Letnie przesilenie (1)

Na początku lipca 1943 roku gen. Kazimierz Sosnkowski został Naczelnym Wodzem.

    Po śmierci gen. Sikorskiego, najstarszy stopniem oficer w Wojsku Polskim gen. Kazimierz Sosnkowski wydawał się jedynym kandydatem na stanowisko Naczelnego Wodza. Wicepremier Stanisław Mikołajczyk, obsesyjnie nienawidzący piłsudczyków, podjął próbę storpedowania tej kandydatury.

    W dniu 5 lipca 1943 roku prezydent Władysław Raczkiewicz w czasie rozmowy z Mikołajczykiem stwierdził, iż pragnie, aby wojsko pozostawało poza wszelkimi wpływami partii politycznych i dlatego zamierza wykorzystać autorytet gen. Sosnkowskiego w wojsku i powierzyć mu stanowisko Naczelnego Wodza. Mikołajczyk zdecydowanie sprzeciwił się tej kandydaturze, wyrażając obawę, że gen. Sosnkowski może wejść na drogę dyktatury. Raczkiewicz odparł, iż „każdy, kto zna gen. Sosnkowskiego, wie, jak dalekim jest on od tego rodzaju dążności”.

   Wkrótce po tej rozmowie odbyło się posiedzenie Rady Ministrów z udziałem prezydenta, który powierzył tymczasowo obowiązki premiera Mikołajczykowi, a obowiązki Naczelnego Wodza ministrowi obrony narodowej gen. Marianowi Kukielowi.

   Po południu tego samego dnia Mikołajczyk zwołał zebranie przywódców stronnictw koalicji rządowej, którego głównym tematem była nominacja nowego naczelnego wodza. Przywódca Stronnictwa Pracy, inny zaciekły wróg piłsudczyków, Karol Popiel ostro sprzeciwił się dopuszczeniu gen. Sosnkowskiego do tego stanowiska. Ludwik Grosfeld z PPS zaproponował, aby w ogóle nie mianować naczelnego wodza, a gen. Sosnkowskiemu powierzyć stanowiska szefa MON. Mikołajczyk zaoponował, uważając wejście Generała do rządu „za niedopuszczalne”. Ostatecznie zebrani – na wniosek Mikołajczyka – zgodzili się, że gen. Sosnkowski „nie może być ani NW, ani ministrem obrony narodowej, natomiast należy go zatrudnić na przykład w charakterze Inspektora Armii”. W tej sytuacji socjaliści wysunęli kandydaturę Władysława Andersa, inni natomiast opowiedzieli się za powierzeniem stanowiska NW gen. Stanisławowi Kopańskiemu.

   „Politycy – zanotował Edward Raczyński – a zwłaszcza ludowcy, Mikołajczyk i Kot, wszystkimi sposobami czynili starania, aby nie dopuścić do nominacji Sosnkowskiego, skłaniając się ku Andersowi jako złu koniecznemu”. Wobec zdecydowanie antyrządowych wystąpień tego ostatniego, członkowie koalicji rządowej zaczęli gorączkowo szukać innych kandydatów. Kot  opowiadał się za gen. Kukielem, inni ludowcy chcieli zlikwidowania stanowiska naczelnego wodza, a jego kompetencje przekazać szefowi sztabu, którym wedle ich planów miał zostać gen. Kopański.

    Prezydent Raczkiewicz był jednak zdecydowany forsować kandydaturę gen. Sosnkowskiego, szczególnie że gen. Kukiel w rozmowie z nim wyraził opinię, że Sosnkowski jest jedynym kandydatem na stanowisko naczelnego wodza cieszącym się odpowiednim autorytetem w armii.

   Prezydent zaprosił więc na rozmowę gen. Sosnkowskiego i zaproponował mu objęcie tego stanowiska. Jednocześnie naciskał, aby nominacja nastąpiła jak najszybciej, gdyż Siły Zbrojne nie powinny pozostawać bez wodza.

