Gorące grudniowe dni (1)

W dniu 27 grudnia 1918 roku wybuchło w Poznaniu powstanie wielkopolskie.
 
    Zawarcie w dniu 11 listopada 1918 roku przez Ententę rozejmu z Niemcami nie zmieniło sytuacji w Wielkopolsce. Władza nadal pozostawała w rękach niemieckich. Niemcy dopuszczali jedynie możliwość pewnego złagodzenia polityki wobec Polaków.
 
    Wybuch rewolucji w Niemczech doprowadził jednak do chaosu, rozprężenia i dezorganizacji w Poznańskim. Powstające rady żołnierskie oraz robotnicze, w których obok Niemców zasiadali także Polacy,  szybko stały się ogniwami aparatu władzy, przyczyniając się do osłabienia panowania niemieckiego w Wielkopolsce. Nastroje rewolucyjne odbijały się też na postawie żołnierzy niemieckich, stacjonujących w zaborze pruskim. Coraz silniej domagali się oni powrotu do domów.
 
    Jednocześnie doszło wzrostu aktywności polskich organizacji społecznych i politycznych w Wielkopolsce, przede wszystkim w Poznaniu. W dniu 10 listopada 1918 roku zebrał się w stolicy Wielkopolski, istniejący dotąd konspiracyjnie, Centralny Komitet Obywatelski, utrzymujący poufne kontakty z Komitetem Narodowym Polski w Paryżu. Dwa dni później Komitet przekształcił się w jawną Tymczasową Naczelną Radę Ludową z trzyosobowym organem kierowniczym – Komisariatem, w którego skład weszli: ks. Stanisław Adamski, Wojciech Korfanty oraz Stanisław Poszwiński.
 
  Umacniając swój wpływ na istniejące organy administracji, Polacy objęli stanowisko nadburmistrza Poznania (został nim Jarosław Drwęski), weszli także do Prezydium Policji oraz zdominowali Straż Obywatelską, której komendantem został szef „Sokoła” Julian Lange.
 
   Politycy poznańscy skupieni wokół NRL uważali, iż należy wykorzystać osłabienie Niemców do uzyskania przez ludność polską jak największych korzyści politycznych. Ufając w korzystne dla Polski decyzje konferencji pokojowej, odrzucali zarazem koncepcję podjęcia walki zbrojnej z Niemcami, nie wierząc w jej sukces militarny.
 
    Uzasadniając tę koncepcję „odczekania za wyrokami kongresu pokojowego" ks.  Adamski wskazywał: „Nie mamy tyle sił zbrojnych, abyśmy mogli odebrać wszystkie te dzielnice i krainy, jakie nam się słusznie należą. Zdobywać zaś to, czego nam dziś już nikt nie zaprzecza, nie warto (...) Próby oderwania części kraju gwałtem mogłyby nam podciąć sympatię w tych, od których pomocy w wysokim stopniu zależymy. Czekaliśmy na ziszczenie naszych marzeń lat niemal 150. Dziś, gdy marzenia i nadzieje nasze się spełniają, będziemy umieć jeszcze czekać tych kilka tygodni, które nas dzielą od uregulowania państwowości polskiej".
 
   Na innym stanowisku stały, stosunkowo słabe, ośrodki grupujące głównie młodzież, pozostającą zarówno pod wpływem piłsudczyków, jak i narodowców. Grupy bojowe tworzono w towarzystwach sportowych, takich jak poznańska „Unia” czy „Warta” oraz w oddziałach skautingu. Na początku 1918 roku z połączenia kilku organizacji powstała Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego.
 
    POW nosiła się z zamiarem rozpoczęcia po 11 listopada 1918 roku akcji zbrojnej. Plan ten przekraczał jednak jej realne możliwości, stąd też podporządkowała się nominalnie Wydziałowi Wojskowemu Komisariatu NRL.
 
   W połowie listopada 1918 roku Polacy otrzymali nowe pole działania, na mocy rozporządzenia władz niemieckich przystąpiono do tworzenia uzbrojonych oddziałów Służby Straży i Bezpieczeństwa. Wbrew przypuszczeniom Niemców wstępowali do nich głównie Polacy, zyskując możliwość przygotowanie kadr przyszłej armii powstańczej.
 
    Zebrany w Poznaniu w dniu 3 grudnia 1918 roku Sejm Dzielnicowy przyjął rezolucję, która głosiła, by „z państwem polskim złączyły się te dzielnice byłego królestwa pruskiego, w których mieszka od wieków ludność polska”.
 
    W odpowiedzi na to niemiecka ludność Poznania zorganizowała w dniu 13 grudnia 1918 roku demonstrację antypolską, a administracja pruska nie zgodziła się na postulowane przez Komisariat częściowe spolszczenie urzędów i szkół. Równocześnie do Poznańskiego zaczęły napływać oddziały Grenzschutzu. Niejednokrotnie rozbrajały one polskie formacje wartownicze oraz przywracały usuniętą administrację niemiecką.
 
