BARTEK CORAZ BLIŻEJ KORONY. CZY MOŻLIWE POLSKIE PODIUM?

BARTEK CORAZ BLIŻEJ KORONY. CZY MOŻLIWE CAŁKIEM POLSKIE PODIUM GP?
 
 
W Gorzowie gorzowianin Bartosz Zmarzlik zrobił wielki krok ku trzeciemu tytułowi mistrza świata w historii. Wyrównałby wtedy wynik choćby Nicki Pedersena i Taia Woffindena. Nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu, ale jeśli - nie daj Boże! - Bartek nie złapie jakiejś kontuzji to przewaga 18 punktów nad Leonem Madsenem oraz 25 nad Maciejem Janowskim i Martinem Vaculikiem powinna mu zupełnie wystarczyć. Zwłaszcza ,że prezentuje bardzo równą formę i w GP i w Ekstralidze, nie mając tych falowań, które są udziałem choćby Mikkela Michelsena.
 
Za plecami aktualnego wicemistrza globu rozgrywa się pasjonująca walka o podium. De facto jest to w wielkiej mierze konfrontacja polsko-skandynawska. Na pierwsze swoje podium w historii ma szanse Maciej Janowski, a na swoje drugie były brązowy medalista GP Patryk Dudek, który na co dzień, na swych barkach niczym starogrecki Atlas, trzyma drużynę z Torunia w walce o medal DMP. No, jeszcze z pomocą Roberta Lamberta, który w grodzie Mikołaja Kopernika znalazł narzeczoną i wygląda teraz równie dobrze na torze, jak i na zdjęciach. Słowem: jest szansa na całkiem biało-czerwone podium Grand Prix!
 
W ostatni weekend mecze Ekstraligi – w sobotę przedzielone Grand Prix. Motor dalej niepokonany. Częstochowa oszalała ze szczęścia, bo jak na filmie o romantycznym speedwayu jej juniorzy dali 44% punktów ze wszystkich klubowych przyczyniając się do sensacyjnego zwycięstwa nad wicemistrzem Polski, który awizował w składzie trzech zawodników, którzy stali na podium Grand Prix poprzedniego dnia w Gorzowie, który choć nazywa się Wielkopolski jest Lubuski.
      Nazywam się Ryszard Czarnecki, a nie Mirosław Jabłoński, więc nie będę dworował sobie z Andersa Thomsena, który to Duńczyk jest na tyle zdrowy, aby wygrać w sobotę GP i na tyle chory, aby nie pojechać w meczu w niedzielę. Gdyby żył Czesław Niemen, pewnie by na tę okoliczność zaśpiewał „Dziwny jest ten świat”... I miałby rację !
 
Dziwnie – nie dziwnie jest też w I lidze, gdzie faworyci do awansu przegrywają z zespołami znacznie niżej notowanymi , dzięki czemu Zielona Góra i Krosno oglądają plecy Bydgoszczy. W Łodzi i w Gdańsku cieszą się z niespodziewanych zwycięstw, a konia z rzędem temu, kto by przypuszczał, że „czerwona latarnię” w I lidze zapali RKS- dawny legendarny ROW - Rybnik. Biedny ten prezes Krzysztof Mrozek, biedni śląscy kibice…
 
*tekst ukazał się na portalu interia.pl  (27.06.2022)