Luciani Luciano z rodu Veneziano

Komisja Wenecka znowu w Polsce. Na lotnisku delegację powitali byli prezydenci, byli ministrowie, byli opozycjoniści oraz ci, co byli. Luciani Luciano z rodu Veneziano (LLV), szef zespołu interwencyjnego komisji powiedział, że od 7 lutego tego roku z troską patrzy na to, jak w Polsce działa policja, kiedy nowa ustawa weszła w życie. - Jesteśmy dumni, ale też jesteśmy zastraszani - powiedziała młoda mieszkanka Warszawy Patrycja Fejs, walcząca jeszcze w latach pięćdziesiątych ze zbrojnym podziemiem. Elita Polski razem z delegacją udała się następnie na rozmowy do Pałacyku Sobańskich, by odczarować to miejsce i wyrazić jednocześnie protest przeciwko podsłuchom. 

 

-Dochodzą do Wenecji i do Strasburga niepokojące informacje o skali inwigilacji w Internecie przez służby policyjne nacjonalistycznego rządu w Warszawie. By nie być gołosłownym, powiem, że ze skargą zwrócił się do nas Remigiusz C., który chciał kupić w sieci azotan amonu i trochę innych wybuchowych nawozów sztucznych. Transakcję zablokowała polska ABW. Tymczasem, okazało się, że jest to rolnik spod Sierpca.., jednocześnie aktywny działacz KOD i PO, co chyba jednoznacznie wskazuje na kontekst polityczny i prześladowanie opozycji- mówił LLV.  Nie chcę przesądzać naszej opinii o nowej ustawie policyjnej, ale to co się dzieje budzi grozę, szczególnie we Włoszech, kraju wolnym zawsze od zamachów, inwigilacji, faszyzmu, mafii, lewicowego terroryzmu i korupcji! - zakończył swoje wystąpienie sędzia Luciano Luciani. Gromkie brawa, ale i westchnienie ulgi rozległo się po sali. - Cieszymy się - mówiła przedstawicielka organizacji broniących praw człowieka w Polsce i na Kubie. Łamiącym głosem dodała: - Jak mam cokolwiek napisać w sieci, jeśli ciągle jestem przez nich podglądana? Jak? - pytanie zawisło w powietrzu, ale ściągnął je na ziemię szybkim ruchem dłoni Mateusz Kijowski. Oklaski. 

     

Trzeba odnotować, że delegacja Komisji Weneckiej odmówiła specjalnej ochrony ze strony pisowskiej policji, obawiając się, że jej rozmowy z opozycją będą cały czas nagrywane. Bezpieczeństwo, wybitnym gościom zapewniła Straż Obywatelska "Wicher Wolności". Z pałacyku komisja pojechała do Hanny Gronkiewicz - Waltz, która w ostatnich dniach szczególnie odczuła agresję ze strony służb specjalnych. LLV był zdumiony obecnością CBA w warszawskim ratuszu. - Nic nie chcę przesądzać, ale to wygląda mi na prowokację - mówił Luciano. Obok płakała młoda urzędniczka Klaudia Homarek z referatu nieruchomości. - Miałam rezerwację na wakacje do Włoch i mi ją skasowali! - żaliła się wybitnym sędziom. Sędzia Klaus Raugendorf zareagował ostro: - W Niemczech, kraju, w którym nigdy nie było i nie ma zamachów, faszyzmu, napaści na obcokrajowców, lewicowego terroryzmu, antysemityzmu, w którym nie było polskich obozów koncentracyjnych, gwałtów na kobietach ani żadnych w ogóle nacisków na cokolwiek, otóż u nas jest to nie do pomyślenia!!! Do nas każdy może przyjechać sobie z azotanem amonu, bo wszyscy uchodźcy chcą uprawiać fachowo niemiecką ziemię i uczciwie pracować! - podkreślił Raugendorf. Były oklaski, a Prezydent Warszawy wręczyła gościom listę polskich antysemitów. - Nie chcemy przesądzać sprawy - mówił norweski sędzia Jorgen Gunst, ale w naszym kraju, w którym nigdy nie było ...... - zawiesił głos i nie musiał dokończyć zdania. - Jest to wszystko nie do pomyślenia Panie Sędzio, wiemy - dodała dumnie, inteligentnie HGW i wręczyła mu listę 795  tysięcy najbardziej zajadłych polskich antysemitów. To pionierskie dzieło - dodał Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej".

 

 

Pięcioosobowa delegacja udała się następnie do Miejskiej Biblioteki Publicznej, żeby zapoznać się z tym, co dzieje się w polskim Internecie. Przeglądanie portali prawicowych trwało ponad trzy godziny. To, co ujrzeli nasi dziennikarze po wyjściu z biblioteki, było, można powiedzieć, wstrząsające! Luciano miał zakrytą twarz, być może krył łzy, być może wściekłość. Raugendorf, jak to Niemiec, wyszedł do dziennikarzy i wyraził się precyzyjnie: - To bolesne, to bardzo bolesne, ale, niestety, nie możemy zamknąć tego faszystowskiego ścieku, zdelegalizować tego wszystkiego, bo działają zgodnie z prawem, niestety, z polskim pisowskim prawem. Ja? Rozumiemy się? - Ja, ja - odpowiedział Tytus Kita z Newsweeka. Teraz delegacja pięciu sędziów je kolację wydaną przez byłych prezydentów. Zachowano szczególne środki ostrożności. Telefony zostawiono u szatniarza, a elity i goście siedzą przy stole w specjalnej szklanej klatce. Nie wiadomo czy dojdzie do spotkania z przedstawicielami polskiego rządu, ale nawet jeśli tak, to, bądźmy szczerzy, nie mają już nic na swoją obronę. Przy okazji informujemy, że Dział Manifestacji PO wstrzymał sprzedaż pochodni na 7 maja, po jasnej wypowiedzi GrzegorzaSchetyny, że ulica nie musi oznaczać pochodni.

 "Gazeta Obywatelska"