OSTATNIA WIECZERZA I UMYCIE NÓG UCZNIOM.

„On odrzekł: "Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: "Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami"" ( Mt 26,18).

Wydarzenie Ostatniej Wieczerzy Jezusa to spotkanie z Dwunastu Apostołami. Z nimi zapragnął je przeżyć i tak też się stało. Ostatnia Wieczerza  dla wyznawców Chrystusa posiada znaczenie konstytutywne; nie stanowiła spotkania w celu wypełnienia tradycji wieczerzy paschalnej, lecz poprzez dary eucharystyczne stanowi antycypację Krzyża i Zmartwychwstania.
Istotnym wydarzeniem Tego wieczora jest akt umycia nóg Apostołom.

Dlaczego wielkoczwartkowy gest Franciszka umywającego nogi muzułmanom, a także kobietom, stanowi kłamstwo pokrętnej antyteologii?

Zacząć należy od zapytania o czystość, o której mówi Jezus. Czym ona jest oraz, kto może być czysty?
Nowość chrześcijaństwa nie polega na rytualnym obmyciu w celu zadośćuczynienia wymogom rytualnej czystości. Dla każdego chrześcijanina powinno być jasne, iż chodzi tu o czystość serca, a w przypadku jej braku, o zaprzeczenie – nieczystość serca. Kto może być zatem owym „czystym”, który potrzebuje wyłącznie obmycia nóg?
Czy status człowieka potrzebującego jest sam w sobie równoznaczny z byciem „czystym”?

Liberalna egzegeza usiłowała w przeszłości, a jak się okazuje usiłuje do dziś przekonywać, że Jezus pojęcie czystości rytualnej zastąpił pojęciem stricte moralnym. W tego typu pułapce chrześcijaństwo zostaje zredukowane do, wprawdzie wzniosłych, lecz jednak tylko zasad etycznych.
Czystość, o której mowa jest czystością serca, lecz wynika z „czegoś” więcej niż szlachetność moralnych zasad. Jak głosi Benedykt XVI „miejsca czystości rytualnej nie zajęła po prostu moralność (…)”
Odpowiedzi na to zagadnienie udziela nam sam Jezus w Janowym opisie umycia nóg. Jezus w swej arcykapłańskiej modlitwie mówi: „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was” (J 15,3).
Zatem, serce człowieka zostaje oczyszczone, a przez to on sam staje się czysty, dzięki wierze. To Bóg oczyszcza nas poprzez swoje Słowo i dzięki działaniu Swego Ducha. Zostajemy oczyszczeni poprzez dar spotkania z Bogiem w Jezusie Chrystusie. To On czyni nas rzeczywiście czystymi poprzez doprowadzenie do jedności z Nim. Nie trzeba oczywiście dodawać, jak istotną sprawą jest tu trwanie w tej jedności, trwanie w Jego Ciele. Zatem, to zstępujący do nas Bóg czyni nas czystymi.
W zakończeniu Litanii do Ducha Świętego prosimy: „Serce czyste stwórz we mnie Boże”. Czystość jest darem, a dar ten jest dziełem Boga.

Dlatego też samo pozostawanie w dramatycznej sytuacji niezaspokojonych podstawowych potrzeb życiowych nie przesądza jeszcze o tym, że człowiek staje się czysty. O czystości nie decyduje też poświęcenie się charytatywnej posłudze.

To prawda, że po słowach „wy jesteście czyści”, które streszczają „całą wielkość tajemnicy Chrystusa” (Benedykt XVI) następuje pewna trudność.
Jezus mówi bowiem dalej: „Jeżeli więc ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem” (J 13,14).
Benedykt XVI stawia nawet pytanie: „Czy nie dochodzimy tu jednak rzeczywiście do wyłącznie etycznej koncepcji chrześcijaństwa?”

Zostało to już jednak wyjaśnione przez Ojców Kościoła, co w skrócie można zawrzeć w pojęciu dynamizmu daru. Całe misterium Chrystusa, Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie oczyszcza człowieka i odnawia jego wnętrze, a tym samym dynamizuje również jego nową egzystencję.
Benedykt XVI pisze: „Polecenie czynienia tego, co uczynił Jezus, nie jest etycznym dodatkiem do misterium, ani tym bardziej jego przeciwieństwem. Wynika ono z wewnętrznego dynamizmu daru, przez pośrednictwo którego Pan czyni nas nowymi ludźmi i przyjmuje do tego, co jest Jego.”
Niestety, właśnie w tym, co uczynił Franciszek etyczny nakaz staje się zaprzeczeniem Misterium, a nie wynikającym z niego dynamizmem działania. Misterium Chrystusa zostaje zawłaszczone i podporządkowane doraźnym celom, a przez to sprofanowane.

