powtarzam za Wyspiańskim: „A to polska właśnie”.
Nabuzowany emocjami nie mogę zasnąć. Zaczynam liczyć barany zapędzane przez baców do zagród. Stado jest niestety tak wielkie, że nie skończę do rana. Próbuję więc porachować przynajmniej zagrody, których loga rogacizna ma wygrawerowane na dzwoneczkach, bo czasy znaków wypalanych na zadkach dawno minęły, Gdyż nie wolno okaleczać zwierząt, a nadto wiele baranów często zmienia boksy. Szop jako tako kojarzonych jest wprawdzie niezbyt wiele, ale pod każdym hasztagiem w miarę rozpoznawalnego kierdla gnieżdżą się drobne kierdelki.
I tak peeselowska buda(określenie z pastorałki) daje schronienie europejskim demokratom, CdP, ŚR, cokolwiek to znaczy, zbieraninie wielebnego Hołowni, czyli starych twarzy tworzących nowy ruch…
Pod dachem Nowej Lewicy cisną się wypróbowani towarzysze z SLD, dawniej PZPR, trockiści z Razem, niedobitki Wiosny, farbowani socjaliści , a gdzieś po kątach reanimatorzy KPP i PPR…
W namiocie Konfederacji egzystują narodowcy, wolnorynkowcy, przeciwnicy UE, młodzi z perspektywami i obciachowi sklerotycy…
Pod strzechą, wróć, pod instalacją fotowoltaiczną POzorują podrygiwania samodzielnych bytów Zieloni, Inicjatywa polska, Ruch Autonomii śląska, słuszni samorządowcy, Strajk Kobiet, Liga Kobiet i w ogóle elity III RP…
W pomniejszych szałasach koczują zrewoltowani sędziowie i inne prawnicze jaczejki udające apolityczność, kodowcy, unioniści agrarni, związkowcy z ducha CRZZ(rozwinięcie skrótu w googlach), aktywiści ZNP z prezesem panującym niewiele krócej niż królowa Elżbieta… Zgubiłem się…
I wszystkie te szałasy, budy, boksy i zagrody otaczają gumno zjednoczonej(?) prawicy, konkretnie Prawa i Sprawiedliwości z podprogowymi przybudówkami w granicach błędu statystycznego, od Ziobrystów zmieniających szyldy, przez republikanów i Kukizowców, po wolnych najmitów…
Co mnie podkusiło, żeby wywoływać barany z lasu? Przecież mogłem zażyć relanium. Niestety, w realu może być jeszcze gorzej. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, by jeden osobnik założył kilka partii. Rankiem jako samiec, w południe jako waginoluba, zaś wieczorem jako amorficzne ono. Ot, taki rodzaj progresywnej trójcy.
Do tych głębokich refleksji antropologiczno-egzystencjalnych skłoniła mnie wrzawa modernistów zdetonowana społecznym projektem ustawy stawiającej tamę niekontrolowanej seksualizacji dzieci. Zaakcentuję, seksualizacji, a nie wychowaniu seksualnemu! Różnica między tymi pojęciami jest mniej więcej taka, jak między ekshibicjonistą grasującym pod szkołą podstawową, a Apollem Belwederskim albo jak między „Faktami” TVN, a „Wydarzeniami” Polsatu.
Projekt powierza wyłącznie rodzicom decyzję o tym, kto w szkole będzie mógł uświadamiać ich pociechy. Chodzi najogólniej o chronienie dzieci przed genderowymi zakusami wyznawców tak zwanej płci kulturowej, od której tylko krok do eugenicznych manipulacji ziszczających w wynaturzony sposób tezę Jana Jakuba Rousseau, że człowiek rodzi się jako niezapisana tablica. Jeśli komuś odwołanie do przemyśleń francuskiego filozofa nie odpowiada, proponuję skojarzenia reinkarnacyjne.
Zatem na przykład Murzynek Bambo może w drodze ku wieczności przeistaczać się a to w Czerwonego Kapturka, a to w Calineczkę, smerfa, gumisia, elfa, lub białą damę… Sam przez jakiś czas byłem wojowniczym żółwiem ninja.
I pomny własnych doświadczeń przyznaję rację jednemu z prominentnych profesorów PAN, który nazwał przeciwników traktowania płci kulturowej jako nadrzędnej wobec naturalnej antropologii dzielącej ludzi na kobiety i mężczyzn, niedoukami, bo nauka już definitywnie potwierdziła prymat płci z wyboru. Ba, pewna transseksualistka zrównała próby wciśnięcia jestestwa człowieka w okowy konkretnej płci z ludobójstwem. Grubo, jak mawiają w pewnych kręgach.
Kariera płci kulturowej dobitnie ilustruje zasadę zawłaszczania wiedzy przez ideologicznych hochsztaplerów. Dać im palec, to odgryzą całą rękę. Najpierw zakąszą małym paluszkiem, czyli powierzchownymi odstępstwami od bardzo pojemnej, ukształtowanej przez wieki normy męskości i żeńskości. W felietonowym uproszczeniu myślę na przykład o zniewieściałych facetach i babochłopach, vide niektóre rywalki Igi Świątek. Zaś potem chapną kciuk, kobiece ego uwięzione w męskim ciele i vice versa.
Ale te dramatyczne dysfunkcje, których nie należy mylić oczywiście z dewiacyjnym transwestytyzmem, medycyna potrafi już leczyć, choć prostowanie pomyłek natury jest procesem długotrwałym i nader złożonym.
Ostatnio wszak zapanowała koszmarna moda na igraszki z płcią. Noworodkom nie nadaje się imion identyfikujących rodzaj genitaliów, bo gdy podrosną, same zadecydują czy pragną być dziewczynkami, chłopcami czy inną osobliwością seksualną, jedną z licznych płci.
A ponieważ taki wybór ma niewiele wspólnego, wróć, nie ma nic wspólnego, z istotą zjawiska transseksualności, kaprysić można wiele razy, jak w powiedzeniu z nieco innej operetki, raz dziewczynka, raz chłopaczek, to prawdziwy życia smaczek. I recepta na demolkę osobowości, rozdwojenie jaźni i totalną deprechę, gotowa.
Pytanie komu to służy jest absolutnie retoryczne. Wiadomo bowiem, że mrówkom, które po degeneracji ludzkiej rasy zawładną Ziemią.
Sekator
Ps.
- A mrówki zostaną wyparte przez sztuczną inteligencję, czyli przez moich pobratymców - wieszczy mój komputer.
- Zaś komputery zeżre ząb czasu, czyli rdza - studzę euforię Eustachego.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2307
Bo dobra whisky im starsza tym lepsza :-)
Nie jest to pierwszy ani ostatni taniec polityków na grobie dziecka. Taki dance odstawia teraz Morawiecki, bredzac o karze śmierci. Nie, żebym miała coś przeciwko, ale wszyscy wiemy, że dopóki jesteśmy w UE, jest to niemożliwe. Czysty cyniczny populizm.