Symbolika Wawelskich Krypt

Symbolika Wawelskich Krypt

 

Nasze ziemskie, zwłaszcza w Polsce, pojmowanie spraw ostatecznych zawsze z trudem odrywało się i odrywa od bieżących sporów i waśni. Nie inaczej jest i obecnie, kiedy nawet w obliczu bezprecedensowej w dziejach nie tylko Polski, ale całego świata tragedii, podjęta została dyskusja na temat pochówku tragicznie poległej Pary Prezydenckiej w Katedrze Wawelskiej.

 

W dniu wczorajszym, kiedy władze kościelne ogłosiły, że Wawelskie Krypty staną się miejscem wiecznego spoczynku prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Jego małżonki Marii, mała grupa młodych, niewiele wiedzących pewnie o symbolice wawelskiej nekropolii, osób zorganizowała „spontaniczny” protest pytając retorycznie „Czy godny królów?”. Pewnie cała akcja byłaby, tak jak na to zasługiwała, wydarzeniem jednego serwisu informacyjnego, gdyby nie „Gazeta Wyborcza”, która w komentarzu pod tytułem „Pochopna decyzja” wsparła mało przemyślany protest zmanipulowanych nastolatków. Co ciekawe, w redakcji „Gazety Wyborczej” nie znalazł się NIKT odważny kto podpisałby się pod tym tekstem (co w środowisku dziennikarskim nie przeszło niezauważone), a opatrzono go jedynie enigmatycznym podpisem „Redakcja Gazety Wyborczej”.

 

Jako historyk, który poświęca wiele miejsca w swojej działalności publicznej krzewieniu wiedzy o dziejach naszego Państwa, zwłaszcza zaś symbolice narodowej, czuję się w obowiązku zabrać głos w tej sprawie. Sądzę, że spokojna, historyczna analiza jest bowiem o wiele właściwszym sposobem dyskusji niż emocjonalne, mało przemyślane happeningi czy anonimy publikowane w gazetach, niekonieczne słynących z obiektywizmu.

 

Wawel do końca XVIII w. był królewską nekropolią. Chowani byli tam polscy książęta i królowie (najczęściej z małżonkami) począwszy od księcia Kazimierza II Sprawiedliwego (jeszcze w czasach rozbicia dzielnicowego), poprzez pierwszego króla, który znalazł tam spoczynek jakim był Władysław Łokietek, aż do upadku Rzeczypospolitej jaki nastąpił w wyniku rozbiorów. Oczywiści jak zawsze, także i w tym przypadku zdarzały się wyjątki. W wawelskiej nekropolii próżno szukać grobów Ludwika Węgierskiego, Aleksandra Jagiellończyka, Henryka III Walezego, Stanisława Leszczyńskiego, Augusta III Sasa czy Stanisława Augusta Poniatowskiego, którzy spoczywają w innych miejscach. Natomiast Władysław Warneńczyk, który zginął tragicznie w bitwie od której nosi przydomek, ma na Wawelu jedynie symboliczny grób gdyż jego ciała nieodnaleziono.

 

Argument, że Para Prezydencka, która spocznie tam w najbliższą niedzielę nie jest godna królewskich grobów jest mało trafny już z tego powodu, że wśród spoczywających tam władców leżą przywódcy o różnych zasługach i umiejętnościach, które odcisnęli na naszej historii. Często umiejętności, zasługi, a nawet zwykłe ich prowadzenie się było na tyle wątpliwe (np. August II Mocny), że to ich pobyt w Wawelskiej Katedrze można zakwestionować. Nosili jednak koronę polskich królów i z tego tytułu tam spoczywają. Nie w tym jednak rzecz.

