"Zbrodnia i kara" czyli romans z diabłem - recenzja książki

Ostrzeżenie: "Bardzo długie"

"Na początku lipca, w dzień nadzwyczajnie upalny" - tak zaczyna się powieść Fiodora Dostojewskiego "Zbrodnia i kara". W ów dzień młody człowiek, idzie ulicami Petersburga. Towarzyszymy mu, w jego spotkaniach, odczuciach, myślach może najbardziej. Krajobraz powieści stopniowo ciemnieje, by po setnej stronie wybuchnąć plamą krwi. Potem jest gorzej. Czasem dziwniej.
Owo wspomniane towarzyszenie biegnie dalej. Zbrodnia, ale nie tylko tak, staje się dla czytelnika pornograficznie dotykalna, ale jednocześnie skrzypiąco przeintelektualizowana. Psychologiczne, socjologiczne i filozoficzne prądy i postawy ścierają się, by tu i ówdzie zabłysnąć w jakimś dialogu, w jakimś toku myśli.

Gdy dziś wracamy do tej książki to uderza - niemal prorocza - aktualność zawartych w niej stwierdzeń. Pytanie o to, czy człowiek może być sam? Jaka jest miara oceny odbierania życia ludziom? Czy najważniejsze jest osobiste przetrwanie i sukces? Czy ludzkość dzieli się na stanowiący "materię" plebs, zapewniający ilościowe trwanie, i ludzi w pełnym tego słowa znaczeniu, ludzi zdolnych do stawiania n o w y c h   idei. Wizje inżynierii społecznej szokują podobieństwem do czasów dzisiejszych, zacytujmy:

" Czystą logiką nie można przezwyciężyć natury! Logika widzi trzy możliwości, podczas gdy tych możliwości jest milion. Milion ten zostaje odcięty i wszystko redukuje się do kwestii komfortu. Zaiste, bardzo łatwe rozwiązanie! jest ono kusząco proste i nie trzeba przy tym myśleć! Najważniejsze jest to, że nie trzeba myśleć. Cała tajemnica życia da się z łatwością wyłożyć na dwu kartkach druku!"

A więc Dostojewski zachęca do myślenia. Pyta. Stawia tezy. Jego bohaterzy, te tezy "sprawdzają w życiu". W tym właśnie leży największa wartość tej książki, w zaprezentowaniu uniwersalnych i podstawowych dylematów, perspektyw, postaw wobec człowieka i rzeczywistości. Rodion Raskolnikov nie ma hamulców. Myśli szeroko. Sięga daleko. Po siekierę. Ale chodzi mu o coś znacznie większego. O przekroczenie poziomu zbrodni, o stanie się nadczłowiekiem albo raczej człowiekiem prawdziwym, dla którego kategorie życia i śmierci (innych) są mniej istotne od kategorii fundamentalnych, tego kim jest, tego, co chce uczynić.

Książka budzi bardzo żywy oddźwięk dzisiaj, szczególnie w świecie zachodnim. Znany psycholog kliniczny i były profesor uniwersytetu Jordan Peterson, mówi o niej jako o jednej z najważniejszych książek w ogóle. Ta opinia się powtarza w innych miejscach z innych ust. Czy tak jest istotnie? Jak ocenić "Zbrodnię i karę"?

Ocena książki

Otóż przede wszystkim jest to książka uboga literacko. Czyta się ją ciężko. Brnie się przez strony już to wyblakłych, nie budzących  wyobraźni opisów otoczenia, już to kompletnie sztucznych, wielostronnych monologów, ale to wszystko może być ars poetica. Różni twórcy ważą, literacką wartość, prowadzenie wyobraźni czytelnika, wiarygodność i rzetelność historii, z wynikającą z wolności artystycznej swobodą kształtowania tekstu. Dość, że w zwykłym odbiorze książka jest najzwyczajniej na świecie nudna i trudna do przebrnięcia. Sam wątek akcji jest stosunkowo prosty. Sylwetki bohaterów są płaskie, niewiarygodne, ale bardzo jaskrawe. Raskolnikov jest ciemny. Marmieładow odrażający. Sonia biała i nieskalana i tak dalej.

Ale ciemność Raskolnikova nie jest ciemnością człowieka, tylko pisarza, który tworzy tę postać. Ohyda Marmieładowa jest porażająca i niemożliwa, zwłaszcza w zestawieniu z jego przytomnym o tym wszystkim opowiadaniem. Żadna z postaci nie wydaje się naturalna, wszystkie baśniowe, sztuczne, wymyślone, w sumie statyczne.