Benedykt XVI: „Dar – sacramentum – staje się exemplum, przykładem, nadal jednak pozostaje darem. Bycie chrześcijaninem jest najpierw darem, potem jednak rozwija się w dynamizmie życia i działania razem z tym darem.”
Celebracja misterium Męki Pańskiej jest całkowicie poświęcona Panu, dynamizm Jego daru każe nam natomiast działać w życiu tak, by nie zapominać o potrzebach naszych bliźnich.
W odniesieniu do Paschy Jezusa, jak najbardziej i w sposób zupełnie prosty dają się zastosować Jego słowa - „ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; Mnie zaś nie zawsze macie” (Mt 26,11)
Czy naprawdę trzeba tu jeszcze coś tłumaczyć ?

Warto natomiast zatrzymać się przy odpowiedzi udzielonej Piotrowi na jego euforyczne pragnienie, aby – wobec możliwości „udziału” z Jezusem – Pan umył nie tylko jego nogi:
„Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty" (J 13, 9-10).

Zatem, „wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty.” Dlaczego tak jest? I cóż to oznacza?
Umycie nóg symbolizuje nie pojedynczy sakrament, ani tym bardziej charytatywną czynność, lecz całość zbawczej posługi Jezusa, „która jest dla człowieka rzeczywistą kąpielą” (Benedykt XVI).
Owa „kąpiel” swój początek bierze we chrzcie, przez który człowiek zostaje raz na zawsze zanurzony w Chrystusie. Benedykt XVI dodaje: „ W życiu chrześcijan potrzebne jest jednak – ze względu na uczestnictwo w Stole Pańskim – powtarzające się uzupełnienie: „umywanie nóg”.

Czymże więc ono jest? Nie ma pewniejszej odpowiedzi niż ta, że jest nim każdorazowo oczyszczające wyznanie grzechów, które „oczyszcza nas z wszelkiej nieprawości”. Wszak w Pierwszym Liście Św. Jana czytamy: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki” (1J 1,8).
Natomiast w Didache znajdujemy nakaz: „W Dniu Pańskim macie się razem gromadzić, łamać chleb i dzięki składać, gdy już wcześniej wyznaliście wasze grzechy” (14,1).

Zatem, gest umycia nóg jako gest naśladowania naszego Pana może dotyczyć wyłącznie tych, którzy stali się zanurzeni w Jezusie przez chrzest, a którzy potrzebują każdorazowego oczyszczenia z grzechów w Sakramencie Pokuty. A którzy, następnie, poprzez dynamizm Jezusowego daru są powołani w życiu do roztropnej troski o potrzeby bliźnich.
Jak pisze Benedykt XVI- „Caritas, troska o drugiego, nie jest drugim, obok kultu, sektorem chrześcijaństwa, lecz jest w nim samym zakotwiczona i stanowi jego element.”
Czy trzeba jeszcze udowadniać, że radykalna banalizacja gestu umycia nóg poprzez potraktowanie go jako użytecznego do propagacji określonych charytatywnych zachowań w określonej sytuacji społeczno- politycznej jest rażącym nadużyciem, wręcz profanacją?
To dlatego Franciszek, umywając nogi muzułmanom (także wyznawcy hinduizmu), choćby nie mieli oni nic wspólnego z uciechą świętowania morderstw dokonywanych przez ich współwyznawców, dokonał aktu profanacji zbawczej posługi naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

Zupełnie czym innym jest natomiast niewykluczanie kogokolwiek, kto znajduje się w potrzebie spod chrześcijańskiego imperatywu troski o bliźniego. Leży w naszej chrześcijańskiej świadomości pewność, że pomagać należy każdemu człowiekowi bez względu na wyznanie, o ile rzeczywiście potrzebuje on pomocy; ale wiemy też, że należy to czynić roztropnie i nie w sprzeczności z niezakłóconą adoracją naszego Pana.
Franciszek poszedł i tym razem tropem swoich wcześniejszych pseudoteologicznych wynaturzeń. Przypomnijmy, że nie klękając przed Panem obecnym w czasie Przeistoczenia ogłosił zarazem, że chciałby, aby wszyscy klękali przed ubogim wstępującym do kościoła. Jest więc w tym konsekwentny.
To tragiczne, że trzeba przypominać Głowie Kościoła, że Chrystus nie ustanowił w czasie Ostatniej Wieczerzy jakiejś akcji charytatywnej, lecz, jak zauważa Josef Andreas Jungmann (znawca celebracji eucharystycznej i jeden z architektów reformy liturgii):” Tym, co Kościół celebruje we mszy jest nie Ostatnia Wieczerza, lecz to, co Pan ustanowił podczas Ostatniej Wieczerzy i co przekazał Kościołowi: pamiątka ofiary jego śmierci”.
Z całą pewnością, także umycie nóg uczniom nie może abstrahować od tego aspektu i nie jest wskazaniem, aby czyniąc taki gest „na pamiątkę” Pana, wprowadzać całkowicie własne odgrywanie tego aktu na podstawie uzurpacji prawa do autorskiej interpretacji niczym w jakimś modernistycznym teatrze, gdzie pod pomysłem reżysera kryje się konkretna propagandowa, politycznie poprawna tendencyjność.

