Zdania na temat kondycji polskiej demokracji są podzielone. W progresywnej hierarchii wartości społeczeństwa obywatelskiego najwyżej plasują się wolne sądy i samorządy, rym akuratny na hasło wszelakich manif, których wysyp następuje zwykle jesienią. Oczywiście apoteoza nie dotyczy obu tych struktur an bloc. Istnieją bowiem sądy i trybunały opanowane przez nielegalnych togomitów zblatowanych z reżymem i nieudolne samorządy we władaniu pisowców.
I właśnie te samorządowe lizusy pragnąc przypodobać się władzy plotą co im ślina na język przyniesie. Zapowiadają na przykład buńczucznie, że będą pomagać, ba, twierdzą, że już to czynią, w dystrybucji węgla w swych miastach i gminach. I ani na jotę nie studzą ich przechwałek rzeczowe argumenty włodarzy z opozycyjnego nadania szczerze zatroskanych krachem opałowym, że lege artis nie sposób ulżyć mieszkańcom w tej sromocie, bo takiego wsparcia zakazują przepisy. A ich omijanie niewiele daje, gdyż samorządy nie mają wyspecjalizowanej infrastruktury. Wąskie gardło stanowi logistyka. W dodatku wszelkie działania paraliżuje bryndza finansowa. A wszystkiemu winien jest rząd sekujący opozycyjne samorządy.
Jako człowiek empatyczny jestem w stanie zrozumieć tyleż zacną, co safandułowatą wujcinię małej gminy, bezradną wobec fundamentalnych wyzwań typu wynajęcie kilku ciężarówek do transportu węgla, zakup za trzy tysiące stosownej wagi i znalezienie placu do składowania opału. Ale po takich książętach udzielnych jak Trzaskowski, Dulkiewicz czy Jaśkowiak powinienem bez wątpienia spodziewać się kreatywności na miarę mera Paryża czy Buergermeistera Berlina
Dlatego powtórzę raz jeszcze. Jako człowiek empatyczny nadal żywię nadzieję, że przynajmniej prezydent bogatej Warszawy, który skumulowanymi remontami ulic i placów numerycznych, Trzech Krzyży i Pięciu Rogów potrafił zakorkować stolicę, sprawdzi się również w grze o węgiel. Przypuszczam, że z urzędników ratusza dałoby się skompletować kilkanaście ekip obsługujących składowiska, bez uszczerbku dla funkcjonowania samorządowej administracji.
Żarty, żartami, lecz niedawny “węglowy” protest opozycyjnych samorządowców przed siedzibą premiera setny raz potwierdził niezbicie, że mają oni gdzieś dobro mieszkańców, którzy ich wybrali. I w swym politycznym amoku po prostu obsesyjnie dążą do obalenia pisowskiej władzy, nawet za cenę przenikliwego zimna w domach. Właściwie czemu nawet? A cóż to za dolegliwość w porównaniu z wizją odzyskanej potęgi? W czas próby progresywnemu społeczeństwu, zahartowanemu w bojach, bez wątpienia wystarczy ciepło domowego ogniska.
Zachodzę w głowę czy obalenie autorytarnego reżymu oznacza dla prowodyrów walki o demokrację liberalną li tylko wygranie wyborów? Coraz częściej bowiem słyszę echa dawnych wezwań do targania po szczękach, walenia dechą, dorzynania watahy… A sam Donald Tusk wyraża gotowość poprowadzenia progresorów do boju, gdyż jako polityk sportowiec potrafi i lubi się naparzać.
Jeszcze niedawno potraktowałbym ofertę bossa PO, zapewne z nadmiaru naiwności, metaforycznie. Ale teraz nie jestem pewien czy opozycja zwęszywszy, mniejsza czy faktycznie czy w imaginacji, kiepskie nastroje społeczeństwa powodowane pandemią, wojną, drożyzną, brakiem opału na zimę i praworządności na co dzień, nie zamierza zdobyć władzy w kryterium ulicznym. No bo jeśli zagubione aksjologicznie aborcjonistki, w swej masie nabuzowane hormonami nastolatki, spowodowały dość bezładnym tumultem spore zamieszanie, to co dopiero mogliby zwojować karni bojowcy w skoordynowanej akcji wszystkich sił postępu, demokracji i tolerancji?
Zwłaszcza, że wybory, które sondażowo opozycja wygrywa w cuglach, w realu mogą ulubieńców brukselskich elyt niemile zaskoczyć. Niedawna lekcja węgierska daje im bowiem wiele do myślenia. Co innego zryw na miarę wybuchu Solidarności, zaskakujący i skuteczny. E, tam skuteczny. Przecież beneficjentem tego wzmożenia został między innymi symbol dyktatury przeciw której wystąpiła klasa robotnicza, Wojciech Jaruzelski, wybrany prezydentem wolnej(?) Polski. Do unicestwienia kliki z Nowogrodzkiej należałoby zastosować raczej metody rewolucji francuskiej, lub bolszewickiej.
Właśnie rozpoczęliśmy z kilkoma prawicowymi oszołomami budowę bunkra. Miał być schronem przeciwatomowym. Ale może przyda się znacznie wcześniej.
Sekator
Ps.
- Czy wiatrówka, pistolet czarnoprochowy i dwie finki to cały nasz arsenał - pyta z lękiem mój komputer.
- Zapominasz o bojowym duchu, mój Eustachy - strofuję go.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1018
Tak, ale tylko jeśli to jest tzw. ustawka. Czyli wszyscy udają że haratają w gałę, ale de facto dają strzelać gole tylko dla firerka, bo inaczej dostaje ataków szału.
PS. Co do węgla w Warszawie, to nie jest mały Otwock, tylko wielka metropolia, więc problemy są gigantyczne. A blokując dostawy taniego węgla daje zarobić geszefciarzom, no i wymusza wymianę kopciuchów na ekologiczne środki grzewcze.