Akcja dzieje się niezmiernie powoli, złożona z kilku prostych wątków i małej ilości wydarzeń rozciąga się na ponad 600 stron. Szczególnie trudny jest koniec, gdy już niewiele się nie dzieje, a kolejne słowa ułożone przez rosyjskiego pisarza dzielą nas od upragnionego finału. Samo zakończenie to epilog. Wyraźnie różniący się od całej treści książki. Jakby dodany na siłę. Jakby wcale nie był od początku do końca jej częścią, tylko trzeba było jakoś tę mękę zakończyć, dodać morał, dołożyć okładkę.

Konotacje do współczesności

Zachodzi więc pytanie: Dlaczego ta książka ma aż tak pozytywne oceny dzisiaj, na zachodzie? Czy niezwykła trafność, niektórych pytań i stwierdzeń to uzasadnia? Kluczowy może być wspomniany wyżej odbiór realności postaci i ich zachowań. Zatem na ile realne są psychologiczne procesy Raskolnikova? Na ile realne jego zachowanie? Na ile realne dylematy ludzkie i cywilizacyjne?

Dla Polaka, dla człowieka tradycyjnego Zachodu, te sprawy w książce są sztuczne. Jak to, ludzie i podludzie? Co to za bzdury? Oczywiście można "filozofować", można "rozumować", ale to ostatecznie nonsens. Jak to zabić i myśleć o tym tygodniami i opatrywać ten zamiar kontekstem stawania się jak Napoleon? Wariatkowo czyste. Fikcyjne psychologizowanie.

Dostojewski potępia bezmyślność. Zachęta Dostojewskiego do myślenia pomija jednak fundamentalny jego początek, który nadaje mu bieg, ramy i charakter. Ten początek to przedmyślne, przyjęte, wewnątrz przechowywane, żywe, podstawowe przekonania, co do człowieka, Boga i rzeczywistości.

Rosyjski pisarz po zapoznaniu się z katolicyzmem wytknął mu i słusznie - indywidualizm. Właśnie tak. Cywilizacja zachodnia, powstała na gruzach Rzymu, a już Polska w szczególności, nacechowana jest indywidualnym, personalistycznym postrzeganiem człowieka. To się zaczęło prawdopodobnie w Palestynie od słów Jezusa z Nazaretu "Nie człowiek jest dla prawa, ale prawo dla człowieka".

Europejski feudalizm średniowieczny, gdzie to dwustronna relacja była kluczem, a nie państwo i jego administracja, w sumie ten indywidualizm podtrzymała. "Wasal mojego wasala, nie jest moim wasalem". Kultura polska, nawet na tle zachodniej Europy jeszcze bardziej kładła nacisk na godność osoby. Doszło na tym tle w Polsce, do swoistej pozytywnej hipokryzji, a mianowicie sytuacji, gdzie owszem, szanuje się i wyznaje pewne idee i poglądy, np. wiarę religijną, ale równolegle zezwala się na szerokie odstępstwa właśnie ze względu na to, że wartość człowieka jest wyższa niż owych poglądów.

Polska to dla mnie - jestem Polakiem - świat ludzi, których wartość nie zależy od ich poglądów i przekracza wartość poglądów. Zaś wartość prawdziwa bierze się z pozytywnych interakcji, relacji, współżycia zgodnego. Co ciekawsze wcale to nie znaczy, że nie ma tu poglądów normatywnych, czy zwyczajów przestrzeganych. To znaczy jednak, że ze względu na wartość osoby i relacji, my te szanowane przez nas przekonania i postawy, lekko przesuwamy, tak aby było miejsce - dla ludzi.

