Nie lękajcie się! (lewackich marszów i burd)

Ciężko pracujący Polak, zagoniony i zmęczony, gdy już dotrze do domu i zasiądzie przed telewizorem, co rusz atakowany jest hiobowymi wieściami sączącymi się jadowicie z różnych, głównie niepolskich przekaźników kłamstwa i zastraszania: w kraju źle się dzieje!
Dowiaduje się o protestach ulicznych i o tym, co piszą o tym na Zachodzie – a piszą oczywiście STRASZNE RZECZY: że np. w Warszawie protestowało pół roku temu 200 tys. osób  (w rzeczywistości 59 tys.)…
Co mają z tą nawałnicą medialną zrobić zwykli ludzie? Martwią się. Nie są pewni, czy nie będzie z tego czego złego…

NIE LĘKAJCIE SIĘ! NADCHODZI EFEKT TRUMPA!

Otóż w dzień po zaprzysiężeniu konserwatywnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, na ulice amerykańskich miast wylało się lewactwo z całego kraju:

(PAP/Reuters/AFP/AP/Media):
W sobotnim Marszu Kobiet, który odbył się w największych miastach USA wzięło udział od 1,5 do 2 mln osób. W Waszyngtonie w marszu wokół Białego Domu uczestniczyło w ocenie policji 200 tys. osób, ale mogło ich być znacznie więcej, bo pochód zajął aż 1,6 km. Uczestnicy demonstrowali w obronie różnorodności, równości i praw kobiet, które - ich zdaniem - będą zagrożone za prezydentury Donalda Trumpa.
Organizatorzy demonstracji w Waszyngtonie szacują, że w Marszu Kobiet uczestniczyło 1,5 raza lub 2 razy więcej ludzi niż podaje policja, według której było ponad 200 tys. osób.
Wielu demonstrantów, którzy przybyli do stolicy USA, by zamanifestować swój sprzeciw wobec planowanej polityki Trumpa, przyjechało specjalnymi autobusami m.in. z Nowego Jorku, z Chicago, z Filadelfii i z Bostonu.
W Los Angeles sobotni Marsz Kobiet był największym zgromadzeniem publicznym od 30 lat. Zdaniem policji liczba manifestantów demonstrujących przekroczyła 500 tys., organizatorzy twierdzą, że wyniosła nawet 750 tys. "Na pewno na ulice wyszło więcej ludzi niż w 2006 r., gdy odbyła się półmilionowa manifestacja w obronie praw imigrantów" - powiedziała agencji AFP rzecznik policji Andrew Neiman, który pozostaje na służbie już od 30 lat.
W Nowym Jorku uczestnicy Marszu Kobiet sformowali pochód, w którym szło do 500 tys. jak podają organizatorzy. Nowojorska policja nie opublikowała jeszcze swych szacunków.
W Chicago manifestowało według policji co najmniej 125 tys. osób. Zdaniem organizatorów liczebność była dwukrotnie wyższa i sięgała nawet 250 tys. Obecność tak wielkiego tłumu uniemożliwiła przemarsz ulicami miasta i ostatecznie manifestacja przybrała formę wiecu - pisze AFP.
W Bostonie manifestowało zdaniem organizatorów 100 tys. osób. Według policji całkowita liczba manifestantów była zgodna z przewidywaniami podanymi przy rejestracji marszu i wyniosła 80 tys.
Uczestnicy Marszu Kobiet mieli na głowach różowe czapki z kocimi uszami, które stały się symbolem walki z mizoginizmem Trumpa. Na transparentach widniały hasła: "My, naród, jesteśmy silniejsi niż strach", "Różnorodność jest amerykańska", "Prawa kobiet to prawa człowieka", "Szacunek dla każdego".
Jak pisze w komentarzu Reuters: "ostateczna liczba uczestników Marszu Kobiet była z całą pewnością wyższa niż tłum osób uczestniczących w inauguracji prezydenta w przeddzień".
Marsze przebiegały w pokojowej atmosferze.

(za: http://stooq.pl/n/?f=1151414)

Czy myślicie, że taka ogromna liczba „protestujących” (przyjmijmy tę dolną podawaną, tj półtora miliona! ludzi) w jakikolwiek sposób będzie rzutowała na politykę USA pod nowym kierownictwem? Czy demokratycznie wybrany Prezydent, Sejm (Izba Reprezentantów) i Senat – „przestraszą się” lewackiej ruchawki?
To są sprawy bez znaczenia! Ci „protestujący” jutro pójdą do pracy i będą pomnażać bogactwo swego kraju – a winnych burd i zniszczeń wyłapie policja i ukarzą amerykańskie sądy.

To samo dzieje się w każdym cywilizowanym kraju: masowe protesty są cząstką demokracji na całym Zachodzie. Powtórzmy: cząstką zachodniej demokracji!

To tylko w Polsce, kraju przez dekady zkomunizowanym, biednym i zastraszonym – ludziom można wmawiać, że „dzieją się u nas straszne rzeczy” – wmawiają lewaccy spadkobiercy komuszego zniewolenia, jak zawsze wysługujący się obcym i za obce pieniądze pasożytujący na naszej wierze, historii i tradycji.

Kilka liczb – te najlepiej podsumują ten wywód:

USA – ponad 300 mln mieszkańców. Uczetnicy sobotniego protestu (1.5 mln) to 0,5%
Polska – 38 mln mieszkańców. 0,5% to… ok. 200 tys. „protestujących”

Żaden protest (ani te „kobiety z parasolkami”, ani KOD) nie zgromadził w naszym kraju nawet połowy tej liczby „niezadowolonych”…

Lewackie „ruchy uliczne” nie mają żadnego wsparcia w narodzie. Ani w amerykańskim, ani w polskim, ani w żadnym cywilizowanym. Od zmian są wybory!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

22-01-2017 [11:29] - xena2012 | Link:

liczby ,liczby ,liczby.... a te panie i media wiedzą chociaż o co tak protestują? Bo jakoś nigdzie nie mozna się dowiedzieć.

Obrazek użytkownika Terma

22-01-2017 [12:55] - Terma | Link:

Przypływ w Polsce osiągnął swój szczyt 16 grudnia. Do 11 stycznia opozycja jeszcze żywiła nadzieję, że uda się porwać tłumy. Nie wyszło.

Obserwuję wypowiedzi opozycji, stonowali narrację, jakby dostali wskazówki, by skończyć z bezpośrednią agresją w wypowiedziach. Najprawdopodobniej skupią się na ociepleniu wizerunku, wyciszeniu nastrojów a bardziej agresywną retorykę pozostawią Lisowi etc. czyli mediom.

Przewiduję 2017, przynajmniej pierwszą połowę tego roku, spokojniejszym i pozbawionym wielkich marszów i nawoływań do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Media zachodnie zajmą się Trumpem i formowaniem opinii publicznej przed zbliżającymi się wyborami we własnych krajach. To dobry moment na mniej popularne reformy.