Nowe polskie "Honkery" w polskim wojsku ?

Województwo Lubelskie leży nie tylko na południowej-wschodniej flance Polski, ale również jest częścią wschodniej granicy Unii Europejskiej. Nie wiemy, co wydarzy się na Ukrainie, i nie wiemy czy możemy (i w jakim stopniu) liczyć na oparcie ze strony UE, czy – ogólnie – Zachodu. Fakt ten zmusza nas do przeorientowania ogólnej krajowej strategii gospodarczej i obronnej na rzecz priorytetów własnych. Brygada polsko-litewsko-ukraińska ze sztabem w Lublinie jest już faktem. Przed nami planowana relokacja polskiego wojska z granicy zachodniej na wschodnią oraz przyszły rozwój struktur obrony terytorialnej kraju. To wszystko wymaga przygotowania nie tylko transportowego i logistycznego, ale również merytorycznego, w tym wzmocnienia motywacji patriotycznej.

I w tym właśnie kierunku idzie wystąpienie 14 sygnatariuszy, głównie emerytowanych pracowników inżynieryjno-technicznych dawnej Fabryki Samochodów Ciężarowych w Lublinie (FSC), wraz z kilkoma przedstawicielami nauki. Nie ma to nic wspólnego z tak dziś rozpowszechnionym wyrachowaniem własnym, partykularyzmem, czy korupcją. Wystąpili oni z prośbą do ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, do sekretarza stanu MON Bartłomieja Kownackiego i przewodniczącego Komitetu Obrony Narodowej Michała Jacha z prośbą o wsparcie jedynej w Polsce Fabryki Samochodów Honker w Lublinie. Swoją prośbą podtrzymują ten rodzaj myślenia i intencji, którym kierowali się Żołnierze Podziemia poAK-owskiego, Powstańcy Warszawscy, Legioniści, a także Powstańcy z okresu zaborów. Tak, to ten sam ciąg myślenia humanistycznego i inżynierskiego o Polsce. I nie można dopuścić, aby na sposobie myślenia kończyła się polska tradycja.

Fabryka Samochodów Honker Sp. z o.o. produkuje dwa typy pojazdów: lekkie samochody dostawcze dla wojska typu „Honker” i służb różnego rodzaju (leśnictwa, straży, policji itd.) oraz lekkie cywilne samochody dostawcze lub specjalistycznego przeznaczenia (np. do transportu materiałów wybuchowych). Przedsiębiorstwo może w krótkim czasie podjąć także produkcję wieloosobowych samochodów typu „bus”. Do swojej dyspozycji ma hale o powierzchni 6,5 ha i pełną infrastrukturę, która wymaga remontu, bowiem od upadku FSC nikt jej nie prowadził. Prezes fabryki Zbigniew Tymiński podkreśla: „posiadam duży projekt inwestycyjny, dzięki któremu fabryka może stać się bardzo nowoczesnym, sprawnym i ekonomicznie uzasadnionym przedsiębiorstwem. Stosunkowo niewielkim kosztem mogę wykonać remonty, które przyniosą duże oszczędności cieplne i energetyczne”. Dziś Fabryka produkuje ok. 100 samochodów rocznie, ale docelową może ich produkować ok. 45 tysięcy rocznie. Dla zachowania ciągłości produkcyjnej potrzebuje pilne zamówienie na minimum 350 lekkich samochodów wojskowych.

Najciekawszym z tego wszystkiego jest jednak fakt tzw. „kompletacji 2000”. Oznacza to, że wojsko nie chce kupować nowocześniejszych samochodów z mocniejszym silnikiem i bardziej nowoczesną kompletacją. To absurd. Blokuje on nie tylko rozwój rodzimej produkcji, ale także zabija innowację, o której tak głośno wszędzie. Ale, aby było jeszcze śmieszniej, zakład, zgłaszając się do przetargów, nie ma prawa do prowadzenia remontów. Nie ma więc szans na wygranie żadnego konkursu.

