O jarmarku zwanym bez sensu konkursem muzycznym eurowizji

Przez wiele lat oglądałem z lekkiego przymusu ten konkurs i mogłem ocenić jak w miarę upływu lat obsuwa się on muzycznie i artystycznie, stając się w końcu jarmarcznym widowiskiem. Mogę odnotować tylko dwa wystąpienia, które utkwiły mi w pamięci: jedno to była bezpretensjonalna piosenka bodajże „Puppet on a string” w uroczym wykonaniu jakiejś zwiewnej Angielki czy Irlandki, a drugie, noszące cechy wysokiego kunsztu muzycznego i estradowego, kreacja Edyty Górniak, której zresztą mimo kolosalnej różnicy w stosunku do innych występów, nie przyznano pierwszego miejsca, oferując drugie za jakąś pospolitością, chyba irlandzką. Reszta, może poza produkcją jakichś chłopców - chyba ze Szwecji, niknie w hałasie, wrzasku, ordynarnej scenerii i oślepiającym blasku fleszów. Nie będę tego oceniał, podobnie jak w swoim czasie Penderecki zapytany o dzieła Preisnera, odpowiedział: „Nie znam, ja zajmuję się muzyką”.
 
Jako laik i człowiek wychowany w rodzinie muzykalnej, mam chyba odziedziczoną pewną wrażliwość na dobrą muzykę niezależnie od jej charakteru. Z tego względu ubolewam, że tak wielkie pieniądze i uwagę społeczną w skali międzynarodowej poświęca się tak nędznemu widowisku, które z muzyką ma coraz mniej wspólnego.
 
Miarą upadku jest traktowanie konkursów prawdziwej muzyki dla młodszych i starszych wykonawców miej więcej na takiej zasadzie, jak przypominam nagrodę pieniężną w konkursie szopenowskim w wysokości mniejszej niż to, co uzyskały siostry Radwańskie odpadając w pierwszej rundzie turnieju tenisowego. Pokwitowały to zdawkowo: „na waciki”.
 
Taki jest współczesny świat, takie są kryteria, wprawdzie w minionym świecie nie brakowało sztucznego blichtru, ale przynajmniej dotyczył on pewnego poziomu artystycznego, jak pałacyk zaoferowany przez cara Mikołaja II Krzesińskiej.
 
Ostatnie konkursy eurowizji już nie ukrywały, że chodzi o zupełnie coś innego niż efekt muzyczny, do normalnej we współczesnym świecie rozgrywki o sztucznie rozdętą popularność i pieniądze, doszły jeszcze czynniki polityczne, taką nagrodę otrzymali Ukraińcy już dwukrotnie. Pierwszy raz na inaugurację swoich występów i drugi – obecnie.
 
O ile w pierwszym przypadku zarówno muzycznie jak i scenograficznie było to na niezłym poziomie, o tyle ostatnio zespół z Kałusza (przed wojną powiatowe miasteczko woj. Stanisławowskiego), to mniej więcej „Golec Uorkiestra”, tylko na znacznie niższym poziomie profesjonalizmu.
 
Ciekawe, że w obydwu przypadkach nagrodzono nieco przyfastrygowaną muzykę ludową, której elementy potępiono w swoim czasie w polskim wydaniu na zasadzie, że nie jest to konkurs muzyki ludowej, a raczej kosmopolitycznej pop.
 
Dla wyjaśnienia muszę dodać, że w obu przypadkach nie jest to folklor ukraiński, lecz huculski mający swoje korzenie w kulturze ludowej Bałkanów i nie spotykanej na Ukrainie.
 
Na linii polsko-ukraińskiej konkurs sta się przyczyną międzynarodowego skandalu z uwagi na jednostronne sympatie ze strony polskiej i wyraźną antypatię ze strony jury ukraińskiego. Znaczenie merytoryczne tego przypadku w stosunkach polsko-ukraińskich jest żadne, ale zostało wykorzystane propagandowo budząc oburzenie i niesmak.
 
Można jednak dostrzec w tym działanie rosyjskiej „piątej kolumny”, bowiem nazwiska części ukraińskich jurorów noszą charakter rosyjski. Być może jest to objaw obawy, że w przypadku zwycięstwa Rosji w tej wojnie nie będzie pretensji, a raczej powód do chwały za odwagę.
 
W stosunku do obecnej władzy ukraińskiej zawsze można posłużyć się argumentem „indywidualnej wrażliwości muzycznej”, bez względu a narodowość.
 