Polska a Rosja

Stąd w myśleniu swoim i postrzeganiu, Polacy i ludzie tradycyjnego Zachodu są ograniczeni, są ograniczeni tymi wywodzącymi się z chrześcijaństwa, niewypowiadanymi może, ale przeżywanymi, przekonaniami na temat człowieka. My na tej podstawie stoimy. Z tego wywodzi się nasze życie, nasza twórczość, nasze pojmowanie wszystkiego, ostatecznie nasze myślenie i działanie. A co jeśli by, tej postawy nie było? Gdyby tak myśleć sobie zupełnie swobodnie, bez żadnych norm, ram czy ograniczeń? Zacytujmy "Zbrodnię i karę" strona 570:

"Rosjanie to w ogóle szerokie natury, szerokie, Awdotio Romanowno, jak ich kraj. I nadzwyczaj skłonni są do wszystkiego, co jest fantastyczne, bezładne.".
Do czego prowadzi tak ukształtowana "szerokość natury",

do jakiego myślenia? s 491

"ludzie się nie zmienią... włada nimi ten, kto ma siłę ducha i rozum! Kto na wiele się waży, ten ma u nich rację! Kto się ośmiela opluć najwięcej rzeczy, ten jest ich prawodawcą, kto się na więcej waży, ten ma rację największą!

To właśnie oderwanie myślenia, tworzonych w oparciu o nie idei, od utwierdzenia natury człowieka w personalizmie, prowadzi do nieludzkich teorii, pomysłów, zachowań, traktowania innych.W jakiś przedziwny sposób, daje się dostrzec to właśnie "szerokie", złowrogie, nieumocowane w uprzednim szacunku do człowieka myślenie, u obu naszych sąsiadów. Niemcy i Rosjanie są różni, ale jedni i drudzy mają "wielkie idee". Niemcy budowali Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego oraz Tysiącletnią Rzeszę, a Rosjanie zakładali Trzeci Rzym. Rosjanie traktowali, nie tylko w gułagach, ludzi jak zwierzęta, bo to "szerokie natury, jak ich kraj", zaś Niemcy zakładali obozy koncentracyjne, których jednym celów było sprowadzenie ludzi do poziomu zwierząt i udowodnienie tym samym, że człowiek indywidualny nic nie znaczy, zaś sami są nadludźmi. Brak osobowo nastawionego chrześcijaństwa w zestawieniu z ambitnymi celami prowadzi do "randki z diabłem".

I dlatego być może "Zbrodnia i kara" rezonuje ze współczesnymi psychologami jak Jordan Peterson. Oni wszyscy abstrahują wewnętrznie od wartości cywilizacji zachodniej. Od tego, że liczy się człowiek, a nie siła. Od tego, że nie może być całkowitej swobody w myśleniu, bo takie myślenie prowadzi do pieców krematoryjnych i nieludzkiego komunizmu. Dodajmy - prowadzi zawsze, nieuchronnie i to tylko kwestia czasu i formy, kiedy "szerokie natury, skłonne do wszystkiego, co jest fantastyczne i bezładne" dojdą do tych zbrodni, jeśli nikt im nie przeszkodzi.

Może jakąś rolę odgrywa w tym wszystkim kościół katolicki. W Rosji ichniejsze prawosławie było przedłużeniem władzy świeckiej i jej sługą. Bóg-człowiek-car i reszta, która się nie liczyła, chyba, że z łaski cara. W sferze zachodniej, konflikty kościoła z władzą świecką doprowadziły do pewnej emancypacji religii, przejściowo nawet dominacji, a tym samym pewnego upodmiotowienia ludzi względem władzy świeckiej. Może dlatego Indianie Ameryki Północnej zostali zniszczeni, a Południowej, mimo i tak pojawiających się zbrodni, w dużej mierze ocaleli?

"Zbrodnia i kara" zdaje się mówić, żeby uważać na myślicieli. Żeby zważać, co mają "za uszami", jakie faktycznie wartości wyznają, ale nie ustami, ale czynami. Całe połacie ludzkości pozbawione formowania wartościami naszej cywilizacji, są de facto nam obce. To nie są po prostu tacy ludzie jak my, choć tak by się to wydawało. Są inni. Najgorzej, że i w naszej przestrzeni ni z tego, ni z owego, materializują się idee ze "Zbrodni i kary". "Najważniejsze nie myśleć". "Wszystko jest kwestią komfortu". Są podrzędni i nadrzędni ludzie. Najwięksi tracą zahamowania, kłamie się lub opowiada absurdy w żywe oczy i narzuca brutalnie ludziom - wydaje się - dowolną postępującą niewolę.