   Gen. Sosnkowski nauczony z okresu kierowania ZWZ swoją zgodę na nominację uzależnił od trzech warunków politycznych: „1) Prezydent powoła Premiera, którego osoba umożliwi i zapewni harmonijną współpracę Naczelnego Wodza z Rządem, 2) Nowy Rząd obejmie wszystkie stronnictwa i ugrupowania, nie wyłączając przedstawicieli przedwojennej koalicji rządowej, 3) Stanowisko Ministra Obrony Narodowej będzie powierzone osobie bezpartyjnej”. Szczególny nacisk położył Generał na pierwszy warunek, zdając sobie sprawę, że w przypadku objęcia urzędu premiera przez Mikołajczyka współpraca z nim będzie niemożliwa. Osobiście sugerował prezydentowi powierzenie misji tworzenia nowego gabinetu socjalistom – Tadeuszowi Tomaszewskiemu lub Adamowi Ciołkoszowi.

   Po rozmowie Generała z Adamem Ciołkoszem oraz Adamem Pragierem, którzy zapewnili go o poparciu PPS dla jego kandydatury, gen. Sosnkowski poinformował prezydenta o swej zgodzie na objęcie stanowiska. Sprawę nominacji prezydenta odłożył do następnego dnia.

   Przeciwnicy Generała nie zamierzali jednak poddawać się. Wieczorem 5 lipca 1943 roku Komitet Zagraniczny SL podjął uchwałę, w której przeciwstawił się powierzeniu gen. Sosnkowskiemu funkcji naczelnego wodza, a ponadto domagał się zwolnienia go z funkcji następcy prezydenta oraz reorganizacji naczelnych władz wojskowych poprzez likwidację stanowiska naczelnego wodza. Ludowcy byli także przeciwko ewentualnemu udziałowi w rządzie zarówno gen. Sosnkowskiego, jak i przedstawicieli Stronnictwa Narodowego.

   Jednocześnie ludowcy starali się przekonać opinię publiczną o negatywnym stanowisku Brytyjczyków wobec ewentualnej nominacji gen. Sosnkowskiego. Na prośbę Mikołajczyka zabiegi w tym kierunku u Anthony’ego Edena oraz samego Churchilla czynił Józef Retinger. Premier brytyjski miał jednak się wyrazić: „Nie lubię go (gen. Sosnkowskiego – Godziemba), ale rzecz jasna nawet przez myśl mi nie przechodzi, by wtrącać się do waszej polityki”. Równocześnie nie bardzo kojarząc Mikołajczyka, spytał się Retingera: „To ten, który wygląda jak tłusty, trochę łysawy lis?”

   W tym samym czasie ambasador Raczyński z polecenia prezydenta, przeprowadził rozmowy z Brytyjczykami, z których wysnuł wniosek, iż kandydatura gen. Sosnkowskiego „wzbudza pewien niepokój ze względu na urobioną opinię o generale”.

   Wobec pogłosek o podjęciu przez prezydenta decyzji o powierzeniu funkcji NW gen. Sosnkowskiemu,  dniu 6 lipca 1943 roku Mikołajczyk – podczas nabożeństwa żałobnego poświęconego gen. Sikorskiemu, zakomunikował mu o uchwale SL, na co prezydent odpowiedział, iż wicepremier powinien kierować się czymś więcej niż tylko partyjnymi interesami.

   W czasie rozmowy z prezydentem szef brytyjskiej dyplomacji jakkolwiek wspomniał, że nominacja gen. Sosnkowskiego może utrudnić brytyjską mediację w sporze polsko-sowieckim, ale nalegał jedynie na wstrzymanie się z ogłoszeniem tej nominacji do czasu powołania nowego rządu RP.

   Następnego dnia, 7 lipca, prezydent – mając wsparcie PPS i SN  - zapewnił gen. Sosnkowskiego co do swojej decyzji, podkreślając jednak, iż w obecnej chwili oficjalna nominacja zostanie ogłoszona nieco później. Wkrótce jednak Raczyński przyniósł informacje, iż Brytyjczycy nie będą wtrącać się do tej sprawy i mają dla nominacji Sosnkowskiego „pełne zrozumienie”, nawet, że „ich przychylność rośnie. To rozwiało ostatnie wątpliwości prezydenta, który w południe 8 lipca wręczył gen. Sosnkowskiemu nominację na naczelnego wodza.