Nikomu nie trzeba tłumaczyć, ze brak produkcji własnej oznacza nie tylko podniesienie kosztów eksploatacji importowanego sprzętu, ale również przyczynia się do przerwania procesu nauczania, monitorowania postępu technicznego i technologicznego, a także do zaniku doświadczeń produkcyjnych i w konsekwencji pracownika umysłowego i fizycznego skazuje się na status robotnika lub robotnika niewykwalifikowanego. Na coś takiego ani żadne państwo, ani rząd, pozwolić sobie nie może.

Ale jest jeszcze jeden problem. Na własny wyrób przywykliśmy patrzeć jak na Piasta-Kołodzieja, że to „coś” niby nosi nazwę koła, ale w zasadzie jest kwadratowe. I to błąd, bo ani Piastowie, którzy postawili polskie państwo, nie byli kretynami, ani polskie wyroby nie są do…, choć, u wielu producentów, zwłaszcza żywności, zauważyć można zwyczaj, że po osiągnięciu pewnej stabilizacji zbytu, zaczynają kombinować, a więc świadomie zaniżać jakość wyrobu lub odchodzić od receptury. Szukając przyczyn takiego zachowania musimy odwołać się do: 1. dziedzictwa PRL, które zniszczyło etos pracy, 2. tzw. III RP, która go wręcz wynaturzyła – wielu z nas lepiej pracuje w zachodnich firmach, niż we własnych w kraju.

Ogólnie zapomnieliśmy, że wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, jesteśmy dziećmi lub wnukami PRL-u. Zapominamy, że aż do 1990 r. mieliśmy narzuconą kompletację mede in ZSRS. Tzw. III RP zamiast przynieść odrodzenie polskiej myśli technicznej i humanistycznej, przyniosła coś tak genialnego, że nawet Albert Eistein nie był w stanie wymyśleć – wyprzedaż polskiego majątku, za tyle ile chce dać kupujący. Trzeba wreszcie wrócić do myślenia polskimi kategoriami. Jak zauważa prezes Tymiński, „Honkery” przeszły swoje testy w Afganistanie i Iraku i posiadają bardzo dobre silniki andrychowskie. „Honkery” pomyślnie  przeszły też próbę spadochronową (po opadnięciu na spadochronie zachowały pełną sprawność). Dlaczego nie mogą doczekać się na szansę swojego rozwoju?

Ale lubelski :”Honker” nie jest jedynym w pełni polskim zagrożonym zakładem. W takim samym stopniu zagrożony jest jego kooperant – Wytwórnia Silników Wysokoprężnych Andoria S.A w Andrychowie, która, według prezesa Tymińskiego, „produkuje silniki o mocy 98, 115, 150 i 167 KM, na których można, bez remontu, przejechać 450 tys. km”.

Rewitalizacja polskiego przemysłu, którą chce wprowadzić PiS, wzmocniłaby nie tylko polską gospodarkę, ale również klasę średnią, która w całych polskich dziejach zawsze była najbardziej odpowiedzialną i najbardziej twórczą. Natomiast odbudowa własnego przemysłu daje szanse na bardziej niezależne państwo, większą możliwość dbania o własne interesy, lepszy poziom życia obywateli, ale również wpłynie pozytywnie na zmianę samooceny, która w przyszłości przełoży się na ograniczenie pracy najemnej czy śmieciowej i zwiększy możliwość tworzenia własnych firm i zatrudnienia ludzi na warunkach państwa niepodległego. Jeżeli mamy zamiar budować przemysł i odbudowywać państwo, własną myśl i własną kulturę, to  konieczna jest nie tylko zmiana własnego wizerunku, ale także poczucie wspólnoty i identyfikacji z tym, co robimy.