 

Po upadku Rzeczypospolitej w wyniku rozbiorów, skończył się czas królów. Polska najpierw była pod zaborami, a gdy się odrodziła stała się republiką gdzie zamiast monarchy funkcje głowy państwa pełni prezydent. Od tego czasu Wawel stał się miejscem gdzie chowani są „królowie” polskich serc, trudów i pragnień. Miejsce ostatecznego spoczynku znalazł tam Józef Poniatowski (1817), który przy boku Napoleona Bonaparte próbował wskrzeszać wolną Polskę. Wkrótce potem złożono na Wawelu Tadeusza Kościuszkę (1818), który wprawdzie uważał, że Poniatowski nie miał racji szukając oparcia w Napoleonie, ale zasłużył się jako Naczelnik Insurekcji 1794 roku. Pochowano tam także wybitnych, choć skłóconych z sobą poetów epoki romantyzmu, którzy swoim piórem walczyli o polską sprawę w latach zaborów: Adama Mickiewicza (1890) i Juliusza Słowackiego (1927). W 1935 r. na Wawel trafił marszałka Józefa Piłsudski, który symbolizował odzyskanie przez Polskę Niepodległości, a w 1993 r. złożono w Krakowie doczesne szczątki tragicznie poległego w katastrofie lotniczej w Gibraltarze premiera rządu emigracyjnego w czasie II wojny światowej Władysława Sikorskiego. Dobrze, że marszałek Piłsudski i gen. Sikorski nie mogą schwycić w dłonie szabel, które leżą na ich sarkofagach bo znając ich relacje za życia niechybnie by się na nowo pozabijali.

 

Jak to się stało, że nasi bohaterowie, jak zawsze Polacy, skłóceni znaleźli na Wawelu miejsce wiecznego spoczynku mimo tak licznych wzajemnych animozji i sporów? Gospodarzem Wawelskich Krypt jest nie państwo, a Kościół. To władze kościelne, patrzące na nasze codzienne, polityczne waśnie z majestatu 1000 – letniego polskiego chrześcijaństwa otwierały te krypty przez skłóconymi, ale zasłużonymi dla Ojczyzny bohaterami, wierne sformułowanej przez Jana Kochanowskiego dewizie, że „jeśli komu droga otwarta do nieba, tym co służą Ojczyźnie”. Tak na szczęście jest i tym razem.

 

Dziś rano pewna zdenerwowana faktem wawelskiego pogrzebu posłana PO zapytała mnie zmartwiona gdy jej to wytłumaczyłem: „No dobrze, ale gdzie pochowamy Wałęsę?”. Odpowiedziałem jej krótko, a teraz czynię to ponownie dla tych, którzy z niewiedzy dziś burzą powagę tych  żałobnych dni: „Nie wiem, jestem historykiem, a nie futurystą, ale znając dystans i roztropność gospodarzy Wawelskiej Katedry zapewnie i on spocznie na Wawelu bo nie takich skłóconych, a zasłużonych Polaków te wawelskie krypty już w swojej historii godziły”.

 

A za 100 czy 200 lat kto z tych, którzy zejdą do tych Wawelskich Krypt mijając sarkofag z Parą Prezydencką, która w 2010 r. zginęła w tragicznej katastrofie lotniczej w Katyniu, będzie pamiętał o tych mało roztropnych protestach i o jakiejś tam gazecie z przełomu XX i XXI w.? A o Katyniu 1940 i 2010 r. będą wiedzieli wszyscy.

 

Gdyby patrzeć na ten pogrzeb z perspektywy bieżącego interesu politycznego Prawa i Sprawiedliwości, z ramienia którego mam zaszczyt być posłem, należałoby Parę Prezydencką pochować na cmentarzu na Żoliborzu w Warszawie. Cieszę się jednak jako historyk, że stanie się to na Wawelu bo czy może być godniejsze miejsce dla Tych, którzy symbolizują dwa katyńskie dramaty 1940 i 2010 roku? I czy nie warto, aby cały świat, który będzie w osobach najważniejszych przywódców brał udział w tych uroczystościach dowiedział się nie tylko o Katyniu, ale także o symbolice Wawelskich Krypt?