Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
KILKA ODLEGŁYCH SKOJARZEŃ. DECYZJA KS. JACKA MIĘDLARA.
Wysłane przez Andrzej W. w 04-10-2016 [13:02]
Po próbach narzucenia Mu przez biskupów diecezjalnych oraz bezpośrednich przełożonych zakazu głoszenia Prawdy Ksiądz Jacek Międlar wystąpił ze Zgromadzenia.
Taką wybrał drogę.
Gdy tak się zastanawiałem nad decyzją Księdza Jacka, przypomniały mi się dwie postaci z niedawnej historii Kościoła. Pewnie bez związku, nieadekwatnie.
A jednak właśnie te historie przyszły mi najpierw na myśl.
Pierwsza postać to Arcybiskup Marcel Lefebvre.
Ten, który wiernie służył Bogu i pragnął dochować wierności Kościołowi Katolickiemu, usłyszał od Św. Jana Pawła II, iż jest ekskomunikowany za nieposłuszeństwo wobec Stolicy Apostolskiej .
I druga postać to o. Marcial Maciel Degollado, trzykrotny delegat papieski na synody biskupów i stały radca Kongregacji Duchowieństwa oraz kanclerz Papieskiego Athenaeum Regina Apostolorum w Rzymie, któremu w 2002 roku Św. Jan Paweł II osobiście pogratulował z okazji 60-lecia święceń kapłańskich za jego „ogromną, hojną i owocną kapłańską posługę”, a na którego w 1993 roku Papież publicznie wskazał jako na „przewodnika, wzór dla młodych”,
Kto nie zna historii obu wymienionych postaci, niech sięgnie do źródeł.
Ja tu może tylko wskażę na epilog.
Otóż, papież kolejny, Benedykt XVI zdejmuje ekskomunikę z czterech biskupów wyświęconych przez Arcybiskupa Lefebvra, co się zaś tyczy o. Maciela, to nakazał mu rezygnację z działalności publicznej i spędzenie reszty dni na modlitwie i pokucie.
Stolica Apostolska oświadczyła bowiem, ni mniej, ni więcej, iż o. Maciel dopuścił się „niemoralnego zachowania, licznych przestępstw i prowadził życie pozbawione skrupułów i autentycznych uczuć religijnych.”
I tak sobie jeszcze, w związku z tymi historiami, a także już w związku z Księdzem Międlarem pomyślałem – mój Boże – ileż to razy w ciągu ostatniego ćwierćwiecza byłem świadkiem zdrady Ewangelii, Chrystusowego Kościoła i naszych Narodowych Świętości przez poszczególnych hierarchów polskiego Kościoła indywidualnie, niekiedy nawet gremialnie, czy przez niższych duchownych jawnie złu zaprzedanych, których by można tu wymienić przynajmniej kilku tchem jednym .
Ileż było zdrady Prawdy, i pogardy dla maluczkich. Ileż razy zaistniało publiczne poparcie dla wilków w owczych skórach. Ileż było grzechów zaniedbania, w odniesieniu do jakże wielu spraw, ileż „umywania rąk”, czy polityki „strusia”. Ileż – tak naprawdę – pozorowania kapłaństwa zamiast kapłaństwa autentycznego.
I żaden z tych, których mógłbym tu – zaczynając od samej „góry” - wymienić, lecz nie nazwiska są tu przecież ważne, nie wystąpił z Kościoła, nie został (skutecznie) przywołany do porządku (jakoś tak już się dziwnie składa, że tacy zawsze cieszą się większą tolerancją przełożonych), ani nawet nie uderzył się w piersi.
Był więc w historii Kościoła arcybiskup Lefebvre uznany za nieposłusznego odstępcę i był ojciec Maciel uznawany przez dziesięciolecia za wzór kapłana.
Jest Ksiądz Międlar, który wskutek szykan postanowił zdjąć sutannę i są tacy, którzy sutanny nigdy nie zrzucą pomimo, iż dawno kapłaństwo zdradzili, a dla złych celów jedynie je pozorują, nie niepokojeni przez swych zwierzchników w imię fałszywej „miłości” i frazesu „jedności”
Jeśli zaś chodzi o samego Księdza Jacka Międlara, to ja nie czuję się na siłach, aby jego decyzję oceniać w kategoriach „tak” lub „nie”. Mogę jedynie napisać o moich odczuciach.
Tak sobie więc myślę, że Bóg w swej nieskończonej mądrości przewidział taką próbę krzyża dla Księdza i tak też sobie myślę, że po okresie męczeństwa był może przewidziany czas triumfu.
W sytuacji obecnej obawiam się natomiast, iż ten żarliwy, odważny i szykanowany za głoszenie Prawdy Kapłan nie zostanie zapamiętany jako taki właśnie, lecz postrzegany będzie jako „były ksiądz”.
I dlatego jego decyzja napełnia mnie smutkiem.
I dlatego też nie znajduję tu miejsca na kategoryczną ocenę, tylko na modlitwę.
Za Księdza Jacka i za tych, którzy przyczynili się do tego dramatu Kościoła i dramatu osobistego.
Lecz, czy ci ostatni są jeszcze w stanie coś poczuć i zrozumieć …?
Komentarze
04-10-2016 [15:53] - Paweł | Link: Czy nie mylimy pojęć? Czy
Czy nie mylimy pojęć? Czy odejście ze zgromadzenia oznacza zrzucenie sutanny? Wg mnie: nie oznacza. Oznacza tylko, że się odeszło ze zgromadzenia i oddało do dyspozycji odpowiedniej instancji (biskupa miejscowego? Ojca Św.?)