Benedykt XVI pisze, że w odniesieniu do liturgii „pełnomocnictwo papieża nie jest nieograniczone; znajduje się ono na służbie świętej tradycji.”
Czy wolno uznać, że akt umycia nóg uczniom, i wyłącznie im, można  wydzielić z domeny straży świętej tradycji i zdać go na samowolę kaprysu? Dziś takiego, jutro może jeszcze innego ?

Franciszek w homilii wygłoszonej podczas wielkoczwartkowej liturgii wspomniał postać Judasza. Warto zatem, raz jeszcze przywołując jedno z wielkotygodniowych czytań – opis namaszczenia Jezusa w Betanii, przypomnieć, że to właśnie Judasz jest tym, który w obliczu pięknej adoracji Pana przez Marię zwraca uwagę, jakkolwiek fałszywie, na „stratę”, która mogła zostać spożytkowana na rzecz ubogich. Sam Pan daje nam wskazanie, którego nie wolno nam lekceważyć: „ubogich zawsze macie u siebie (…); Mnie zaś nie zawsze macie”.

Pomoc potrzebującym powinna stanowić naszą troskę każdego dnia na miarę naszych możliwości; liturgia Triduum Paschalnego jest jednym z tych centralnych momentów, gdzie przed naszymi oczyma ukazuje się wyłącznie Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie naszego Pana; także w geście umycia nóg niezakłócona adoracja Zbawiciela ma miejsce tylko wówczas, gdy kapłan utożsamiając się z Nim Samym wykonuje zarazem dokładnie to, czego dokonał Pan.
Jeśli mamy dochować wierności wówczas „raz jeden” musi zarazem znaczyć „zawsze”. Wszystko, co ponadto przywodzi na myśl fałszywy głos Judasza w temacie ubogich.

W tym kontekście nie jest również możliwy do pominięcia aspekt profanacji aktu umycia nóg, a przez to całej Ostatniej Wieczerzy poprzez niezgodną z wolą Pana obecność kobiet. Tu już bez znaczenia jest fakt, czy były to chrześcijanki, czy też nie. Na Ostatniej Wieczerzy nie była obecna nawet Ta, Która jako Najgodniejsza z ludzi byłaby z pewnością godna tego uczestnictwa. Jezus nie zaprosił Swej Matki, gdyż inna była Jego wola; On inaczej wszystko zaplanował. A zaplanował, aby ustanowić.
Jeśli Franciszek postanowił zlekceważyć Bożą Wolę to jest to także jego osobisty dramat; większym dramatem jest jednak to, że czyni tak duchowny pełniący rolę Głowy Kościoła, a to już jest dramat całego Kościoła, nas wszystkich.
Być może, co nieco wyjaśniają słowa Franciszkowego konsultora Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, ojca Bianchi, który twierdzi (bez reakcji ze strony Franciszka), że Matka Boża nie reprezentuje „odpowiedniego modelu dla promocji kobiet w Kościele”
Rzeczywiście, przyjmując taką optykę muszą pojawić się roszczenia kobiet odnośnie do ich obecności, nie tylko w scenie umycia nóg. Czy i tu działania Franciszka nie są konsekwentne? Kolejny dramat Kościoła w czasie tego pontyfikatu dopomina się swego dopełnienia.