   Jednoznacznie przeciwko Mikołajczykowi wystąpił gen. Anders. W liście z 7 lipca do prezydenta opowiedział się za kandydaturą gen. Sosnkowskiego na nowego premiera. W przypadku niemożności podjęcia takiej decyzji, gen. Sosnkowski „powinien zostać Naczelnym Wodzem”. Podobny list wysłał do gen. Sosnkowskiego, wzywając go, by rzucił na szalę „ciężar opinii żołnierzy APW”.

   Swoją aktywnością zamiast pomóc zaszkodził gen. Sosnkowskiemu – potwierdził bowiem ostrzeżenia polityków z SL i SP o możliwości wykorzystania armii dla celów politycznych.

   Nominacji gen. Sosnkowskiego towarzyszyła ostra kampania prasowa, kierowana przez  Ministerstwo Informacji i Dokumentacji, na którego czele stał Stanisław Kot. Minister za pośrednictwem sowieckiego agenta Stefana Litauera dostarczał gazetom brytyjskim materiały na temat kryzysu rządowego, w zdecydowanie niekorzystnym świetle stawiające gen. Sosnkowskiego, a wychwalające Mikołajczyka. Nic więc dziwnego, iż „Times”, „Daily Herald”, Observer” i „Economist” przedstawiały sprawę zgodnie z intencjami Mikołajczyka i jego politycznych sojuszników. Następnie rządowy „Dziennik Polski” przytaczał krytyczne wobec gen. Sosnkowskiego artykuły prasy brytyjskiej, nie pozostawiając żadnych wątpliwości kto ma w tym sporze rację.

   Najostrzej przeciwko gen. Sosnkowskiemu występowała angielska prasa lewicowa, pisząc wręcz o „czynnikach profaszystowskich” w otoczeniu nowego polskiego Naczelnego Wodza. Jedynie prasa chrześcijańska („The Tablet”, „Christian Science Monitor”, „Time and Tide”) starała się bronić gen. Sosnkowskiego, ale jej oddziaływanie na społeczeństwo brytyjskie było mocno ograniczone.

   Posunięcie Raczkiewicza jakkolwiek ubiegło działania zwolenników Mikołajczyka to nie zakończyło intryg wicepremiera. Mikołajczyk dowiedział się o nominacji gen. Sosnkowskiego w trakcie oczekiwania na audiencję u Churchilla. W czasie rozmowy z brytyjskim premierem demonstracyjnie oświadczył, że wobec mianowania gen. Sosnkowskiego ma zamiar złożyć dymisję. Churchill odradził mu ten krok, zapewniając o swoim osobistym poparciu. Pomimo tego Mikołajczyk skierował do prezydenta arogancki list, w którym oskarżył go naruszenie umowy paryskiej z 1939 roku (dotyczyła uzgadniania najważniejszych decyzji prezydenta z premierem) i złożył dymisję z funkcji p.o. premiera. Jednocześnie wysłał depesze do delegata rządu na Kraj oraz krajowych władz SL, w których przestrzegał, iż „Sosnkowski, to dyktatura na wewnątrz, a położenie sprawy polskiej na zewnątrz” i sugerował uniezależnienie się organizacji wojskowej SL od AK.

    Mikołajczyka wsparł Popiel, który w podobnej depeszy do Kraju grzmiał: „Stoimy wobec spisku pogrobowców sanacji z niezadowolonymi elementami stronnictwa z grupy Bieleckiego na czele. Sytuacja na ogół bez wyjścia, tylko natychmiastowy, mocny i jednolity głos Kraju w obronie politycznej i wojskowej spuścizny Sikorskiego mógłby może jeszcze coś uratować”.

    W odpowiedzi władze krajowe (delegat rządu oraz Krajowa Reprezentacja Polityczna) wyraziły poparcie dla Mikołajczyka, podkreślając jednocześnie, iż „na równi z rozgraniczeniem stanowisk Premiera i Naczelnego Wodza należy także rozgraniczyć stanowisko następcy Prezydenta, o ile miałby on objąć stanowisko w Rządzie lub w wojsku”. Obie depesze dotarły do Londynu w końcu lipca, nie wpływając bezpośrednio na przebieg przesilenia.

CDN.