04-10-2016 [16:49] - Andrzej W. | Link: A widzi Pan tu
A widzi Pan tu sutannę?
https://www.youtube.com/watch?...
Wierzę, że jest jeszcze szansa, dlatego piszę o modlitwie, a także - Ksiądz Jacek Międlar.
Pozdrawiam.
04-10-2016 [19:03] - Dorota M | Link: Czy o. Jacek Międlar, będzie
Czy o. Jacek Międlar, będzie nadal księdzem, tego nie wiem, ale skutki jego odejścia ze Zgromadzenia, niemożność co za tym idzie odprawiania, nawet prywatnie mszy świętej i udzielania sakramentów, to wielka strata dla tych młodych ludzi, którzy mu zaufali. Dojdą, bowiem do wniosku, że nie mozna pogodzić radykalnego patriotyzmu, z byciem dobrym katolikiem. To może skutkować odsunięciem się tych młodych ludzi od kościoła, a to najwieksza strata, której dokonał o Międlar swoja postawą. Głosił pokorę i posłuszeństwo Bogu, jednak nie był konsekwentny, niezależnie od być może niewłaściwego postępowania hierarchii zgromadzenia zakonnego i także odnośniego biskupa. Dokonując swiadomie przysięgi wierności Bogu, w ślubach zakonnych, przyjmuje także wszystkie te zasady do bazwzględnego przestrzegania. Gdyby pozostał w Zgromadzeniu, z czasem, bardziej dojrzale mógłby podjąć pracę duszpasterską, nie dając złego przykładu tym młodym ludziom, którzy nadal uważaliby go za swojego ojca duchownego. Teraz jednak pozostają w stanie rozproszenia i buntu, i moga go skierować nie tylko przeciwko hierarchi kościelnej, ale także przeciwko Bogu.
04-10-2016 [21:43] - gorylisko | Link: pozostaje pytanie czy Jacek
pozostaje pytanie czy Jacek Międlar jest świadomy wprowadzania zamętu czy nie...moim zdaniem jest zbyt inteligentny by tego nie widzieć... dlatego uważam, że albo sam albo ktoś nim kieruje...diabeł jest bardzo inteligentny jakby nie patrzeć komór gazowych i masowego usmiercania ludzi przez czerwonych czy brunatnych nie wymyśliły półgłówki
05-10-2016 [21:58] - Andrzej W. | Link: " (...) diabeł jest bardzo
" (...) diabeł jest bardzo inteligentny jakby nie patrzeć komór gazowych i masowego uśmiercania ludzi przez czerwonych czy brunatnych nie wymyśliły półgłówki."
Dobry przykład. A ileż w jednych i drugich zakodował bezwarunkowego posłuszeństwa!
Pozdrawiam.
05-10-2016 [21:51] - Andrzej W. | Link: Jeśli ktoś tu może odwodzić
Jeśli ktoś tu może odwodzić tych młodych ludzi od Kościoła to z pewnością nie Ksiądz Jacek. Wierzę Mu i obstawiam, iż nawet, gdyby nie założył już sutanny, to nie będzie odwodził od Kościoła; On będzie Kościoła bronił. Według świadectw niektórych z nich to właśnie ten Ksiądz swą niezłomną postawą w głoszeniu Ewangelii do Kościoła ich przyprowadził. Dobre pytanie brzmi, co wielu młodych, patriotycznie nastawionych od Kościoła może odstręczać? Czy przypadkiem nie jest to zakłamanie i tchórzostwo kościelnych faryzeuszy? Trzeba by się także poważnie zastanowić nad granicami posłuszeństwa; czy ono samo w sobie jest aż taką wartością, że powinno być w Kościele bezwarunkowe ? Czy nie istnieje przypadkiem hierarchia posłuszeństwa? Czy nie występują sytuacje, w których nieposłuszeństwo biskupowi, czy prowincjałowi nie oznacza zarazem posłuszeństwa Ewangelii,a więc Nauczaniu KK? To są pytania kluczowe, fundamentalne. Posłuszeństwo samo w sobie nie jest ani złe, ani dobre.
Pozdrawiam Panią.
19-10-2016 [22:13] - Sir Winston | Link: W dalszym ciągu obserwuję
W dalszym ciągu obserwuję księdza Jacka na twitterze i nie zamierzam go z listy usuwać.
Obawiam się, że nawet mając rację, będzie musiał poświęcić się innym zajęciom. Chociażby dla chleba. Powrót w chwale może być bardzo trudny.
Skoro Pan nawiązał do biskupa Lefebvra, to przypominam sobie, że kapłani Bractwa podkreślają, że według prawa kanonicznego miał on nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek sprzeciwić się papieżowi, żywiąc głębokie przekonanie, że ten błądzi i sprzeciwia się prawu Bożemu. Nie ma przy tej ocenie znaczenia, czy papież rzeczywiście to czyni. Wystarczy przekonanie biskupa.
Biskup to oczywiście nie ksiądz, do tego jeszcze młody, od którego zwłaszcza hierarchia oczekuje posłuszeństwa, ale... jak pogodzić tę pewność, o której świadczą wypowiedzi księdza Jacka z posłuszeństwem?
Przy tym wiemy, że nasi hierarchowie nie zawsze zapisywali się złotymi zgłoskami w annałach walki o sprawiedliwość i prawdę, że wspomnę tylko o Komisji Historycznej i jej skutkach.
Modlitwa to w każdym razie zawsze dobra rada.
Pozdrawiam