Diabeł to nie jest imię własne. To greckie słowo, tłumaczone jako oskarżyciel i oszczerca. To personifikacja zła, to jest takiej intencji, która dąży do krzywdzenia, ograniczania, niszczenia fizycznego i mentalnego ludzi. Charakterystyczne są sceny przesłuchiwania Raskolnikova przez Porfirego Pietrowicza - sędziego śledczego. Porfiry chce jednego, dąży do jednego, żeby podejrzany się przyznał. To jest cel "dochodzenia", to jest cel przesłuchania. Raskolnikov w końcu się przyznaje, tak jak tego oczekuje władza. Dokładnie te same metody, to samo podejście stosowali potem Sowieci wobec swoich obywateli. I ci... nawet jeśli czegoś nie zrobili - przyznawali się, z przekonaniem. Bo w sumie, czemu nie? W końcu doświadczali "spokoju".

Urok ciemnej strony mocy

Jordan Peterson, zachęca swoich słuchaczy do integracji swojego "cienia", swojego "ciemnego ja". Wzoruje się tutaj na swoim mistrzu, którym był dla niego Carl Jung. Postulat odkrycia ciemnej strony swojego ja i wkomponowanie jej w siebie jak echo powtarza drogę Anakina Skywalkera z Gwiezdnych Wojen. Ta ciemna strona mocy ma nas wzmacniać. Czynić groźnymi i potężnymi. Tak to reklamował Peterson. Ostatecznie skończył okaleczony, na kolanach przed światem, wpadający w łzy przed kamerami.

Bogowie naszego świata wysyłają nam swoich proroków, by głosili nam naszą podrzędność. Rzucają nam w twarz swoją wolę i naszą bezradność. Wierzą, że mogą przebudowywać świat i ludzi. Że zbrodnia to kwestia techniczna. Że ich nie dotyczy. Nie biorą na poważnie, bo trudno to brać na poważnie, nawrócenia się Raskolnikova wskutek uczucia do Soni. Czują się architektami świata. Udali się na randkę z diabłem. Ale to jest słabe, nawet w prostym wymiarze ludzkim. Bo każdy człowiek jest tak naprawdę wszechświatem dla drugiego. Bo ten wszechświat niesie w sobie. A niesie go, bo jest w nim iskra Nieskończoności, pozwalająca mu z sygnałów elektrycznych układu nerwowego, tworzyć obraz galaktyk, oceanu, kwiatów, oczu ukochanej osoby.

Jest w nas Nieskończoność i dlatego jesteśmy wszystkiego warci. Nie wybierajmy się na stręczoną nam randkę, czy to w postaci "szerokiego myślenia", czy "ukochania siebie nade wszystko", czy deprecjacji znaczenia zbrodni. Bądźmy ciekawi, bądźmy otwarci, ale trzymajmy się skał, kamieni milowych naszej własnej kultury i cywilizacji.

Książkę zamykam. Jest wartościowa także dlatego, że pokazuje czym jest Rosja. Jak bardzo odmiennym od naszego światem. Jak zaprzyjaźnionym ze światem diabłów potężnych, wielkich i fantastycznych. Nasze diabły są małe, lokalne choć złośliwe. Stójmy zatem zatem na gruncie naszej kultury, w której są ziarna naszej tożsamości. Wtedy dzikie stepy nas nie zaleją. Wtedy przetrwamy. Wtedy mamy szansę.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pani Anna

04-05-2023 [20:33] - Pani Anna | Link:

Bardzo dobra recenzja.

Obrazek użytkownika EsaurGappa

05-05-2023 [00:22] - EsaurGappa | Link:

Czy ludzie wspólćześni naznaczeni globalizmem mają jeszcze wybór jak żyć?Zawsze taki wybór będą mieli ponieważ te święte Boskie prawo powstało by ciało mogło oddzielić od ducha a duch od ciała.Dziecko skalane złem od urodzenia nie jest więźniem diabła w nieskończoność,ono walczy w całkowicie w innej bitwie aniżeli dziecko wychowywane w miłości.W słabości moc się buduje,a Nowy Testament uświadamia nas jak bardzo możemy się mylić w osądzie drugiego człowieka gdy postrzegamy świat zmysłami ciała,a odrzucamy moc którą ofiarował nam Chrystus posyłając wspaniałego przyjaciela Ducha Świętego.
p.s Ja osobiście od czasu pobytu w więzieniu gdzie literatura byłą obok siatkówki plażowej jedyną wartościową rozrywką,nie jestem w stanie sięgnąć po jakąkolwiek inną książkę niż pismo święte,aczkolwiek próbuję nieustannie mimo to nie rozumiem nie wiem tęsknię.