Globalne ocieplenia czy globalna ściema?

Globalne ocieplenia czy globalna ściema?

 

Ponieważ niektórych oburzyła moja krytyka wydawania naszych pieniędzy na bezsensowne reklamy Ministerstwa Środowiska (m.in. reklama z panią Górniak) to pragnę krytyków zdenerwować jeszcze bardziej. Całą ta walka z globalnym ociepleniem to jeden wielki szwindel, który służy grupie cwaniaków i zwykłych hochsztaplerów do wyciągania z nawianych ludzi grubych miliardów dolarów. Ikoną całego tego eko-biznesu jest były amerykański wiceprezydent Al Gore, który został chyba ostatecznie skompromitowany gdy się okazało, że kłamał powołując się na rzekomo naukowe dane dotyczące zmian klimatycznych odbierając przyznaną mu w 2007 r. Pokojową Nagrodę Nobla,

http://wiadomosci.onet.pl/2096...

podobną wartość merytoryczną co jego wystąpienie ma również film z jego udziałem „Niewygodna prawda”, nagrodzony, a jakże, Oskarem. Powinien zostać raczej przemianowany na „Niewygodne kłamstwo”.

 

Osób które mnie nie znoszą i wolą być nadal oszukiwanie i nabijani w butelkę przez pana Gore i spółkę, niż zmusić się do minimalnej refleksji odsyłam do dwóch ciekawych artykułów pana Mariusza Maxa Kolonko zamieszczonych na łamach „Rzeczpospolitej” odpowiednio w lipcu i wrześniu tego roku. Tytuł jednego z nich pozwoliłem sobie zapożyczyć bo doskonale obrazuję poruszany problem:

 

Globalne ocieplenia czy globalna ściema?

http://www.rp.pl/artykul/2,334...

 

Ocieplenie – największy szwindel naszych czasów

http://www.rp.pl/artykul/2,342...

 

A tych, którym nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości czy do mnie osobiście nie przesłania całego świata i potrafią czytać ze zrozumieniem odsyłam do mojego starego wpisu z 11 stycznia tego roku, którego obszerny i kluczowy fragment zamieszczam poniżej:

 

W latach 800 – 1200 na ziemi było duże ocieplenie klimatu. Nie wiem jak to wytłumaczą wyznawcy nowej religii mocno rozwijającej się w XXI w., którą nazwijmy od nurtu filozoficznego z którego się wywodzi ekologizmem. W każdym razie klimat wówczas był bardzo łagodny. Okres ten nazywany jest średniowiecznym optimum klimatycznym. Korzystając z tego cieplejszego czasu Wikingowie potrafili się wówczas zapuszczać swoimi statkami nawet bardzo daleko na północ. W ten sposób dotarli m.in. do wyspy, którą od jej zielonych, malowniczych wybrzeży nazwali Grenlandią (zieloną ziemią). W 985 r. Wikingowie pod dowództwem Eryka Rudego osiedlili się tam na prawie 500 lat. Mimo, że nikt się wówczas nie zastanawiał nad emisją CO2 było wówczas tak ciepło, że kojarzoną przez nas zwykle z mrozami i Eskimosami wyspę nazwano zieloną. Jednak ocieplenie nie traw wiecznie. W XV w. rozpoczęło się spore ochłodzenie klimatu nazwane małą epoką lodowcową (1300 – 1950). Grenlandia przestała być „zieloną ziemią”. Na początku XV w. osady potomków Wikingów przestały istnieć. Ostatni ówcześni mieszkańcy wyspy poumierali lub opuścili wyspę najdalej pod koniec XV w. Był to okres szczytowy (najchłodniejszy) w czasie małej epoki lodowcowej powodowany najmniejszą aktywnością słońca zwaną minimum Maundera, który przypada na lata 1645 – 1715.

Musiało być wówczas naprawdę bardzo zimno skoro w wieku XVII Bałtyk zimą był tak skuty lodem że do Szwecji jeździło się z Rzeczypospolitej saniami, a na środku Bałtyku przez parę miesięcy w ciągu roku działała karczma gdzie odbywający podróż mogli się schronić, ogrzać, podjeść i popić. Gdy tak potężne mrozy zaczęły mijać możliwość podróżowania do Szwecji po Bałtyku odeszła w zapomnienie, ale zamiast tego można znowu było szukać szczęścia na Grenlandii na którą po ponad 200 latach Europejczycy zaczną powracać i kolonizować ją na nowo. Na wyspie pojawią się także Eskimosi (Inuici), którzy zawędrowali na Grenlandię z terenów Kanady, Alaski i Syberii.

Mała epoka lodowcowa to obecnie już przeszłość. Wchodzimy w okres ocieplania się naszego klimatu na ziemi. Czy może to mieć związek z tym co wyznawcy nowej religii – ekologizmu nazywają efektem cieplarnianym? Czyli faktem, że człowiek emituje obecnie do atmosfery takie ilości dwutlenku węgla (CO2), że powoduje to gwałtowny wzrost temperatury i ocieplanie się klimatu? Oczywiście, że nie. Pisałem o tym na blogu 11 grudnia 2008 r. Poniżej zamieszczam najistotniejszy fragment:

„Człowiek w procesie oddychania i swojej działalności (fabryki, samochody itd.) wytwarza niespełna 5% dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery. Cała reszta czyli ponad 95% to produkcja całej przyrody na którą nie mamy wpływu. Twierdzenie, że grozi nam efekt cieplarniany, który jest rezultatem tego, że kopcą kominy czy samochody jest nieprawdziwy. Przyroda w swojej wspaniałej i nieodgadnionej do końca wielkości przeżywa raz okresu ocieplenia, a raz schłodzenia klimatu”.

Czy to oznacza, że nie trzeba dbać o środowisko i przyrodę? Oczywiście, że należy o nią dbać tylko z zupełnie innych powodów. Lepiej żyć w czystszym i bardziej naturalnym otoczeniu niż wśród nadmiernych dymów czy spalin. Ale warto robić to z głową i umiarem, a nie ulegać chorym ideologią i to na wątłych podstawach merytorycznych jak w przypadku ekologizmu.