    Usilnie zabiegali również Niemcy, aby przekonać światową opinię publiczną o rzekomej niemieckości tych ziem. Rząd niemiecki uznawał prawo Polaków do niepodległości, lecz tylko w odniesieniu do terenów byłego Królestwa Kongresowego. Z kategorycznym jednak sprzeciwem spotykały się polskie żądania odnośnie Śląska, Poznańskiego i Pomorza. Nazywano je „niczym nie uzasadnionymi roszczeniami”.
 
   Wszystkie te niemieckie kroki doprowadziły do dalszego zaognienia sytuacji w Wielkopolsce, gdzie wybuch konfliktu wisiał w powietrzu. W końcu grudnia wzburzenie namiętności narodowych doszło do zenitu.
 
Z wyjątkową plastycznością maluje tę atmosferę niepokoju, oczekiwania i rosnącego nastroju wolnościowego, bard Powstania, Roman Wilkanowicz, słowami poetyckiej strofy:
 
„Czemu mi serce tak bije ogromnie,
że aż w uszach czerwona krew dzwoni?
Czemu słońcem się pali wkoło mnie
blask, co srebrem jaśnieje na broni?
Czemu rwą się tak prężne ramiona,
samsonową wzbierając wciąż mocą;
Jakieś orły się w górze trzepocą,
Jakaś myśl się w nas rodzi szalona.
Za dzień jeden, za moment, za chwilę
coś się stanie, coś się w gruzy zwali.
Może ziemia się żarem rozpali,
może słońce rozpali się w pyle, —
Za dzień jeden, za moment, za chwilę (...)"
 
    Przyjazd Ignacego Paderewskiego, który w drodze z Paryża do Warszawy zatrzymał się w Poznaniu w dniu 26 grudnia, odegrał już tylko rolę przysłowiowej iskry, z której rozgorzał płomień.
 
    Doszło do spontanicznych demonstracji ludności polskiej, przeciwko którym następnego dnia wystąpiły oddziały niemieckie i ludność niemiecka miasta, organizując kontrdemonstrację. Uzbrojony tłum ruszył w godzinach popołudniowych przez miasto, zdzierając polskie flagi i demolując lokal Komisariatu NRL.
 
    Gdy Niemcy dotarli w okolice hotelu Bazar, gdzie zatrzymał się Paderewski , doszło do strzelaniny z polskimi członkami Straży Ludowej.  Grzechot karabinów targnął ciszą zimowego miasta. Na pomoc przybyły zaalarmowane oddziały POW, kompanie Służby Straży i Bezpieczeństwa oraz jednostki odwodowe Straży Ludowej.
 
    Przebieg wydarzeń był błyskawiczny. Oddziały powstańcze, zgodnie z opracowanym przez Tajny Sztab Wojskowy, kierowany przez komendanta POW Mieczysława Palucha, utrzymującego ścisły kontakt z oficerami z najbliższego otoczenia Józefa Piłsudskiego,  uderzyły w Poznaniu na gmachy publiczne, opanowały koszary, zajęły magazyny i zbrojownie, rozbroiły niemieckie garnizony, zdobyły koleje i pocztę, aresztowały pruskie władze wojskowe i cywilne, oswabadzając znaczną część śródmieścia stolicy Wielkopolski. W posiadaniu przeciwnika znajdowała się Cytadela, większość koszar oraz prawie wszystkie forty. Największe obawy budziła możliwość pojawienia się oddziałów, które do Niemiec wracały ze wschodu.
 
      W tej sytuacji Komisariat rozpoczął rozmowy z Niemcami, mające na celu zakończenie walk. W dniu 28 grudnia zawarto porozumienie, przewidujące przerwanie walk i powołanie polsko-niemieckiej Komendy Miasta z ppor. Janem Maciaszkiem na czele.
 
    Decyzji tej nie podporządkowały się oddziały dowodzone przez Mieczysława Palucha, które kontynuowały wypieranie Niemców z miasta. Grupa peowiaków wtargnęła do sztabu komendy V Korpusu Armii, aresztując wielu oficerów oraz szefa rejenci. Zajęto także kilka koszar. W tej sytuacji Komisariat powołał Komendę Główną Wojsk Powstańczych z kpt. Stanisławem Taczakiem na czele.
 
    Pod koniec grudnia oczekiwano, że nadchodzący Nowy Rok będzie znacznie lepszy od poprzedniego. W „Dzienniku Poznańskim” wyrażano gorące nadzieje: „Przyszłość nasza - po raz pierwszy od rozbiorów - jest więc wyłącznie w naszych własnych rękach. Jeżeli w tej historycznej dobie okażemy się wszyscy na wysokości zadania, natenczas rok 1919 ziści to, czego się wszyscy po nim spodziewamy. Po wiekowej niewoli, po latach czekania będzie wreszcie rokiem spełnienia.”.

CDN.