A tymczasem wspomniani wyżej sygnatariusze w liście skierowanym do ministra Antoniego Macierewicza dochodzą do ”przykrego wniosku, iż w ostatnich latach resort realizował strategię ograniczania zamówień w lubelskiej fabryce do minimum, przy jednoczesnym imporcie pojazdów tej klasy z zagranicy:
- w 2013 r. resort zakupił około 1000 samochodów z demobilu niemieckiej armii,
- ostatnio planuje się (lub zamierza) importowanie izraelskich samochodów wojskowych Sand Cat Plus dla żandarmerii wojskowej,
- planuje się zastąpienie 2000 samochodów „Honker”, będących dziś na wyposażeniu WP, samochodami amerykańskimi Mustang”.
Nic natomiast nie mówi się o możliwości modernizacji i produkcji własnej. Stan taki w szanującym się państwie nie może być normalny.
 
Rozmowa z posłanką PiS dr Gabrielą Masłowską

- Pani Poseł, wiem, że czyniła Pani wysiłki w sprawie obrony Zakładów Azotowych w Puławach? Co  się udało w tej sprawie zrobić?

- Zakusy na ten Zakład były, są i będą. To wszystko warto opisać w książce. Czynili je Rosjanie, którzy mają tani gaz i Niemcy, którzy stosowali różne podejścia do kolejnych Zarządów. Dzięki czujności związkowców, głównie ze Związku Zawodowego Ruchu Ciągłego i Solidarności puławskiej, udało się uniknąć różnych modyfikacji struktur, które np. dążyły do podzielenia puławskich Azotów i pozostawienia w nich tylko produkcji nawozów. Była też bezsensowna propozycja budowy ciepłowni dla Puław, która miała się opierać na dodatkowym imporcie gazu z Rosji. Potem była próba wykupienia większej ilości akcji przez Rosjan i wprowadzenia swojego członka do Zarządu firmy. Były jeszcze inne podejścia. Tak więc trzeba trzymać ręka na pulsie, bo dziś akcje są w obiegu na giełdzie i nigdy do końca nie wiadomo w czyich rękach się znajdą.

- O  co chodziło w połączeniu Azotów puławskich z tarnowskimi?
- Najkrócej mówiąc, poprzedni rząd nie zachował należytej ostrożności i Skarb Państwa wysprzedał dużą ilość akcji azotów tarnowskich, co utrudniło kontrolę państwową nad próbami wrogiego przejęcia, głównie przez Rosjan. Chcąc się ratować zastosowano wybieg i połączono zyskowne Azoty puławskie z małymi tarnowskimi i kędzierzyńskimi. W taki sposób powstała spółka o nazwie: Grupa Azoty SA. Rzecz polegała na tym, że mimo sprzedaży akcji azotów tarnowskich, udział Skarbu Państwa był w nich nadal powyżej 50 procent. W ten sposób podniesiono ogólny udział Skarbu Państwa w Grupie Azoty.
- Jaki procent udziałów Skarb Państwa posiada aktualnie w Grupie Azoty?
- Jak pamiętam, ponad 30 procent, ale wartość ta może się zmieniać, akcjonariuszy jest bowiem wielu.
- Czy możemy powiedzieć, że Grupa azoty, to zakład polski?
- Nie pamiętam w tej chwili struktury. Ale trzeba spojrzeć i policzyć… (patrz: http://tarnow.grupaazoty.com/p...).
- Czy istnieje szansa uratowania Fabryki Samochodów Honker w Lublinie ze 100 procentowym polskim kapitałem?
- Bardzo bym chciała, ale proszę zauważyć, że jesteśmy dopiero na początku drogi. Rząd funkcjonuje zaledwie kilka miesięcy. Wiem, że nad przyszłością Honkera były toczone rozmowy, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Członkowie rządu są zainteresowani wsparciem polskiego kapitału. Tu wystarczy choćby wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego. Całość wymaga jednak ogromnego wysiłku: parlamentarzystów i właścicieli.
- Jak silne jest lobby przeciwne?
- Sądząc po wielu bezskutecznych staraniach właściciela w okresie poprzedniego rządu, nie czarujmy się, musi być duże. Myślę, że sfera produkcji sprzętu obronnego podlega ogromnym naciskom grup, których do końca trudno rozpoznać.
- Dziękuję.