Jaką wagę przywiązuje się do tej imprezy najlepiej świadczy wypowiedź pana prezesa od telewizji, który kolejną porażkę polskiej reprezentacji usiłował przekuć na sukces, chwaląc Ochmana za najlepsze miejsce osiągnięte w ciągu wielu lat. Zapomniał przy tym o drobiazgu, a mianowicie drugim, a przez wszystkich znawców niezależnie od narodowości, uznanym pierwszeństwie Górniak, osiągniętym dość dawno temu.
 
Nie słyszałem tej „polskiej” piosenki „River”, ale jestem przekonany, że muzycznie odpowiadała jedynej uzyskanej „dwunastce” od publiczności ukraińskiej, jakby dla zatarcia, lub przynajmniej załagodzenia afrontu jury.
 
Przy okazji można polskim organizatorom zwrócić uwagę, że cały ten jarmarczny „konkurs” nie ma wiele wspólnego z muzyką i wymaga, jeżeli chce się koniecznie wyrzucać pieniądze na byle co, to zupełnie innych kryteriów.
 
Dla wszystkich, którzy się ze mną nie zgadzają mam nieodparty argument w postaci „jasności myśli nie zamąconej znajomością rzeczy”. Cała ta kosztowna heca jest tylko tego warta.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

16-05-2022 [23:31] - wielkopolskizdzichu | Link:

"Nie słyszałem tej „polskiej” piosenki „River”, ale jestem przekonany, że muzycznie odpowiadała......"
Wygłasza Pan bardzo dużo ocen, ile z nich jest opartych na wiedzy, a ile na ugruntowanym nie wiadomo na jakich podstawach przeświadczeniu?

Obrazek użytkownika u2

16-05-2022 [23:40] - u2 | Link:

Nie słyszałem tej „polskiej” piosenki „River”, ale jestem przekonany, że muzycznie odpowiadała jedynej uzyskanej „dwunastce” od publiczności ukraińskiej, jakby dla zatarcia, lub przynajmniej załagodzenia afrontu jury.

Z tego co wiem, to głosowania publiczności i jury są praktycznie jednoczesne, więc nie może być "ustawki". Pisałem już, że piosenka p. Ochmana według mnie za bardzo operowa, za mało popowa. Ale niewątpliwe p. Ochman ma niezły głos. Pisałem już kilka razy przy okazji Eurowizji, że wolałbym, aby polscy uczestnicy śpiewali po polsku. Nie widzę powodu, aby śpiewali po angielsku.

PS. Nie wszyscy z jury ukraińskiego dali Polakowi 0. Jedna z jurorek dała Polakowi nawet 10, co udokumentowała w sieci wbrew regulaminowi. Więc teorie spiskowe są jak najbardziej na miejscu.

Obrazek użytkownika ruisdael

17-05-2022 [11:41] - ruisdael | Link:

Co do "maestro" Pendereckiego. Zgadzam się całkowicie z opinią p. Krzysztofa Karonia , że pies z kulawą nogą nie przychodził na koncerty kompozytora dopóki nie obdarzył swoich "dzieł" tytułami uznanymi przez naszych starszych braci w wierze. I od razu stał się "maestro' Potem frak i dworek,  zachwyt muzykologów i znawców a...król jest nagi.

Obrazek użytkownika Zofia

17-05-2022 [18:53] - Zofia | Link:

Bardzo dobrze Pan to ujął, jako " folwarczny konkurs". Tego nie dało się ani oglądać ani słuchać! Odniosłam wrażenie jakby się to wszystko odbywało w ogromnym piekle. Niestety od lat żadna piosenka nie wpada w ucho. Dobrze, że nie gwałcili naszych oczu kobietami z wąsami czy mężczyzn w makijażu. I te tańce łamańce tak nieestetyczne dla oczu.

Obrazek użytkownika u2

17-05-2022 [18:59] - u2 | Link:

Tego nie dało się ani oglądać ani słuchać!

Tylko dlatego, że śpiewali przeważnie po angielsku. Zespół Kałusz przypominał mi polski zespół Tulia, ale dużo bardziej współczesna aranżacja i sympatyczne tańce, to mi się podobało. Tulia śpiewało ponadczasowo, ale to za mało popowo, aby podbić masową widownię ::-)

Obrazek użytkownika sake3

17-05-2022 [20:01] - sake3 | Link:

@Zofia......Jak się nie ma ciekawej muzycznie piosenki to trzeba się posiłkować chórkami,wygibasami,migoczacymi światełkami.Ja wymiękłam dopiero po pięciu czy sześciu piosenkach tylko dlatego że koty tak słodko spały mi na kolanach i nie miałam serca ich budzić.