LUMPEKSARYSTOKRACJA

Swego czasu przekonywali mnie uznani gdyńscy kreatorzy mody – Jola Słoma & Mirek Trymbulak, że Fashion to jest imperatyw nr 1 ery Wodnika, a nie jakieś miazmaty, lot na Marsa, bądź niuanse szczytowania Kukiz - Petru w pozycji opozycji. Moda przenosi nas z darwinowskiej gałęzi człekostrojnych w przestrzenie salonów, czyniąc zeń człowię, a nawet ubermenscha. Spektrum odcieni kategorii moda pozwala np. stwierdzić, że modelowa  redaktorka  z konkurencyjnej prawicowej  gazety – nosi się – zaś towarzyszący jej trybun, tak szaroburo  i codziennie  – się jeno przyodziewa. Stąd gdy wyobrażamy sobie trójkąt władzy – pana – wójta i plebana, postacie te jawią się poprzez atrybuty stroju i aktualnych politycznych fasonów. O modzie mówili i pisali prorocy – Safoniusz i Izajasz. Jeżeli z narracji wszelakiej wypreparujemy opisy postaci i strojów, to ostanie się coś na miarę gniotów Marksa bądź agresywnego bajdurzenia Olejnik po utracie  300 par jej butów. Obroni się Freud, Flugel („Psychologia stroju”) i dzięki Ksantypie – Sokrates. To są sprawy oczywiste. Idźmy dalej po przykładach. Warszawska  liga polskiej reżyserii (Zanussi, Holland, Piwowski etc.) ma prawo chodzić w kurtkach typu „parki” z lamowanym angorą kapturkiem. Żurnalistom wszelakiej maści przystoi śmigać w kurciętach US Army – model M-65.Ale już Wacek z lokalnej gdańskiej  telewizorni – serdaczek wędkarski (model 1000 i jedna kieszeń) – stanowiący przynętę lokalnego butiku. Ale od marginałków przejdźmy w pełnię vistości rzeczy...i VIP-ów. Ludzi z pierwszych stron brukowców i ław z Wiejskiej. Któż dziś pamięta jeżykowate fryzurki z epoki późnego Gierka?
Ba! Ważne dziś to mieć tę szczeć?!
Ta runna śród VIP-ersów – moda
(polityk, aktor – nawet cieć)
ma coś z jasełek - pysk Heroda...
Golarski czy gordyjski lemat?..Szczerbiec potrzebny tu – czy brzytwa..!?
Idąc tropem fryzjerskim wolę już wzrok zatrzymać na hożej  podfruwajce Kidawie Błońskiej, stylowo uczesanej i wysubtelnionej na Włoszkę Zośkę Loren. Sprawdzianem poprawności mody są  fejsbukowe  foto-memy.  Panią Kopacz można śmiało okrzyknąć królową botoksu, porównując jej szydłowieckie oblicze z aktualną chirurgiczną ikoną. Może  zadziwić  mutacja złotoustego Kierwińskiego, jak się zgrabnie przearmanił z pastuszka w rasowego polityka. Bravo! Podobno bismarczyca Angela ma tylko jedną dobrze skrojoną garsonkę. Cud design & art i...elektroniki. Bo guziki to są potencjometry ;), którymi  chlebodawczyni Tuska zmienia pastelowe kolory owego okrycia, bez którego trudno sobie  kanclerzycę wyobrazić.
Teraz proszę zauważyć prawidłowość – jeżeli prezes Kaczyński ma krawat w kropki, to i prokurator Ziobro  – w kropki, i minister Zalewska też subtelnie wykropkowana.  Kiedy Boguś Smoleń brylował w kabarecie „Pod Budą” – serwował taki greps:”organizacja dała mi krawat, którego ostry kolor rżnie mnie w szyję..”Dziś nie ma organizacji, jest skuteczny trend na ostateczne zlustrowanie „czerwonego & różowego” koloru. Moda to taka przestrzeń sztuki tworzenia z niczego, tak że można ze słomy i wiatru wykreować gogolowski szynel, niekoniecznie dla stracha na wróble. Przyśnił mi się kiedyś obrotowy polityk Stefan w twarzowym tęczowym kaftanie, wyczarowanym jakby przez samego Hugo Bossa. Łagodną geografię adekwatnie dokomponowanej  twarzy psuł niestety tylko mocarny szczękościsk.
 Do lumpeksu w Redzie dotarł transport z dalekiej Szkocji. I jest dylemat, kto winien interesować się bardziej szkockimi spódniczkami – ponoć męskimi? Społeczeństwo jewropejskie wszak dzieli się na lumpeksproletariat i lumpeksarystokrację. I tacy rasowi mężczyźni (sic!) w Holandii wyciągnęli z szaf żonom, matkom i kochankom spódniczki, by się w nie przyodziać i utożsamić z ofiarami gwałtów. I ciekawe, czy ciapaty woli kozę, czy takiego uszminkowanego „lagerfelda” o miękkich ruchach bioder. Bo cały ten wielki świat – to też – lumpeks!
Sfora dworaków i sługusów
 módka? Religia?  czy coś więcej?
To dyktat szczeci we wszechświecie -
- wszystkiemu winni są – nieogoleńce!