 
Rozmowa z wojewodą lubelskim Przemysławem Czarnkiem:

- Panie Wojewodo, ile jeszcze zostało większych firm z polskim kapitałem na Ziemi Lubelskiej?
- Filarem gospodarki w konkretnym regionie są małe i średnie przedsiębiorstwa. Natomiast nie ma najmniejszej wątpliwości, że skok rozwojowy, w dzisiejszych warunkach, może zapewnić tylko kilka dużych firm z polskim kapitałem. Takich firm polskich, które produkują polskie wyroby z polskich części, w regionie mamy bardzo niewiele.
- Czym, z punktu wiedzenia budżetu województwa, różni się firma z kapitałem obcym i polskim?
- Z punktu widzenia pracownika – niewiele. W szerszym ujęciu za polską firmę można uważać również tę, która stoi na polskim terytorium i zatrudnia polskich pracowników. Taką firmą jest np. PZL Świdnik, która płaci podatki. Natomiast w perspektywie długofalowej największe znaczenie, dla rozwoju gospodarki krajowej, mają przedsiębiorstwa z polskim kapitałem – najlepiej miejscowe, bo one tu zostaną i nie są ulotne, jak w przypadku tych z obcym kapitałem.
- Jakie szanse widzi Pan na rozwój Fabryki Samochodów Honker, która ma 100 procent polskiego kapitału?
- Od początku mojego urzędowania (3,5 m-ca – R.S) spotykam się z wielkim zaangażowaniem tej firmy w przyszłość naszego regionu. Podjąłem już wymierne działania, aby ta firma z polskim kapitałem, która produkuje polski sprzęt wojskowy spełniający wszystkie warunki stawiane przez wojsko, mogła się rozwijać. W tej sprawie rozmawiałem z ministrem Antonim Macierewiczem, podczas jego wizyty w Lublinie, ale także z wiceministrem Bartłomiejem Kownackim, i wszędzie mnie zapewniano, że Honker może otrzymać zamówienia z wojska. Wojsko bowiem jest wyłączone spod uwarunkowań rynkowych i ustawy o zamówieniach publicznych. Jesteśmy więc na dobrej drodze, aby ta firma mogła rozwijać swoją produkcję i stała się motorem rozwoju dla innych firm współpracujących w naszym województwie.
- Dziękuję.

 
Rozmowa z prezesem Fabryki Samochodowej Honker Zbigniewem Tymińskim  
         
- Panie Prezesie, jaki procent kapitału polskiego posiada Pańska firma?
- Firma „Honker” ma 100-procentowy kapitał polski. Jest biznesem rodzinnym Doroty i Zbigniewa Tymińskich. Produkujemy z części polskich. W silniki zaopatrujemy się w Wytwórni Silników Wysokoprężnych w Andrychowie, również firmie w pełni polskiej. Tylko skrzynię biegów mamy z Korei, ale są bardzo dobre.
- Czy „Honker” jest jedynym zakładem produkującym samochody dostawcze w województwie lubelskim?
- Tak. Produkujemy samochody dostawcze (dawny Lublin) oraz samochody terenowe 4x4 Honker przeznaczone dla wojska.
- Jakie możliwości rozwojowe ma Pański zakład?
- W stosunkowo krótkim czasie możemy osiągnąć produkcję nawet do 45 tys. rocznie.
- Powstała już brygada polsko-litewsko-ukraińska ze sztabem w Lublinie, a w planie jest relokacja wojsk z granicy zachodniej na wschodnią, a także rozwój obrony terytorialnej kraju. To wszystko będzie wymagać struktur transportowo-terenowych i logistycznej. Czy Pańska firma jest w stanie sprostać takiemu zadaniu?
- Bezwzględnie tak.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika HenrykInny

22-04-2016 [22:02] - HenrykInny | Link:

Na Ukrainie pozbyli sie Jacyniuka to teraz juz beda sie uwlaszczac.Balcerowicz im pomoze rozkrasc wszystko. Niemcy dopiely swego. W wyniku ukladu z Putinem maja kolejny kraj do ograbienia.