Interesującego wskazania na nieobecność Maryi dostarczają nam mistyczne wizje błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich. To prawda, że wierni nie są zobligowani, aby uznać je za obowiązujące, lecz  potwierdzają one ewangeliczną prawdę i rzucają dodatkowe światło na wolę Pana; warto zatem je tu przytoczyć:
„Jako dobry i wdzięczny Syn podziękował Jej [Maryi] za wszelką okazywaną Mu miłość, objął Ją na pożegnanie prawą ręką i czule przycisnął do serca. Obiecał jej, że w duchu spożyje z Nią ostatnią wieczerzę i nawet oznaczał godzinę, w której stanie się jej uczestniczką.
(…) W jednym z bocznych budynków u wejścia na dziedziniec zastawiona była wieczerza dla świętych niewiast”.

Czyż, gdyby skład uczestników wydarzenia Ostatniej Wieczerzy nie był aż tak istotny, jak się nam to dziś usiłuje narzucać, Jezus nie mógł po prostu zaprosić Swej Matki? Ostatnia Wieczerza nie oznacza jednak pożegnalnego posiłku, lecz centrum jej sensu stanowi „ustanowienie” i dlatego taki, a nie inny jej dosłowny kształt należy odczytywać w kontekście woli Pana.
I dlatego to, co uczynił Franciszek można nazwać profanacją tego, co czynił (i czego żąda od nas) Jezus, a jak wszelka profanacja w tym zakresie, tak i ta stanowi kłamstwo pokrętnej antyteologii.

Na koniec chcę jeszcze zasygnalizować wyjaśnienia redaktora Tomasza Terlikowskiego, które pojawiły się już po całym wydarzeniu jako próba egzegezy gestu Franciszka. Nie ma potrzeby rozwodzić się tu nad całością tego tekstu, gdy każdy może go znaleźć pod zamieszczonym linkiem. Chcę jedynie zasygnalizować, że redaktor Terlikowski wprowadził do swych rozważań jeszcze jeden element, mianowicie element proporcji. Otóż, Franciszka miałoby tłumaczyć – według myśli Terlikowskiego - to, że pomimo, iż w odwiedzonym obozie dla uchodźców większość stanowią muzułmanie, papież Franciszek jako uczestników umycia nóg wybrał jednak w większości chrześcijan. Analiza tego argumentu z gatunku „teologicznego folkloru” byłaby w kontekście naszych rozważań czynnością bezprzedmiotową.
Trzeba jednak zauważyć, że autor dostrzeżenia tej odwróconej proporcji usiłował ratować słuszność Franciszkowego gestu, co jednak w kontekście użytego argumentu pokazuje nam jak bardzo karkołomne to zadanie.
Doprawdy, dla celebracji samego centrum kultu chrześcijańskiego zakres dokonanej profanacji nie ma większego znaczenia; wątpliwe jest, aby redaktor Terlikowski mógł tego nie rozumieć i dlatego należy go uznać za człowieka niepoważnego, co szczególnie w teologii stanowi cechę dyskwalifikującą.

Orędzie Jezusa to nie tylko idea, lecz także konkretne wydarzenia w historii świata.
Ktokolwiek dokonuje w nim zmian na tyle istotnych, że zakłamujących  prawdę historyczną, a przez to także prawdę teologiczną, sam stawia się poza Kościołem, bo siebie stawia ponad Tego, Który Kościół nam ofiarował.
W naszej wierze spotykamy się z konkretnym Wydarzeniem, w stosunku do Którego musimy trwać w niezakłóconej relacji określanej w ujęciu czasowym  jako czas specjalny -  kairos  W owym kairos miejsce centralne zajmuje Pascha Jezusa; a On jest stale obecny i działający w naszym świętowaniu. Nie wolno nam pozwolić, aby adoracja obecnego osobowo Pana została przeobrażona (i zbanalizowana) pod wpływem teraźniejszego, zwykłego chronos, jakiekolwiek intencje by temu przyświecały.
Właśnie dlatego, że chrześcijanie trwają  w niezmiennej adoracji Boga, są też w stanie pamiętać o potrzebie troski o bliźniego. Gdy charytatywne gesty przesłonią to, co normatywnie ustanowił nasz Pan, potrzeby naszych bliźnich zostaną także zapomniane. I dlatego to, co uczynił w Wielki Czwartek Franciszek jest kłamstwem szkodliwym w każdym wymiarze. Pozostaje się modlić, aby zatrute owoce tej antyteologii po prostu zwiędły.

 

 http://www.fronda.pl/a/terliko...

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ruisdael

08-04-2016 [08:48] - ruisdael | Link:

Chciałoby się zapytać- "kędy wiejesz Duchu Święty" że nie pojmujemy...

Obrazek użytkownika Andrzej W.

08-04-2016 [09:35] - Andrzej W. | Link:

Coraz trudniej wierzyć, że to Duch Święty. A wiele jeszcze przed nami...