PARCHOŁKI

„Moja wolności, ja byłem cały twój w moim samotnym gniewie,
moja wolności – błazeński kładłem strój, by się nie wyrzec ciebie”
Jak bez inspiracji z Lluisa Llacha nie byłoby „Murów” Jacka Kaczmarskiego, tak i „Moja wolności” Jonasza Kofty ma swoje źródło w prześwietnym songu Georgesa Moustaki. „Wolność, kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem” śpiewają Chłopcy z Placu Broni.
Od 3.01.1795r. kiedy to nastąpił trzeci, ostateczny rozbiór Rzeczpospolitej do chwili obecnej, to permanentna bezpardonowa walka o jej całkowite odzyskanie. A wolność dość pochopnie można sprzedać. Taki zaprzaniec, książę Adam Poniński, marszałek Sejmu Rozbiorowego, wycenił zdradę na 2400 dukatów (obecnie milion złotych) + jednorazowo za przyklepanie rozbioru – 15mln. Był płatnym agentem ambasady rosyjskiej. W listopadzie ubiegłego roku niemiecki czołowy dziennik kół biznesowych „Handelsblatt”, artykułem Mathiasa Brueggmanna dowodził, iż Angela Merkel „niejako w podzięce za to”, iż tak a nie inaczej wyglądały rządy Donalda Tuska, obdarowała go  funkcją przewodniczącego Rady Europejskiej. Wcześniej były nagrody im. Walthera Rathenaua i  Karola Wielkiego. Znawcy tematu odnajdują nawet postać Tuska w przepowiedniach - centuriach Nostradamusa.
Kiedy rozum śpi – rodzą się KOD-y i im podobne potwory. Kwik o demokracji niesie się za Odrę, stamtąd wnuczęta narodowych socjalistów ślą pogróżki i upomnienia o wzięciu „pod nadzór” niepokornego kraju. Byliśmy już pod tym nadzorem onegdaj prawie pięć lat 39-45.
Parchołki są wszędzie. Szczególnie to widoczne w tivi-dziennikurestwie. Wszak oni notoryczne kłamstwo niosą na tarczach swoich twarzy. Znikną niebawem, a kilkoro zapewne zdeponuje u siebie rebe w przestronnych „akwariach” na Czerskiej. W TOK FM cyrkowo-szydercze duo Najsztub & Piątek trudni się odławianiem z Internetu wierszy patriotycznych, by przy szyderczym użyciu narzędzi „satyrycznej inkwizycji” (kontrasty homonimiczne, deformacje strukturalne, analiza „intelektem imbecyla” itp. tanie chwyty) – prymitywizować apercepcję emocjonalną autorów tych tekstów.
Facet, który cudem pokerowym wywinął się  z afery hazardowej, kpiący publicznie z martyrologii Powstania Warszawskiego, zanim jeszcze został bossem przegranej totalnie partii, odgraża się iż dowiezie do Warszawy milion przeciwników legalnych władz. Kłamiąc organizuje w Brukseli koalicję wrogów naszego rządu.
Po rodzinie Cimoszewiczów czego by się spodziewać? Dziadek w Smierszu, ojciec TW „Carex”, a on już w PO. Istnieje w Polsce taka prawidłowość, dzieci aktorów zostają aktorami, milicjantów – policjantami, a konfidentów – konfidentami (czy jak to ktoś zażartował – KODfidentami). Przewrotność losu sprawiła, iż ten (Moczulski z „Nocnej Zmiany”) co to był rozszyfrował skrót PZPR jako płatni zdrajcy – pachołki Rosji – również sumienie miał cokolwiek „używane” przez służby.
Może więc niechże już ta Polska zdechnie, będzie nam wszystkim trochę lżej – stwierdza publicysta „Newsweeka" Dawid Karpiuk. Do tej bezczelności odniósł się Wojciech Wybranowski z tygodnika "Do Rzeczy" - Mam nadzieję, że dane będzie mi spotkać kiedyś autora tego tekstu. I potraktować go z całym szacunkiem na jaki zasłużył. Jak Korwin Boniego.
Starczy tego warcholstwa…                                         
„Moja wolności
Zdradziłem podle cię
W wygodnej siedzę celi
Jaki to wstyd
Ty sama dobrze wiesz
Ale już na mnie nie licz…”