UE w ślad za Polską uwalnia się od gazu z Rosji

Można powiedzieć, nie bez cienia satysfakcji, że lepiej późno niż wcale. - Uwolnimy się od rosyjskich paliw kopalnych - powiedziała w piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli, poinformowała PAP.
Co więcej, szefowa KE stwierdziła m.in., że 50 mld m3 gazu z USA rocznie zastąpiłoby 1/3 całości dostaw rosyjskiego gazu do Europy. Doprecyzowała, że, wraz z prezydentem Joe Bidenem, uzgodniła „nowe partnerstwo energetyczne”. - USA zapewnią nam w tym roku dodatkowe co najmniej 15 mld m3 LNG. W najbliższych latach dążymy do co najmniej 50 mld m3 rocznie. A to zastąpiłoby 1/3 całości dostaw rosyjskiego gazu do Europy.
Wszystko to pod warunkiem, że UE uzupełni infrastrukturę gazociągów i zwiększy możliwości magazynowanie gazu. - Czas też przyjrzeć się kształtowi naszego rynku energetycznego. Propozycje przedstawimy w maju - powiedziała der Leyen.
Ciekawe, jak w tym kontekście będzie wyglądała przyszłość gazociągów: Nord Stream1 i Nord Stream2: inwestycji, można by rzec stanowiących symbol uzależniania krajów unijnych od importu gazu rosyjskiego?
Chciałoby się w tym miejscu powiedzieć: a nie mówiliśmy? Dosłownie miesiąc temu, w przeddzień rosyjskiego najazdu na Ukrainę Gazeta Polska opublikowała wywiad z min. Piotrem Naimskim, pełnomocnikiem rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Minister poinformował m.in., jak wygląda stopień zależności Europy zachodniej od gazu z Rosji, a także jest faktyczny stan infrastruktury potrzebnej do przesyłu gazu między państwami UE i wewnątrz nich.
Minister, odpowiadając na moje pytanie, stwierdził m.in., że: - w Europie Zachodniej istnieje wiele terminali LNG, które do tej pory były wykorzystywane średnio w ok. 30 proc. To znaczy, że ich wolne, ciągle niewykorzystywane możliwości pozwalały sprowadzać mniej więcej tyle gazu w postaci LNG, ile Europa Zachodnia sprowadzała z Rosji. Jest to jednak do pewnego stopnia teoria. Te terminale muszą być połączone z systemami przesyłowymi w różnych krajach. Istnieją tu jednak wąskie gardła.
Jak Naimski wyjaśnił dalej: - To powoduje, że ich możliwości regazyfikacyjne nie zawsze mogą być w pełni wykorzystane. Np. połączenia między Płw. Iberyjskim i Francją, są niewystarczające, żeby przesłać cały gaz możliwy do odebrania w gazoportach hiszpańskich do Francji i dalej do innych odbiorców w Europie. Ten stan rzeczy wymaga przeprowadzenia kolejnych inwestycji - zwrócił uwagę. Potwierdziła to zresztą wczoraj - patrz: wyżej - Ursula von der Leyen
To, co można by odczytać z wypowiedzi szefowej KE, jako pewien krok naprzód, który dokonuje Unia Europejska, dla organizacji ekologicznych oznacza chowanie głowy w piasek, unik, bądź wręcz krok do tyłu. Według Greenpeace Polska na ostatnim szczycie UE wręcz „nie zapadły żadne konkretne decyzje”.
Co istotne, według ekologów, „polityczni liderzy powinni wreszcie wyciągnąć lekcję z tego, do czego doprowadziło uzależnienie gospodarek od rosyjskich oligarchów, czerpiących zyski ze sprzedaży ropy, gazu i węgla. Już teraz powinni w zdecydowany i odważny sposób zwiększyć wysiłki, by uniezależnić się od rosyjskich dostaw, a nie odkładać decyzje na przyszłość. Tymczasem Rosja wciąż będzie otrzymywać pokaźne sumy, które trafią na zbrojenia i dalszą wojnę w Ukrainie” - stwierdza nie bez słuszności organizacja.
Tymczasem zależność krajów unijnych od dostaw gazu z Rosji jest wysoka. Jak niedawno poinformował portal teraz-srodowisko.pl, w ub.r. UE importowała z Rosji średnio 380 mln m3 gazu dziennie, tj. w skali roku ok. 140 mld m3. Dodatkowo rocznie UE zaimportowała ok. 15 mld m3 skroplonego gazu ziemnego (LNG).
Jak oszacował portal łącznie dostarczane z Rosji 155 mld m3 gazu stanowiło ok. 45 proc. unijnego importu gazu w 2021 r. i prawie 40 proc. całkowitego zużycia gazu.
Na tym tle polityka Polski w zakresie dywersyfikacji dostaw importowanego gazu może stanowić dobry przykład dla UE, jak uniezależnić się od błękitnego paliwa.
Przypomnijmy, że na koniec br., gdy - wreszcie! - kończy się wieloletni kontrakt z Gazpromem na dostawy gazu do naszego kraju (zawarty przed laty przez ówczesnego wicepremiera, Waldemara Pawlaka - zbieżność nazwiska z moim, zapewniam, przypadkowa) rozpocznie działalność gazociąg z Norwegii do Polski Baltic Pipe (roczna przepustowość ok. 10 mld m3 gazu rocznie), co wraz z powiększonym gazoportem w Świnoujściu (kolejne 7,5 mld m3 gazu LNG rocznie) i krajowym wydobyciem (3-5 mld m3 gazu rocznie) całkowicie zaspokoi nasze roczne zapotrzebowanie na błękitne paliwo (ok. 20 mld m3 gazu).
Dodatkowa realizacja tzw. gazoportu pływającego (w Gdańsku) w ciągu kilku lat przyniesie rocznie kolejne ok. 6 mld m3 gazu rocznie.